Jak już wspomniałem, Luke nie mogąc już wytrzymać wysłał wiadomość z prośbą o pomoc, czym (całkiem słusznie) wkurzył nie tylko miejscowych, ale także Leię, która mimo wszystko, nie chciałaby mieszać tubylców w sprawy Rebelii. Ale co się stało to się nie odstanie, najgorsze, że z wizytą wpada... nie, nie Darth Vader, ale oddział SCAR, czyli też nie jest zbyt fajnie. Tutaj dostajemy mały zwrot akcji, bo do masakry nie dochodzi, tylko... dostajemy cliffhanger zapowiadający pojedynek Luke'a i Kreela na miecze świetlne. Cóż, miejscowi mają swoje zasady i wolą ich przestrzegać, czemu jednak SCAR na to nie splunęli i nie zrobili dożynek, tego nie wiem (i nie przekonuje mnie argument wodza o przewadze liczebnej, bo jakoś imperialni nic sobie nie robili z przewagi liczebnej rebeliantów w jednym z wcześniejszych zeszytów). Z innych rzeczy dostajemy sporo Hana, który inaczej sobie wyobrażał bycie sam na sam z Leią oraz potwierdzenie, że nie warto z nim wstawać do boju na blastery. Nie żeby był jakimś mistrzem blastera, ale uczciwy też nie jest...
Każdy zeszyt (jakiejkolwiek serii) daje mi przynajmniej jeden kadr, na który parskam śmiechem. Nie inaczej jest w tym przypadku. Mina Lei, gdy się dowiaduje, po co Han do niej przyszedł, jest bezcenna. Cała reszta grafik jest w porządku, chociaż Unzueta chyba za bardzo idzie w ślady Larroci...
Nareszcie coś się zaczyna dziać. Chociaż zapewne na samym pojedynku Luke'a i Kreela się nie skończy. Szkoda tylko, że do tej pory było nudno.
Ogólna ocena: 8/10
Fabuła: 8/10
Rysunki: 8/10
Postacie: 7/10
Szczegóły:
Tytuł: Star Wars #59: The Escape, Part IV
Autor: Kieron Gillen
Rysunki: Angel Unzueta
Wydawnictwo: Marvel Comics
Data premiery: 9 stycznia 2019
Liczba stron: 32
Oprawa: miękka
Cena: 3,99$ / 15,99 PLNOprawa: miękka
Gdzie kupić:
ATOM Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!
Niech Moc będzie z Tobą!