Serial The Mandalorian był odświeżeniem, które niezbędnie
musiało pojawić się w uniwersum Gwiezdnych wojen. Filmy wchodzące w skład trylogii
sequeli, a już z pewnością ostatnia część, zostały przyjęte w różny sposób. Jedni
je uwielbiają, inni zaś nienawidzą. Natomiast, wyżej wspomniany serial uwielbiany
jest praktycznie przez wszystkich. Nie słyszałam jeszcze ani jednej złej opinii
na jego temat od żadnego z moich znajomych, wszystkim serial bardzo się podobał.
W wywiadzie udzielonym portalowi Deadline, twórca serialu
oraz showrunner Jon Favreau oraz producent wykonawczy Dave Filoni, wyjaśnili
nam jak udało im się przenieść uwielbiane przez nas wszystkich uniwersum na
mały ekran w postaci serialu live-action. Favreau powiedział:
Chcieliśmy powrócić do rzeczy, które zainspirowały oryginalne Gwiezdne wojny, zmniejszyć skalę oraz opowiedzieć proste historie. […] Ale zawsze wiedzieliśmy… i to jest coś, czego nauczyłem się podczas pracy nad produkcjami Marvela oraz pracy z Kevinem Feige, że zawsze należy pamiętać o głównych fanach, ponieważ to oni od wielu lat utrzymują zapaloną pochodnię, oraz, że są to również historie dla młodych ludzi i nowych odbiorców.
Jon kontynuował oraz wyjaśnił nam co dokładnie miał na
myśli:
To są mity, dlatego zawsze należy wyciągać pomocną dłoń do ludzi, którzy mogą nie znać ich tła. Więc tak naprawdę opowiadasz dwie historie w tym samym czasie. Opowiadasz historię ludziom, dla których wszystko jest nowe oraz opowiadasz historię ludziom, którzy znali tę, markę, opowieści oraz postacie przez wiele lat i musisz się upewnić, że ich również szanujesz.
Brzmi to jak świetne podejście, które, z pewnością,
zapewniło filmom Marvela oraz serialowi The Mandalorian tak wielki sukces. Każdy
widz jest ważny i z każdym widzem należy się liczyć oraz go szanować. Dla kogoś
kto nie będzie znał uniwersum na tyle dobrze, by zrozumieć film/serial, który stworzony został głównie dla starych fanów, z pewnością, nie będzie to miła rozrywka, a
strata czasu. Produkcja, na pewno, bardzo straci w jego oczach. Natomiast, gdy w filmie/serialu nie ma żadnych smaczków, nawiązań czy rozwinięcia niektórych kwestii,
starsi fani mogą poczuć się zawiedzeni, dlatego tak ważne jest pogodzenie tego
oraz stworzenie show, które zostanie dobrze odebrane zarówno przez nowych jak i
starych widzów, bez wyjątku. Fakt, że Jon Favreau to rozumie oraz robi co w
jego mocy by wykorzystać użytecznie tą wiedzę, utwierdza nas tylko w
przekonaniu, że do produkcji serialu wybrana została właściwa osoba, dzięki
której (oczywiście, nie tylko) The Mandalorian zyskał tak wielki sukces i uwielbiany
jest dosłownie przez wszystkich.
Dave Filoni, który nadzorował prace nad siedmioma sezonami Wojen
klonów, czterema sezonami Rebeliantów oraz dwoma sezonami Ruchu Oporu, miał
inne wyzwanie: przestawić się z reżyserowania oraz nadzorowania animacji w pracę
nad serialem live-action.
To z pewnością spora zmiana oraz coś, co interesowało mnie od jakiegoś czasu… Wiele z tego, co robił Jon, podczas kręcenia Księgi dżungli i później Króla Lwa, było bliskie temu, szczególnie w kontekście techniki i technologii, co robiliśmy wraz z Georgiem [Lucasem] przy Wojnach klonów. Kathy Kennedy i ja zawsze szukaliśmy dobrego pomostu dla mnie, aby spróbować, no wiesz, zmienić medium, a to było, szczerze mówiąc, idealnie dopasowane i świetne środowisko. Zyskałem świetnego mentora i nauczyciela w Jonie, który prowadził mnie przez proces tworzenia produkcji live-action.
Przypominamy, że drugi sezon tego fenomenalnego show będziemy mogli obejrzeć już w październiku tego roku na platformie streamingowej Disney+. Dokładana data nie została jeszcze na ten moment oficjalnie ogłoszona.
Podobały mi się opowiesci Filoniego o Wojnach Klonów. :)
OdpowiedzUsuń