Opis:
W galaktyce wciąż trwa wojna. Choć Gwiazda Śmierci już nie istnieje, szala zwycięstwa może znów przechylić się na stronę Imperium dzięki nowej broni: stacji bojowej Tarkin. Można ją zniszczyć jedynie od wewnątrz. Sojusz Rebeliantów zleca wykonanie tego zadanie temu samemu zespołowi, który unicestwił budzącą Grozę Gwiazdę Śmierci: Luke'owi Skywalkerowi, księżniczce Lei, Chewbacce i dwóm droidom o wyjątkowych osobowościach: R2-D2 i C-3PO. Lecz bez Hana Solo, który nadal znajduje się w rękach Jabby Hutta, misja ta może okazać się dużo bardziej niebezpieczna niż mogłoby się wydawać.
Wciąż
znajdujemy się w trzecim roku po bitwie o Yavin. Pamiętajmy,
że jest to rok, w którym Han Solo został zamrożony w
karbonicie, a zatem niestety nie może brać udziału w akcji
komiksów.
Pierwsze
dwa komisksy (Zło powstaje z martwych i Misja na Tarkinie)
opowiadają o nowej stacji mobilnej Imperium – Tarkinie
(nie pytajcie o nią...). Mobilne działo jonowe, które jest XX razy
większe od Gwiazdy Śmierci (w miejsce XX wstawcie dowolną
liczbę). Ciekawe jest, jakim cudem Imperium zdołało tak
szybko zbudować tak ogromną stację bojową, w między czasie
budując drugą Gwiazdę Śmierci. Jasne, może się czepiam,
bo scenarzyści nie wiedzieli wtedy, co planuje George Lucas,
no ale błagam... W każdym razie pierwsza część, to w większości
przygotowania i prawie nic się nie dzieje, a pod koniec drugiego
zeszytu supersupersuperbroń Imperium zostaje zniszczona. Szkoda.
Taka superhiperbroń zasługuje na spowodowanie chociaż odrobiny
chaosu w galaktyce, zniszczenie jakiejś planety, cokolwiek, zanim
zostanie zniszczona. Mogę jedynie powiedzieć, że nie wydawała się
tak niebezpieczna jak Death Star.
W
kolejnej historii Ostatni dar z Alderaana/Obca wśród nas
pokazuje nam Leię na planecie prymitywnych ludzi, którzy nie
znają Basicu, więc nie mogą komunikować się z Leią,
a Leia z nimi. Każdy z ludzi prymitywnych ubiera się jak
Wonder Woman, zostają zaatakowani przez jakiegoś Digimona,
który współpracuje z Imperium, aby porwać Króla Ludzi
Prymitywnych i Leię. Historia w większości opowiedziana
jest z punktu widzenia króla, a więc czytelnik ma możliwość
poznania jego myśli.
Po tej
dość specyficznej fabule kontynuujemy poszukiwania nowej bazy dla
Rebelii i rebelianci w końcu ją odnajdują. Spotykają się
z królikopodobnymi zwierzętami, które komunikują się za pomocą
telepatii i chcą dzielić z nimi jaskinię. To mi przypomina o
pewnym innym króliku Jaxxonie, który ostatnio zawitał w
Nowym Kanonie za sprawą komiksów Star Wars Adventures
od IDW (WIĘCEJ), ale w Klasycznych opowieściach nie widzieliśmy
go od dawna. To dobrze? Dobrze.
Tymczasem
Lando odwiedza Miasto w Chmurach nad gazowym olbrzymem
Bespinem. Tam znajduje jednak tylko marudnego Lobota i
niektórych imperialnych próbujących rozbroić bomby, które
zamontowali ughnaughtci. Zaczęli strajkować, ponieważ Imperium
kontynuowało pracę w nie-eh-ughnaughtckich warunkach. Więc miasto
ma zostać zniszczone. Przyjemna historia, wreszcie skupiamy się na
innych postaciach niż Leia, Luke i Chewbacca i
otrzymujemy dobrą historię komiksową o Lando.
Każdy,
kto czytał moje poprzednie recenzje Klasycznych opowieści,
pamięta mój komentarz dotyczący klasycznego stylu rysowania.
Niektóre wyglądy postaci są z tomu na tom coraz gorsze! Maska
Vadera w coraz większym stopniu przypomina kaczkę, a osoby
odpowiedzialne za kolory chyba nie mogą się zdecydować na barwy
mieczy świetlnych i kolor soczewek w masce Vadera. Po ponad
50 zeszytach byłoby super, gdyby postacie i rzeczy w końcu zaczęły
wyglądać tak, jak powinny. Najlepiej ze wszystkich bohaterów
wypadają droidy R2-D2 i C-3PO (chociaż nie zawsze).
Dlaczego jednak ludzie z komiksu Ostatni dar z Alderanaa
wyglądają jak He-men, to nie mam pojęcia.
Cieszy
mnie fakt, że R2-D2 i C-3PO mają coraz większe role
(w szczególności 3PO w ostatnich historiach), co osobiście
bardzo mnie ucieszyło, ponieważ jestem ich wielkim fanem. Smuci
brak Hana Solo, ale jego nieobecność jest niestety wymuszona
fabułą filmu Imperium kontratakuje.
Historie
nadal nie są zbyt ekscytujące, ale widać wyraźny postęp w
stosunku do pierwszych Klasycznych opowieści, co bardzo
cieszy. Przede mną lektura jeszcze około sześciu tomów
klasycznych komiksów, zobaczymy co przyniesie ostatni tom.
Ogólna
ocena: 6/10
Fabuła: 6/10
Rysunki: 5/10
Jakość
wydania: 9/10
W tomie
szóstym znajdują się komiksy wydane oryginalnie przez Marvel
w zeszytach 51-59: Zło powstaje z martwych, Misja
na Tarkinie, Ostatni dar z Alderaana, Ogień
Rebelii wśród gwiazd, Plif, Trumna
wśród chmur, Witaj, Bespinie i żegnaj,
W samym sercu gwiazdy
oraz Bazarrare.
Dziękuję wydawnictwu De Agostini za przekazanie egzemplarza
recenzenckiego.
Premiera
kolejnego tomu kolekcji, Klasyczne opowieści 10, już
9 maja!
Recenzje
poprzednich tomów:
- Kolekcja Komiksy Star Wars (tom 1): Klasyczne opowieści 1
- Kolekcja Komiksy Star Wars (tom 2): Klasyczne opowieści 2
- Kolekcja Komiksy Star Wars (tom 3): Klasyczne opowieści 3
- Kolekcja Komiksy Star Wars (tom 4): Klasyczne opowieści 4
- Kolekcja Komiksy Star Wars (tom 5): Klasyczne opowieści 5
- Kolekcja Komiksy Star Wars (tom 2): Klasyczne opowieści 2
- Kolekcja Komiksy Star Wars (tom 3): Klasyczne opowieści 3
- Kolekcja Komiksy Star Wars (tom 4): Klasyczne opowieści 4
- Kolekcja Komiksy Star Wars (tom 5): Klasyczne opowieści 5
Szczegóły:
Tytuł:
Kolekcja Komiksy Star Wars™ (tom 6): Klasyczne opowieści #6
Autorzy:
David Michelinie, Chris Claremont, Louise Jones
Rysunki:
Walter
(Walt) Simson, Camine
Infantino
Tłumaczenie:
Marta Duda-Gryc
Konsultacja
merytoryczna: Jacek Drewnowski
Wydawnictwo:
De Agostini Polska
Data
premiery: 14 marca 2018
Liczba
stron: 200
Oprawa:
twarda
Cena:
39,99 PLN
Gdzie
kupić:
DE AGOSTINIEMPIK
GILDIA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!
Niech Moc będzie z Tobą!