📚 Star Wars. Dooku: Stracony dla Jedi | recenzja scenariusza słuchowiska 🎙️

„Nienawidzę tego miejsca”
... mówi Asajj Ventress na początku scenariusza słuchowiska Dooku: Stracony dla Jedi. A historia nie tylko zaczyna się od tych słów, ale także kończy się tymi samymi słowami. Brzmi to prawie tak, jakby między początkiem a końcem niewiele się rozwinęło. To częściowo prawda, częściowo nieprawda. Moim zdaniem scenariusz ma duże zalety, ale i kilka słabości. Czy równowaga sił ostatecznie się zgadza i dla kogo Dooku: Stracony dla Jedi jest godny uwagi – dowiecie się tego tutaj, w naszej recenzji.
Autorem scenariusza słuchowiska jest znany fanom Cavan Scott. Dooku: Jesi Lost, bo tak brzmi oryginalny tytuł, ukazał się najpierw w formie audio dramy, a dopiero kilka miesięcy póżniej w drukowanej formie scenariusza. Tłumaczenie na język polski wykonał Krzysztof Kietzman, a książka ukazała się nakładem wydawnictwa Olesiejuk.

Historia:
Dooku: Stracony dla Jedi to pierwsza kanoniczna historia ze Star Wars, która została wydana jako audio drama. Wersja pisemna ma zostać opublikowana we wrześniu. W opisie znajdziemy pytanie: „Kim był hrabia Dooku, zanim został prawą ręką Sithów?” Więc: Kim był Dooku przed Epizodem II: Atakiem klonów. Więc scenariusz słuchowiska powinien być historią życia Dooku. Ponieważ fabuła obejmuje około osiem dekad, autor Cavan Scott stosuje narracyjną sztuczkę: pozwala historii rozgrywać się na dwóch poziomach narracji.
Pierwszy poziom to ramowa fabuła. Jest opowiedziana z punktu widzenia Asajj Ventress. To Ventress, którą widzimy w Wojnach klonów – zabójczyni hrabiego Dooku. Jest w twierdzy Dooku na planecie Serenno i przegląda jego dzienniki. Mówiąc dokładniej, jest to holograficzna korespondencja, którą Dooku prowadził ze swoją siostrą Jenzą od dziesięcioleci. Tę siostra ma wyśledzić Ventress dla Dooku. Dlatego zagłębia się w poszczególne epizody z jego przeszłości.

Epizody te stanowią drugi poziom narracji. My, czytelnicy scenariusza, doświadczamy ich z punktu widzenia Dooku: jako bardzo młody Jedi zaprzyjaźnia się z Sifo-Dyasem. Dooku dowiaduje się, że jest synem hrabiego Serenno i że ma siostrę oraz brata. Potem widzimy, jak Dooku staje się padawanem Yody, pnie się w szeregach Jedi, zostaje mistrzem Qui-Gon Jinna, po raz pierwszy dostrzega ciemną stronę, słyszy o Republice i Jedi, raz za razem jest rozczarowany i wreszcie, jak dokładnie zostaje hrabią Serenno.

Wszystko to składa się na sceny – zawsze są różne sceny, różne konflikty. Sceny łączy ramowa opowieść o Asajj Ventress. Ta opowieść o Ventress z kolei zajmuje też sporo miejsca. Widzimy, jak szuka siostry Dooku i jak dręczy ją poczucie czystego sumienia: głos jej byłego mistrza Jedi, Ky Nareca. Tego Jedi widziany tylko przez chwilę w Wojnach klonów, w retrospekcji z życia Ventress. Więc znajduje się pomiędzy swoim byłym mentorem Jedi, Ky Narecem, a jej obecnym mistrzem, Lordem Sithów Dooku. Sposób, w jaki rozwiązuje ten konflikt, stanowi ramy fabuły Dooku: Straconego dla Jedi.


Postacie:
Dla mnie kluczowe pytanie w odniesieniu do postaci brzmi: czy główni bohaterowie, Dooku i Ventress, zyskują głębię dzięki temu scenariuszu słuchowiska? Moja odpowiedź: i tak i nie.

Bardzo podoba mi się to, co autor Cavan Scott robi z Dooku. Jesteśmy świadkami hrabiego, który z biegiem życia coraz bardziej rozczarowuje się Republiką i Jedi. Widzimy wiele aspektów jego osoby: z jednej strony skrupulatny i szlachetny Jedi, z drugiej strony pozbawiony skrupułów wykonawca. Myślę też, że to dobrze, że Dooku musi radzić sobie z wewnętrznymi i zewnętrznymi konfliktami: jego obowiązki jako Jedi w porównaniu z jego dziedzictwem na Serenno. Byłem po prostu zaskoczony, że Palpatine nie odgrywa prawie żadnej roli w tej historii. Spodziewałem się, że Lord Sithów będzie miał duży wpływ na Dooku w jego odejściu z Zakonu Jedi – jak widzimy w powieści z Legend Darth Plagueis. Nie widzimy tego w Dooku: Stracony dla Jedi. Ale dobre jest to, że poznajemy rodzinę Dooku – zwłaszcza jego ojca, brata i siostrę. Rysowane są w sposób dla mnie całkiem zrozumiały i spójny, tylko brat jest dla mnie trochę za tępy, krótkowzroczny i jednowymiarowo zły. Nawet „złe” postacie potrzebują sympatycznych cech! Ale co jest naprawdę interesujące: Cavan Scott daje nam nową mistrzynię Jedi, która również eksploruje ciemną stronę: Lene Kostana. Pomaga mi też zbliżyć się do Dooku jako postaci. Znacznie lepiej rozumiem, dlaczego jest taki, jaki jest w Ataku klonów i Wojnach klonów.

Ventress jest inna. Na początku słuchowiska mówi - jak napisałem na samym początku...
Nienawidzę tego miejsca.
I na koniec powtarza te słowa. W międzyczasie Ventress ewoluuje, ale z mojego punktu widzenia ta ewolucja jest zupełnie nieistotna. Nie patrzę na Ventress inaczej. Nie potrafię tego dokładniej wyjaśnić, inaczej musiałbym zdradzić zakończenie.

Fabuła:
Kiedy pierwszy raz to usłyszałem, pomyślałem: co ten scenariusz ma zrobić z Ventress? Nie możemy po prostu trzymać się Dooku? Po drugim przesłuchaniu zaakceptowałem to, co autor Cavan Scott chciał osiągnąć z Ventress: oczywiście nie chciał opowiadać historii życia Dooku w ściśle liniowy sposób, ale chciał to zbadać w epizodach. Stąd sztuczka, którą Ventress przeczesuje pamiętniki Dooku. Dobra, to łączy epizody razem. Ale samą podstawową historię – Ventress ma znaleźć siostrę Dooku – wciąż uważam za słabą. I zajmuje na to zdecydowanie za dużo miejsca.

Myślę, że to wspaniale, że Dooku ma siostrę, którą lubi. To daje mu większą głębię i wpędza go w konflikt. Jedi nie wolno angażować się osobiście. Nie wolno ci mieć rodziny. Mimo to Dooku utrzymuje kontakt ze swoją siostrą. W końcu to również znacząco przyczynia się do tego, że opuszcza Zakon Jedi. Mimo to autor Cavan Scott mógł mądrzej wykorzystać siostrę Dooku – zwłaszcza na samym końcu.

Według mnie autor mógłby nie opierać fabuły na postaciach Ventress i Dooku, ale na Palpatinie i Dooku. Wtedy mógłbyś sprawić, by Palpatine powiedział na końcu:
Dooku, znalazłeś swoją siostrę. Teraz ją zabij! Udowodnij, że jesteś gotowy, by przejść na ciemną stronę Mocy. Zostań moim uczniem!
Podsumowanie:
Moim zdaniem scenariusz słuchowiska Dooku: Stracony dla Jedi nie jest obowiązkową pozycją dla każdego fana Gwiezdnych wojen. Nie określiłbym większości pojedynczych epizodów z życia Dooku jako pamiętnych. Prawdziwych niespodzianek podczas czytania nie przeżyłem, żadnych szczególnie spektakularnych akcji. Poza mistrzynią Jedi Lene Kostaną nie poznałam też żadnych nowych, ciekawych postaci. ALE... mimo wszystko warto kupić i przeczytać tę pozycję, ponieważ w kolejce na wydania czeka kilka innych scenariuszy słuchowisk, dwie z ery Wielkiej Republiki (Tempest Runner oraz Battle of Jedha) i Doctor Aphra. Nie jest to zła książka, a podczas jej fani ery prequeli bedą się naprawdę dobrze bawić.

Jeśli bardzo interesuje Cię historia hrabiego Dooku, nie powinieneś ignorować Straconego dla Jedi. Nigdzie indziej nie dowiadujemy się tak wielu szczegółów, jak w tych epizodach z życia Dooku: jego przyjaźni z Sifo-Dyasem, pierwszego razu Dooku pod rządami Yody, Dooku jako mistrza Qui-Gon Jinna, a przede wszystkim wreszcie dowiadujemy się, co właściwie Dooku sądził o Republice i Jedi, dlaczego opuszcza Zakon Jedi i dlaczego właściwie może zostać hrabią Serenno - poznajemy niemal całą historię jego rodziny. 

Ogólna ocena: 7/10
Fabuła: 7/10
Postacie: 7/10
Jakość wydania: 9/10

Dziękuję wydawnictwu Olesiejuk za przekazanie egzemplarza do recenzji.

Szczegóły:
Tytuł: Star Wars. Dooku: Stracony dla Jedi
Tytuł oryginalny: Star Wars. Dooku: Jedi Lost
Autor: Cavan Scott
Tłumaczenie: Krzysztof Kietzman
Wydawnictwo: Olesiejuk
Data premiery: 26 kwietnia 2023
Liczba stron: 528
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wymiary: 167 x 255 mm
Cena: 49,99 PLN
>">

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!

Niech Moc będzie z Tobą!

Copyright © 2016 Świat Star Wars , Blogger