Recenzja: Star Wars: Ostatni Jedi - Jason Fry

Ponad rok po kinowej po kinowej premierze filmu Star Wars: Ostatni Jedi nakładem wydawnictwa Blanvalet ukazała się napisana przez Jasona Fry adaptacja ósmego epizodu Gwiezdnych wojenOstatniego Jedi. Wcześniej, w sierpniu 2018 roku książka ukazała się w nieco większym formacie i okładce ze skrzydełkami nakładem wydawnictwa Penhaligon. Oryginalnie (oraz także w Polsce) powieść jest reklamowana jako Edycja rozszerzona (Expanded Edition) zawierająca sceny, które nie pojawiły się w filmie, w niemieckiej wersji brakuje tego dopisku. Tłumaczenie na język niemiecki wykonał Andreas Kasprzak.
Opis:
Najnowszy kinowy hit sagi Star Wars!                                                                             Z popiołów Imperium powstało nowe zagrożenie dla wolności galaktyki: bezwzględny Najwyższy Porządek. Jednak Rey, Finn i Poe są gotowi stanąć ramię w ramię z generał Leią Organą i Ruchem Oporu w walce ze złowrogą organizacją. Ale Snoke, przywódca Najwyższego Porządku, i jego bezlitosny podwładny Kylo Ren są lepsi od nich, Ruch Oporu jest prawie bez szans. Ich jedyną nadzieją jest zaginiona legenda – mistrz JediLuke Skywalker. W tej ekscytującej powieści, adaptacji filmu Star Wars: Ostatni Jedi, napisanej przez autora bestsellerów z list New York Times’aJasona Fry, Rey kontynuuje swoją epicką podróż razem z Poe, Finnem i Lukiem Skywalkerem!

Jak wiecie, początkowo nie byłem fanem Ostatniego Jedi, jednak po kilku seansach przekonałem się do tego filmu. Powieść na podstawie filmu miała mnie utwierdzić w przekonaniu, że jest to film dobry i, że zniweluje pewne niekonsekwencje w filmie, a niektóre rzeczy lepiej wyjaśni. Wiele nadziei pokładałem także w autorze, który zawsze był w stanie przekonać czytelnika do swoich książek. Jak będzie tym razem?

A więc, co dostarcza nam książka Ostatni Jedi? Po pierwsze, oczywiście spełnia podstawowy warunek dla adaptacji filmu: Jason Fry opowiada historię z filmu wiernie z oryginałem. Nawet z dialogami, które są dokładnie takie same jak w filmie. Ponadto, powieść daje nam nieco więcej wglądu w postacie, ich myśli i uczucia w różnych sytuacjach, jednak zwykle są one ograniczone do całkiem przewidywalnych. Głębszy wgląd w postacie, które otrzymujemy w scenach dodatkowych postaram się ocenić poniżej.
Podobny obraz
Chociaż wierność powieści oryginalnemu filmowi jest pozytywna, to jednak w niektórych miejscach to przeszkadza. Humor, który w filmie pojawia się częściowo w nieodpowiednich momentach, w formie pisanej działa jeszcze bardziej groteskowo i niewłaściwie. Staje się to jasne i widoczne, na przykład, w scenie, w której Luke uderza rękę Rey trawą lub gdy kamienie spadają na taczkę Opiekunki. Taka nagła zmiana nastroju z poważnego na „zabawny” przeważnie nie działa w formie pisanej i bez wsparcia wizualnego, na przykład poprzez wygląd postaci, po prostu nie działa. Według mnie, własne gagi Jasona Fry, których nie ma w filmie, działają znacznie lepiej niż humorystyczne podejście Lei wyjaśniającej Poe Dameronowi, że była jeszcze młoda „zanim wynaleziono hipernapęd”.

To prowadzi nas do oryginalnego wkładu Fry'a: dodatkowe sceny. Jest to moim zdaniem największy plus tej powieści. Ponieważ Fry nie tylko pogłębia charakterystykę głównych postaci, na przykład cudowna, ale smutna scena, w której Leia wypłakuje się Chewiemu po śmierci jej brata Luke’a. Nie, on wykorzystuje również okazję do stworzenia sceny dla postaci, które zostały zaniedbane w filmie. Tak więc po raz ostatni mamy okazję spotkać naszego starego już admirała Ackbara na mostku i słyszymy go podczas ewakuacji planety D’Qar. Nawet taka postać jak kapitan Najwyższego Porządku, Canady, którego jest niewiele w filmie, otrzymuje całkowicie zrozumiałe i własne motywacje podczas swojego krótkiego występu. Nawet z perspektywy Opiekunek możemy mówić o większym epizodzie niż w filmie. Rose, chociaż piszę to z bólem, również robi się trochę bardziej interesująca w kilku dodatkowych scenach, ponieważ daje Finnowi więcej przeciwieństw i wielokrotnie konfrontuje się z nim. W książce nie ma też wiarygodnej historii miłosnej między tą dwójką. Nawet Jason Fry popełnia ten sam błąd, co sam film, jednak Fry pracuje nad tym, żeby lepiej ukazać ich miłosny wątek, jednak to wciąż za mało, aby zasugerować, że wyznanie miłości i pocałunek na końcu to naturalny rozwój romansu między Finnem i Rose.
Znalezione obrazy dla zapytania Star Wars: The Last Jedi
Jednak przy innych postaciach dokładniejsze scharakteryzowanie przez dodatkowe sceny nie pojawia się wcale lub jest znikome. Tutaj przede wszystkim należy wymienić Luke’a i Kylo Rena. Ilekroć pojawia się Kylo Ren, wydaje się, że Jason Fry nagle stracił swój talent literacki. Zamiast opisywać procesy wewnątrz tej ekscytującej postaci, opisuje tylko jego działania zewnętrzne, które doskonale znamy z filmu. Po raz kolejny pojawia się znany problem, który jest krytykowany od początku powstania Nowego Kanonu i uniemożliwia to całym seriom książek stać się naprawdę dobrymi dziełami: zakazuje on autorom książek przeniknąć zbyt głęboko w umysły swoich bohaterów, żeby nie stworzyć czegoś, co może przeszkadzać w powstawaniu kolejnych filmów. Jason Fry wypowiedział się nawet na temat tego problemu na StarWars.com:
Kylo Ren – a może lepiej Ben Solo – wezwał do balansowania w nowatorskiej adaptacji. Oczywiście chcieliśmy dowiedzieć się więcej o jego przeszłości i jego przemyśleniach na temat przyszłości… ale jednocześnie musiałem uważać, żeby nie zrobić nic, co mogłoby przeszkodzić w opowiedzeniu historii w Epizodzie IX. Mimo to mogłem przekazać wrażenia z jego dzieciństwa, w tym pamięć Lei o Benie w jej brzuchu – sceny, która odwołuje się do trylogii Koniec i początek Chucka Wendiga.
Zawsze uważałem za niezwykle smutne, ze strach przed przyszłymi filmami zapobiega tworzeniu dobrych książek tu i teraz. Tutaj, oczywiście wina leży tylko i wyłącznie po stronie Lucasfilmu, a nie autorach, którzy z pewnością mogliby pisać więcej i lepiej, gdyby tylko mieli więcej swobody. I to wyraźnie odnosi się do słabego przedstawienia Kylo Rena.

Również przedstawienie Luke’a nie jest lepsze. W filmie miałem duży problem z retrospekcjami, w których Luke chce zabić swojego siostrzeńca. Chciałbym otrzymać dużo więcej retrospekcji, żeby zrozumieć lepiej, jak Luke Skywalker byłby do podjęcia takiej decyzji, która jest sprzeczna z jego postacią z oryginalnej trylogii. Ale i w tym przypadku adaptacja zawiera tylko opis filmu w połączeniu z kilkoma ogólnymi frazesami o tym, co Luke postrzega w Kylo. Nawet scena z domniemanym atakiem piratów na wioskę Opiekunek pozostawia w Luke’u jeszcze dziwniejsze, niesympatyczne i bezpodstawne zło w stosunku do Rey. Jeśli ta scena miałaby tak wyglądać w filmie, to jestem zadowolony, że nie trafiła do ostatecznej wersji.
Znalezione obrazy dla zapytania Star Wars: The Last Jedi
Co więcej, wielu fanów miało nadzieję, że w powieści znajdzie się więcej informacji o Snoke’u, chociaż osobiście nigdy nie spodziewałem się, że powieści ujawni coś naprawdę istotnego. I tak właśnie się stało. Jason Fry zostawia nas z kilkoma niejasnymi aluzjami i kilkoma szczegółami na temat przeszłości Snoke’a, którą już sobie można wyobrażać. Tak więc, jeśli masz nadzieję na wielkie odkrycie przeszłości Snoke’a, to będziesz rozczarowany.

Z drugiej jednak pozytywnej strony, Jason Fry bardzo sumiennie umieszczał w swojej nowatorskiej adaptacji odniesienia do innych publikacji z Kanonu. Znajdują się tutaj nie tylko, jak wspomniałem wyżej, odniesienia do trylogii Koniec i początek, ale także aluzje do książek Leia: Princess of Alderaan>>, Eskadra Kobaltowa.>>, czy komiksu The Last Jedi: Storms of Crait>>. Dzięki takim powiązaniom lektura jest jeszcze ciekawsza, ponieważ wszystko sprawia wrażenie, że Kanon naprawdę jest spójny i powiązany. Postać taka jak Leia wygląda na jeszcze bardziej wrażliwą i realistyczną dzięki wspomnieniom z przeszłości.

W sumie mogę powiedzieć, że Jason Fry wykonał dobrą robotę pisząc adaptację Ostatniego Jedi – w kontekście tego, na co Lucasfilm mu pozwolił. Podczas gdy, książka swoje dobre strony zawdzięcza głównie scenom dodatkowym, w których autor czuł się swobodnie, to nie można zapomnieć o innych scenach i o ograniczeniach, w których musiał pracować. Jeśli spodobał ci się film, to z pewnością pokochasz tę książkę. Jeśli jesteś raczej sceptycznie nastawiony do filmu, to otrzymasz solidną adaptację, która raczej nie spowoduje, ze staniesz się fanem Ostatniego Jedi.

Ogólna ocena: 7/10
Fabuła: 7/10
Postacie: 6/10
Jakość wydania: 9/10

Dziękuję wydawnictwu Blanvalet za przekazanie egzemplarza recenzenckiego.

Ein herzliches Dankeschön an Blanvalet,
die ein Rezensionsexemplare zur Verfügung gestellt haben.

Szczegóły:
Tytuł: Star Wars: Die letzten Jedi
Tytuł polski: Star Wars. Ostatni Jedi
Tytuł oryginalny: Star Wars: The Last Jedi: Expanded Edition
Autor: Jason Fry
Tłumaczenie: Andreas Kasprzak
Wydawnictwo: Blanvalet
Data premiery: 15 kwietnia 2019
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka
Cena: 9,99€ / 43,50 PLN (wersja niemiecka) / 41,30 PLN (wersja angielska)

Gdzie kupić:
BOOKCITY (wersja niemiecka)
BOOKCITY (wersja angielska)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!

Niech Moc będzie z Tobą!

Copyright © 2016 Świat Star Wars , Blogger