Po dosyć kontrowersyjnym zeszycie numer 3 tym razem seria Dark Visions przechodzi przez bylejakość i odgrzewanie kotletów. I nie pomaga zbytnio scenariusz.
Głównym bohaterem jest rebeliancki pilot, którego można określić stwierdzeniem "co to nie on". Typowy kozak, który jednak ma traumę z dzieciństwa, kiedy mógł uratować swojego ojca przed szturmowcami, ale stchórzył w krytycznym momencie. Grzechy z przeszłości dopadną go ponownie, gdy spotka na swojej drodze lorda Vadera. Najwidoczniej autor nie miał pomysłu na historię i wrzucił starą jak świat wersję Vadera, który jest najlepszym pilotem w galaktyce i przeraża nawet największych zakapiorów wśród Rebeliantów. Było to wałkowane tyle razy, że nie zachwyca to ani trochę. Nie pomaga także postać głównego bohatera, który jest tak stereotypowym cwaniakiem i kozakiem, że aż odrzuca. I standardowo, jak ktoś najwięcej gada, co to on nie zrobi, to zawiedzie w krytycznym momencie. Przewidywalne i słabe.
Przynajmniej grafika stoi na poziomie. Postacie są narysowane dosyć naturalnie, a sceny bitew w kosmosie mają swoją epickość. Przypomina to nieco styl Luke'a Rossa.
Fabularnie - słabo. Graficznie - miłe dla oka. Chociaż sama grafika to moim zdaniem trochę za mało, by się fatygować po ten zeszyt. Można przeczytać raz i zapomnieć.
Ogólna ocena: 6/10
Fabuła: 5/10
Rysunki: 8/10
Postacie: 6/10
Szczegóły:
Tytuł: Star Wars. Vader - Dark Visions #4
Autor: Dennis "Hopeless" Hallum
Rysunki: Stephen Mooney
Wydawnictwo: Marvel Comics
Data premiery: 29 maja 2019
Liczba stron: 32
Oprawa: miękka
Cena: 3,99$ / 15,99 PLN
Gdzie kupić:
Szkoda, że słaba fabuła, bo wygląda ładnie.
OdpowiedzUsuń