Producent i kierownik wykonawczy Brad Rau oraz producentka wykonawcza i główna scenarzystka Jennifer Corbett obszernie opowiadają Danowi Brooksowi o podróży Oddziału Klonów 99 w serialu animowanym Disney+, zatytułowanym Parszywa Zgraja. Jednocześnie ostrzegamy przed potencjalnymi spoilerami fabuły całego pierwszego sezonu.
Rodzina to coś cudownego, ale potrafi dać w kość. Jest to prawdą w naszym świecie i naszych życiach, a szczególnie w odległej galaktyce. Parszywa Zgraja eksplorowała tę prawdę emocjonującym i fascynującym sezonem pierwszym. Kiedy seria rozpoczęła się na Disney+, tytułowa Parszywa Zgraja, znana także jako Oddział Klonów 99 - Hunter, Wrecker, Tech, Echo i Crosshair - są postrzegani jako najlepsi z najlepszych pośród armii klonów. Pracują samotnie, sprawy załatwiają po swojemu, mają silne zasady - są rodziną w rodzinie, zjednoczeni poprzez genetyczne ulepszenia, które dają im rozszerzone możliwości. Jednakże kiedy Kanclerz Palpatine zarządza wykonanie Rozkazu 66, który nakazuje zabicie wszystkich Jedi, stawia drużynę w trudnym położeniu, gdy dwóch najważniejszych jej członków, Hunter i Crosshair zaczynają mieć różnice zdań: chłodny Crosshair zjednoczy się z kiełkującym Imperium, podczas gdy Hunter postanawia poprowadzić drużynę ku niepewnej przyszłości jako uciekinierzy razem z nową towarzyszką, młodym klonem Omegą. To prowadzi do podróży, w której Parszywa Zgraja zmaga się z płaceniem rachunków za wychowanie Omegi, ostatecznie, próbującej dotrzeć do człowieczeństwa Crosshaira. Wraz z zakończeniem pierwszego sezonu, redaktorzy StarWars.com zadzwonili do dwójki architektów odpowiedzialnych za Parszywą Zgrają, producenta i kierownika wykonawczego Brada Rau oraz producentką wykonawczą i główną scenarzystkę Jennifer Corbett, aby porozmawiać o znaczeniu Omegi dla ich trudnych braci, wprowadzeniu Fennec Shand i jej pojedynku z Cadem Banem i jakie znaczenie dla przyszłości klonów ma zniszczenie Kamino.
StarWars.com: Chciałbym porozmawiać o tym o czym myślę odnośnie jednego z największych tematów sezonu, a mianowicie - "Jaki jest mój cel?" Zastanawiałem się, do końca sezonu, co będziecie sądzić o tym, jak Parszywa Zgraja postrzega samych siebie i jaki jest ich cel?
Jennifer Corbett: Sądzę, że to zależy o którego członka Parszywej Zgrai pytasz? Myślę że każdy z nich miałby swoją i bardzo różną opinię o tym, w którym miejscu się znajdują, zwłaszcza Hunter, Crosshair, Echo i Omega. Pytanie "o cel" jest naprawdę wątkiem serialu, ponieważ Imperium przejmuje władzę, a galaktyka jest niestała i zmienia się, kontynuuje zmiany i ewoluuje. To samo dotyczy ich samych. Hunter usiłuje utrzymać drużynę w bezpiecznym położeniu, a Omega próbuje nauczyć się jak przetrwać w tym świecie, po tym jak była przetrzymywana przez całe swoje życie na Kamino. Crosshair, kiedy już wiemy, że ma usunięty chip, próbuje dostrzec czy naprawdę pasuje do Imperium. Przechodzi na drugą stronę i decyduje się tam zostać. To właśnie zamierza zrobić. Z kolei Echo jest jedynym który kwestionuje Huntera odnośnie tego, co powinni zrobić i chciał robić więcej. Cała trójka nieustannie ma te wewnętrzne dyskusje przez cały sezon i prawdopodobnie także w następnym.
Brad Rau: Nie chcieliśmy by cel każdego członka drużyny był ujawniony na końcu pierwszego sezonu. To także coś z czym będą musieli się zmierzyć kiedy już przejdziemy do drugiego sezonu. Co jest ich celem z punktu widzenia każdego z nich? Na pewno będzie to, coś dużego, coś w co bardzo będziemy chcieli się zagłębić mocniej.
StarWars.com: Omega na pewno będzie wielkim zaskoczeniem dla widzów. Za kulisami, kiedy powstała i jak zdecydowaliście się, że będzie miała większą rolę w całej historii? Równie dobrze mogliśmy mieć serial tylko o głównych członkach Parszywej Zgrai, ale pojawiła się ona i wysunęła na przód.
Jennifer Corbett: Podjęcie takiej decyzji miało miejsce we wczesnym etapie przygotowań sezonu pierwszego. Rozmawialiśmy o tym co spotka Zgraję kiedy powrócą na Kamino, w momencie upadku Republiki i powstającego Imperium, z jakimi problemami zmierzymy elitarną jednostkę żołnierzy. Widzieliśmy ich w akcji, czym możemy w nich uderzyć?
Tak wpadliśmy na pomysł młodszego klona, który nawiąże z nimi kontakt i będzie potrzebował ich pomocy. Wtedy powstała Omega i to była świetna okazja, by pokazać inne oblicze drużyny, pokazać, że na początku nie byli obrońcami i jak muszą nawigować przez zmieniającą się galaktykę razem z nią i wreszcie jak jak dorasta i uczy się od nich.
Brad Rau: [Był] pomysł by wyprowadzić tych super żołnierzy z ich strefy komfortu. Czasami ciężko jest wymyślić kwestie militarne czy zadania strategiczne, które wyprowadzą ich ze strefy komfortu. To był świetny pomysł, by na tak wczesnym etapie stworzyć Omegę. Porozmawiać o strefie komfortu. Oni są raczej pokręceni. To stwarza zaś możliwość, aby wokół nich rozgrywał się jakiś interesujący dramat. Kochamy Omegę.
Jennifer Corbett: Chcieliśmy także postaci klona, który zaoferowałby inną perspektywę. Wszystko co o wiedzą o swoim życiu, to tylko tyle, że są żołnierzami. Ona jest czymś zupełnie innym. Ona nie ma treningu. Była izolowana na Kamino, ma zupełnie inne doświadczenie, ma dużo empatii. Wchodząc z nią w interakcję, to ona staje się kompasem moralnym dla drużyny, podczas ich dalszej podróży. Dostarczyła im także wiele ze swojej osobowości i zmieniła ich priorytety.
StarWars.com: Czułem, że była surogatką dla fanów Wojen Klonów na pewnym metapoziomie. Sądzę, że możemy wszyscy mieć swoich ulubionych członków Parszywej Zgrai, ale większość z nas, powiedziałaby, nie jest jak Ci zmodyfikowani genetycznie superżołnierze. Nagle jest ktoś, kto wybiera się w podróż z nimi, kto jest młodszy i naprawdę jest ich fanem. Czy to także kołatało się Wam po głowie?
Brad Rau: Oczywiście. Myślę, że oglądanie Omegi patrzącej na tych bohaterów jest czymś naprawdę interesującym. Sądzę, że tym co jest naprawdę interesującym, jest to, iż widzimy ją uczącą się od nich, ale także widzisz twardych gości, którzy uczą dziecko. Wydaje mi się, że to szczególnie jest interesujące dla mnie. Nie było to tylko użycie jej jako surogatki widzów - co samo w sobie jest świetne, ale jest zdecydowanie częścią tego - jednakże widzieć jak wpływa na wszystkie rzeczy, na to jak oni zaczynają postępować, kreuje bardzo interesujące sytuacje.
Jennifer Corbett: W rzecz samej, Dan, masz rację. Jej interakcja z nimi jest relatywna ponieważ dorastałam z trzema starszymi braćmi, to sprawiało, że był moment kiedy ich naprawdę podziwiałam. Chciałam z nimi spędzać czas, naśladować ich, robić to, co robili i być tak samo fajny jak oni. Widzowie, szczególnie dzieci, mogą się z tym utożsamiać. Wszyscy mają swojego bohatera, a szansa, by móc pracować ze swoim bohaterem, być częścią gangu jest czymś co każdy z nas zawsze chciał robić.
StarWars.com: Jednym z moich ulubionych aspektów była wzajemna interakcja między nią a Hunterem, o którym uważam stała się sercem całej serii i pokazuje wszystko o tym, że uczą się od siebie wzajemnie. Co chcieliście przekazać poprzez rozwój ich relacji?
Brad Rau: Jest w tym zdecydowanie nieodłączna relacja ojciec-córka i to mimo faktu, że tak naprawdę są rodzeństwem. Fajnie bawiliśmy się z Wreckerem, który jest starszym bratem Omegi i chcieliśmy zobaczyć wszystkie wzloty i upadki tego, jak będzie wyglądać relacja ojciec-córka między Hunterem a Omegą. Wielokrotnie Hunter dojdzie bowiem do konkluzji, że nie dokonał właściwego wyboru, musi się z tego także uczyć. Mając dynamiczną rodzinę, ta dwójka naprawdę ma złote serca.
Jennifer Corbett: Przyświecała nam także idea "nigdy nie przestajesz się uczyć". Nawet Hunter, lider driżyny, wiele się od niej uczy. Ona zaś, uczy się wiele od nich. Myślę, że chcieliśmy bawić się tym w kilku odcinkach ponieważ widzimy to głównie przez pryzmat Huntera i Omegi. Ich dynamika jest sednem i sercem serialu.
StarWars.com: Jedną rzeczą, która naprawdę podobała mi się w serii, była dbałość w ukazaniu, iż klony nagle nie stały się złe w momencie, gdy został wydany Rozkaz 66. Widzieliśmy Howzera pomagającego Syndullom. W tym samym czasie, wydaje mi się, że nie chcieliście żeby widzowie sympatyzowali z nimi, ponieważ robili te straszne rzeczy, a przecież robili straszne rzeczy. Powiedzcie mi o włączaniu tych tematów do serialu i jak bardzo trudne było to dla Was do podjęcia.
Brad Rau: To było coś wyjątkowego, Dan. Jest tam wiele spraw i dużo o nich rozmawialiśmy.
Na wczesnym etapie, intencjonalnie chcieliśmy trzymać się z daleka od punktu widzenia klonów. Kiedy zaś widzimy ich w premierowym odcinku, szczególnie w drugim, gdy widzimy ich na Saleaucami, nie widzimy, aby mieli zdjęte hełmy. Nie mają też żadnych kolorów na swoim sprzęcie. Nawet sposób w jaki hełmy zakłócają dźwięki jest czymś lekko przerażającym, zwłaszcza biorąc pod uwagę jak klony normalnie brzmiały. Muzyczne fragmenty użyte w pierwszym sezonie, kiedy pokazywaliśmy klony, przez większość czasu miały na celu pokazanie ich jako złych ludzi.
Było powiedziane, że nie chcemy naszych gości usiec. Nawet na wczesnym etapie, jeśli się dobrze przyjrzysz, nie zawsze używają strzałów obezwładniających, są ostrożni by nie zabijać żadnego z tych gości, jeśli mogą im pomóc, jeśli to możliwe. Od początku zakładaliśmy, że klony będą złymi skontrowanymi z Parszywą Zgrają.
Jednakże ktoś taki jak Howzer, również bardzo intencjonalnie miał własne cele i nigdy nie miał możliwości, by wrócić w nowej, białej zbroi. To także dało nam możliwość do pokazania go bez hełmu, do zobaczenia jego wspaniałej fryzury i skupić się na nim jak na pierwszym klonie, którego perspektywę poznajemy. Możemy zobaczyć, że ma nadal chip, ale także swoją własną wolną wolę. To on podejmuje decyzje. To było coś o naprawdę ogromnym znaczeniu.
Jennifer Corbett: Nad tak obszernym pytaniem, mogliśmy przeprowadzić cały osobny wywiad, rozprawiając tylko o tym. Klony zawsze były zdradliwe. Byli ulubieńcami fanów, a potem nagle znienacka, wydarza się Rozkaz 66 i wszystko się zmienia. Myślę, że próbowaliśmy nie przedstawiać ich tylko jako złych gości. Byli raczej pionkami złych gości i to było najbardziej niefortunne.
Pokazać jak jest tam w różnych miejscach miliony żołnierzy klonów, zobaczyć te klony, że ich czipy działają, jak wykonują rozkazy, ich posłuszeństwo wobec Imperium. Mamy klony, które usunęły woje czipy tak jak Parszywa Zgraja i Rex, którzy próbują przetrwać. Ponadto, tak jak powiedział Brad, klony takie jak Howzer które mają czip są w stanie zrozumieć, co Imperium robi źle. Widzimy jak uderza to w niego jako lidera, ponieważ próbuje dotrzeć do swojego oddziału, mając nadzieję, że wyrwie ich z tego, co dzieje się wokół, ponieważ nic nie wie o czipie.
To bardzo ryzykowne, ale jest częścią opowiadania tych historii, ponieważ nie dotyczy ona tylko Parszywej Zgrai. To wciąż opowieść o wszystkich klonach.
StarWars.com: Jak myślisz czy klony i Parszywa Zgraja mają swoje zdanie o swojej służbie podczas Wojen Klonów? Czy widzą je jako warte zachodu przedsięwzięcie, to coś do czego byli stworzeni? Czy może widzą zupełnie inaczej - że zostali skażeni albo nie było to coś, co sądzili, że będzie miało miejsce?
Jennifer Corbett: Parszywa Zgraja zawsze była wyjątkowa spośród swoich braci. Podczas Wojen Klonów, lecieli z misji na misje i nigdy nie mieli czasu na wyróżnienia i nagrody. Oni nie byli w tym wszystkim dla chwały. Byli tam, bo mieli zadania do wykonania. Myślę, że nie miało to miejsca do czasu upadku Republiki. Wówczas dostrzegli jak Imperium rozwiązuje sprawy i zaczęli uświadamiać sobie jak dobra była Republika.
W tym samym czasie, ich ideologią nie było hasło "Musimy przywrócić Republikę", a raczej "Musimy przetrwać cokolwiek się teraz wydarzy i dowiedzieć się czym jest Imperium i co to dla nich oznacza".
Brad Rau: Parszywa Zgraja kiedy ma wykonać jakiejś zadanie, zazwyczaj nie wykona go zgodnie z planem wykonania zadania. Mimo to je zrobią. Mamy nawet Wreckera, który pisze [imituje robienie kresek na murze] "Kolejna misja zakończona sukcesem!" w premierowym odcinku. Naprawdę są dobrzy w tym co robią, ale nie zawsze robią to w sposób w jaki oczekiwaliby od nich przełożeni.
To zabawna kwestia Parszywej Zgrai. Pomysł na nich wszystkich, włączając w to reguły i pozostałe klony, powstał do tego szczególnego celu, aby byli żołnierzami Republiki i naprawdę interesujące jest to, że Republiki już nie ma. Co mają teraz zrobić. To było coś w co chcieliśmy się zagłębić bardziej. Zabawnie było to zrobić z Parszywą Zgrają jako mała grupą, próbując wyobrazić sobie jak przetrwali, o czym sporo rozmawialiśmy. Jak zdobywali jedzenie i paliwo i te wszystkie potrzebne rzeczy, a skoro nie są już częścią armii, uznaliśmy, że powinny na nich z całą pewnością czekać bardzo łakome kąski.
StarWars.com: Myślicie, że w sezonie drugim zobaczymy więcej tego, co się stało nie tylko z Parszywą Zgrają, ale także zwykłymi klonami, które wciąż są rozproszone po galaktyce?
Brad Rau: Z całą pewnością nie pozostawimy tej kwestii nie rozwiązanej.
StarWars.com: Chciałbym przywołać kilka większych momentów sezonu. Powiem tylko o czym myślę, a was proszę o pociągnięcie tematu, o wskazówki jak dany fragment powstał, przemyślenia o sekwencjach byłyby bardzo mile widziane.
Zacznijmy od Rozkazu 66i interakcji Huntera i Crosshaira z młodym Calebem Dume.
Brad Rau: To pytanie do Jen.
Jennifer Corbett: [Śmiech] To zabawne mówić o takiej sekwencji, gdy ma się możliwość jej pisania i wykonania, ponieważ nasz serial zaczyna się w jednym z najbardziej ikonicznych momentów w historii Gwiezdnych Wojen.
Parszywa Zgraja, będąc w Wielkiej Armii Republiki, przez większość swoich bitew strzelali do droidów. To były misje, w których byli bardzo dobrzy. Kiedy Hunterowi zostaje przekazana przez Techa, że mają wykonać Rozkaz 66 i postępujący według reguł kapitan każe im pozabijać Jedi, używa swojej wolnej woli, by zapytać - dlaczego. Widzimy go jak próbuje ochronić tego chłopaka, ponieważ czuje, że coś jest nie tak. Wie, że podjęcie się wykonania tego rozkazu jest czymś z czym fundamentalnie się nie zgadza.
Wtedy widzimy Crosshaira, który postępuje zgonie z rozkazami i nie kwestionuje ich. Myśli, że ma to sens, usiłuje ukończyć misję i szczęśliwie zostaje znokautowany przez Caleba. Później staje się problemem, ale Caleb jest w stanie go powstrzymać.
Brad Rau: Nawet nieco wcześniej, podbudowując pod Rozkaz 66, zdecydowanie chcieliśmy pokazać, że ten serial to dalszy ciąg Wojen Klonów. Tom Kane nagrał wspaniałą narrację początkową, nawet poprzez muzykę. Powstało coś w rodzaju: "To znajome, jesteśmy tam gdzie skończyły się Wojny Klonów". Nawet widzimy logotyp Wojen Klonów spalający się do logotypu Parszywej Zgrai, pokazując że zmierzamy do nowego rozdziału. Czuliśmy, że musimy zobaczyć ten moment. Nawet jeśli chcieliśmy przejść przez to, chcieliśmy zobaczyć moment Rozkazu 66.
StarWars.com: Czip Wreckera się uaktywnia...
Brad Rau: Och. To coś niesamowitego. Jestem pewien, że oboje moglibyśmy wiele na ten temat opowiedzieć. To było coś, co chcieliśmy ukazać tak, by nie wyglądało to tak, jakby by było wyrwane z kontekstu; chcieliśmy ukazać strzępki tego konceptu. To zabawne, ponieważ poruszamy go przez kilka odcinków: bóle głowy Wreckera, dyskusje, "czy to już naprawdę wystarczająco oczywiste?" Myślę, że dla nas to było bardziej oczywiste aniżeli myśleliśmy na początku i szczerze mówiąc, to było dobre.
Pokazaliśmy, że coś jest na rzeczy. Czekaliśmy na ten moment, aż się pojawi. Dla mnie, kiedy już go widzisz - kim jest gość, którego nie chciałbyś aktywować? Ten duży! On jest jedynie niszczycielską siłą natury. Kiedy widzisz go w tym nastroju, to jaka muzyka pojawia się w tle, sposób w jaki Dee [Bradley Baker] podkłada głos Wreckera jest zupełnie inny, staje się szaloną wersją maszyny do zabijania w rodzaju Terminatora. [To] mrożące krew w żyłach widzieć go ścigającego Omegę. Stali się tak dobrymi przyjaciółmi, a ona dosłownie zalewa się łzami, wołając do niego, by się przebudził. Oto wszystko nam chodziło, by nadbudować ten moment. Chcieliśmy dać temu odpowiedni czas, by mógł wyjechać jak taran we właściwym momencie.
Jennifer Corbett: Był to także moment rozdzierający serce, ponieważ Wrecker jest jednym z tych, którzy mają największe serce i są najmilszą osobą z całej Parszywej Zgrai. Widzimy jak z tym walczy, widzimy jak czip się uaktywnia, a kiedy słyszy Huntera mówiącego, że pomógł uciec Padawanowi, słyszymy dźwięk, który ma nim ruszyć. Wiesz co się stanie. Kiedy już wybucha, to rozdziera serce.
StarWars.com: Szczególnie w tej sekwencji i momencie, gdy obraca się przeciwko Omedze. Czy trudno było wyegzekwować coś takiego, gdy wiedzieliście, że serial będzie oglądany przez dzieci?
Brad Rau: Tak.
StarWars.com: W ogóle o tym rozmawialiście?
Brad Rau: Oczywiście, że tak. Od samego, samiusieńkiego początku, przez wszystkie wersje scenariusza zanim doszliśmy do projektowania jak to wszystko będzie ze sobą współgrać i jak zostanie inkorporowane w opowieść, gdy zaczniemy ją kręcić, aż po rodzaj zdjęć, które kręciliśmy, jak choćby to w którym Omega mierzy się z Wreckerem i faktem, że to ona ucieka pierwsza. Chcieliśmy żeby było to straszne i przerażające, ale było tylko kilka ujęć, których użyliśmy, bo byłoby ich za dużo. On był nakręcony, na zasadzie klasycznego Jasona Voorhesa, który goni swoją ofiarę. "Zaraz, zaraz, wstrzymajmy się na minutkę, to może być nieco zbyt szalone."
Jennifer Corbett: Rozmawialiśmy o tym momencie i jak on się skończy. Był nawet pomysł, by był zdolny do wyrwania się. Czy Omega przekonała go? Nie wyglądało to jednak prawdziwie, ani realistycznie, ponieważ jeśli Rex nie byłby w stanie powstrzymać samego siebie w walce z Ahsoką i mając w pamięci długą relację jaką mieli, nie byłoby to akuratne mieć Omegę, która jest zdolna do wyciągnięcia go z tego wszystkiego. Dodawało to także tragicznego wyrazu klonom w tym, co dzieje się poza ich kontrolą.
StarWars.com: Następnie Omega decyduje się na opuszczenie Cuta Lawquane'a.
Jennifer Corbett: Jeden z moich ulubionych momentów! [śmiech] Kocham ten fragment ponieważ po raz pierwszy sama podejmuje swoją własną decyzję i decyduje, że chce zostać ze Zgrają. Spędziła wiele samotnych lat na Kamino i i czekała na ich powrót, postrzega ich jak swoją rodzinę. Są klonami z defektami, tak jak ona. Identyfikuje się z nimi i chce życia, niezależnie od tego, jak niepewne ono będzie.
Brad Rau: Sądzę, że to również niesamowite dla mnie z wielu powodów. Również jako ojca, który podjął wiele wątpliwych decyzji przez lata. [śmiech] Wszystko toczy się wokół Omegi. To interesujące widzieć jak Hunter również do tego dochodzi. Na zasadzie "Zaraz, chwileczkę, tak, dzieciaku, masz rację." Wówczas, to wcale jednak nie oznacza [imituje ładowanie blastera] "Jesteś w zespole!" Wciąż są podejmowane wątpliwe decyzje, które wydarzają się przez cały sezon, gdy Hunter i Parszywa Zgraja musi sobie poradzić z dzieciakiem w swojej drużynie. Jest teraz ich częścią, ale co tak naprawdę to dla nich oznacza?
Myślę, że fakt który wynika z tej młodej postaci, iż podejmuje własne decyzje, jest naprawdę piękny. Jest naprawdę wspaniały.
StarWars.com: Fennec Shand kontra Cad Bane.
Brad Rau: Taaaaak. Kochamy to. Jesteśmy tak podekscytowani mając Ming-Na Wen w naszym serialu w roli Fennec Shand. Kiedy widzieliśmy ją po raz pierwszy, jak ściga Omegę, kiedy tworzyliśmy ten odcinek, The Mandalorian, nie miał jeszcze swojej premiery. Było więc wiele dyskusji o tym jak ona pracuje i jaka będzie. To było naprawdę cudowne móc z nią pracować.
Jennifer Corbett: Świetnie było zobaczyć łowcę nagród weterana w pojedynku z nowicjuszką w fachu, ale za to doskonale wyszkoloną. Jest pomiędzy nimi respekt, ale nikt z nich nie pozwoli wejść sobie w drogę, byle tylko dokończyć misję. Walczą ze sobą, a choreografia jest cudowna. Ekipa wykonała fantastyczną pracę. Omega wykorzystała tę przewagę i pozwoliła im się ze sobą zmierzyć, podczas gdy ona znalazła drogę ucieczki.
StarWars.com: To, co w nim pokochałem to jakieś trzy sekwencje pojedynku, jeśli dobrze kojarzę. Czy były one już w scenariuszu, czy zdaliście sobie sprawę o nich, gdy już składaliście odcinek w całość: "Może przedłużymy to i owo, przeniesiemy w różne lokalizacje"?
Jennifer Corbett: Kiedy masz taką dwójkę przeciwko sobie, zrobić jedną walkę wydawało się zbyt proste. Musieliśmy znaleźć sposób, by kolejna następowała po wcześniejszej, a potem kolejna, a potem znów muszą się ze sobą mierzyć, zupełnie jakby odbijali sobie piłeczkę. Wyglądało to tak jakbyśmy zanurzali się coraz głębiej w nich, ponieważ nie są w stanie przestać, nie poddają się.
To było już w fazie scenariusza, ale ekipa musiała oczywiście dodać kilka naprawdę fajnych elementów, by urozmaicić te sekwencje akcji i zbudować je wokół siebie.
Brad Rau: Myślę, że to, co było bardzo interesujące w tym wspaniałym scenariuszu to, to że zawsze było dokładnie określone jak duży jest dystans między oponentami. Zaczyna się od strzelaniny, a wówczas zaczyna robić się trochę bardziej kinetycznie i gorączkowo. Podczas gdy jesteśmy wrzucani w i odcinani od tych scen, my skończyliśmy z odrobinę zbyt dużą ilością potyczki niż było w scenariuszu i edytowaliśmy ją, próbując odkryć jak ją właściwie poskładać.
Było dużo rozmowy z grupą odpowiedzialną za historię o choreografii tych wszystkich bardzo kinetycznych ruchów. Kiedy Fennec dopada Cade'a Bane'a i ma jego brodę pod hełmem, jest to dość duży ruch, a my go nie mieliśmy przez cały czas. Musieliśmy mieć duży powód, dla którego Cad Bane nie zlikwidował jej zaraz po tym. Próbowaliśmy odpowiednio rozłożyć wszystkie te ruchy. „Dobrze, jeśli ona wykona ten ruch, co on zrobi, by skontrować, nie zabijając jej? Dobra, więc jeśli on wykona ten ruch, to co ona zrobi, by skontrować, nie zabijając go? A ta dwójka byłą tak potężna, to były te dwie podstępne, tykające bomby. Jak mogliśmy rozegrać to wszystko, co było, by miało wiele wspólnego nie tylko z ich bliskością, tym co było w scenariuszu, ale także z tym, jak w niewielu ujęciach pokazujemy ich razem, a kiedy wycinamy i do nich wracamy.
Jennifer Corbett: Oczywiście, musieliśmy też znaleźć sposób, by użyć jego rakietowych butów. [śmiech]
Brad Rau: [śmiech] To było trudne, to było trudne. Te rzeczy naprawdę były trudne.
StarWars.com: Crosshair i Hunter, w mojej ocenie, reprezentują dwie ideologie. Jeden z nich jest po stronie demokracji, drugi opowiada się za tymi, którzy są u władzy. Czuję też, że to nie miałoby sensu, gdyby Crosshair miałby nadal swój czip. Byłem ciekaw rozwoju ich ścieżek i decyzji w historii, że Crosshair w pełni odda się Imperium.
Brad Rau: Sądzę, że kiedy rozmawialiśmy o momencie Rozkazu 66 - powiedziałaś Jen, że to było cudowne - to był doskonały moment, aby rozpocząć pierwszy sezon serialu i pokazać tych bohaterów, że mają odmienne punkty widzenia, bez względu na to czy mają czipy i czy postępują zgodnie z rozkazami. Oni po prostu podchodzą do sytuacji w odmienny sposób. Oczywiście, są naukowe teorie, jak pracuje ten czip. Mieliśmy wrażenie, że w tamtym czasie zbliżając się do końca sezonu, chcieliśmy mieć pewność, iż obaj podjęli swoje własne, przemyślane i w pełni świadome decyzje. Mieli rację, że nie dadzą się przekonać przez żadną ze stron. Odkrywanie, co mówią i kiedy mówią to, co mówią, odbywało się nie na zasadzie: "Hunter to ten perfekcyjny, dobry gość" albo "Crosshair to ten zły i straszny, który zawsze mówi niewłaściwe rzeczy", ale poprzez pozwolenie publiczności zobaczyć, że żaden z nich tak naprawdę nie miał racji, ani nie popełnił błędu - oni jedynie musieli się ze sobą zgodzić lub mieć odmienne zdanie - i jednocześnie, że miało to wiele wspólnego z nie posiadaniem przez Crosshaira czipa.
StarWars.com: Nie wiem czy możecie odpowiedzieć na kolejne pytanie, ale widziałem na Twitterze, że fani debatowali o tym czy czip Crosshaira naprawdę został usunięty czy może Imperium zmusiło go do myślenia, iż jego czip został usunięty. Jak to skomentujecie?
Jennifer Corbett: Sądzę, że możemy powiedzieć, że jego czip został usunięty.
Brad Rau: Tak. Czy przyjrzałeś się głowie tego gościa? [śmiech]
Jennifer Corbett: Fani z sokolim wzrokiem powinni obejrzeć cały sezon jeszcze raz, a wówczas zauważą zmianę w jego postaci i kiedy to się dzieje.
StarWars.com: Myślę, że prawdopodobnie taka myśl pochodzi od ludzi, którzy są fanami postaci, która nie chce, aby był to prawdziwy zwrot w jego przypadku. Co jest też zrozumiałe.
Jennifer Corbett: To nas prowadzi do Twojego wcześniejszego pytania ponieważ technicznie ujmując dla wielu ludzi jest przeciwnikiem w tym sezonie. Możesz do tego dojść poprzez stwierdzenie: "Tak, ale on kontrolowany przez czip!" Chcieliśmy tego zwrotu i pokazać, że są klony, którzy czują efekty czipów i wciąż służą Imperium. Są też klony tacy jak Kapitan Howzer, którzy nie są. Crosshair jest jednym z tych, którzy mają usunięty swój czip i nadal są lojalni wobec myśli jaką propaguje Imperium.
Brad Rau: Sporo o tym rozmawialiśmy. Jest to także opowieść, której nie przestaliśmy jeszcze opowiadać.
StarWars.com: Pod koniec finału sezonu, fabryki klonów są niszczone i płoną. To niepokojące, ale pomyślałem, że to również nowy początek zarówno dla Parszywej Zgrai, jak i dla całych Gwiezdnych wojen, czytelne odcięcie się od ery wojen klonów. Czy będzie to miało swoje odzwierciedlenie w sezonie drugim?
Brad Rau: Tak. Oczywiście, że tak Dan.
StarWars.com: Możesz to jakoś rozwinąć?
[Brad i Jennifer się śmieją]
Jennifer Corbett: Powiem, że konsekwencje tego ataku i tego, co zrobiło Imperium oraz co dokładnie to oznacza dla Parszywej Zgrai i dla klonów, są czymś co zamierzamy kontynuować. Nie możesz zrobić czegoś takiego bez odniesienia się do tego, zwłaszcza gdy mówimy o serii o żołnierzach klonach. Zatem, jak najbardziej. [śmiech]
Brad Rau: Sam sobie odpowiedziałeś. Rozmawialiśmy się o tym trochę. Jednakże, jak dosłownie pokazaliśmy, spalające się logo Wojen Klonów na samym początku sezonu pierwszego oraz widok tej destrukcji pod koniec sezonu, nie jest tylko przysłowiowym, ale dosłownym zakończeniem ery, które chcieliśmy pokazać w serialu. I jest to też tragiczne. Jest mocne. Jeszcze sporo przed nami. Nie skończyliśmy jeszcze tej historii.
StarWars.com: Nala Se, pod koniec finału, przybywa do imperialnego laboratorium, które jak sądzę jest powiązane z planem awaryjnym Palpatine'a zakładającym stworzenie jego klonów, by oszukać śmierć. Czy możecie mi powiedzieć, czy mam rację?
Jennifer Corbett: Cóż, Dan, to bardzo fascynująca teoria! [śmiech] Powiemy tak: gdzie znajduje się Nala Se, co Nala Se będzie robić, powinno dla widzów pozostać tajemnicą i mamy nadzieję na eksplorację tego wątku w nadchodzącym sezonie.
Brad Rau: Nie mam nic do dodania. [wszyscy się śmieją]
StarWars.com: Rozumiem. To i tak więcej, niż się spodziewałem dowiedzieć.
Brad Rau: Niezła próba, Dan. [śmiech]
StarWars.com: Dla mnie, jak dotąd największą atrakcją serialu było to, że opowiada większą część historii o zmieniającej się galaktyce i roli klonów w tym wszystkim, ale przez charakterystyczny gwiezdnowojenny pryzmat rodziny. Do tego, gwiezdnowojennej rodziny jakiej dotychczas jeszcze nie widzieliśmy. Zastanawia mnie, z czego najbardziej jesteście dumni po zakończeniu tego sezonu?
Brad Rau: Jestem naprawdę dumny z pokazania zmieniającej się galaktyki, w której mamy postacie, które intencjonalnie poddaliśmy presji, ale daliśmy im też nadzieję. Sporo rozmawiamy o nadziei. Nadzieja jest ważna, ale nie jest - ostatecznym celem który zaważy na tej nadziei, podjęciu decyzji i próby zrobienia czegoś naprawdę interesującego. Sądzę, że widzenie różnych postaci z różnych punktów widzenia, na przykład z punktu Crosshaira czy Huntera, i próba pokazania dlaczego te postacie myślą w taki sposób, ale wciąż mając zawadiacką gwiezdnowojenną historię w całej jej wspaniałości. Jestem naprawdę dumny, że mogliśmy wnieść trochę tych motywów i emocji w tę opowieść.
Jest też pewien cytat. Cały czas o nim myślę i będę go powtarzał tyle razy ilekroć mi się to uda. Hera mówi do Omegi: "Dziękuję, że we mnie uwierzyłaś." To wszystko. To kwintesencja naszego serialu. Co zrobią? Mają wiele do roboty. Przed nimi znajdują się jeszcze wysokie szczyty. Fakt, że wszyscy Ci bohaterowie wierzą w siebie, wspierają się wzajemnie, to naprawdę ważna kwestia. Myślę, że jest to także naprawdę wspaniałe.
Jennifer Corbett: O rany, ale doskonałe pytanie! Nie wiem jak mam się do niego odnieść. Zgaduję, że najbardziej jestem dumna z tego, że w tym sezonie grupa genetycznie "defektowanych" klonów, którzy byli przez całe swoje życie spychani na margines, a teraz znajdują się w zmieniającej się galaktyce, a teraz zwyczajnie próbują znaleźć swoje miejsce w tym wszystkim. Naprawdę na sobie polegają. Niezależnie od tego co się im przydarzy, co dzieje się wokół nich, nigdy nie tracą swojego współczucia. Są gotowi walczyć o siebie i walczyć za tych, którzy potrzebują pomocy.
Wydaje mi się, że to rezonuje z naszym światem, kiedy rzeczy stają się naprawdę złe. Jak zauważył Brad, kiedy nie ma żadnej nadziei, możesz liczyć na swoich najbliższych. Trzymać się tej nadziei. Cały czas walczyć.
Brad Rau: Muszę dodać nie związaną z historią kwestię z której jest naprawdę dumny - z całej naszej ekipy. Jen, ty i ja rozmawialiśmy o tym wielokrotnie. To, co zrobiła Lucasfilm Animation to sprawa absolutnie fenomenalna. Byliśmy częścią tego jako fani, a potem pracując przy różnych serialach, dostaliśmy możliwość pracy nad tym. Mogliśmy zobaczyć wyzwanie początku Parszywej Zgrai, które omawialiśmy z Dave'em [Filonim]: Jak uchwycić styl opowiadania znany z Wojen Klonów, wizualnie, mądrze aktorsko i mądrze muzycznie, jak się za to zabieramy i rozwijamy? Z braku właściwego słowa: jak możemy to ulepszyć. Jak możemy cały czas robić to lepiej? To było naprawdę spore wyzwanie i przy tym dość trudne. To coś, z czym mierzymy się przez cały czas.
Zobaczenie tych wszystkich różnych departamentów, zobaczenie jak postępuje produkcja poprzez pisanie scenariusza, wykonywanie animacji, precyzowanie fabuły, tworzenie efektów świetlnych, powstawanie muzyki i wszystkich niesamowitych aktorów w naszej obsadzie, a także udźwiękowianie przez Sky Sound i naszych partnerów w CGCG... absolutnie każdy się tutaj wyróżnił. Uważam, że każdy włożył w swoją pracę mnóstwo zaangażowania, w to wszystko co osiągnęliśmy jako drużyna. To było wspaniałe, móc zobaczyć jak to wszystko ze sobą współgrało podczas tworzenia sezonu pierwszego. To bardzo, bardzo ekscytujące.
Jennifer Corbett: Szczególnie w czasie trwania globalnej pandemii, która dotknęła wielu ludzi, zmieniła i wpłynęła na życie wielu z nas. Wszyscy pracowali bardzo mocno i dali mnóstwo od siebie dla tego serialu. Cieszę się, że mogłam pracować z tą ekipą. Są tacy utalentowani. Jestem niesamowicie dumna z produktu, który stworzyliśmy razem.
StarWars.com: Dodam jeszcze na szybko, że serial ten nie dostał odpowiedniego aplauzu za to, jak otwierająca sekwencja przypomina Wojny Klonów. Tuż po niej, to już zupełnie inny serial. To dla mnie naprawdę interesujące jako widza. Wizualnie, oczywiście, wygląda jak Wojny Klonów. Patrzę jednak na całą serię i wcale nie mam wrażenia, że oglądam ósmy sezon Wojen Klonów. Czuję, że oglądam Parszywą Zgraję.
Brad Rau: To naprawdę wspaniały komplement. Tak, chcieliśmy uzyskać taki efekt. Ponieważ nie jest to wcale ósmy sezon Wojen Klonów. To zupełnie inny serial. To nowa era, nowy czas. To prawdziwy strzał. Jak powiedziała Jen, przywołam to, co powiedziała. Jestem dumny z tego, że byłem częścią tej ekipy i mogłem pracować z nią nad tym projektem. To było niesamowite.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!
Niech Moc będzie z Tobą!