Przede wszystkim - cała historia jest ostro przegadana i poza początkowym nalotem na imperialny posterunek nic szczególnego się tu nie dzieje. Klan Markona udaje się w swoją stronę i tyle ich widziano (cud, że nie dołączyli do Rebelii jak praktycznie każdy, kogo Luke i spółka spotykali po drodze), zakrawa to na kpinę patrząc na to, że praktycznie nic o nich nie wiadomo. Reszta zeszytu to odnalezienie resztek Rebelii z admirałem Ackbarem na czele, ponowne spotkanie Hana i Chewiego oraz zawiązanie nowego wątku, jakim jest zemsta na królowej Trios i zniszczenie Shu-Torun. I wszystko to jest opatrzone dialogami, z których niewiele wynika, można było to spokojnie skrócić o ładnych parę stron. Na zakończenie mamy zasugerowanie, że oddział SCAR jeszcze namiesza, ale szczerze powiedziawszy, po tym, co im zrobiono to ja już nie chcę ich widzieć.
Nie wiedzieć czemu za grafikę odpowiada inny rysownik. Przynajmniej nie posunął się do odrysowania twarzy bohaterów, ale za to w paru miejscach są takie dziwactwa, które spokojnie wystarczą na parę memów. No i nie jestem pewny, czy mgławice powinny być różowe...
Zeszyt, którego dobrze mogłoby nie być, a wątki można było umieścić w jednym z wcześniejszych numerów, przy okazji skracając nudny pobyt bohaterów w klanowej wiosce. Może następny arc będzie lepszy, bo już same założenie jest interesujące.
Ogólna ocena: 6/10
Fabuła: 6/10
Rysunki: 7/10
Postacie: 6/10
Szczegóły:
Tytuł: Star Wars #61: The Escape, Part VI
Autor: Kieron Gillen
Rysunki: Andrea Broccardo
Wydawnictwo: Marvel Comics
Data premiery: 6 lutego 2019
Liczba stron: 32
Oprawa: miękka
Cena: 3,99$ / 15,99 PLNOprawa: miękka
Gdzie kupić:
ATOM Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!
Niech Moc będzie z Tobą!