I tak, cały zeszyt jest poświęcony zasadzie "przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę". Ale jaka to drużyna - powracają bowiem postacie znane z poprzednich historii. Ekipa wraca na Jedhę, by zwerbować niedobitki partyzantów. Powraca także zmiennokształtny kosmita, który pomógł w czasie akcji na Mon Cala. Do drużyny dokooptowana zostaje także hakerka, która przelotnie pojawiła się w czasie masakry floty Rebelii. O dziwo, klanu Markona nie uświadczono, może to i lepiej... No i tyle, większość komiksu sprowadza się do negocjacji z wyżej wymienionymi, żeby łaskawie pomogli. Typowe wprowadzenie do dalszych części. Z ciekawostek można wspomnieć, że w uniwersum gwiezdnowojennym wystawiają nawet sztuki teatralne o ekipie Luke'a...
Graficznie jest w porządku. Luke jest momentami strasznie przerysowany, ale to szczegół. Jedha dalej wygląda jak powinna, czyli nieciekawie do życia. Z oczywistych powodów Leia ma sporo miejsca antenowego, całe szczęście, że rysownik nic dziwnego z nią nie zrobił.
Standardowo - typowe wprowadzenie. Problem jest inny - seria dalej jedzie na schemacie "grupka rebeliantów się włamuje do siedziby przeciwnika" i nie wydaje się, żeby tym razem było inaczej. Mam jednak nadzieję, że chociaż ten arc nie będzie aż tak przewidywalny.
Ogólna ocena: 8/10
Fabuła: 8/10
Rysunki: 8/10
Postacie: 8/10
Szczegóły:
Tytuł: Star Wars #62: The Scourging of Shu-Torun, Part I
Autor: Kieron Gillen
Rysunki: Andrea Broccardo
Wydawnictwo: Marvel Comics
Data premiery: 6 marca 2019
Liczba stron: 32
Oprawa: miękka
Cena: 3,99$ / 15,99 PLNOprawa: miękka
Gdzie kupić:
ATOM Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!
Niech Moc będzie z Tobą!