Która scena z Gwiezdnych wojen jest najstraszniejsza?

Dwóch redaktorów starwars.com zastanawia się, która scena z Gwiezdnych wojen jest najstraszniejsza.

- „Luke kontra wampa” to najstraszniejsza scena. - mówi Jenn Fujikawa.

Nie ma gorszego uczucia niż obudzić się zdezorientowanym i nie wiedzieć, jak się dostałeś do miejsca, w którym się znalazłeś. Jest to przesłanka większości filmowych koszmarów. W Imperium Kontratakuje, Luke Skywalker znajduje się w jeszcze bardziej wstrząsającej sytuacji, gdy budzi się do góry nogami, jest uwięziony w śnieżnej jaskini wampy.

Jak długo Luke przebywał w jaskini? Wystarczająco długo, aby wampa mogła być już połowie swojej przystawki z tauntauna, a te istoty są duże. Nie ma to jak obudzić się i zobaczyć mięsożercę przeżuwającego swoją przekąskę, wiedząc, że zaraz będziesz następny.

Ale czekanie, och, to czekanie. Najgorszą częścią jest oczekiwanie na śmierć, powolną, przerażającą śmiercią. Do tego znalezienie się do góry nogami stawia cię w trudnej sytuacji. Krew pędzi do twojej głowy, zakłócając twoje moce Jedi - nie ma się czego chwycić, nie masz poczucia równowagi.

Jednak to wampy są kluczowym graczem w tym całym makabrycznym bałaganie. Sama wampa jest idealną bestią, która może siać czysty, absolutny terror. Biała sierść tego stworzenia jest idealnym kamuflażem do prześladowania zdobyczy na zaśnieżonych równinach, czyniąc ją prawie niewidoczną w środowisku myśliwskim. Osiągając 9 stóp i 10 cali wysokości, żadne inne zwierzę nie ma szans w walce z tym śnieżnym barbarzyńcą.

Aby wreszcie uwolnić się od panowania terroru wampy, Luke używa Mocy, aby uzyskać dostęp do swojego miecza świetlnego i ostatecznie odcina ramię lodowego stwora. Można wręcz dostrzec ducha Mocy Wampy, która śmieje się z ironii, iż Luke również traci swoje prawe ramię w tym samym filmie. To możliwie. Duchy Mocy lubią się śmiać.

Niepewność okoliczności, ogromny, nienasycony potwór, przerażający poziom konsumpcji tauntaunów - wszystko to razem to okropny scenariusz, którego nie życzyłbyś nawet swojemu najgorszemu wrogowi. Wszystko razem sprawia, że jest to najstraszniejsza ze scen Gwiezdnych Wojen.

- A ja uważam, że to zdemaskowanie Sidiousa jest najstraszniejszą scena. - mówi z kolei Alex Kane.

Ze wszystkich potworów wszechświata Gwiezdnych wojen - bez urazy dla Sarlacca czy rathtarów - żaden nie może być bardziej przerażający niż uprzejmy starzec, który okazuje się być Lordem Sithów. Wymagający fani w pewnym wieku zawsze wiedzieli, że nadchodzi ujawnienie, ale oczekiwanie, że Palpatine w końcu pokaże swoje prawdziwe oblicze, było tylko połową zabawy z trylogii prequel.

Wydanie Blu-ray określa tę scenę jako „Mace vs. Sidious”, co jest wystarczająco dokładne, ale na naszych oczach zachodzi także całkowita przemiana. Sidious w poprzednich dwóch filmach czaił się w cieniu, był lalkarzem wojny i chaosu, z twarzą ukrytą pod kapturem. W Zemście Sithów Palpatine ujawnia wszystko, czym zawsze był: niegodziwym czarnoksiężnikiem mającym obsesję na punkcie przejmowania mocy i jeśli będzie miał na to ochotę, odnajdzie sekret nieśmiertelności.

Mace Windu nie jest głupcem; wchodzi do prywatnego biura Najwyższego Kanclerza w towarzystwie trzech najlepszych Jedi, wiedząc, że nie będzie miał innego wyboru, jak tylko wziąć Palpatine'a siłą. Tyle że nawet Windu nie mógł przewidzieć pełnego zakresu mocy Lorda Sithów. Jeden z najbardziej ekscytujących momentów filmu ma miejsce, gdy pozłacana rękojeść miecza świetlnego Palpatine'a wysuwa mu się w rękawie, a jego szkarłatne ostrze ożywa. - „Sądziłem, że nie dostanę swojego miecza świetlnego nawet za milion lat, marzeniem pozostawała także walka tym cackiem." - przyznaje Ian McDiarmid w jednym z komentarzy na Blu-ray.

Łagodny mężczyzna, który zaprzyjaźnił się z młodym Anakinem Skywalkerem w Mrocznym Widmie, nagle wypuszcza w powietrze nieludzkie wycie i wykonuje piruety, przedzierając się przez każdego Jedi towarzyszącego Windu, jakby byli niewytrenowanymi młodzikami. Nie docenili Ciemnej Strony.

Występy w tej scenie są zupełnie nieskrępowane. To dwaj aktorzy, którzy wiedzą, że jest to „film o potworach” z sagi Gwiezdnych Wojen, w którym wszystkie karty zostają wyłożone na stół; nikt nie wyjdzie z części trzeciej żywy, lub bez poważnych blizn. Część elementów niczym z horroru w tej scenie wiąże się również ze świadomością, że Sidious nie ma sobie równych jako szermierz - w końcu nawet najlepsi z Rady Jedi nie mogą się z nim równać. Niezależnie od tego, czy posiada swój miecz, czy nie, jest śmiercionośną siłą natury, co wkrótce odkrywa Windu przekonując się o tym na własnej skórze. 

Gwałtowna fizyczność sceny i czarnoksięska mimika Sidiousa są zrobione na poziomie rzadko spotykanym w Gwiezdnych Wojnach, przynajmniej poza tym znanym z Powrotu Jedi. Makijaż i efekty specjalne są powszechnie używane, ale jest to tak przekonujące, że naprawdę wystawia na próbę nasze zrozumienie Palpatine'a i Lorda Sithów, w których ukrywał się przez ten cały czas. To pytanie jest równie przerażające, co ekscytujące: kim jest ten mężczyzna? Do czego on naprawdę jest zdolny, w świetle tego, co widzimy na ekranie i tego, co powiedział nam o swoim tajemniczym mentorze, Plagueisie? Do jakiego stopnia powstrzymuje się tylko po to, by manipulować Anakinem?

Gdy Mace odbija błyskawicę Sidiousa z powrotem w niego, a jego twarz rozpływa się, głos Lorda Sithów pogłębia się w coś potwornego, a jego oczy zmieniają się w bestialską, świetlistą żółć. W tej chwili Sith wygrywa - i rodzi się Vader. Dramatyczna waga filmu zależy od decyzji Anakina, by stanąć po stronie Palpatine'a i przeciw Jedi, a śmierć Mace'a umacnia jego upadek.

Sięgając po książkę J. W. Rinzlera The Making of Revenge of the Sith, zdziwiłem się, gdy przypomniałem sobie, jakie trudności miał Lucas i jego załoga podczas kręcenia pojedynku Mace-Sidious. - „Będziemy tu cały dzień...” - powiedział w pewnym momencie Lucas, najwyraźniej odnosząc się do procesu decyzyjnego, przez który musieli przejść, aby określić, co będzie wykonane w CGI (większość występów Sidiousa wykorzystuje cyfrowego dublera, a także kaskadera) i co, mogłoby być wykonane poprzez zbliżenia na twarz McDiarmida.

Nie mogę przestać się zastanawiać, czy ta ohydna walka - ostry kontrast w stosunku do schludnej, cywilizowanej choreografii, którą można zobaczyć w większości Mrocznego Widma i Ataku Klonów - jest bezpośrednim wynikiem wyzwań związanych z procesem fotografowania. Na szczęście brutalność tego, co dzieje się w scenariuszu, doskonale pasuje do bardzo chaotycznego, prawie niewygodnego rytmu sceny - na przykład nagłego, ciasnego zbliżenia na Sidiousa, a wkrótce potem szerokiego ujęcia wirujących miecza i tłuczącego się szkła.

To naprawdę jest przerażające, a McDiarmid nigdy nie był w swojej roli wspanialszy niż wtedy, gdy Sidious składa ostateczną obietnicę Anakinowi i całej galaktyce: „Moc! Nieograniczona moc! ”

Zgadzasz się z Jenn, a może to Alex ma rację? Uważasz, że straszniejsza jest zupełnie inna scena? Koniecznie daj nam znać w komentarzach. 

Źródło: starwars.com
Tłumaczenie: Lupus

1 komentarz:

  1. Przystawka z tautana. :D :D :D
    Najstraszniejsza jest scena kiedy Cesarz razi Luke'a piorunami Sithów...

    OdpowiedzUsuń

Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!

Niech Moc będzie z Tobą!

Copyright © 2016 Świat Star Wars , Blogger