Recenzja: Star Wars. The Mandalorian: Chapter 16: The Rescue

Din Djarin zdobywszy informacje o miejscu przebywania Moffa Gideona wraz z Carą Dune, Fennec Shand i Bobą Fett przejmują z imperialnego transportowca Doktora Pershinga, a następnie proszą o pomoc Bo-Katan Kryze w odbiciu Grogu. A to tylko część atrakcji jakie czekają na fanów w finale drugiego sezonu Mandalorianina.
Tradycyjnie ostrzegamy przed potencjalnymi spoilerami odnośnie fabuły i easter eggów z odcinka zatytułowanego Ratunek.
 
Slave I ściga prom klasy Lambda w którym jest transportowany Doktor Pershing - nie wiemy czy leci na spotkanie z Moffem Gideonem, czy może już z niego wraca. Doktor Pershing zostaje przejęty z rąk dwójki pilotów wraz z imperialnym promem. Następnie Din, Cara, Fennec i Boba udają się na bliżej nieokreśloną planetę przemysłową, na której Mando z Fettem werbują Bo-Katan Kryze i Koskę Reeves, by pomogły im odbić Grogu z rąk Moffa Gideona. Wspólnie z chcącym współpracować Pershingiem opracowują szwindel i plan natarcia na okręt Moffa. Po udanym awaryjnym lądowaniu w okręcie Moffa Gideona, Fett odlatuje, Din kieruje się do celi z Grogu oraz do komory Mrocznych Szturmowców, by uniemożliwić im atak, a Kryze, Reeves, Dune i Shand przebijają się na mostek, gdzie mają nadzieję znaleźć Gideona. Nie znajdują go tam, czym szczególnie zawiedziona jest właśnie Bo-Katan. Din tymczasem rozprawia się z Mrocznym Szturmowcem, który zdołał się wydostać, przy okazji wyrzucając w próżnię pozostałych mechanicznych żołnierzy i udaje do celi z Grogu, gdzie zastaje Moffa Gideona. Między Mando a Moffem dochodzi do pojedynku w którym Dinowi udaje się schwytać Moffa i odzyskać Mroczny Miecz. Gdy pojawia się na mostku ze schwytanym żywcem Gideonem, Grogu i Mrocznym Mieczem, na twarzy Bo-Katan maluje się zaskoczenie i wściekłość. Din próbuje jej oddać Miecz, ale Gideon przekonuje Mando, że zgodnie z tradycją będą musieli o niego stoczyć pojedynek. Coraz bardziej napiętą sytuację przerywa alarm informujący, że wyrzuceni w próżnię Mroczni Szturmowcy powróciły na okręt i rozpoczęły kontrofensywę. Wówczas nieoczekiwanie pojawia się samotny X-wing, a wraz z nim ostateczny ratunek dla silnego Mocą Dziecka. Jedi w czarnych szatach i z zielonym mieczem świetlnym okazuje się być Lukiem Skywalkerem, który zabiera Grogu ze sobą.
Prawdziwie epicki finał drugiego sezonu Mandalorianina wyreżyserował Peyton Reed, który był już w tym sezonie odpowiedzialny ze rozdział dziesiąty. W odcinku zatytułowanym Ratunek wróciła Katee Sackhoff jako Bo-Katan Kryze oraz Mercedes Varnado jako Koska Reeves, a także powrócił Omid Abtahi jako Doktor Pershing. Do serialu wrócił także Mark Hamill (w rozdziale piątym w pierwszym sezonie podłożył głos EV-9D9), który poniekąd powtórzył swoją rolę Luke Skywalkera. Nie pojawił się on bowiem fizycznie, a jedynie za pomocą głosu, choć widzimy jego twarz. Podobnie bowiem jak w przypadku Łotra 1 i Skywalker. Odrodzenie zastosowano tutaj komputerową technologię polegającą na cyfrowym odmładzaniu aktorów. Swoje role powtórzyli także - jak łatwo się domyślić Giancarlo Esposito jako Moff Gideon, Gina Carano jako Cara Dune, Ming-Na Wen jako Fennec Shand, Temuera Morrison jako Boba Fett. Na samym końcu odcinka, a zarazem sezonu, w pierwszej w historii Gwiezdnych Wojen scenie po napisach powrócił także Matthew Wood, który powtórzył rolę Biba Fortuny, w którą wcielał się w Mrocznym widmie. 

Nie zabrakło również licznych easter eggów, niespodzianek i odniesień. Jedną z nich był oczywiście prom Lambda, który po raz pierwszy pojawił się w Powrocie Jedi (później został także dodany do edycji specjalnej Imperium kontratakuje). Po raz pierwszy na ekranie w produkcji aktorskiej można było zobaczyć w pełnej okazałości mandaloriański statek Komr'k, który powstał na potrzeby animowanych Wojen klonów, później pojawiając się także w Rebeliantach czy w komiksie Maul: Son of Dathomir, a także w Skywalker. Odrodzenie pośród statków galaktycznej floty w bitwie nad Exegolem, choć trzeba nieźle wytężyć wzrok, żeby go dostrzec. Po krążowniku Moffa Gideona przechadza się droid RA-7, popularnie znany pośród fanów jako Death Star Droid. Pojawił się on bowiem na pierwszej Gwieździe Śmierci. Nieco wcześniej, podczas ostrej wymiany słów między Fettem a Koską, Mandalorianka sugeruje żeby były łowca nagród uważał na to, co mówi, bo będzie mówił przez pojemnik z bactą - co jest luźnym odniesieniem do leczniczej kąpieli Luke'a Skywalkera w Imperium kontratakuje. Budzącym kontrowersje jest wątek Mrocznego Miecza, który podług słów Moffa Gideona można zdobyć wyłącznie w walce, nie można go tak po prostu przekazać komu się chce. Kłóci się to z wydarzeniami przedstawionymi w serialu animowanym Rebelianci, gdzie Mroczny Miecz został przekazany w ręce Bo-Katan Kryze przez Sabine Wren bez walki. Może ważny jest sposób w jaki miecz został zdobyty i w tym wypadku zwyczajne przekazanie nie wchodziło w grę? 
Odmłodzony cyfrowo Luke Skywalker toruje sobie drogę do mostka krążownika Moffa Gideona przez Mrocznych Szturmowców w niemal identyczny sposób w jaki robił to Darth Vader w Łotrze 1. Gdy zdejmuje kaptur, kompozytor muzyki do serialu Ludwig Göransson ponownie sięga po mały cytat z oryginalnej ścieżki dźwiękowej maestra Johna Williamsa, tym razem przywołując fragmenty "Force Theme". Miłym akcentem jest także pojawienie się R2-D2, który jest zaskoczony widokiem Grogu. Astromech zapewne ma wrażenie, że ponownie zobaczył Yodę, co Luke ignoruje i kwituje jedynie uśmiechem. W tej samej scenie jest też bardzo wyraźne nawiązanie do Powrotu Jedi - zdjęcie maski na pożegnanie. W tym wypadku Mando decyduje się zdjąć hełm, by popatrzeć na Grogu własnymi oczami zanim ten odejdzie z Lukiem. Twórcy serialu aktorskiego zastosowali także kolejne odniesienie spoza Gwiezdnych wojen, a mianowicie jak zauważyli niektórzy fani, do Gry o Tron. I nie, nie chodzi tu o ogłoszony w scenie po napisach, długo wyczekiwany spin-off o Bobie Fett zatytułowany The Book of Boba Fett. Otóż w momencie, gdy Mroczny Szturmowiec przyciska Mando do ściany i próbuje rozbić mu hełm, nawiązuje się do wcześniejszej roli Pedro Pascala - Oberyna Martella, któremu Góra dosłownie zmiażdżył głowę. Co zaś tyczy się zapowiadanego spin-offa o Bobie Fett to choć zapowiedziany został na grudzień 2021 roku, to nie wiadomo na chwilę obecną, czy będzie to seria limitowana, czy pełny serial, ani jak będzie on pokrywał się z emisją trzeciego sezonu Mandalorianina, który również został zapowiedziany na grudzień przyszłego roku. Nie wiadomo na ten moment także w jakim stopniu nowa produkcja będzie pokrywała wcześniejsze losy Fetta, a w jakim rozwijał jego dalszą historię, która jak można przypuszczać będzie toczyła się wokół przejęcia półświatka przestępczego na Tatooine i w tym samym czasie co wydarzenia kolejnych sezonów Mandalorianina

Finałowy odcinek Mandalorianina z całą pewnością był bardzo emocjonującym i satysfakcjonującym zakończeniem tej części historii Dina (i Grogu). Pod względem wykonawczym była to czysta perfekcja i uczta dla oka. Odniesienia, wreszcie pojawienia się samego Luke'a Skywalkera (a nie Mace'a Windu czy Ezry Bridgera, jak oczekiwali niektórzy fani), przypomniały, że serial jest częścią większej historii rozgrywającej się w galaktyce. Wreszcie, ten sezon wraz z pierwszym, stał się de facto zamkniętą całością, bo w kolejnym historia może potoczyć się w nieco innym kierunku - czyżby szykowało się nam odbicie Mandalory i większa ilość Mandalorian z różnych klanów? Pod wieloma względami, drugi sezon okazał się lepszy i ciekawszy od pierwszego - tak na polu wykonawczym, aktorskim, jak i pod względem budowania historii. Wyraźnie widać, że w pierwszym uczono się technologii, nakreślano główne wątki serialu i próbowano wyczuć poszczególne postacie, swobodniej bawiono się odniesieniami, które w drugim sezonie nabrały sensu, kolorytu i głębszego osadzenia w całym uniwersum, także przez liczne pojawienia się postaci uwielbianych przez fanów, także będącymi powrotami zza grobu. Nie mogę powiedzieć, żeby którykolwiek odcinek z tego sezonu podobał mi się bardziej, a któryś mniej, bo uważam, że ten sezon jako całość jest po prostu bardzo dobry i sprawia on ogromną frajdę. To prawdziwa jazda bez trzymanki, pełna smaczków i genialnych zdjęć w galaktyce, którą kochamy i utwierdzającą w przekonaniu, że Favreau i Filoni to właściwi faceci do prowadzenia Gwiezdnych wojen. Ogromnie mnie cieszy fakt, że to oni będą odpowiedzialni za kolejne produkcje związane z odległą galaktyką i naprawdę nie mogę się doczekać zarówno trzeciego sezonu Mandalorianina, projektu o Bobie Fett, którego uwielbiam i pozostałych zapowiedzianych spin-offów serii oraz innych nadchodzących seriali. Ratunek dla Gwiezdnych wojen nadszedł bowiem w naprawdę wielkim stylu, przywołując na twarzy wielu fanów (także na mojej uśmiech i przywracając  wiarę w tę franczyzę, a póki pozostaje nam puścić sobie oba sezony jako długi, fantastyczny i bodaj najlepszy film od czasu Imperium kontratakuje (i Łotra 1).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!

Niech Moc będzie z Tobą!

Copyright © 2016 Świat Star Wars , Blogger