Kolejny arc Aphry odhaczony, kolejny raz sprawdza się zasada 'nie oceniaj przed ostatnim aktem, bo się zdziwisz', kolejny raz moje oczekiwania okazały się nic nie warte. Ale po kolei.
Kojarzycie moment z poprzedniego zeszytu, kiedy Triple Zero doznaje kryzysu egzystencjalnego i idzie na spacer (kompletnie się nie przejmując, że zaraz coś wybuchnie)? Jeden z lepszych cliffhangerów, który został sprowadzony w zasadzie tylko do hype'u. Bo oto Aphra jakimś cudem naprawia Beetee, dzięki czemu Triple Zero jakoś się uspokaja. Ale w zasadzie to jedyny moment, przy którym pomyślałem, że to durnota. Bo dalej jest tylko lepiej. Na wskutek działań ekipy Aphra nieświadomie wywołuje rebelię, a końcówka to niezły majstersztyk. Szkoda tylko, że już zapowiedziano nowy arc, przez co wymowa traci na znaczeniu. Kiedyś wspominałem o tym, kto powinien zginąć no i niestety, nie udało mi się zgadnąć. A szkoda, bo paru delikwentów by się przydało uśmiercić...
Graficznie, standard. Jest dużo wybuchów, które ładnie wyglądają. Końcówka jest skąpana w kolorach, głównie czerwieni i takim jasnym ogniu. Miło popatrzeć, nie ma się do czego przyczepić.
Nie wiem, to chyba tradycja kończyć arc takim momentem, który sugerowałby koniec wszystkiego, po czym zapowiedzieć nowy arc. A szkoda, bo można było to inaczej rozegrać marketingowo. Pomijając to, jest całkiem nieźle.
Ogólna ocena: 8/10
Fabuła: 8/10
Rysunki: 8/10
Postacie: 8/10
Szczegóły:
Tytuł: Star Wars. Doctor Aphra #31: Worst Among Equals, Part VI
Autor: Simon Spurrier
Rysunki: Andrea Broccardo, Emilio Laiso
Wydawnictwo: Marvel Comics
Data premiery: 24 kwietnia 2019
Liczba stron: 32
Oprawa: miękka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!
Niech Moc będzie z Tobą!