Opis
tomu Bunt na Kalamarze:
REBELIA NADCHODZIGwiazdę Śmierci można zniszczyć, ale w Rebelii brakuje myśliwców i statków. Dlatego księżniczka Leia udaje się na Mon Cala wraz z Lukiem Skywalkerem i Hanem Solo, ponieważ na Mon Cala mają dużą flotę handlową, którą można łatwo przekształcić i ulepszyć. Celem jest zapobieżenie zbudowaniu drugiej super broni. Niestety, regent Mon Cala odmawia współpracy i Leia musi znaleźć inne rozwiązanie.
Akcja
komiksu rozgrywa się w czasie po zniszczeniu pierwszej Gwiazdy
Śmierci, kontynuuje historię z Star Wars Komiks 3/2019:
Walka o kryształy i jest powiązana z historią ze Star Wars
Komiks 6/2019: Darth Vader: Płonące wody. Między
tymi dwoma komiksami upłynęło prawie 20 lat, ale ten pierwszy
ujawnia nowego potencjalnego sojusznika Sojuszu
Rebeliantów, a w drugim wodna planeta Mon Cala
wchodzi pod jarzmo Imperium po tym, jak Darth Vader
uwięził króla Mon Cala, Lee-Char.
Mon
Cala od 20 lat znajduje się pod rządami Imperium,
a wola obecnego władcy planety, Wielkiego Admirała Urtyi,
dotycząca buntu przeciwko okupantom została złamana. Ale Rebelia
rozpaczliwie poszukuje statków, aby nadal mieć jakiekolwiek szanse
w walce z Imperium. Dlatego księżniczka Leia
wpada na śmiały plan: ponieważ Urtya jest nieaktywny, chce
uwolnić z niewoli prawdziwego króla Mon Cala. Miejsce, w
którym Lee-Char jest obecnie przetrzymywane przez Imperium,
zostało ujawnione przez Trios, królową Shu-Torun,
wraz z ważnymi kodami dostępu. Ale samo to nie wystarczy, aby
uwolnić króla Mon Cala. Dlatego zatrudniają clawdite’a o
imieniu Tunga Arpagion, aby wcielił się w rolę Tan Hubi,
moffa z sektora Mon Cala. Porwą go i wykorzystają jego
pomoc, by włamać się do więzienia o zaostrzonym rygorze...
Bardzo
szalony plan, któremu towarzyszy wiele ale. Ale to są
rozpaczliwe czasy i czym byłaby Rebelia bez nadziei? Sedno fabuły,
które tu nakręca Kieron Gillen, jest dość proste: należy
pokazać, skąd pochodzą statki kosmiczne Mon Calamari, które
w Powrocie Jedi zdecydowanie przyczyniają się do zwycięstwa
rebeliantów nad Imperium. Bardzo mi się też podoba
realizacja i rozumiem, dlaczego przywódcy Rebelii są tak
niejaśni w opracowywaniu tego planu: ufają Lei i dla nich
sprawa Mon Cala jest już odhaczona po zgłoszeniu Lei,
że Urtya nie zbuntuje się przeciwko swoim imperialnym
okupantom. Ale jeszcze bardziej podoba mi się przeplatanie się
poszczególnych historii z poprzednich komiksów. Lee-Char,
który został schwytany przez Dartha Vadera prawie 20 lat
temu, teraz ponownie odgrywa ważną rolę w tym komiksie i
przewidział, że nadal będzie odgrywał ważną rolę w obaleniu
Imperium był dla mnie momentem, w którym pojawiła się u
mnie gęsia skórka, który rzadko zdarza mi się przy czytaniu
komiksów. Jest też wzmianka o Raddusie, który uciekał z
Ackbarem w Płonących wodach Mon Cala oraz w
Łotrze 1: Gwiezdnych wojnach - historiach, gdzie stracił
życie, pomagając tytułowemu oddziałowi w kradzieży planów
Gwiazdy Śmierci.
Znamy
już wynik całej tej operacji, w końcu wiemy, że statki Mon
Calamari trafią później do floty rebeliantów. Ale Leia
nie dostaje tak łatwo statków, ponieważ w końcu dochodzi do
wielkiej bitwy o Mon Cala. I tu znowu wykorzystuje się dużo
zdjęć z filmów. Pojawienie się statków rebeliantów wokół
Ackbara, co bardzo przypominało mi atak dowodzony przez
Raddusa nad Scarif w Łotrze 1. Następnie
jest wzmianka i użycie coaxium, które zostało wprowadzone w Hanie
Solo. Gwiezdnych wojnach - historiach jako paliwo i wybuchowe
towary niebezpieczne.
Komiks
jest przede wszystkim komiksem o Lei, chociaż Han i
Chewbacca mają kilka dobrych scen. Luke pojawia się
tylko przelotnie. W większości przypadków jego miecz świetlny
jest bardziej poszukiwany. Ale spotyka się z innymi eskadrami, gdzie
zostają również wspomniani zaginieni towarzysze.
W
większości bardzo podobała mi się ilustracja tej historii. Nawet
twarze autorstwa Salvadora Larrocy nie wydawały mi się tym
razem tak irytujące, jak w przypadku innych jego komiksów. Może to
również wynikać z faktu, że tym razem są one pokazywane częściej
w scenach, w których można zobaczyć obce gatunki, takie jak Mon
Calamari i Clawditowie. Nie ma absolutnie nic do
narzekania na rysunki, wręcz przeciwnie, wiele szczegółów na
wszystkich panelach sprawia przyjemność lektury tego tomu -
szczególnie w ostatniej części, gdy nadchodzi bitwa między
rebeliantami a imperialnymi gwiezdnymi niszczycielami: każdy statek
jest szczegółowo rysowany i uzyskał odpowiednią warstwę farby,
bez zacienionych konturów w tle. Zawsze coś takiego mi się podoba
i sprawia też wrażenie, jakbyś przeglądał sceny w filmie.
Koniec
komiksu ma gotowy kolejny szokujący cliffhanger, który jest
idealnym przejściem do Star Wars, tom 9: Hope Dies.
W Polsce być może w 2021 roku.
Jestem
trochę zszokowany, że tak długo zostawiłem na półce „do
przeczytania” Star Wars Komiks (1/2020): Bunt na Kalamarze,
Ale po Walce o kryształy byłem trochę zniechęcony do tej
serii. Teraz wiem lepiej i żałuję, że pozwoliłem jednej historii
zepsuć drugą. Bunt na Mon Cala był dla mnie świetną
zabawą, ponieważ było podekscytowanie i dużo akcji!
Ogólna
ocena: 8/10
Fabuła:
9/10
Ilustracje:
8/10
Jakość
wydania: 9/10
Dziękuję wydawnictwu Egmont za przekazanie egzemplarza
recenzenckiego.
Szczegóły:
Tytuł:
Star Wars Komiks, tom 7 (1/2020): Star Wars: Bunt na Kalamarze
Tytuł
oryginalny: Star Wars. Star Wars Vol. 8: Mutiny at Mon Cala
Autor:
Kieron Gillen
Rysunki:
Salvador Larocca
Tłumaczenie:
Jacek Drewnowski
Wydawnictwo:
Egmont Polska
Data
premiery: 14 lutego 2020
Liczba
stron: 132
Oprawa:
miękka
Cena:
19,99 PLN
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękujemy!
Usuń