Jak powstawały monstrualne bestie Gwiezdnych wojen?

Och nie! Rancor! Redakcja starwars.com wyruszyła w najmroczniejsze zakamarki odległej galaktyki, by przyjrzeć się ewolucji najstraszniejszych i największych bestii Gwiezdnych wojen.

Cytując Jar Jar Binksa: "tam są potwory!"

Od ciemnych głębin wód Naboo, przez wiry wokół Kessel - najciemniejsze zakątki galaktyki Gwiezdnych wojen są wypełnione koszmarnymi, niezrozumiałymi i zazwyczaj również głodnymi istotami. Koncepty artystyczne i praktyczne efekty dla takich bestii są pierwszym krokiem podróży w kreowaniu potworów, które wywołają gęsią skórkę, realizację najbardziej przerażających dziecięcych strachów i lęków budzących się do życia z rozwartymi szczękami i zakrzywionymi pazurami. Mają swoje historie, które kryją się za nimi i nie są tylko budzącymi grozę istotami z niewybrednymi żołądkami. Niektóre z nich są więzione, ale cenione (a nawet opłakiwane) podczas gdy inne, są zwyczajnie głodne lub chronią swoje domy przed najeźdźcami lub piratami. Niezależnie od tego, czy nawet sympatyzujesz z którąś z tych bestii, niemądrze jest się zbliżać zbyt blisko do ich zgrzytających zębów.
Szkic Terryla Whitlatcha
Morski zabójca Opee  – Mroczne widmo
Pierwszą rzeczą, którą na pewno zauważysz w przypadku morskiego zabójcy Opee, to jego rozdziawione szczęki, zwłaszcza jeśli znajdujesz się w gungańskiej łodzi podwodnej złapanej przez lepki język - design, który zakładał stworzenie świecącej istoty z głębin jako coś większego aniżeli tylko ogromne szczęki sczepione z rybio-krabim cielskiem. Inspiracją dla przerażającego i wygłodniałego morskiego potwora, który przyczepia się do gungańskiej łodzi z Obi-Wanem Kenobim, Qui-Gon Jinnem i Jar Jar Binksem oraz jego wąskiego, niewiarygodnie lepkiego języka,  zdecydowanie okazała się być żyjąca w naszym świecie głębokowodna ryba znana jako żabnica.

Koncept artystyczny Douga Chianga
Szkice anatomiczne Terryla Whitlatcha
Szybko okazuje się że w wodach Naboo pływają znacznie bardziej śmiercionośne istoty. - "Zawsze znajdzie się większa ryba." - jak zauważa Qui-Gon, gdy wodny potwór sando podpływa i robi sobie szybką i łatwą przekąskę z morskiego potwora opee. Mimo to, to właśnie morski zabójca opee był najbliżej pochłonięcia Jedi i ich gungańskiego przyjaciela, próbujących dostać się na powierzchnię Rzeki Solleu przepływającej przez Theed.

Koncept artystyczny Jamesa Clyne'a
Summa-verminoth – Han Solo: Gwiezdne wojny - historie
Mieszkająca w ciemnościach wiru wokół planety Kessel, Summa-verminoth była na początku wyobrażona jako monstrualna meduza pływająca pośród gwiazd i Sokołem Millennium szukającym swojego kursu prosto przez jej głowę. Pomysł "wziął się podczas sesji przerzucania głupimi ideami podczas spotkania" - powiedział James Clyne, odpowiedzialny za nadzór projektów w Lucasfilm w książce The Art of Solo: Star Wars Story. - "Dosłownie otworzyłem mój notatnik i rzuciłem: A co jeśli Sokół przeleci przez meduzę?" - opowiadał ze śmiechem. Jednak reżyser filmu Ron Howard tak bardzo polubił pomysł, że Clyne i jego załoga artystów musieli zacząć prace nad szkicem, który stał się wielkimi oczami istoty. - "Ponownie, to ja wykonałem rysunek i wyglądało to trochę tak, jakbym mówił "A co jeśli zrobimy wielkie oczy?" To było trochę przerażające." - Clyne mówił z kolei wcześniej redakcji StarWars.com. 

Koncept artystyczny Aarona McBride'a

Do lśniących, niebieskich oczu i niezliczonych ilości macek wkrótce zostały dodane do pełnej zębów szczęki, zdolnej przeżuwać niedawno wyrzucone kapsuły ratunkowe. Pożądanie błyszczących fragmentów statku okaże się jednakże zgubą istoty - zapuszczając się zbyt blisko leju grawitacyjnego zacznie być obdzierana z ciała, zanim zostanie przez nią bezlitośnie wciągnięta. Podczas gdy jęczy z przerażeniem, trudno z nią nie sympatyzować. W innych okolicznościach, summa-verminoth mogłaby być po prostu kolejnym spokojnym gigantem unoszącym się w przestrzeni kosmicznej i próbującej przeżyć.

Storyboard autorstwa George'a Hulla

Wampa – Imperium kontratakuje
Świetlisty, pokryty śniegiem teren Hoth może oślepić, ale również będzie idealnym kamuflażem dla głodnej wampy poszukującej świeżego mięsa. Tworząc masywnego, rogatego mięsożernego drapieżcę, twórcy wybierali między dokładnie trzema inkarnacjami, dopieszczając ostateczny wygląd warczącej, dzikiej bestii. Po raz pierwszy wykonana jako rysunek Joe'a Johnstona (później poprawionym przez George'a Hulla na potrzeby Edycji Specjalnej), została zrobiona przez mistrza kukiełek Stuarta Freeborna w pełnym wymiarze ze skór owiec i kóz oraz uzupełniona butami na obcasach, by zamienić mierzącego siedem stóp (około 2 metrów i 14 centymetrów) aktora Desa Webba w mierzącego 11 stóp (3 metry i 35 centymetry) kosmicznego Yeti. Kostium okazał się jednak zbyt nieporęczny nawet na ociężałe kroki wampy, a po pokonaniu zaledwie kilku stóp Webb często leżał w śniegu, jak można przeczytać w The Moviemaking Magic of Star Wars: Creatures and Aliens.

Storyboardy Edycji Specjalnej autorstwa George'a Hulla

Przeprojektowanie głowy i oczu stworzenia sprawiło, że wampa wydawała się trochę zbyt milutka jak na gust George'a Lucasa, więc Phil Tippett stworzył kolejne, bardziej okrutne wcielenie. W przypadku edycji specjalnych, które zostały przygotowane prawie 20 lat później, projektanci po raz kolejny spróbowali ponownie podjąć się drobnych zmian tajemniczego stworzenia, które ucztowało na śmierdzącym zwłokach tauntauna i zaciągnęło rannego Luke'a z powrotem do legowiska, by pozostawić go zwisającego na później.

Koncept artystyczny Ralpha McQuarriego

Rancor – Powrót Jedi
Zamknięty na wybiegu ukrytym pod salą tronową Jabby Hutta i czule pielęgnowany przez opiekuna, rancor był mocno niezrozumianą bestią, ofiarą okoliczności, którego pochylona, kolczasta postura i ostre pazury tworzyły przerażające pierwsze wrażenie. Ze skapującą ze zdolnych do łamania kości szczęki śliną i parą przymrużonych, paciorkowatych oczu, rancor zaatakuje wszystko, co znajdzie się w zasięgu jego ręki, zatrzymując się dopiero wówczas, gdy zostanie zatrzymany przez tą samą metalową bramę, która chwilę wcześniej trzymała go przed wyjściem. 

Koncept artystyczny Jacksona Sze

Rancory zostaną później ponownie przedstawione w Wojnach klonów jako rdzenni mieszkańcy Felucii i wciąż będą równie imponujące jak ta biedna bestia, którą spotkał Luke na Tatooine. Odnajdując oryginalny projekt, można odkryć, iż pomysł na rancora był relatywnie prosty. Jak mówi twórca Phil Tippett: "Oryginalna instrukcja jaką dał mi George Lucas brzmiała: Zrób, co uznasz za stosowne, ale na tym wybiegu ma być wielki potwór."

Koncept artystyczny Nila Rodisa-Jamero


Istota podczas tworzenia przeszła przez kilka wersji - od bardziej łagodnej bestii z ziemniakopodobnym cielskiem i grudkowatą głową z pajęczą głową, poprzez muppetowate kształty, jak głoszą ręcznie spisywane notatki z tego okresu. W końcu, artyści stworzą długie, muskularne ramiona z zakrzywionymi pazurami rękami, wielką głowę, zdominowaną przez warczące szczęki, które skompletowały imponujący wygląd potwora.

Szkice artystyczne Joe'a Johnstona

Wykonanie pomysłu było problemem innego rodzaju, ponieważ projekt zakładał wykonawcę w kostiumie, ale wymiary nie pasowały na żadnego człowieka. Ostateczny kostium był połączeniem efektów kukiełkowych z faktycznym kostiumem. Do jego operowania potrzeba było trzech ludzi, a wciąż był ograniczony w kwestii ruchów i na samym końcu został zastąpiony kukiełką wielkości kufla do piwa (a jednak wciąż niesamowicie przerażającej). Mistrz efektów specjalnych Dennis Murren filmował 18 calową kukiełkę (około 46 centymetrów) na prędkości szybszej niż normalnie, by nadać istocie ciężar i wielkość mierzącego 16 stóp (około 5 metrowego) behemotha - wizję terroru, który będzie przerażał całe generacje.

Koncept oświetlenia Chrisa Voya

Fyrnock – Rebelianci
Czające się w ciemnościach opuszczonej rebelianckiej bazy Fortu Anaxes, fortecy zbudowanej na asteroidzie, fyrnocki uwiły sobie gniazdo w cieniach, zostawiając za sobą jedynie ślady ostrych pazurów. Słońce zdaje się być ich jedyną słabością; sprawiając, że uciekają od światła, a ich świecące żółte oczy bacznie przyglądają się wszystkiemu z mroku. Jakkolwiek przerażające i gotowe do wychynięcia z bazy, atakując lub grasując wokół z klekotem pazurów i kłów, istoty te, mogą być poskromione poprzez Moc, albo chociaż wywołać sformowanie bardziej strategicznego ataku na nieprzyjaciela.
Koncepty oświetlenia Chrisa Voya

W koncepcie oświetlenia, fyrnocki miały w sobie znacznie więcej z horrorowej stylistyki. Ich skóra dymiła i skwierczała na słońcu, a zakończenia ich kłów miały przypominać kły wampirów - rzędy długich, cienkich igieł. To wystarczy, żeby u każdego wywołać strach przed ciemnościami.

Zawiera szkice koncepcyjne Douga Chianga.

Źródło: starwars.com
Tłumaczenie: Lupus

1 komentarz:

Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!

Niech Moc będzie z Tobą!

Copyright © 2016 Świat Star Wars , Blogger