Dwóch redaktorów StarWars.com, Mark Newbold oraz Bria Lavorgna, wskakują do kokpitów statków z odległej galaktyki, by stoczyć pojedynek na słowa i próbując odpowiedzieć na pytanie: który statek z Gwiezdnych wojen jest najlepszy?
- Wybór jest dla mnie oczywisty: Sokół Millennium. - mówi Mark.
Chewie, jesteśmy w domu.
Ze swoim przypominającym żuchwy kształtem i wysuniętym na bok kokpitem, Sokół, jak wiele ikonicznych postaci z Gwiezdnych wojen i projektów pojazdów, może pochwalić się od razu rozpoznawalną sylwetką. W odległej galaktyce, ten wytrzymały, wielofunkcyjny lekki frachtowiec, był wystarczająco podatny na wszelkie modyfikacje i mógł być dostosowany do potrzeb wykonywanej misji lub gustu jego kapitana. Lśniący w erze Landa Calrissiana, Sokół znany z filmu Han Solo, zestawiony z pokiereszowanym w erze Hana Solo znanym z Nowej nadziei, wciąż pozostaje tym samym statkiem, ale z odmienną estetyką. Han dał Sokołowi niezłą szkołę i lot życia podczas jego niesławnego, rekordowego pokonania Trasy na Kessel, ale jednocześnie jako obiekt jego pożądania stał się odbiciem swojego właściciela. Rozebrany z poszycia kadłub, eksponując kable i z wyrwaną anteną radaru skrywał duszę hot roda; prawdziwego wyścigowego pojazdu z którego byłby dumny Bob Falfa i napędzanym adrenaliną marzeniem Geroge'a Lucasa. Wraz z pozbyciem się zapachu nowiutkich peleryn ze schowka, Solo mógł dowolnie modyfikować i ulepszać statek, dając Sokołowi dodatkową wagę poprzez dodanie podrasowanej broni, zestaw czujników typu militarnego i wzmocnioną moc silnika.
Może nie wygląda przekonująco, ale ma to, co się liczy kiedy zajdzie taka potrzeba, chłopcze.
Wymyślony na ostatnią chwilę Sokół Millennium, którego znamy i kochamy był ostatnim dodatkiem do floty, a wszystko wydarzyło się na podobnej zasadzie jak miało to miejsce ze słynnym Transporterem Jajem z klasycznego brytyjskiego serialu sci-fi Space: 1999*. Znany też jako "Latający Hamburger", wziął swoją inspirację od nadgryzionego hamburgera i oliwki, ale jakikolwiek kulinarny przysmak zainspirował ten statek, to ten wybór zdecydowanie byłby zwycięzcą. Zainspirowany prawdziwym projektem kokpitu Superftortecy B-29 i wykorzystując dźwięki silników myśliwca P-51Mustang, Sokół zyskał delikatny balans między byciem odpowiednio futurystycznym, by pobudzać wyobraźnię i zarazem na tyle realistycznym, by odnieść wrażenie, że ten statek naprawdę może się wznieść w powietrze i polecieć.
Jakie dziecko nie chciałoby pilotować Sokoła Millennium? Wybierając się do parku rozrywki Galaxy's Edge można to zrobić, wraz z atrakcją Millennium Falcon: Smugler's Run, która da każdemu dziecku w nas możliwość pilotowania Sokoła przez niebezpieczeństwa czyhające na jego trasie. Swego czasu, Kenner wyprodukował tysiące zestawów z Sokołem Millennium, pozwalając fanom odtworzyć ich ulubione momenty z filmów i tworzyć własne historie. Z kolei gry komputerowe i te typu arcade, przyniosły ekscytację z pilotowania Sokoła przez miasteczka i miasta na całej naszej planecie. Era prequeli przyniosła co prawda więcej bardziej estetycznych statków, co miało też odzwierciedlać okres galaktyki sprzed zapadnięcia mroku, ale nic tak nie podnosi ciśnienia jak widok Sokoła Millennium w pełnym locie.
James T. Kirk miał swojego Enterprise'a**, a Marty McFly DeLoreana***, ale Han Solo miał Sokoła Millennium. Znajdźcie mi jakikolwiek pojazd w całej galaktyce, który może się z nim równać?
- Sokół to ikona, ale ni ma nic lepszego od X-winga. - uważa z kolei Bria.
Jak w ogóle można zadać takie pytanie?
Czasami, musisz zwrócić się do klasyki, a nie ma nic bardziej klasycznego w Gwiezdnych wojnach, jak myśliwiec gwiezdny typu X-wing. Oczywiście, Sokół to ikona, ale jest też kupą złomu. Tak twierdzi Luke Skywalker. Biorąc też pod uwagę jak wiele jego części odpadło podczas incydentu Trasy na Kessel, gdy Han Solo niemal zrobił z niego wrak... przyznaję, kocham Sokoła jak każdy fan, ale jeśli mam wybrać jeden projekt, to X-wing jest perfekcyjnym przykładem, by wybrać właśnie go i nim udać się w podróż.
Zacznijmy od jego kształtu. Nigdy nie zapomnisz dlaczego X-wing otrzymał właśnie taka nazwę, ponieważ wygląda jak latająca litera X, gdy jego skrzydła rozłożą się do pozycji bojowej. Nawet jeśli zobaczysz tylko jego kształt, X-wing jest natychmiast rozpoznawalny, niezależnie od tego czy będzie to T-65, czy jego nowsza wersja T-70. Z estetycznego punktu widzenia, ma bardzo prosty kształt, ale nie jest zbyt wygładzony. Patrzysz na X-winga i masz wrażenie, że jest prawdziwy na tyle, że wskoczyłbyś do jego kokpitu i naprawdę wznieść się nim w gwiazdy, by walczyć z Imperium, albo udać się na poszukiwania mistrza Jedi.
Jest także wszechstronnym myśliwcem, który może zadać nieoczekiwany cios. W uniwersum, Incom Corporation wyposażyła X-winga w podwójne działa laserowe i torpedy protonowe. Pozwala to X-wingowi być zwinnym i zabójczym w walce z innymi myśliwcami, ale także sprawia, że staje się poważnym zagrożeniem dla większych, znacznie mocniej uzbrojonych celów. X-wing posiada także osłony i hipernapęd, który daje im przewagę nad ich imperialnymi odpowiednikami, myśliwcami TIE. Są statkami, które tak naprawdę nie mają żadnej dostrzegalnej słabości.
Wszystko to, czyni z X-winga dokładnie ten rodzaj statku, którego chcesz użyć do zniszczenia superbroni tygodnia dowolnego złoczyńcy. Gdy Imperium Galaktyczne, a później Najwyższy Porządek grozili zniszczeniem całych światów swoimi Gwiazdami Śmierci lub Bazą Starkiller, czy najlepsi piloci Rebelii i Ruchu Oporu, wskakiwali do Y-wingów? Oczywiście, że nie! Nie możesz oczekiwać, że zniszczysz Gwiazdę Śmierci nawet przy najlepszych kalkulacjach, w czymś tak powolnym i niezdarnym. Tylko X-wing może tego dokonać. Zapytajcie Luke Skywalkera, Wedge'a Antillesa albo Poe Damerona.
Do tego, jaki inny statek z Gwiezdnych wojen, doczekał się dzięsięciotomowej serii książek, gry komputerowej i konsolowej poświęconej sobie i ich pilotom? Żaden! Odpowiedź, której szukacie, jest powtórzę: żaden. Tylko X-wing doznał tego zaszczytu.
Podsumowując, nie ma nic bardziej ekscytującego jak uczucie, którego doznajesz, gdy lider eskadry omawia, co mają wykonać piloci - "rozłożyć skrzydła do pozycji bojowej" - częściowo dla tego, ponieważ wiesz, że będziesz świadkiem fantastycznej kosmicznej bitwy. X-wingi są, teraz i na zawsze, najlepszymi statkami jakie powstały na potrzeby Gwiezdnych wojen.
Co sądzicie o tych wyborach? Zgadzacie się z Markiem, czy z Brią? A może inny statek zdobędzie Wasz głos? Koniecznie dajcie nam znać w komentarzach!
** Mowa o statku z seriali i filmów z serii Star Trek. [przyp. red. ŚSW]
*** Mowa o wehikule czasu z trylogii Powrót do przyszłości. [przyp. red. ŚSW]
Sokół jest wygodniejszy. X-Wing jest zgrabniejszy. Trudna decyzja. Chyba wybiorę Slave One. ;p
OdpowiedzUsuńA moim zdaniem B-wing, albo Tie defender
OdpowiedzUsuń