Jak zawsze, pierwszy zeszyt to typowy wstępniak, w którym poznajemy bohaterów i ogólne założenia fabularne. Rzecz dzieje się po bitwie o Hoth (chociaż są sugestie, że tuż przed akcją Powrotu Jedi) a grupa elitarnych pilotów imperialnych dostaje niby banalną misję eskortowania niszczyciela. Tyle na razie fabuły, bo to tylko wstępniak. O wiele więcej można powiedzieć o bohaterach, którzy już po pierwszym zeszycie dają się polubić. Cała ekipa jest ze sobą wybitnie zgrana i po prostu ludzka. Zwykli ludzie szczerze wierzący w sprawę, za którą walczą (chociaż nie fanatycy), mający różne poglądy na konflikt, mający czas na pogawędki o banalnych sprawach czy... na związek (dwoje bohaterów jest parą). Do tego jednym z nich jest jeden z bliźniaków z komiksu Imperial Cadet (ciekawe co się stało z drugim...). Jest fajnie? Nie do końca, bo dostajemy sugestie, że jeden z nich spiskuje z Rebelią... no ileż można, motyw porzucenia Imperium na rzecz Rebelii jest tak oklepany i nudny, że naprawdę, ale mogliby sobie podarować.
Grafika mocno przypomina tę spod pióra Luke'a Rossa, chociaż to nie on figuruje jako rysownik. Co już samo w sobie jest zaletą, bo jego rysunki były na wysokim poziomie. Tutaj jest podobnie. Można się co prawda przyczepić, że postaci na dalszym planie są rysowane na przysłowiowe "odwal się", ale to już maniera wielu komiksów.
Jestem pozytywnie zaskoczony. Seria zapowiada się całkiem dobrze, gdyby tylko odjąć ten motyw potencjalnej dezercji z Imperium...
Ogólna ocena: 8/10
Fabuła: 8/10
Rysunki: 9/10
Postacie: 8/10
Szczegóły:
Tytuł: Star Wars. TIE Fighter #1: The Shadow Falls, Part 1
Autor: Jody Houser
Rysunki: Rogê Antônio, Michael Dowling
Wydawnictwo: Marvel Comics
Data premiery: 17 kwietnia 2019
Liczba stron: 32
Oprawa: miękka
Gdzie kupić:
ATOM Comics
Eeee, czemu. Niech dezerterują, będzie lepiej dla Rebelii. ;)
OdpowiedzUsuń