Star Wars Adventures: Tales from Vader's Castle - recenzja komiksu

Star Wars Adventures: Tales from Vader's Castle - recenzja komiksu
Dziewiąty tom cyklu Star Wars Adventures ponownie przedstawia nam nowe historie z odległej galaktyki. Tym razem skupimy się jednak na strasznych historiach z twierdzy Vadera, idealnie na Halloween. Podobnie, jak w przypadku głównej serii Adventures, Opowieści z Twierdzy Vadera są narysowane w klasycznym dla serii stylu. Postacie są rysowane nieco łagodniej, otoczenie jest nieco bardziej kanciaste, a poziom szczegółowości nie jest taki wysoki.
Opis dostarczony przez wydawnictwo Panini:
Jak rebelianci próbują się nie rozpraszać, gdy muszą zaatakować najstraszniejsze miejsce w galaktyce? Oczywiście strasznymi opowieściami! Gdy Lina Graf i jej załoga próbują zakraść się do przerażającej twierdzy Dartha Vadera, opowiadają sobie nawzajem przerażające historie o najbardziej przerażających złoczyńcach i stworzeniach we wszechświecie! W opowieściach usłyszysz o Obi-Wanie Kenobim, Hanie Solo i Chewbacce, Herze Syndulli i Ewokach. Oni wszyscy spotykają klasyczne duchy, wiedźmy i inne potwory…

Podobnie jak w innych tomach z serii, między historiami opowiadanymi przez postacie osadzona jest główna, ramowa fabuła komiksu.

Główna fabuła podąża za Liną Graf (znamy już ją z serii Co kryje Dzika Przestrzeń? oraz serii Adventures) na Mustafar, gdzie musi walczyć z przyjaciółmi w twierdzy Vadera. Oczywiście nie zabraknie Vadera i jak zawsze, gdy pojawia się Lord Sithów, nie wszyscy członkowie załogi przeżyją. Wszystko inne byłoby w tym momencie śmieszne i nie oddałoby sprawiedliwości Mrocznemu Lordowi. Główna bohaterka oczywiście może przeżyć, ale pozostali już nie… Tak czy inaczej, historia jest całkiem fajna, ale nie tylko ze względu na scenerię, jest po prostu przekonująca. A członkowie załogi Graf również dobrze spisali się jako zespół.

Główny nacisk kładziony jest na narracje, najpierw dostajemy historię powiązaną z serialem Rebelianci. Kanan i Hera walczą z duchem - lub wirusem komputerowym, w zależności od tego, jak chcesz to zobaczyć. Historia jest naprawdę zabawna i dobra, ponieważ Hera po raz kolejny udowadnia tutaj, że jest wystarczająco inteligentna, by kogoś przechytrzyć. Ogólnie jednak nie jest to najlepsza historia tego tomu, a raczej standardowa opowieść.

Kolejna historia jest już ciekawsza. Przedstawia bowiem Obi-Wana Kenobiego szukającego hrabiego Dooku na planecie podczas wojny. Całość jest klasycznie mroczną opowieścią o wampirach i wiesz, że Dooku przetrwa, nawet jeśli na początku tak nie wygląda. Historia jest przyjemna dla oka i zdecydowanie jest czymś innym i oferuje małe mrugnięcie okiem do fanów, szczególnie w przypadku transformacji Dooku w wampira. Christopher Lee, aktor odgrywający postać Dooku w filmach, był najbardziej znany z roli Draculi.

Kolejna historia kręci się wokół Hana Solo, który po raz kolejny podejmuje misję przemytniczą. Tym razem jest to poszukiwanie skarbu piratów i oczywiście jest kilka zabawnych scen do podziwiania, co jest typowe dla Solo. Największą frajdą jest tu ściganie droidów. Jeśli chodzi o charakter, może opowieść nie daje naszym bohaterom większej głębi niż to, co już o nich wiemy, ale mimo wszystko jest zabawna. Zwłaszcza, że Han znowu postępuje właściwie i eliminuje złoczyńców.

Następnie znowu mamy historię Hana, tym razem z kolejną pracą związaną z przemytem, która oczywiście również kończy się niepowodzeniem. Solo jest na planecie roślinnej. Tutaj mamy fajny zwrot akcji (i prawie szkoda, że nie dowiadujemy się, jak ludzie dotknięci chorobą wiodą swoje życie dalej), a Han i Chewie tradycyjnie zachowują się zabawnie. Historie z Hanem są niewątpliwie jednymi z lepszych w tym tomie.

Ostatnia historia przenosi nas do Ewoków na Endorze, które ścigają porwane dzieci i eliminują zdrajcę we własnych szeregach. Te futrzane stworzenia są wciąż umiarkowanie lubiane wśród fanów i niestety historia nie jest wyjątkiem. Rysunki wyglądają trochę jak scenografia z pierwszego filmu o Ewokach, Caravan of Courage. Świński potwór i olbrzym gorax, wszystko pomieszane w polowaniu na dzieci…
Dobra, to nie była ostatnia historia, ponieważ jeden z imperialnych w twierdzy Vadera opowiada o włamaniu do niej niedługo po zakończeniu budowy. Krótka, zwięzła i z pojawieniem się Vadera, a co za tym idzie, również z bolesnym zakończeniem tej historii. Ta opowieść to raczej wisienka na torcie, ale tak naprawdę nie była potrzebna. I odtwarza dokładnie to, co Vader chce następnie osiągnąć z Grafami.

Podsumowując, cały tom ze strasznymi opowieściami z twierdzy Vadera to raczej średniak. Nie jest to komiks, który na pewno trzeba przeczytać, ale jeśli nie macie co robić w halloweenowy wieczór, to można zerknąć na ten komiks.

Ocena: 6/10
Fabuła: 5/10
Rysunki: 5/10
Jakość wydania: 9/10

Dziękuję wydawnictwu Panini Verlags GmbH za przekazanie egzemplarza recenzenckiego.
Ich danke Panini Verlags GmbH für die freundliche Bereitstellung des Rezensionsexemplars.

Szczegóły:
Tytuł: Star Wars Adventures, tom 9: Opowieści z twierdzy Vadera
Tytuł niemiecki: Star Wars Abenteuer, Band 9: Geschichten aus Vaders Festung
Tytuł oryginalny: Star Wars Adventures: Tales from Vader’s Castle
Autor: Cavan Scott
Ilustracje: Charles Paul Wilson III, Chris Fenoglio, Corin Howell, Derek Charm, Kelley Jones, Robert Hack
Tłumaczenie: Gunther Nickel
Wydawnictwo: Panini Verlags GmbH
Data premiery: 14 września 2021
Liczba stron: 136
Oprawa: miękka
Cena: 17€

13 najlepszych momentów z filmu LEGO Star Wars: Terrifying Stories

13 najlepszych momentów z filmu LEGO Star Wars: Terrifying Stories

Starwars.com wybrało 13 najlepszych i najstraszniejszych momentów z nowego hallowenowego specjalnego filmu Lego Star Wars Terrifying Stories.

Niewielu śmiałków ma odwagę by wyruszyć na Mustafar i do fortecy zbudowanej przez DarthaVadera. Jeśli jednak Graballa the Hutt ma swoje sposoby, wkrótce zamek Vadera zamieni się w znany kurort dla wszystkich ciekawych ciemnej strony... i zamkowego sklepiku z pamiątkami.

W nowym filmie animowanym LEGO Star Wars: Terrifying Tales, Poe Dameron lauje awaryjnie na pokrytym lawą świecie i znajduje teren budowy Graballi, zafiksowanego wszelką mechaniką Deana i tajemniczego sługę Vadera Vaneé, który opowiada trójce śmiałków straszne historie: "The Lost Boy" ("Zaginiony chłopiec"), "Duel of the Monstrosities" ("Pojedynek potworności") oraz "The Wookiee's Paw" ("Łapka Wookiego"). Oto 13 naszych ulubionych wywołujących dreszcze i jednocześnie śmiech momentów z Halloweenowego odcinka specjalnego, opartego na podobnym pomyśle, co zeszłoroczny Lego Star Wars Holiday Special, który opowiadał o Dniu Życia.

Uwaga! Ostrzegamy przed potencjalnymi spoilerami odnośnie fabuły i szczegółów z filmu LEGO Star Wars: Terrifying Stories. Czytaj tylko, jeśli się odważysz...

1. Mroczna inicjacja Bena
You read that right. Sen młodego Solo o Renie i jego rycerzach przekonujących go do dołączenia do ich grupy ma wszystkie zalety klasycznych horrorów, ale całość oparta na soundtracku w stylu lat 80tych przywołuje na myśl szczególnie pewne momenty ze "Straconych chłopców"* - począwszy od  od skoku z mostu przez stylizację muzyczną w scenie gdy półnagi Bith gra podczas wieczoru na pustyni.

2. Poe traci swój styl
To motyw typowy dla LEGO Star Wars. Kiedy Graballa zakrada się za plecami Poe Damerona, kiedy ten biadoli poetycko o potencjalnym zagrożeniu, przestraszony podskakuje i psuje sobie fryzurę.

3. Powrót Nocnych Sióstr
Powstań! Powstaaaań! Matka Talzin i czarownice z mgły wróciły i razem wskrzeszają Maula w jego najdoskonalszej formie: Z PAJĘCZYMI NOGAMI!

4. Generał Charczący
Palpatine w wersji LEGO rzuca swoim najlepszym dowcipem.

5. Maul rozwiązuje kalambury
Nieuzbrojony i bez nóg. Łapiecie? Palpy może lubi żarty, ale jego były uczeń Maul rozwiązuje trzy zagadki pod rząd, we wszystkich pokonując nieustraszonego generała cyborga. Imponujące. Naprawdę imponujące.

6. Motyw Vadera
Vader pojawia się w tym specjalnym filmie, ale także daje nam najlepszy ukłon z możliwych dla Lorda Sithów, w którym jego Mistrz nuci znany wszystkim motyw, gdy Maul niczym Mace Windu wylatuje przez okno biura Palpatine'a.

7. Vaneé niczym Rod Sterling
Skoro mówimy o odniesieniach, wkrótce jak Vaneé wypowiada słynną kwestię "Sumbitted for your approval..." wiemy, że to opowieść warta Stefy Mroku.**

8. Luke szturmowcem
Wszystko co musicie wiedzieć o "Łapce Wookieego" to, to, że kręci się wokół historii, którą znamy i kochamy, ale naznaczonej ukłonami do szturmowców z Nowej nadziei, takimi jak Luke uderzający w drzwi (klasyk!) czy żarcie o tym, że jest za niski na szturmowca.

9. Vader z najlepszymi momentami Kenobiego/Yody/Lei
Montaż treningowy Luke'a stawia przed Vaderem w roli zazwyczaj cierpliwego nauczyciela, co oznacza że ostatecznie poprowadzi to Luke'a do podróży na barana. Osobiście sądziłem, że to będzie najśmieszniejszy moment w tej sekwencji, ale kiedy Vader daje swojemu synowi pocałunek "na szczęście" prawie spadłem z krzesła i krztusiłem się ze śmiechu.

10. Leia i Obi-Wan Kenobi zgłaszają się
Skoro mówimy o Lei w tej odwróconej historii, ona i były mistrz Anakina Skywlakera wskakują do X-wingów stając się pilotami Rebelii. Na szczęście mają hełmy, które pasują idealnie do jej fryzury.

11. Mecha-Vaneè!
Tony Hale jest cudownie przerażający jako głos głodnego władzy sługi Vadera i wspina się na wyżyny, gdy buduje swój diaboliczny mechaniczny kostium, w strasznym końcu opowieści.

12. Droidy Bojowe-Zombie
Odkąd Nocne Siostry wyszły ze swoich krypt, gwiezdnowojenne zombie stały się dość przerażające. To sporo powiedziane w kontekście droidów bojowych, które zazwyczaj były elementem komediowym, nawet w w świecie klocków Lego. [Dodatkowo - co widać na zdjęciu z filmu, jeden z droidów bojowych fantastycznie naśladuje Jacka Nicholsona z filmu "Lśnienie" Stanley Kubricka z 1980 roku opartego o powieść mistrza horroru, Stephena Kinga - przyp. red. ŚSW]

13. Poe niczym Han i Chewiee
Kiedy stajesz w szranki z wrogiem bez jakiegokolwiek planu, albo dowodząc AT-ST, musisz przyznać: Poe zdecydowanie jest bardzo odważny. A jego ostatni strzał? Zaskakujący, ale zdecydowanie mile widziany.

* "Straceni chłopcy" (w oryg. "The Lost Boys"), komediowy horror z 1987 roku o nastoletnich wampirach i wilkołakach.

** Rod Sterling (25.12.1924 - 28.06.1975) - amerykański scenarzysta i reżyser, twórca popularnej antologii horrorowej "Strefa Mroku" ("Twilight Zone") oryginalnie tworzonej i nadawanej przez pięć sezonów w latach 1959 - 1964, a następnie wskrzeszanej przez innych twórców w latach 1985 - 1989 na trzy sezony, 2002 - 2003 na jeden sezon oraz przez Jordana Peela w 2019, którego wersja jak dotychczas doczekała się jednego sezonu.

Źródło: starwars.com
Tłumaczenie i przypisy: Lupus

Jaka jest najstraszniejsza istota w Gwiezdnych wojnach?

Jaka jest najstraszniejsza istota w Gwiezdnych wojnach?

Dwóch redaktorów StarWars.com, Kristin Baver i Dan Brooks, zastanawiają się, która istota jest najstraszniejsza z Gwiezdnych wojen.

 - Lodowe pająki. - mówi Dan.

Gwiezdne Wojny zawsze miała do zaoferowania jakieś strachy albo potwory. Mynocki powiedziały "no cześć" do Lei w Imperium Kontratakuje, rancor przeżuwał swoje ofiary w Powrocie Jedi, a nawet bezkształtne Drengiry, roślinne istoty z książek i komiksów z cyklu Wielka Republika. Te sekwencje i istoty na pewno są wystarczająco przerażające. Wtedy spotykamy lodowe pająki - wielką chmarę czegoś, czemu chcesz powiedzieć "o nie, nie, nie i jeszcze raz nie" - w The Mandalorian.

W Rozdziale 10, zatytułowanym "Pasażerka", Mando, Grogu i Pani Żaba lądują awaryjnie na nieznanej lodowej planecie. Podczas gdy Brzeszczot jest poważnie uszkodzony, a temperatura spada poniżej zera, Pani Żaba skeretnie wymyka się na zewnątrz, by znaleźć gorące źródła, których użyje by ogrzać siebie i swoje jaja. Mando i Grogu odnajdują ją, a wiecznie głodny malec odchodzi na bok, by znaleźć się nieopodal dużego pierścienia czegoś, co wygląda na owalne, białe jaja. Grogu zatrzymuje się przy jednym, chwilę się zastanawia, po czym otwiera jedno z nich. Wyciąga łapkę i wyciąga z wnętrza coś, co wygląda jak pająk, a następnie szybko go połyka.

Oglądałem tę sekwencję kilkakrotnie i w tej scenie za każdym razem uderza we mnie muzyka. Nie dlatego jak bardzo jest tajemnicza czy mrożąca krew w żyłach , ale raczej jak bardzo nie jest. Ścieżka Ludwiga Göranssona podczas tego momentu brzmi jak mrukliwa harfa, a struny kołyszą się wokół piękna. A jednak, Twój mózg nie jest wcale tego pewien. Kocham to, ponieważ sygnalizowanie widzom poprzez nawiedzoną, mroczną muzykę, że ZARAZ WYDARZY SIĘ COŚ ZŁEGO, byłoby zbyt proste. Tymczasem, filmowcy i Göransson podnoszą napięcie i ciśnienie: Wiem, że Grogu robi coś bardzo niebezpiecznego, ale muzyka zdaje się sugerować coś zupełnie odwrotnego. Zostawia nas to w skonfliktowaniu i zdenerwowaniu. Fantastyczne wprowadzenie, a potem sprawy się komplikują.

Kiedy Grogu wesoło chrupie przekąskę, pozostałe jaja zaczynają się żywotnie poruszać. To właśnie wtedy muzyka zmienia się i, no cóż, zaczynasz mieć złe przeczucia. Pająki wykluwają się z tych jaj. Inne wyłaniają się z czeluści jaskini. Agresywnie zbliżają się do naszych bohaterów. Nawołują się wzajemnie i pocierając o swoje odnóża zaczynają klekotać, a to już wystarczy, by sprawić, że skóra zaczyna cierpnąć. Kiedy jednak pojawia się taki naprawdę duży, to jest dosłownie pozamiatane.

Mando (z Grogu w swoich ramionach) i Pani Żaba salwują się ucieczką. Niezliczona ilość lodowych pająków rzuca się w pościg, puszczając sieci, gdy gonią swoją zdobycz. Nie ważne, co zrobi Mando - czy użyje miotacza ognia, czy będzie strzelał z blastera, łapiąc je w locie i zgniatając - nie może zabić ich wszystkich i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Nawet wówczas, gdy grupa dobiegnie do Brzeszczota, wygląda na to, że wyjdą z tego żywi, Mamuśka Lodowa Pajęczyca ma inny ogląd spraw i wskakuje na statek, a jej masywne odnóża niemal przebijają Mando, gdy próbuje rozbić szkło. Na szczęście dla Mando i przyjaciół, we właściwym momencie pojawia się nieoczekiwana pomoc. A my, możemy odetchnąć.

Dla mnie, jest to najbardziej przerażająca sekwencja z całych Gwiezdnych Wojen. Nie ma może tego ducha przygodówki z kosmicznym ślimakiem z Imperium, ani motywów rodem z King Konga znanych z wybiegu rancora, ale i tak jesteś zaskoczony. Zakrywasz twarz, nerwowo siedzisz w swoim fotelu, a wokół rozgrywa się prawdziwy horror. Lodowe pająki wywołują najbardziej pierwotne strachy na samą myśl o znanych z naszej galaktyki okropieństw. Odnóża, ich chód, wiele oczu, sieci i zęby. To ten rodzaj gwiezdnowojennego potwora, który nie wiele się różni od form znanych z Ziemi. Wzmacnia je, odnosząc wspaniały efekt.

Zawsze kochałem gwiezdnowojenne potwory, ale żaden nie przeraził mnie tak, jak lodowe pająki. Za to właśnie, zawsze będę wdzięczny.

 - Nie. Drengiry są bardziej przerażające. - uważa z kolei Kristin.

Muszę Ci to przyznać, że lodowe pająki są naprawdę przerażające. Ale czego należy oczekiwać od istoty, która atakuje intruza, który z kolei wyjadał ich młode wprost z jaja? (Wybacz, Grogu, ale to było bardzo złe zachowanie.) 

Dla mnie, w galaktycznej skali strachu, wszystko pokonują Drengiry. Mógłbyś nie oczekiwać, że głodna roślina, mogłaby mrozić krew w żyłach, ale gdy zaczynają mruczeć chórem jedno słowo - "mięso" - stają się czymś zupełnie innym. Nawet jeśli, ich wieczny głód, taktyka wyjęta wprost z klasycznych horrorów, nie umywa się do obranej przez nich zamiłowania do rojenia się, infekowania i niszczenia wszystkich, kto stanie na ich drodze, niezależnie czy to Jedi, Huttowie, czy nawet straszliwy rancor.

Kiedy pierwszy zapoznałam się z Drengirami w powieści Claudii Gray W ciemność z Wielkiej Republiki, błędnie nie doceniam ich straszliwości. Gdy jednak obudziły się do życia i przeraziły nie tylko padawanów, ale nawet doświadczonych Jedi, usiadałam na krawędzi mojego fotela. Następnie sięgnęłam po komiksy Marvela z Wielkiej Republiki, które zabierają nas na główne linie frontu walki z myślącymi roślinami w ich pełnej ilustrowanej glorii, rutynowo nakrzyczałam na Cavana Scotta za złamanie mi serca, że postacie, które pokochałam tak bardzo odczuwają ból, a ich nieszczęścia sprawiły, że odczuwałam to bardzo emocjonalnie, a zestawiając je z obrazami Ario Anindito, potraktowanie Drengirów sprawiły u mnie zupełnie inną, głęboką reakcję. W najprostszych słowach, wyobrażałam sobie raczej Drengoty jako podstępne i wrogie istoty zdolne do przybierania ekstremalnych form kamuflażu, który sprawi, że są jeszcze bardziej przerażające ponieważ pozwala im to na zlanie się z czymś co uznałabym za typowo kojącego i spokojnego: zwykłą naturą. Tymczasem zobaczyłam łapczywe korzenie, które nie tylko wyciskają życie ze swoich ofiar ale dosłownie znajdują drogę przez nos i gardła, co sprawiło że zareagowałam tak jakbym czułam, że coś mnie dotyka. Zastanawiałam się czy ta macka jest korzeniem, wreszcie, czy moja roślinka zje mnie w moim własnym domu?

Nie wyobrażam sobie niczego gorszego niż życia powoli wysysane z ciała, uwięzionego, bezbronnego i przymusowo uciszonego, a jednocześnie całkowicie świadomego, dopóki nie będzie już za późno. Ich sposoby na unicestwienie są wystarczająco przerażające, ale widok ogromnego rancora, który ulega Drengirowi, jest dowodem, że żadna ilość mięśni i twarda skóra nie może cię ochronić. Oglądanie nie tylko Sskeera, ale kilku Jedi innych uwięzionych przez te macki? Jeśli nawet Jedi nie może ich odeprzeć, reszta z nas z pewnością jest skończona. 
 
 
Chyba najbardziej przerażającą rzeczą w nich jest niuans, który Scott i Gray zaszczepili w swoim stworzeniu. Drengir nie może być starannie odseparowany jako coś czysto złego, pomimo ciemności przenikającej ich istnienie i wszystko, czego dotykają. Są głodni, a my jesteśmy pożywieniem. Nie sposób nie zobaczyć, jak odrobina siebie odbija się w ich nienasyconej chęci przetrwania.

Co sądzisz o tych wyborach? Zgadzasz się z Kristin czy z Danem? A może przeraża Cię zupełnie inna istota?

Źródło: starwars.com
Tłumaczenie: Lupus

Star Wars. Vader na celowniku - recenzja komiksu

Star Wars. Vader na celowniku - recenzja komiksu
Pod koniec października wydawnictwo Egmont opublikowało polskie wydanie antologii sześcioczęściowej mini serii Vader na celowniku, która ukazywała się od lipca do grudnia 2019 roku nakładem wydawnictwa Marvel pod oryginalnym tytułem Target Vader. Przez większość czasu w tym komiksie śledzimy łowcę nagród Valance'a, którego historia łączy go w pewien sposób z Imperium.
Opis dostarczony przez wydawnictwo:
Oprócz wielotomowych cykli o bohaterach i antagonistach odległej galaktyki, wydawnictwo Marvel publikuje także zamknięte, jednotomowe opowieści komiksowe. Jedną z nich jest „Vader na celowniku”, w której Mroczny Lord Sithów tropi tajemniczy syndykat zbrodni działający poza imperialnym systemem rządów. Nie wie jednak, że sam znalazł się na celowniku – ścigają go najgroźniejsi łowcy nagród w galaktyce, najęci przez tych przestępców, by zlikwidować Vadera raz na zawsze! Zbieranina zabójców pod wodzą Beilerta Valance’a – upadłego oficera Imperium – nie cofnie się przed niczym, by zdobyć największą nagrodę w życiu. Valance i Dengar szukają najlepszej broni na Lorda Sithów – będzie im potrzebna, gdy Vader odwróci losy bitwy i przyprze ich do muru! Ale co się stanie, kiedy zarówno myśliwi, jak i zwierzyna odkryją mroczne sekrety syndykatu zbrodni znanego jako Ukryta Dłoń?

Nie chcę zbyt wiele miejsca tracić na fabułę. Większość spraw dotyczy tytułowego polowania na Dartha Vadera, nawet jeśli moim zdaniem zbyt rzadko stawiano go w defensywie. Tylko raz załodze, która została wynajęta przez Ukrytą Dłoń (dostawcę broni dla rebeliantów), udaje się na krótki czas skrzywdzić Vadera, ale poza tym bardziej wygląda na to, że sam Vader jest łowcą.
Załoga zebrana wokół Valance’a działa całkiem nieźle - nawet jeśli jest mało skupiona. Każda postać ma krótką historię na jednej stronie komiksu, która omawia ich problemy z Imperium, a tym samym wyjaśnia, dlaczego dołączyli do polowania na Vadera. Chciałbym szczególnie podkreślić prehistorię Gamorreanina Honnah, który radzi sobie całkowicie bez słów, ale jest bardzo emocjonalny ze względu na dobrą grę rysunków.


Z drugiej strony postać Valance'a trochę mnie zdezorientowała. Jak zapewne wiecie, nie jestem największym znawcą Legend, a już na pewno nie komiksów z tamtego okresu. Miałem okazję przeczytać kilka tomów Klasycznych opowieści i wiem, że ta postać była tam obecna. Nie chcę go tu też porównywać do tamtej wersji, ale po prostu przedstawię mój problem z jego charakterystyką w tym komiksie. Jako syn górnika, a później imperialny żołnierz, Valance jest silną i zdeterminowaną postacią. Ale w jakiś sposób przedstawienie jego osoby jako - mówiąc ładnie - „głupiego” zaprzecza faktowi, że to on zawsze wychodzi z planami pojmania Vadera. Planuje kilka kroków z wyprzedzeniem i działa strategicznie. Ale nawet pod koniec komiksu wciąż mówi się o nim: „nie jesteś zbyt mądry. Ale bardzo odważny”. Załoga była wystarczająco duża, więc gdyby inna postać była odpowiedzialna za planowanie i genialne pomysły, portret głównego bohatera byłby znacznie bardziej spójny.
W rysowanie fabuły było zaangażowanych wielu różnych rysowników i można to czasami zauważyć. Zasadniczo, jest to ogólnie bardzo starannie narysowany komiks, ale niektóre panele mają zbyt uproszczoną reprezentację postaci. Na przykład Valance’a możemy zobaczyć przed jego statkiem kosmicznym w bardzo uproszczonej wersji, która jest zdecydowanie zbyt uboga w szczegóły, aby mógł być w centrum uwagi. Największy spadek jakości widać między pierwszym, a drugim numerem. Jeśli chodzi o tła i bohaterów pierwszego numeru, to wykonano niezwykle szczegółowe rysunki. Jednak w drugim numerze coraz częściej ustępuje to tle, które jest zwykle monochromatyczne lub brakuje szczegółów w przedstawieniu głównych bohaterów. Niemniej jednak ta antologia ma również do zaoferowania naprawdę dobre panele komiksowe. Szczególnie wyróżniają się sceny przedstawiające Vadera w morzu płomieni lub Valance'a otoczonego piorunami.

Ogólnie fajnie się bawiłem czytając Vadera na celowniku, nawet gdybym nie zaliczył komiksu do moich ulubionych. Ekscytujący członkowie załogi pozostają zbyt bladzi, a główny bohater zbyt sprzeczny w przedstawieniu postaci. Vader rzadko jest też ściganym, a zwroty akcji (jeśli znasz filmy) też tak naprawdę nie istnieją. Mamy więc do czynienia z bardzo ciekawą pracą łowcy nagród, która daje nam wgląd w odniesieniu do serii Łowcy nagród (która wystartowała w naszym kraju w maju), ale w żadnym wypadku nie jest niezbędna do pełnego zrozumienia historii życia Vadera.

Ocena: 6/10
Fabuła: 7/10
Rysunki: 4/10
Jakość wydania: 9/10

Dziękuję wydawnictwu Egmont za przekazanie egzemplarza recenzenckiego.

Szczegóły:
Tytuł: Star Wars. Vader na celowniku
Tytuł oryginalny: Star Wars. Target Vader
Autor: Robbie Thompson
Rysunki: Cris Bolson, Georges Duarte, Marc Laming, Roberto Di Salvo, Stefano Landini
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawnictwo: Egmont Polska
Data premiery: 27 października 2021
Liczba stron: 136
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena: 39,99 PLN

10 strasznych historii z Gwiezdnych Wojen, które musisz obejrzeć

10 strasznych historii z Gwiezdnych Wojen, które musisz obejrzeć
Szukasz galaktycznych dreszczy i strachów na tegoroczne Halloween? Znalazłeś je!

Gdzieś w galaktyce, stwór z wielkimi kłami ryczy pod ziemią. Czarownice z mgły rechoczą pośród nocy. Robak wślizguje się w mózg przerażonego żołnierza klonów. Uniwersum Gwiezdnych Wojen ma wiele bohaterów i rebeliantów, ale także ma wiele diabolicznych przeciwników i straszliwych kreatur, które uwielbiają noc.

Z okazji tegorocznego Halloween, redakcja StarWars.com zebrała listę najlepszych strasznych Gwiezdnych Wojen.  Nie ma nic lepszego od podjadania dyniowych ciasteczek Palpatine'a podczas oglądania Gwiezdnowojennego maratonu. Szczególnie jeśli są to te najbardziej przerażająco fajne momenty z odległej galaktyki. Sięgnij po niebieskie mleko, ułóż się wygodnie na kanapie i przygotuj się na straszenie!

1. LEGO Star Wars: Terrifying Tales (2021)
Nieoczekiwana podróż na wulkaniczną planetę Mustafar wraz z Poe Dameronem i BB-8 w pierwszym prawdziwie Halloweenowym specjalnym filmie Star Wars! Poe, BB-8, Graballa the Hutt i Dean (odważny dzieciak, który pracuje jako mechanik Graballi) podróżują wgłąb strasznego zamczyska Dartha Vadera z bardzo przerażającym przewodnikiem, który raczy naszych bohaterów równie okropnymi hsitoriami. Wkrótce, okaże się, że sami są częścią straszliwej opowieści. Rezultat to zabawny miks strachów, humoru w stylu Lego Star Wars i tego, co staje się natychmiast Gwiezdnowojennym odpowiednikiem Halloweenowego klasyka. 

[Na kadrze z filmu znajduje się nawiązanie do "Lśnienia" Stanley'a Kubricka z 1980 roku.  - przyp. red. ŚSW]

2. Wojny Klonów — “Władcy umysłu” (Sezon 2, odcinek 8)
Jeśli jesteś fanem horrorów, to na pewno spodoba Ci się ten odcinek serialu animowanego Wojny Klonów. Historia kręci się wokół robaków lubiących mózgi, które są pasożytami wchodzącymi do ciał i kontrolującymi mózgi swoich gospodarzy. Robaki ożywiają także martwych Geonosian i zamieniają je w zombie! Chociaż pierwszy raz zostały przedstawione w odcinku "Strzępy terroru" (sezon 2, odcinek 7), to dopiero w tym odcinku pokazano jak te pasożyty sieją spustoszenie. Kiedy padawanka Jedi Barris Offee i grupa żołnierzy klonów zostaje zakażona przez Geonosjańskie robaki, to od Ahsoki zależy jak uratować zakażoną grupę. Robaki same w sobie sprawiają, że na skórze pojawia się gęsia skórka, ale jak już wejdą do ciała gospodarza, to dopiero potrafi wywołać prawdziwe ciarki u każdego.

3. Wojny Klonów Arc Sióstr Nocy — “Siostry Nocy”/"Potwór"/"Wiedźmy mgły" (Sezon 3, odcinki 12-14)
Arc Sióstr Nocy to trzy przerażające odcinki i powinien go obejrzeć (albo sobie powtórzyć)  każdy fan Gwiezdnych Wojen. W pierwszej części spotykamy Asajj Ventress szukającej zemsty na swoim starym mistrzu hrabim Dooku, która prowadzi ją do jej domu na Dathomirze; tam, były uczeń Sithów błaga o pomoc Matkę Talzin i jej sabat czarownic, Nocnych Sióstr. W drugim odcinku, spotykamy Savage'a Opressa, straszliwego wojownika, którego Matka Talzin oferuje Dooku jako jego nowego ucznia. Dzięki ciemnej magii Talzin, Savage zostaje zmodyfikowany, stając się potężnym i śmiercionośnym potworem, którego nic nie zdoła powstrzymać przed obroną Sióstr Nocy. W "Wiedźmach mgły" z  kolei, Anakin Sywalker i Obi-Wan Kenobi ścigają tajemniczą postać odpowiedzialną za śmierć wielu Jedi. Razem, te trzy odcinki są zarówno przerażające, straszliwe i przepełnione ciemnymi momentami z Gwiezdnych Wojen. Innymi słowy, idealny seans na Halloween.

4. Parszywa Zgraja — “Blizny wojenne” (Sezon 1, odcinek 7)
Drużyna Parszywej Zgrai odkrywa, co dzieje się, gdy największe zagrożenie, pada ze strony ich braci. Sugerowana przez kilka odcinków opowieść o tym, jak Wreckerowi uaktywnia się czip; on sam staje się niepowstrzymanym potworem, odpornym na rozsądne argumenty i stającym się bronią Palpatine'a w szokującej sekwencji finałowej. Mówiąc o potworach, misja może zakończyć się za sprawą masywnej istoty z mackami. Jak wiadomo, w uniwersum Gwiezdnych Wojen, tam gdzie jest woda, nigdy nie wiesz, co znajdzie się pod jej taflą.

5. Rebelianci — “W ciemności” (Sezon 1, odcinek 7)
Co żyje w ciemnościach, ma ostre kły, pazury i świecące oczy? Musi to być przerażająca istota znana jako fyrnock i jest dokładnie takim potworem na jakiego nie chciałbyś się natknąć podczas sekretnej misji. Nieoczekiwanie, Hera i Sabine doświadczają gniewu tego potwora podczas zbierania zaopatrzenia w Forcie Anaxes. Czy uciekną grupie fyrnocków całe i zdrowe? Czy Sabine zaufa Herze, lubującej się w sekretach? Czy Zeb będzie mógł zjeść swoje kosmiczne wafle w spokoju? Dowiedz się w tym pełnym niespodzianek wciągającym odcinku.

6. The Mandalorian — “Więzień” (Sezon1, odcinek 6)
Wraz z Mandalorianinem, Dinem Djarinem, wybierz się na niebezpieczną misję z grupą najemników, którzy są podstępni i zdolni do poderżnięcia gardła. Ta robótka może okazać się ryzykowna, ale okaże się że ta drużyna ma większy problem. Punktem wyjścia dla tej historii jest okręt więzienny Nowej Republiki, który przypomina nawiedzony halloweenowy labirynt - wyobraź sobie tylko świecące na czerwono korytarze, migające światła oraz śmiercionośną grę w kotka i myszkę. Ten rozdział jest pełen akcji, pełen strasznych momentów i jak w każdej dobrej historii z Gwiezdnych Wojen, jest w nim szczypta dramatu rodzinnego. Czy Mando zdoła zakończyć misję bez szwanku, czy może drużyna obróci się przeciwko niemu, zanim zdoła to zrobić? To ten odcinek przy którym będziecie obgryzać swoje paznokcie.

7. Wojny Klonów — “Pułapka Grievousa” (Sezon 1, odcinek 10)
Wkrocz do upiornej kryjówki Generała Grieviousa i poddaj się terrorowi, który ma do zaoferowania. Mistrz Jedi Kit Fisto i jego były Padawan, Jdi Nahdar Vebb, namierzają zbiegłego więźnia Nute'a Gunraya w odległym świecie, odkrywając że są przynętą w pułapce zastawionej w samym środku zamczyska Greviousa. Jego wnętrze jest przerażające - pokryte mgłą, pełne trofeów będącymi pamiątkami po zamordowanych Jedi, ma śmiercionośnego zwierzaka roggwarta (z którym Fisto i Vebb muszą walczyć) i mnóstwo pułapek dla nieproszonych gości, takich jak Jedi. Najgorszy z tego wszystkiego, jest jednakże droid medyczny, który wykonuje bolesne i przerażające eksperymenty na Grievousie. Wszystko w tej historii, jest tym, z czego zrobione są najgorsze koszmary!

8. The Mandalorian — “Pasażerka” (Sezon 2, odcinek 2)
Jest tylko jedna istota, która sprawi, że nawet Mando będzie uciekał, a jest nią lodowy pająk. Oczywiście, jaja są idealną przekąską dla Grogu, ale kiedy małe pajęczaki zaczynają się z nich wykluwać, stają się ich najgorszym koszmarem. Ich pojawienie się w tym rozdziale The Mandalorian sprawi, że będziecie siedzieć na krawędzi fotela, a historia zapewni nieoczekiwany twist w tej wartej obejrzenia produkcji telewizyjnej.

9. Parszywa Zgraja — “Zagnieżdżenie” (Sezon 1, odcinek 13)
Udaj się w podróż do strasznego starego szybu kopalni wraz z Parszywą Zgrają i doświadcz horroru żyjącego pod powierzchnią Ord Mantell City! Parszywa Zgraja ma talent do mierzenia się z jednymi z najbardziej przerażających istot w galaktyce, a w tym odcinku, są to wielkie latające insekty znane jako irlingi. Irlingi to istoty nocne i są agresywne gdy obudzą je hałasy, słyszane podczas ich snu; ten mały szczegół zwróci uwagę istot w opowieści, a kiedy już latające bestie zostaną przebudzone, drużyna doświadcza iście Hitchcockowskiego koszmaru*.

* Nawiązanie do filmu "Ptaki" z 1963 roku, wyreżyserowanego przez Alfreda Hitchcocka, mistrza dreszczowców i wczesnych horrorów. [przyp. red. ŚSW]

10. Wojny Klonów — “Masakra” (Sezon 4, odcinek 19)
Laleczki voodoo, czarownice i armia zombie sprawiają, że to jeden z najbardziej przerażających odcinków Wojen Klonów. Po nieudanej próbie zabicia Hrabiego Dooku, Hrabia wydaje rozkaz Generałowi Greviousowi, by zemścił się na Asajj Ventress i Nocnych Siostrach z Dathomiry. Matka Talzin i Ventress jednakże, bronią swojego klanu z pomocą całej ciemnej magii i przyzywają armię umarłych Nocnych Sióstr, a nawet wykorzystując laleczkę voodoo o wyglądzie Dooku. Skrzeki wojowniczek zombie same w sobie wywołują gęsią skórkę, ale to dramatyczne starcie między Nocnymi Siostrami a Grievousem wprawi Was w prawdziwe przerażenie.

Honorowe wspomnienia:

Imperium Kontratakuje — Scena z Mynockami
Imperium Kontratakuje jest pełne momentów, w których włosy stają dęba, jak choćby ten w którym Luke mierzy się z samym sobą w jaskini pełnej ciemnej strony albo gdy Han zostaje zamrożony w karbonicie. Jednak to jump scare'y Mynocków i odkrycie czym jest "jaskinia" jest prawdziwie przerażającym momentem.

Łotr 1— Scena z Vaderem w korytarzu
Bądź świadkiem spotkania z Darthem Vaderem i najbardziej okrutnej i szokującej zarazem sceny z Łotra 1. To, co sprawia, że ten moment jest jak wyjęty z koszmaru, to fakt, że kamera nie przestaje nam pokazywać brutalnych scen. Widzimy wszystko i jest to przerażające.

Rebeiianci — “Tajemnica bazy Choppera” (Sezon 2, odcinek 20)
Wyobraź sobie, że potwór ma sześć nóg. Jego skóra jest odporna na strzały z blastera. Ten gatunek to drapieżnik, który łapie swoją ofiarę i w kokonie zabiera głęboko do swoich podziemnych siedlisk. Te podnoszące włosy na głowie istoty są znane jako krykna i kiedy rebelianci znajdą potencjalne miejsce na sekretną bazę, szybko odkrywają, że ich nowy dom jest pełen gigantycznych pajęczaków. Jeśli jesteś Zebem i uważasz je za straszne, ten odcinek z całą pewnością sprawi, że będą pełzać po Twojej skórze.

Ewoki — “Raich” (Sezon 2, odcinek 3)
Najmłodsi i fani Gwiezdnych Wojen w stylu retro będą zachwyceni starym serialem animowanym Ewoki i odcinkiem, w którym Wicket Warrick wraz z przyjaciółmi Latarą i Teebo przez przypadek budzą drapieżnego leśnego potwora znanego jako raich. W tym odcinku są latające hooshas, pojawia się dziwna magia i szczypta strachów w sam raz dla najmłodszych widzów. Co jak co, ale Wioska Jasnego Drzewa zawsze jest zabawnym miejscem do zwiedzania... chyba, że jesteś zaproszony na ucztę na cześć C-3PO.

Skywalker. Odrodzenie — Ciemna Strona Rey
Kiedy Rey odkrywa swoją wersję po ciemnej stronie mocy w wizji, stojącą w prywatnych komnatach Imperatora, jest to naprawdę przerażające widzieć naszą bohaterkę w tej złej inkarnacji. Gra aktorska Daisy Ridley wcielającej się w Rey po ciemnej stronie jest przerażająca i straszliwa, a dramatyczna walka między dwiema Rey jest podkreślona dzięki palecie dźwięków i uderzających efektów wizualnych.
Źródło: starwars.com
Tłumaczenie i przypisy: Lupus

Star Wars. Die Hohe Republik: Das Licht der Jedi - recenzja powieści

Star Wars. Die Hohe Republik: Das Licht der Jedi - recenzja powieści
16 sierpnia 2021 roku nakładem wydawnictwa Blanvalet ukazała się niemieckojęzyczna wersja powieści The High Republic: Light of the Jedi Charles’a Soule’a, która u naszych zachodnich sąsiadów ukazała się pod tytułem Die Hohe Republik: Das Licht der Jedi. Jest to długo oczekiwany start projektu, który w Polsce jest znany jako Star Wars: Wielka Republika. W naszym kraju cykl wystartował 4 maja. Czas więc, by zwrócić szczególną uwagę na powieść otwierającą cykl The High Republic i ją omówić.
Odkąd istnieje Kanon, każdą nową erę definiuje film lub serial, a książki grają tam co najwyżej drugie skrzypce. Zmieniło się to wraz z erą Wielkiej Republiki, którą stworzyło pięciu autorów: Charles Soule, Cavan Scott, Claudia Gray, Justina Ireland i Daniel José Older pod egidą Michaela Siglaina i przy pomocy Lucasfilm Story Group. W związku z tym Light of the Jedi ma taką samą”wagę”, co pierwsze epizody trzech filmowych trylogii Sagi Skywalkerów: należy zarysować epokę, zarysować daleko idący konflikt i - co najważniejsze - postacie drugoplanowe muszą być wprowadzone i dobrze zarysowane. Czy to się udało? Przekonajmy się.

Opis dostarczony przez wydawnictwo Blanvalet:
Na długo przed Najwyższym Porządkiem i Imperium, rycerze Jedi czuwali nad Wielką Republiką. To był złoty wiek pokoju.

Eksplozja nadprzestrzenna zagraża życiu miliardów ludzi. Na szczęście Jedi są silni w Mocy i spieszą, aby zapobiec najgorszemu. Najmniejszy błąd może doprowadzić do katastrofy, ale galaktyka ufa swoim obrońcom. Ale podczas gdy uwagę wszystkich przyciągają ci bohaterowie, zagrożenie rośnie poza granicami Wielkiej Republiki, które przerazi serce każdego Jedi.

„Światło Jedi” to pierwsza powieść z epoki Wielkiej Republiki. Kolejne tomy są już w przygotowaniu.

Pierwszy akt Światła Jedi to nieprzerwany wyścig z czasem, co ilustruje odliczanie do uderzenia na początku każdego rozdziału. Po tym, jak statek Legacy Run rozpadł się w nadprzestrzeni, jego ultra-przyspieszone szczątki pojawiają się w zwykłej przestrzeni, a na ich niekontrolowanej drodze znajduje się rolniczy świat Hetzal. Jedi, siły Republiki i cywile współpracują ze sobą, aby zapobiec Wielkiej Katastrofie.

Ten wyścig wciąga czytelnika i nie odpuszcza aż do wielkiego finału pierwszego aktu. Po drodze poznajemy już kilka kluczowych postaci, ale ponieważ wszystkie postacie są tutaj nowe, początkowo nie wiemy, które z nich są głównymi bohaterami Światła Jedi, a które są tylko występami gościnnymi. Ale nie ma się co martwić, autor dość szybko to rozwiązuje, czyniąc z mniej ważnych postaci, mniej lub bardziej heroicznie końce ich historii. Tak więc pierwszy akt ma na celu wprowadzenie nas w kilka postaci i zdefiniowanie głównych cech epoki, ale przede wszystkim przypomina sekwencję otwierającą film sagi, która wciąga widza w przygodę poprzez akcję. Więc dobrze, że Soule dostarcza tutaj również kilka bardzo ładnych opisów wizualnych, które byłyby godne filmu.


Drugi akt wprowadza Nihilów na scenę i powoli pokazuje narastający konflikt między nimi a Jedi. Chociaż w tej części powieści nie brakuje akcji, skupiamy się na pogłębianiu i poznawaniu postaci, a także dowiadujemy się więcej o galaktyce poza systemem Hetzal i jej statusie politycznym, technologicznym i społecznym. Elzar Mann czy Sskeer skaczą z planety na planetę, aby znaleźć przyczynę Wielkiej Katastrofy, a na świecie Elphrona, znanym z komiksu The Rise of Kylo Ren, toczy się akcja, w którym biorą udział głównie bohaterowie Bell Zettifar i Loden Greatstorm.

Nihilowie zyskują również nieoczekiwany stopień głębi charakteru. Nie spodziewałem się, że dowiem się tak wiele o tych postaciach już w pierwszej powieści, ale to właśnie sprawia, że Światło Jedi jest tak dobrą książką. Nawet jeśli nacisk kładziony jest na ekspozycję, w trakcie Światła Jedi wiele wewnętrznych dramatów rozwija się również wśród Nihilów, a dobrze znani Nihilowie, m. in. Kassav czy Marchion Ro, zajmują sporo miejsca w tej książce. Szczególnie ten ostatni ma duży potencjał, aby stać się jedną z moich ulubionych postaci z ery Wielkiej Republiki.

Trzeci akt Światła Jedi kontynuuje wcześniej przedstawione i rozpoczęte konflikty i doprowadza je do wybuchowego punktu kulminacyjnego, którego zwroty akcji, niektóre przewidywalne, ale są także absolutnie nieprzewidziane, podsycają główny konflikt, o którym czytać będziemy w innych książkach i komiksach tego projektu. W drugim akcie wciąż martwiłem się, jak zmienić podzielony kult Nihilów w wiarygodne zagrożenie dla wieloletniego projektu literackiego, ale koniec książki nie pozostawił dla mnie żadnych pytań bez odpowiedzi.

Dla mnie Światło Jedi odniosło sukces na wszystkich trzech zdefiniowanych powyżej frontach. Zostaliśmy wprowadzeni w zupełnie nową erę. Nawet bez Sithów i galaktycznych Imperiów jest pełno możliwych historii do opowiedzenia, a ta powieść wyraźnie to wyjaśnia, nawet dla tych, którzy bardzo w to wątpili. Poznaliśmy też główny konflikt i głównych bohaterów tamtych czasów. Soule jest mistrzem w konstruowaniu postaci bardzo obrazowo w zaledwie kilku zdaniach, dzięki czemu mamy wrażenie, że znamy je od lat, ale widać jednak, że jest to tylko tom 1 wieloletniego projektu.

Charles Soule stwierdził, że jest dumny z książki, ponieważ osiągnął wszystkie swoje cele związane z nią. Podpisałbym się pod tą oceną. Soule nie jest nam obcy i w ciągu ostatnich kilku lat napisał wiele naprawdę dobrych historii. Współpraca Soule’a z Gray, Ireland, Olderem i Scottem zmieniła bardzo dobrą powieść w świetną, ponieważ można powiedzieć, że wspólne budowanie świata połączone z silną (współ)pracą wszystkich autorów nie jest bez znaczenia dla spójności całościowego obrazu ery The High Republic.

Chciałbym zakończyć tę recenzję apelem. Bez względu na to, co myśleliście o książkach Star Wars w ciągu ostatnich kilku lat, dajcie temu nowemu projektowi szansę. Usiądź wygodnie na sofie lub w Twoim kąciku do czytania i daj się wciągnąć w nową przygodę, która pomimo wszystkich innowacji uosabia po prostu esencję tego, co sprawia, że książki z uniwersum Star Wars są tak wspaniałe i przenoszą nas do odległej galaktyki. Myślę, że nie pożałujecie.

Jestem także zainteresowany tym, co Wy sądzicie o tej książce. Z niecierpliwością czekam na Wasze wrażenia, komentarze są do Waszej dyspozycji!

Ocena: 9/10
Fabuła: 9/10
Postacie: 9/10
Jakość wydania: 9/10

Dziękuję wydawnictwu Blanvalet za przekazanie egzemplarza recenzenckiego.

Szczegóły:
Tytuł: Star Wars. Die Hohe Republik: Das Licht der Jedi
Tytuł oryginalny: Star Wars. The High Republic: Light of the Jedi
Autor: Charles Soule
Tłumaczenie: Andreas Kasprzak
Wydawnictwo: Blanvalet
Data premiery: 16 sierpnia 2021
Liczba stron: 496
Oprawa: miękka
Cena: 15 €

Copyright © 2016 Świat Star Wars , Blogger