Dynastia Thrawna. Chaos Timothy'ego Zahna to pierwszy tom nowej trylogii, w której występuje popularny Wielki Admirał. Naszą recenzję możecie przeczytać tutaj>>.
Widzieliśmy go jak wspina się po szczeblach kariery w szeregach Imperium, by stać się Wielkim Admirałem. Widzieliśmy go, podejmującego się ataku na załogę Ducha i na samą Rebelię. Teraz, w końcu mamy możliwość dowiedzieć się, gdzie to wszystko się zaczęło. Pierwsza odsłona nowej trylogii Timothy'ego Zahna, Dynastia Thrawna. Chaos, zabiera nas do samych początków Thrawna w szeregach Dynastii Chissów. Podczas gdy Dynastia mierzy się z nieznanym wrogiem, my mamy w końcu możliwość spojrzeć na doświadczenia, które pomogły uformować Thrawna w onieśmielającego imperialnego stratega, którego wszyscy znamy. Redaktorka starwars.com, Anina Walas podjęła się rozmowy z Timothym Zahnem i zagłębia się w szczegóły powieści.
StarWars.com: Ta książka i seria oferuje nam dobre spojrzenie na Thrawna zanim stał się Wielkim Admirałem, którego wszyscy znamy i kochamy. Jak wyglądało zagłębianie się w tę postać tym razem?
Timothy Zahn: To było interesujące. Thrawn jest mocno zakorzeniony w moim sposobie myślenia w sposobach w jaki radzi sobie ze sprawami. Widzimy go w zupełnie innym środowisku, pośród jego własnego ludu, ma zupełnie inne problemy i cele, aniżeli wtedy, kiedy mierzył się z nimi pośród Imperium. Wciąż poszukuje siebie w swoim społeczeństwie, powoli zdobywa przyjaźnie i sojuszników, ale jednocześnie robi sobie kilku wrogów. Inaczej niż miało to miejsce w Imperium, to są jego ludzie więc będziemy mieli do czynienia z określoną ilością intymności i satysfakcji z zjednywania sobie nowych przyjaciół i żalu z podjęcia potyczki z przeciwnikiem. Oczywiście, mamy też dużo polityki wewnątrz Dynastii Chissów, a to z kolei jest coś, w czym Thrawn nie jest szczególnie dobry.
Timothy Zahn: To było interesujące. Thrawn jest mocno zakorzeniony w moim sposobie myślenia w sposobach w jaki radzi sobie ze sprawami. Widzimy go w zupełnie innym środowisku, pośród jego własnego ludu, ma zupełnie inne problemy i cele, aniżeli wtedy, kiedy mierzył się z nimi pośród Imperium. Wciąż poszukuje siebie w swoim społeczeństwie, powoli zdobywa przyjaźnie i sojuszników, ale jednocześnie robi sobie kilku wrogów. Inaczej niż miało to miejsce w Imperium, to są jego ludzie więc będziemy mieli do czynienia z określoną ilością intymności i satysfakcji z zjednywania sobie nowych przyjaciół i żalu z podjęcia potyczki z przeciwnikiem. Oczywiście, mamy też dużo polityki wewnątrz Dynastii Chissów, a to z kolei jest coś, w czym Thrawn nie jest szczególnie dobry.
Strona tytułowa w twardej oprawie anglojęzycznej limitowanej edycji z niebieskimi brzegami |
StarWars.com: W powieści Chaos, naprawdę można odnieść wrażenie, że w tej historii Thrawn jest tym dobrym gościem. Próbuje uratować swoich ludzi, ale także tych którzy są w Chaosie, ale jest tam także cienka granica, która przypomina o tym, że jest niebezpiecznie podstępny, wyrachowany i bezwzględny. Jak sobie radziłeś z balansowaniem po tej cienkiej linie?
Timothy Zahn: To kwestia tego, czego on chce, jakie są jego cele. Jego celem jest przede wszystkim obronić swoich własnych ludzi, a dopiero w następnej kolejności obronić niewinnych ludzi od zła, które otacza Dynastię. Zrobi wszystko, co uzna za stosowne, by tego dokonać. Jego bezwzględność wypływa wówczas, gdy na jego drodze znajduje się coś, czego nie powinno na niej być, czy też raczej czego jak on sądzi, nie powinno się znajdować. Jest zdolny do tego, by przejść przez tę przeszkodę nie zważając na to, jakie konsekwencje niesie to za sobą.
Timothy Zahn: To kwestia tego, czego on chce, jakie są jego cele. Jego celem jest przede wszystkim obronić swoich własnych ludzi, a dopiero w następnej kolejności obronić niewinnych ludzi od zła, które otacza Dynastię. Zrobi wszystko, co uzna za stosowne, by tego dokonać. Jego bezwzględność wypływa wówczas, gdy na jego drodze znajduje się coś, czego nie powinno na niej być, czy też raczej czego jak on sądzi, nie powinno się znajdować. Jest zdolny do tego, by przejść przez tę przeszkodę nie zważając na to, jakie konsekwencje niesie to za sobą.
StarWars.com: Dynastia Chissów i ich świat macierzysty, Csilla, są w samym centrum historii. Jak podszedłeś do tworzenia zawiłości ich społeczeństwa?
Timothy Zahn: W kilku innych książkach zawarłem już kilka wskazówek. Wspomniałem o tym, że jest Dziewięć Rodzin Rządzących i jak może się zmieniać ta liczba oraz jak możesz zostać przepisany do innej rodziny. Pomysł był taki, by mieć coś w rodzaju prawa dziedziczenia, tak jak miało to miejsce we włoskiej rodzinie Borgiów. W tym jednak przypadku, ludzie przychodzą do i odchodzą z rodziny więc nie ma sytuacji stagnacji, która normalnie by się pojawiła. Była to więc kwestia w stylu "Jak mogę odnieść się do tych wszystkich spraw budując spójne społeczeństwo?", a ja miałem cztery kąty domu, ale teraz musiałem stworzyć jego wnętrze i wiele ciekawych spraw pojawiło się, gdy tylko się za to zabrałem. Wiele z nich można nazwać "testowaniem konsekwencji". Jeśli istnieje dziewięć rodzin rządzących, jak funkcjonuje reszta społeczeństwa? Zdecydowałem na wczesnym etapie, że Chissowie nie mają takich samych kategorii pojmowania demokracji jak ma to miejsce u nas w Stanach. Wszystko rozgrywa się w ramach Syndicure Syndykatury ?. Umyśliłem sobie zatem "jak powinno to wyglądać, jak utrzymać rodziny w stabilności, jak powstrzymać je przed wpadnięciem w dyktaturę". Cóż, wszystkie rodziny ze sobą walczą. Zbierasz te wszystkie elementy ze sobą i próbujesz z nich zrobić coś, co będzie do siebie pasować, coś co pozwoli im funkcjonować. Jak powiedziałem, miałem podstawy do tej książki, teraz musiałem je wypełnić. Ich kultura to mikstura ciągłych rodzinnych sprzeczek aż do czasu gdy pojawia się realny stan zagrożenia, a wówczas muszą się zjednoczyć. Nie chcesz ich mieć po swojej stronie jeśli planujesz na nich atak, nie są też tym rodzajem przeciwnika z którym chcesz się zmierzyć.
StarWars.com: Chissowie różnią się także wyglądem pośród wszystkich obcych ras w Chaosie. Dlaczego mamy wrażenie, że są ponad nimi wszystkimi?
Timothy Zahn: To kolejny przykład testowania konsekwencji. Jeśli zamierzasz powiedzieć, że nie dbasz oto, czy jakiś gatunek albo planeta zostanie podbity lub podbita przez tych złych gości i nie zamierzasz interweniować dopóki nie dotyczy to Ciebie w sposób bezpośredni - to taki rodzaj nastawienia prowadzi do myślenia, że jesteś gorszy, że twoi właśni ludzie są ważniejsi. Wszystko to łączy się ze sobą. Thrawn sądzi, że to bardzo krótkowzroczne podejście i widzimy go dyskutującego o tym z Ar'alani, a jej odpowiedź brzmi: "Cóż, jeśli zaczniemy pomagać innym, na czym staniemy?" Jedną z najfajniejszych rzeczy w tego typu książkach jest możliwość zadawania realnych pytań i poruszanie kwestii naszego świata, ale w świecie, który nie jest nasz. Mamy tutaj cały zestaw etycznych rozmów o powinnościach jakie mają wszechmocne społeczeństwa. Celem było zaszczepienie tej idei u czytelnika w uczciwy sposób, by zaznaczyć wszystkie plusy i minusy, tak by czytelnik mógł wyrobić sobie o nich własne zdanie.
StarWars.com: To wspaniałe otrzymać wszystkie możliwe opinie pośród Dynastii Chissów i że Thrawn je rozważa. Zazwyczaj kiedy rozmawia on z innymi postaciami, są one zaskoczone kiedy oferują odmienną opinię do tej, którą ma Thrawn, a on od razu nie odrzuca tego, o czym mówią.
Timothy Zahn: Jedną z najgorszych rzeczy jakie możesz zrobić żyjąc w społeczeństwie, to określić jedną ze stron jako zła ponieważ wówczas nie ma już nadziei na jakikolwiek dialog, ta szansa po prostu zanika. Możesz sądzić, że jedna ze stron jest w błędzie, ale kiedy powiesz "zło" brakuje podstaw do rozmowy, nie ma już możliwości by zmienić czyjeś serce czy umysł - prowadzi to zwyczajnie donikąd. Ideą jest przekonać inną stronę, że to ty masz rację; wciąż możesz myśleć, że to oni są w błędzie, ale ty musisz chcieć ich do tego przekonać. Cechą dobrego lidera jest to, że nie odrzucają niczego, co mają w swoim ręku. Rozważają wszystkie opcje, wszystkie strony. Możesz zdecydować, że coś jest błędne, ale odrzucenie idei zamyka wszelkie formy komunikacji, kompromisy, a ostatecznie także możliwość obrony.
StarWars.com: Tak więc otoczenie obcymi gatunkami, które pojawiają się w powieści, wiele nowych daje nam lepsze wyobrażenie o tym, kto zamieszkuje Chaos. Czy są między tymi gatunkami jakieś podobieństwa, które uniemożliwiają im rozwijanie się w Chaosie.
Timothy Zahn: Nie ma między nimi tak naprawdę niczego odrębnego, poza tym z powodu problemów z dalekimi podróżami między terenami, wszyscy są małymi społecznościami. Dynastia jest relatywnie spokojnym terenem więc możesz podróżować tam i z powrotem bez potrzeby wynajmowania nawigatora czy posiadania niebo-wędrowca na pokładzie. Aczkolwiek, dla wielu planet poza granicami Dynastii, to jest gąszcz przez który musisz się przebić, są gruzowiska, a ścieżki hiperprzestrzenne wciąż się zmieniają. Musisz wynająć nawigatora zdolnego do podróży między nimi, więc kontakty handlowe i polityczne sojusze są mniej pielęgnowane między tymi gatunkami.
StarWars.com: Niebo-wędrowcy odgrywają dużą rolę w pierwszej części książki i wydają się mieć szczególnie unikalne połączenie z Mocą. Co było Twoją inspiracją do stworzenia tych bohaterów i dlaczego zdecydowałeś się na "niebo-wędrowców", poza oczywistymi powodami.
Timothy Zahn: Miał to być tylko mały ukłon na moment pierwszego spotkania Thrawna z Anakinem, ale kiedy zaoferowano mi napisania tej trylogii zdałem sobie sprawę, że już z tym zostałem. [śmiech] Dobrą rzeczą było umieszczenie łącznika między słowami, więc ludzie nie będą się mylić. Samo nazwisko ma sens, Ci ludzie jednak naprawdę przemierzają gwiazdy. Chciałem czegoś innego, nie chciałem wrzucać ich ponownie w hiperprzestrzeń. To wspaniały, ale standardowy trop. Chciałem nadać temu nieco mniej barier. Jak tylko przedstawisz taką komplikację, ma ona swoje konsekwencje, które są warte dalszego eksplorowania i są interesujące dla czytelnika. Dla tych w Chaosie, jeśli nie możesz przebyć tej przestrzeni samodzielnie, musisz wynająć kogoś kto potrafi tego dokonać. Są zależni od innych, a ci inni to nawigatorzy, którzy muszą mieć swój własny kod etyczny. Co to wszystko oznacza dla tego wspaniałego społeczeństwa? Jeśli chcesz kogoś zaatakować, nawigator którego wynajmiesz nie może gadać o niczym. A to wszystko prowadzi nas z powrotem do pytania, dlaczego nie jest to łatwa przestrzeń do eksploracji. Sprawia, że jest to interesujące, jest odrębnym wyzwaniem dla społeczeństwa i dla czytelników.
Timothy Zahn: Miał to być tylko mały ukłon na moment pierwszego spotkania Thrawna z Anakinem, ale kiedy zaoferowano mi napisania tej trylogii zdałem sobie sprawę, że już z tym zostałem. [śmiech] Dobrą rzeczą było umieszczenie łącznika między słowami, więc ludzie nie będą się mylić. Samo nazwisko ma sens, Ci ludzie jednak naprawdę przemierzają gwiazdy. Chciałem czegoś innego, nie chciałem wrzucać ich ponownie w hiperprzestrzeń. To wspaniały, ale standardowy trop. Chciałem nadać temu nieco mniej barier. Jak tylko przedstawisz taką komplikację, ma ona swoje konsekwencje, które są warte dalszego eksplorowania i są interesujące dla czytelnika. Dla tych w Chaosie, jeśli nie możesz przebyć tej przestrzeni samodzielnie, musisz wynająć kogoś kto potrafi tego dokonać. Są zależni od innych, a ci inni to nawigatorzy, którzy muszą mieć swój własny kod etyczny. Co to wszystko oznacza dla tego wspaniałego społeczeństwa? Jeśli chcesz kogoś zaatakować, nawigator którego wynajmiesz nie może gadać o niczym. A to wszystko prowadzi nas z powrotem do pytania, dlaczego nie jest to łatwa przestrzeń do eksploracji. Sprawia, że jest to interesujące, jest odrębnym wyzwaniem dla społeczeństwa i dla czytelników.
StarWars.com: Interakcja na Batuu między Thrawnem a Anakinem jest teraz opowiedziana z perspektywy Thrawna i zapewnia więcej spojrzenia w całość sprawy. Miałeś pomysł na tę scenę z perspektywy Thrawna kiedy pisałeś powieść Thrawn: Sojusze?
Timothy Zahn: Na niebiosa, nie, nie miałem nawet pojęcia, że te trzy książki w ogóle powstaną. [śmiech] Kiedy pisałem tamtą miał być tylko punkt widzenia Anakina i pomyślałem, że to będzie bardzo fajne cameo. Użycie tej sceny do tej książki było świetną kotwicą dla historii w tej samej linii czasowej, więc była to tylko kwestia jej wstawienia i wymyślenia w jaki sposób doświadczyli ją Thrawn i Cher'ri. Było z tym mnóstwo zabawy, ale nigdy nie oczekiwałem, że będę miał taką możliwość. Interakcja musi mieć przynajmniej dwóch partycypantów i muszą zawsze widzieć tę samą rzecz w nieco inny sposób, muszą mieć swoje własne korzenie czy doświadczenia i było to naprawdę wspaniałe móc eksplorować to tą sceną.
StarWars.com: Chaos zawiera także kilka ważnych bitew kosmicznych. Jakiego rodzaju badań się podjąłeś przy tworzeniu tych scen?
Timothy Zahn: W filmach, nie masz czasu na wdrożenie się w wewnętrzne taktyki czy dyskusje, które mają miejsce w statkach podczas bitew, a to z kolei jest ogromna zaleta pisania o nich w książkach. Kiedy podchodzę do pisania o jakieś bitwie, myślę o tym kim jest przeciwniki, jakie są jego taktyki i jakie są ich słabości. Co jest słabością Chissów, a co ich siłą? Wreszcie, decyduję też o tym jak chcę daną bitwę zakończyć. [śmiech] To wszystko. Upewniam się, że rozumiem obie strony i daję im popalić!
StarWars.com: Czym według Ciebie fani będą najbardziej podekscytowani podczas lektury tej książki lub całej serii?
Timothy Zahn: Ciężko powiedzieć. [śmiech] Mam nadzieję, że będą cieszyć się tym, że mogą dowiedzieć się więcej o kulturze i rodzinnych strukturach Chissów, o tym skąd pochodzi Thrawn. Jakkolwiek jest on unikatowy, jest wiele innych interesujących chissańskich postaci, a niektóre z nich rozumieją Thrawna, niektóre tylko się z nim trzymają, a także takie, które go nienawidzą. Nie możesz zrobić wyłącznie książki o Dynastii Chissów, musi być początkiem kolejnej przygody. Musiałem uwzględnić te wszystkie aspekty i zapewnić im solidne spojrzenie w kulturę, a także upewnić się, że Thrawn będzie tym, który będzie kopał wszystkim tyłki. Celem był balans między tymi dwiema kwestiami.
Źródło: starwars.com
Tłumaczenie: Lupus
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!
Niech Moc będzie z Tobą!