Recenzja: Star Wars. The Mandalorian: Chapter 12: The Siege

Din Djarin i Dziecko w końcu docierają na... a jednak nie docierają, bo czeka ich przystanek na... Nevarro. Tak, na tym Nevarro. Czeka tam na Mandalorianina kolejne małe zleconko. Nudne? Ani trochę, tym bardziej, że to, co można zobaczyć w dwunastym rozdziale, a zarazem czwartym odcinku drugiego sezonu aktorskiego serialu z Gwiezdnych wojen, czyli Mandalorianina powinno niezwykle ucieszyć długoletnich i najwierniejszych fanów odległej galaktyki, a także coraz bliższe nawiązania do trylogii sequeli. 
Tradycyjnie jednak, ostrzegamy przed potencjalnymi spoilerami odnośnie fabuły i easter eggów z odcinka zatytułowanego Oblężenie.

Gdy okazuje się, że naprawy dokonane na księżycu Trask są nie wystarczające i Razor Crest nie jest w stanie dolecieć na Corvus, Din Djarin i Dziecko postanawiają dolecieć na Nevarro, do którego mają bliżej i na nim naprawić statek. Powitany przez Carę Dune, teraz szeryf Nevarro i Greefa Kargę, którzy proszą go, aby pomógł im dokończyć czystki z imperialnych pozostałości i wykonał z nimi rajd na tajną imperialną bazę znajdującą się na obrzeżach terytorium dawnej Gildii Łowców Nagród po drugiej stronie planety. Odstawiwszy Dziecko do szkoły, Din wraz z Carą, Kargą i Mythrolem udają się do bazy, która okazuje się być laboratorium Imperium pracującym nad pozyskiwaniem midichlorianów z istot wrażliwych na Moc. Doprowadzając do zniszczenia laboratorium uciekają ścigani przez grupę szturmowców. Tymczasem okazuje się, że jeden z mechaników pracujących dla Greefa Kargi jest szpiegiem Moffa Gideona, który po zakończeniu prac nad Razor Crestem, informuje go, że Mando wciąż podróżuje z Dzieckiem.


Odcinek wyreżyserował tym razem Carl Weathers, który również powrócił do zagrania postaci Greefa Kargi, Carę Dune ponownie zagrała Gina Ciarano. Ponownie zobaczyliśmy Horatio Sanza w roli Mythrola, który odmrożony z karbonitu teraz pracuje dla Greefa Kargi spłacając swoje długi, w postaci hologramu powrócił tym razem Omid Abtahi jako Dr. Pershing, a na sam koniec odcinka, w przeciwieństwie do poprzedniego, osobiście pojawił się Giancarlo Esposito jako Moff Gideon.  Ponownie mogliśmy także zobaczyć Paula Sun-Hyung Lee w roli Kapitana Carsona Tevy, gdy ten pojawia się na Nevarro, by przeprowadzić śledztwo w sprawie zniszczenia jednostki Imperium. 

Tym razem nie mieliśmy żadnych odniesień do innych filmów czy franczyz, a skupiono się mruganiem do fanów pamiętających choćby niekanoniczne już, a zdecydowanie kultowe gry komputerowe, a konkretnie całą serię Dark Forces (składającą się na Dark Forces, Jedi Knight, Mysteries of the Sith, Jedi Outcast i Jedi Academy) - i to nie w jednym, a w kilku elementach, ale po kolei. Sam rajd na bazę/laboratorium Imperium to nawiązanie do tej serii samo w sobie: szukanie właściwych pomieszczeń, otwieranie drzwi, przemykanie niezauważonym obok szturmowców, wreszcie - tych nie mogło zabraknąć, nawet jeśli były w poprzednim odcinku - kolejnych strzelanin ze szturmowcami. Na sam koniec odcinka z kolei Moff Gideon na pokładzie swojego statku stoi pośród grupy... Mrocznych Szturmowców - mechanicznych super żołnierzy, które kanonicznie pojawiły się po raz pierwszy w grze mobilnej Star Wars: Commander, choć oryginalnie również pochodzą ze wspomnianej serii gier komputerowych. Prawdopodobnie może się okazać, że są one częścią programu prowadzonego przez Dr. Pershinga i jeśli miałyby się okazać tworami biomechanicznymi, oznacza to, że będą one wrażliwe na Moc, a tym samym mogą być wykorzystane do odnalezienia Dziecka. A skoro jesteśmy przy Dr. Pershingu i eksperymentach na wrażliwych na Moc oraz pozyskiwaniu midichlorianów to w laboratorium można dostrzec pojemniki z grupą strand-castów, genetycznie tworzonych wrażliwych na Moc istot, które najprawdopodobniej są nieudanymi wersjami samego... Najwyższego Dowódcy Snoke'a (!). W tym miejscu pojawia się także kolejne nawiązanie muzyczne - Göransson wplótł w swoją muzykę motyw, który na potrzeby Przebudzenia Mocy dla Snoke'a napisał maestro John Williams. Innym growym nawiązaniem jest z kolei zabieranie klucza zabitym oficerom Imperium. Aż nabrałem chęci na powrót do Jedi Academy, którą od jakiegoś czasu przechodzę sobie ponownie po latach.
Są też inne easter eggi. Wprawne oko zauważy pomnik droida zabójcy IG-11 (w pierwszym sezonie granego przez Taikę Waititiego). Robot protokolarny w szkole omawia z dziećmi trasy galaktyczne i wymienia Szlak Hydriańśki oraz Trasę Koreliańską, a także Wir Akkadese będący częścią trasy na Kessel. Wspomina także Coruscant, byłą stolicę Starej Republiki i Chandrillę, stolicę Nowej Republiki. Podczas rozmowy Cary z Carsonem Tevą przypomina się też o miejscu pochodzenia Cary Dune, czyli o Alderaan. Podczas rajdu na bazę/laboratorium Mythrol wyłącza rdzeń, który ma bardzo podobną konstrukcję i estetykę do urządzenia wyłączającego emiter promienia ściągającego pierwszej Gwiazdy Śmierci, który wyłączał Obi-Wan Kenobi w Nowej nadziei. Słowa wypisane na panelu kontrolnym w aurebesh oznaczają w tym wypadku "core temp" czyli "temperaturę rdzenia". Nieco wcześniej Mythrol zauważa, że przez karbonit nadal nie widzi dobrze na swoje lewe oko, co z kolei jest nawiązaniem do choroby pohibernacyjnej na którą cierpi Han Solo na początku Powrotu Jedi. Mando, Cara i Karga uciekają z kolei poduszkowcem repulsorowym Trexler Marauder podobnym do tego, który można było zobaczyć już w Łotrze 1. Okręt Moffa Gideona to z kolei lekki imperialny frachtowiec klasy Arquitens, którzy fani z całą pewnością pamiętają z Rebeliantów, a z kolei sam przelot kamery pod nim miał nam przypomnieć o słynnej scenie otwierającej epizod czwarty. W jednym z fragmentów strzelaniny z kolei można zauważyć zamierzony bądź nie błąd edytorski: za ścianą w jednym z korytarzu można dostrzec postać ubraną w swojsko wyglądające jeansy, t-shirt i rękę z zegarkiem. Najwyraźniej jest to członek ekipy filmowej, który znalazł się w kadrze, choć niektórzy już okrzyknęli go nowym Willrowem Hoodem.

Ponownie pojawia się też mnóstwo dobrze znanych gatunków istot żyjących w odległej galaktyce. Na samym początku odcinka mamy grupę Aqualishów. Po raz pierwszy mogliśmy ujrzeć przedstawiciela tej rasy w Nowej nadziei w kantynie - przypominacie sobie Pondę Babę? W odcinku można także zauważyć jednookiego Mimbanina. Te po raz pierwszy pojawiły się w niekanonicznej obecnie powieści Spotkanie na Mimban (nasza recenzja tutaj), a w kanonie po raz pierwszy pojawili się w filmie Solo. W adaptacji powieściowej określa się ich jako Coway. Ponadto można zaobserwować Jawów, Kyuzo i Melbo oraz gatunek, który pojawił się Ostatnim Jedi oraz Solo, obecnie znany jako "gatunek Silvasu Fi". Silvasu Fi, w Solo, był częścią gangu Jeźdźców Chmur. Zaś Yodzio... jest oczywiście wiecznie głodny i tym razem kradnie jednemu z uczniów ciasteczka (klasyczne francuskie makaroniki). Nie ładnie!

Dwunasty rozdział był równie udany co poprzednie, a nawet jeszcze lepszy od poprzednika, choć oczywiście jak to zwykle bywa zdania są różne. Oba nawiązania do Dark Forces uważam za fantastyczne, świetnie mi się oglądało pościg przez kanion, a następnie dokończenie rozprawiania się z myśliwcami TIE naprawionym Razor Crestem. Sam odcinek zdecydowanie nie był też wypełniaczem do wypatrywanego w rozdziale trzynastym spotkania z Ahsoką Tano (ma nosić tytuł Jedi), choć gdyby go zabrakło to jedynie zastanawialiśmy się jakim cudem Mando zdołał dolecieć wciąż rozsypującym się Razor Crestem w bezpieczny sposób. Konieczny przystanek przynosi bowiem sporo nowych tropów do trylogii sequeli, mnóstwo radości dla starszych fanów, którzy Legendy mają w małym paluszku, a także wprost doskonałej rozrywki. To także, w mojej ocenie, jeden z tych odcinków, który obok Szeryfa, naprawdę chce się oglądać po kilka razy i cieszyć tymi niesamowitymi obrazami z odległej galaktyki, w tym wypadku prezentowanych w aktorskim serialu. Nie mogąc się doczekać najbliższego odcinka puszczę sobie dotychczasowe jeszcze raz, a jak tam u Was? Macie podobnie?

Ps. W ostatni piątek, nieco inaczej niż miało to przy okazji pierwszego sezonu serialu (gdy każdy rozdział otrzymywał osobny soundtrack), ukazała się pierwsza połowa muzyki Ludwiga Göranssona napisanej do drugiego sezonu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!

Niech Moc będzie z Tobą!

Copyright © 2016 Świat Star Wars , Blogger