Twórca Star Wars udzielił StarWars.com, ekskluzywnego nowego wywiadu i z okazji 40-lecia Imperium kontratakuje patrzy wstecz na drugi rozdział sagi Skywalkerów.
W głosie George'a Lucasa pojawia się nuta nadziei, gdy zastanawia się, czy zaskakujące odkrycie Dartha Vadera w Imperium kontratakuje mogło pozostać ukryte w dobie Internetu.
- „Myślę, że tak, to mogłoby być możliwe!” - mówi. - „Ponieważ rzecz polega na tym, że nie powiedziałem o tym nikomu - nikomu. I nie było go w żadnym ze skryptów. Nie było nawet w opowiadaniach. Trzymałem ten aspekt w tajemnicy i byłem jedynym, który o tym wiedział. Tak naprawdę dopiero w dniu, w którym kręciliśmy zdjęcia, powiedzieliśmy Markowi [Hamillowi], aby mógł odpowiednio zareagować ”.
- „Myślę, że tak, to mogłoby być możliwe!” - mówi. - „Ponieważ rzecz polega na tym, że nie powiedziałem o tym nikomu - nikomu. I nie było go w żadnym ze skryptów. Nie było nawet w opowiadaniach. Trzymałem ten aspekt w tajemnicy i byłem jedynym, który o tym wiedział. Tak naprawdę dopiero w dniu, w którym kręciliśmy zdjęcia, powiedzieliśmy Markowi [Hamillowi], aby mógł odpowiednio zareagować ”.
Hamill, aktor, który grał Luke'a Skywalkera, był tylko trzecią osobą noszącą tajemnicę, po tym jak reżyser Irvin Kershner odciągnął go na bok i powiedział: „Ja o tym wiem. George o tym wie. A kiedy ci powiem, ty też będziesz wiedział.” - wspomina Hamill. - „To oznacza, że będą o tym wiedzieć wyłącznie trzy osoby. Jeśli to wycieknie, będziemy wiedzieć, że to ty się wygadałeś.”
Kilka tygodni później, gdy Lucas siedział przed kabiną nagraniową, a James Earl Jones recytował wiersz: „Nie, to ja jestem twoim ojcem” krąg poszerzył się o projektanta dźwięku Bena Burtta i mikserów dźwięku. - „Mikserzy, ci faceci naprawdę poświęcili się milczeniu. … Nie zamierzali nikomu o tym mówić..." - mówi z przekonaniem Lucas. - „Ale to wciąż było bardzo, bardzo mało osób, które wiedziały o tym, dopóki nie pokazano tego po raz pierwszy... Pod koniec, wraz z aktorami, tak naprawdę tylko około 12 osób o tym wiedziało.” Następnie Lucas ponownie rozważa swój początkowy optymizm. Mówi, że nawet z tuzinem ludzi trudno byłoby utrzymać coś takiego w dzisiejszym świecie. - „Sądzę jednak, że w obecnej erze z internetem takim, jaki jest, bardzo trudno jest mieć niespodzianki w filmie. Nie sądzę, żebyś mógł tak zrobić dzisiaj”.
Kilka tygodni później, gdy Lucas siedział przed kabiną nagraniową, a James Earl Jones recytował wiersz: „Nie, to ja jestem twoim ojcem” krąg poszerzył się o projektanta dźwięku Bena Burtta i mikserów dźwięku. - „Mikserzy, ci faceci naprawdę poświęcili się milczeniu. … Nie zamierzali nikomu o tym mówić..." - mówi z przekonaniem Lucas. - „Ale to wciąż było bardzo, bardzo mało osób, które wiedziały o tym, dopóki nie pokazano tego po raz pierwszy... Pod koniec, wraz z aktorami, tak naprawdę tylko około 12 osób o tym wiedziało.” Następnie Lucas ponownie rozważa swój początkowy optymizm. Mówi, że nawet z tuzinem ludzi trudno byłoby utrzymać coś takiego w dzisiejszym świecie. - „Sądzę jednak, że w obecnej erze z internetem takim, jaki jest, bardzo trudno jest mieć niespodzianki w filmie. Nie sądzę, żebyś mógł tak zrobić dzisiaj”.
„Coś, czego według mojego ojca nigdy nie powinienem robić.”
Na początku lat 70tych Lucas był buntownikiem w przemyśle filmowym: przeniósł się do Północnej Kalifornii w 1969 roku i nakręcił dwa filmy niskobudżetowe THX 1138 i American Graffiti. Aby upewnić się, że będzie miał szansę na kontynuację przełomowych Gwiezdnych wojen na własnych warunkach, wziął na siebie ciężar finansowania produkcji. W tym samym czasie budował dziedzictwo w postaci swojej firmy Lucasfilm w hrabstwie Marin i tworzył stały dom na północ od San Francisco dla zespołu efektów specjalnych w Industrial Light & Magic.
Część jego decyzji o takim podejściu do Imperium Kontratakuje wynikała z jego doświadczenia w pracy z dużym studiem 20th Century Fox przy pierwszym filmie z tej sagi. - „Studio przy Nowej Nadziei po prostu nas odcięło...” - mówi. - „Było wiele rzeczy, których nie zrobiliśmy, a które chciałem zrobić. Ale po prostu nie udało nam się dokończyć filmu… Mijał tydzień po tygodniu, aż oni nam powiedzieli: „Musimy wam odciąć fundusze...”. W tym czasie w film nadal brakowało sceny otwierającej. - „Powiedziałem wtedy: „Cóż, nie nakręciłem jeszcze początku filmu”. Wiesz, tej w której wkracza Darth Vader i tam jest bitwa, a księżniczka Leia z nim rozmawia. Nic z tego nie zostało nakręcone. A oni powiedzieli: „Nie obchodzi nas to. Film będzie bez tego.” Ostatecznie Lucas i ekipa pracowali długie godziny nad Nową nadzieją, aby nakręcić to, co mogli i zmieścić się w terminie.
Gdy usiadł, aby zaplanować produkcję dla Imperium, Lucas wiedział, że będzie potrzebował większej kreatywnej kontroli niż wcześniej. - „Podjąłem wcześniej środki ostrożności, aby kontrolować kontynuacje, aby móc nadal robić filmy.” - mówi Lucas. - „Przejąłem kontrolę nad filmem, abym mógł zrobić wszystkie trzy, ponieważ wiedziałem, że jeśli nie masz naprawdę wielkiego hitu wraz pierwszym filmem, nie można tak naprawdę zrobić kolejnego. Zwłaszcza w tych dniach. I naprawdę nie miałem pojęcia, że [oryginalne Gwiezdne Wojny] będą hitem, więc pracowałem z założenia, że nie będą zarabiać pieniędzy i że tak naprawdę ciężko będzie ukończyć wszystkie trzy filmy. I mimo to byłem oddany tej sprawie”.
Oznaczało to także jego sfinansowanie, niemały wyczyn nawet po sukcesie Gwiezdnych Wojen. - „Szczerze mówiąc, najtrudniejszym aspektem było zapłacenie za to wszystko.” - mówi teraz twórca sagi. - „Aby móc przejąć kontrolę nad filmem, musiałem sam za to zapłacić. Aby to zrobić, zrobiłem coś, czego według mojego ojca nigdy nie powinien robić, a mianowicie pożyczyć pieniądze. Ale niewiele mogłem wówczas zrobić, ponieważ miałem tylko połowę pieniędzy na zrobienie filmu, więc musiałem pożyczyć drugą połowę, co wywarło na mnie duży nacisk ”.
Na początku lat 70tych Lucas był buntownikiem w przemyśle filmowym: przeniósł się do Północnej Kalifornii w 1969 roku i nakręcił dwa filmy niskobudżetowe THX 1138 i American Graffiti. Aby upewnić się, że będzie miał szansę na kontynuację przełomowych Gwiezdnych wojen na własnych warunkach, wziął na siebie ciężar finansowania produkcji. W tym samym czasie budował dziedzictwo w postaci swojej firmy Lucasfilm w hrabstwie Marin i tworzył stały dom na północ od San Francisco dla zespołu efektów specjalnych w Industrial Light & Magic.
Część jego decyzji o takim podejściu do Imperium Kontratakuje wynikała z jego doświadczenia w pracy z dużym studiem 20th Century Fox przy pierwszym filmie z tej sagi. - „Studio przy Nowej Nadziei po prostu nas odcięło...” - mówi. - „Było wiele rzeczy, których nie zrobiliśmy, a które chciałem zrobić. Ale po prostu nie udało nam się dokończyć filmu… Mijał tydzień po tygodniu, aż oni nam powiedzieli: „Musimy wam odciąć fundusze...”. W tym czasie w film nadal brakowało sceny otwierającej. - „Powiedziałem wtedy: „Cóż, nie nakręciłem jeszcze początku filmu”. Wiesz, tej w której wkracza Darth Vader i tam jest bitwa, a księżniczka Leia z nim rozmawia. Nic z tego nie zostało nakręcone. A oni powiedzieli: „Nie obchodzi nas to. Film będzie bez tego.” Ostatecznie Lucas i ekipa pracowali długie godziny nad Nową nadzieją, aby nakręcić to, co mogli i zmieścić się w terminie.
Gdy usiadł, aby zaplanować produkcję dla Imperium, Lucas wiedział, że będzie potrzebował większej kreatywnej kontroli niż wcześniej. - „Podjąłem wcześniej środki ostrożności, aby kontrolować kontynuacje, aby móc nadal robić filmy.” - mówi Lucas. - „Przejąłem kontrolę nad filmem, abym mógł zrobić wszystkie trzy, ponieważ wiedziałem, że jeśli nie masz naprawdę wielkiego hitu wraz pierwszym filmem, nie można tak naprawdę zrobić kolejnego. Zwłaszcza w tych dniach. I naprawdę nie miałem pojęcia, że [oryginalne Gwiezdne Wojny] będą hitem, więc pracowałem z założenia, że nie będą zarabiać pieniędzy i że tak naprawdę ciężko będzie ukończyć wszystkie trzy filmy. I mimo to byłem oddany tej sprawie”.
Oznaczało to także jego sfinansowanie, niemały wyczyn nawet po sukcesie Gwiezdnych Wojen. - „Szczerze mówiąc, najtrudniejszym aspektem było zapłacenie za to wszystko.” - mówi teraz twórca sagi. - „Aby móc przejąć kontrolę nad filmem, musiałem sam za to zapłacić. Aby to zrobić, zrobiłem coś, czego według mojego ojca nigdy nie powinien robić, a mianowicie pożyczyć pieniądze. Ale niewiele mogłem wówczas zrobić, ponieważ miałem tylko połowę pieniędzy na zrobienie filmu, więc musiałem pożyczyć drugą połowę, co wywarło na mnie duży nacisk ”.
Przygotowanie scenariusza gotowego do kręcenia było ciężkim doświadczeniem. - „Uczyłem się... Nie lubiłem pisać.” - mówi Lucas. - „W tym przypadku, Leigh Brackett zmarła dosłownie w dniu, w którym oddała pierwszy szkic scenariusza i nie był taki, jak się spodziewałem że będzie lub chciałem żeby był, więc utknąłem. Pracowałem wtedy z [scenarzystą] Larrym Kasdanem przy „Poszukiwaczach” Zaginionej Arki", ale jeszcze nie był wtedy gotowy” Lucas zapytał jednak Kasdana, czy będzie pracował nad trzecim szkicem Imperium, szlifując aspekty i główne punkty fabularne drugiego szkicu. - „A on wtedy powiedział: „Skąd wiesz, że jestem dobrym scenarzystą?” - wspomina Lucas. - „Ja zaś odpowiedziałem: „Cóż, jeśli oddasz scenariusz, który nie będzie dobry, nasza umowa będzie nieaktualna. kiedy włączasz scenariusz, jeśli nie jest to dobre, umowa jest nieaktualna ”. Lucas pracował wówczas nad drugim szkicem „a potem, gdy czytałem Poszukiwaczy, on już pisał Imperium.”
Do reżyserii, Lucas wezwał swojego przyjaciela Irvina Kershnera. - „Przeniosłem Industrial Light & Magic tutaj do San Francisco, gdzie miało być od samego początku. Pracowałem nad stworzeniem Lucasfilm, który istniał, ale… tak naprawdę nie mieliśmy części merchandisingowej." - mówi Lucas. - „Wiedziałem więc, że mam wiele do zrobienia i będzie to bardzo trudne, ponieważ kiedy reżyseruję, naprawdę jestem tam 24 godziny na dobę przez cały tydzień. Pomyślałem, że potrzebuję trochę więcej czasu, aby uporządkować Lucasfilm. Dlatego właśnie czułem, że muszę zatrudnić innego reżysera… Nie mogłem prowadzić studia, budować ILM i reżyserować filmu w tym samym czasie ”.
Lucas i Kershner spotkali się, gdy Lucas studiował na Uniwersytecie Południowej Kalifornii. - „Znałem Kershnera ze szkoły. Był moim przyjacielem i pomyślałem, że byłby do tego dobry, ponieważ był naprawdę świetnym reżyserem. A potem, kiedy zaczęliśmy film, myślałem, że będę mógł spędzić trochę czasu tutaj w San Francisco, próbując załatwić wszystko z firmą, ale jak się okazało, kiedy pojechali do Finse, aby nakręcić bitwę o Hoth, okazało się że jak wrócili byli opóźnieni o wiele tygodni i przekroczyli przewidziany budżet".
Lucas i Kershner spotkali się, gdy Lucas studiował na Uniwersytecie Południowej Kalifornii. - „Znałem Kershnera ze szkoły. Był moim przyjacielem i pomyślałem, że byłby do tego dobry, ponieważ był naprawdę świetnym reżyserem. A potem, kiedy zaczęliśmy film, myślałem, że będę mógł spędzić trochę czasu tutaj w San Francisco, próbując załatwić wszystko z firmą, ale jak się okazało, kiedy pojechali do Finse, aby nakręcić bitwę o Hoth, okazało się że jak wrócili byli opóźnieni o wiele tygodni i przekroczyli przewidziany budżet".
To opóźnienie na początku produkcji nadało ton prawdziwej lawinie przesuniętych terminów i zmian harmonogramu, co pozwoliło ukończyć film bliższy wizji Lucasa niż w przypadku pierwszych Gwiezdnych wojen, ale ze znacznie wyższym kosztem. - „Mieli kręcić [sceny na Hoth w Finse] w dwa tygodnie, a kręcili to w ciągu kilku miesięcy, więc byliśmy daleko w tyle za harmonogramem. To spowodowało wiele spustoszenia. Przewidywano, że przekroczymy budżet i już pożyczyłem wszystkie pieniądze, jakie mogłem. Poszedłem do banku, a oni powiedzieli „Nie, nie udzielimy pożyczki”. Co w zasadzie oznaczało, że przegrałem film”. Drugi bank zgodził się udzielić Lucasowi kolejnej pożyczki, pogłębiając presję finansową. - „A potem zdałem sobie sprawę, że film będzie po prostu co chwilę przekraczał budżet, jeszcze bardziej przekraczał budżet i ciągle przekraczał budżet, chyba że tam pojadę i będę kontrolował sytuację. Resztę czasu spędziłem więc w Anglii, pracując z Kershem i starając się, aby film został zrealizowany przy rozsądnym budżecie, na jaki mogliśmy sobie wtedy pozwolić ”.
W przeciwieństwie do jego doświadczenia z pierwszym filmem sagi, był tym razem zdenerwowany, jako producent, ale Lucas jednocześnie starał się bardziej współczuć z ekipą Imperium. - „Ponieważ finansowałem to, nie byłem dość drakoński, jeśli chodzi o to, jak go skończymy.” - mówi dalej Lucas. - „Musiałem zaakceptować fakt, że przekraczaliśmy budżet i tym samym przekraczaliśmy harmonogram”.
Po raz kolejny wizja Lucasa wymagała przekroczenia granic efektów specjalnych przy tworzeniu filmów. - „Każdy film, a zwłaszcza tego rodzaju filmy, od samego początku mają efekty wizualne, które są zawsze niezwykle trudne do wykonania i w każdym filmie trochę przesuwałem poprzeczkę o kilka stopni.” - kontynuuje Lucas. - „Wszyscy spanikowali i powiedzieli:„ Nie możemy tego zrobić!”. Lucas zawsze mógł nadążyć za uczuciami, szczerze wierząc w pomysłowość swojej załogi. - „Musiałem tam wejść i porozmawiać z nimi, abyśmy mogli przejść dalej i zrobić coś, czego nigdy wcześniej nie robiono, czego nie dokonał jeszcze żaden człowiek. To zawsze stanowiło wyzwanie, dlatego upewnienie się, że załoga i wszyscy, a zwłaszcza pracownicy ILM, mieli entuzjazm do kontynuowania prac… Musisz być cheerleaderką i po prostu przekonać ich, że to zadziała, że to będzie świetne."
Nie zawsze jednak tak było. - „W pierwszym przypadku ekipy produkcyjne na planie, z wyjątkiem działu sztuki, pomyślały, że to żart. Nie byli tak zainteresowani filmem, pomaganiem czy robieniem czegokolwiek poza otrzymywaniem swojej wypłaty. Pracownicy ILM zawsze byli entuzjastyczni, ponieważ byli bardzo młodzi. A młodzi ludzie są entuzjastyczni." - ciągnie dalej Lucas ciepło chichocząc. - „Wiedzieli, że robimy coś, czego nigdy wcześniej nie robiono, a więc ich to ekscytowało i podnosiło ich morale. I chociaż przeszliśmy przez bardzo trudne niepowodzenia, musiałem tam być i być rodzicem i mówić: „Możemy to zrobić. Nie poddamy się. Musimy iść dalej. ” Musisz im tylko powiedzieć, że nawet jeśli wszystko wygląda tak jakby miało się zaraz rozpaść, to zaufaj mi, w rzeczywistości tak się nie dzieje.”
W przeciwieństwie do jego doświadczenia z pierwszym filmem sagi, był tym razem zdenerwowany, jako producent, ale Lucas jednocześnie starał się bardziej współczuć z ekipą Imperium. - „Ponieważ finansowałem to, nie byłem dość drakoński, jeśli chodzi o to, jak go skończymy.” - mówi dalej Lucas. - „Musiałem zaakceptować fakt, że przekraczaliśmy budżet i tym samym przekraczaliśmy harmonogram”.
Po raz kolejny wizja Lucasa wymagała przekroczenia granic efektów specjalnych przy tworzeniu filmów. - „Każdy film, a zwłaszcza tego rodzaju filmy, od samego początku mają efekty wizualne, które są zawsze niezwykle trudne do wykonania i w każdym filmie trochę przesuwałem poprzeczkę o kilka stopni.” - kontynuuje Lucas. - „Wszyscy spanikowali i powiedzieli:„ Nie możemy tego zrobić!”. Lucas zawsze mógł nadążyć za uczuciami, szczerze wierząc w pomysłowość swojej załogi. - „Musiałem tam wejść i porozmawiać z nimi, abyśmy mogli przejść dalej i zrobić coś, czego nigdy wcześniej nie robiono, czego nie dokonał jeszcze żaden człowiek. To zawsze stanowiło wyzwanie, dlatego upewnienie się, że załoga i wszyscy, a zwłaszcza pracownicy ILM, mieli entuzjazm do kontynuowania prac… Musisz być cheerleaderką i po prostu przekonać ich, że to zadziała, że to będzie świetne."
Nie zawsze jednak tak było. - „W pierwszym przypadku ekipy produkcyjne na planie, z wyjątkiem działu sztuki, pomyślały, że to żart. Nie byli tak zainteresowani filmem, pomaganiem czy robieniem czegokolwiek poza otrzymywaniem swojej wypłaty. Pracownicy ILM zawsze byli entuzjastyczni, ponieważ byli bardzo młodzi. A młodzi ludzie są entuzjastyczni." - ciągnie dalej Lucas ciepło chichocząc. - „Wiedzieli, że robimy coś, czego nigdy wcześniej nie robiono, a więc ich to ekscytowało i podnosiło ich morale. I chociaż przeszliśmy przez bardzo trudne niepowodzenia, musiałem tam być i być rodzicem i mówić: „Możemy to zrobić. Nie poddamy się. Musimy iść dalej. ” Musisz im tylko powiedzieć, że nawet jeśli wszystko wygląda tak jakby miało się zaraz rozpaść, to zaufaj mi, w rzeczywistości tak się nie dzieje.”
„Energia kinetyczna”
Na szczęście Lucas i zespół z Industrial Light & Magic nauczyli się ogromnie dużo przy pracy nad pierwszym filmem z przełomowymi efektami specjalnymi i pomysłowością zza kulis, takimi jak Dykstraflex, który był pierwszy system sterowania ruchem i który sprawił, że publiczność poczuła się jakby naprawdę pędzili w kosmosie w kokpicie X-winga. - „Pod względem efektów wizualnych po prostu nie można było tego robić. Nikt jeszcze ich nie robił, a my nie mieliśmy sprzętu, wiesz? Nie został jeszcze wynaleziony.” - przypomina sobie Lucas. - „W Nowej Nadziei opracowaliśmy wiele technologii. A faceci, którzy pracowali w ILM dopiero uczyli się, jak zrobić taki film."
- „Przenosiliśmy tę energię kinetyczną z części IV do części V, w którym można było przesuwać przedmioty, by wszystko poruszało się szybko, a film zyskał bardziej naturalny charakter. Wiesz, zrobiliśmy to samo, co zrobiliśmy z częścią IV. Wykonaliśmy małe animacje sekwencji bitewnej, małe animacje stick-figure.” Rozwiązanie to oparte na niskiej technologii „było jedną z bardzo wczesnych form prewizualizacji” - uzupełnia Lucas. Pozwoliło to na bardziej opłacalną produkcję. - „Jedynym sposobem, w jaki mogliśmy zrobić film i zrobić to za tę cenę, było użycie jak najmniejszej liczby klatek na każdym zdjęciu z efektem wizualnym, co oznaczało, że gdybym miał ujęcie z 32 klatkami, dałoby mi to 36 klatek i kilka czystych klatek po obu stronach.” Następnie dopasowywano gotowe ujęcia z efektami specjalnymi, aby upewnić się, że zostały one pocięte na taką samą długość jak animacje. - „Każda rama kosztuje 20 000 $, więc po prostu nie można było popełniać błędów.” - dodaje Lucas. - „Trzeba było naprawdę sprowadzić to do faktycznej ramy. Nikt nigdy nie próbował tego zrobić. I to jest jeden ze sposobów, dzięki którym film nie stawał się droższy”.
Na szczęście Lucas i zespół z Industrial Light & Magic nauczyli się ogromnie dużo przy pracy nad pierwszym filmem z przełomowymi efektami specjalnymi i pomysłowością zza kulis, takimi jak Dykstraflex, który był pierwszy system sterowania ruchem i który sprawił, że publiczność poczuła się jakby naprawdę pędzili w kosmosie w kokpicie X-winga. - „Pod względem efektów wizualnych po prostu nie można było tego robić. Nikt jeszcze ich nie robił, a my nie mieliśmy sprzętu, wiesz? Nie został jeszcze wynaleziony.” - przypomina sobie Lucas. - „W Nowej Nadziei opracowaliśmy wiele technologii. A faceci, którzy pracowali w ILM dopiero uczyli się, jak zrobić taki film."
- „Przenosiliśmy tę energię kinetyczną z części IV do części V, w którym można było przesuwać przedmioty, by wszystko poruszało się szybko, a film zyskał bardziej naturalny charakter. Wiesz, zrobiliśmy to samo, co zrobiliśmy z częścią IV. Wykonaliśmy małe animacje sekwencji bitewnej, małe animacje stick-figure.” Rozwiązanie to oparte na niskiej technologii „było jedną z bardzo wczesnych form prewizualizacji” - uzupełnia Lucas. Pozwoliło to na bardziej opłacalną produkcję. - „Jedynym sposobem, w jaki mogliśmy zrobić film i zrobić to za tę cenę, było użycie jak najmniejszej liczby klatek na każdym zdjęciu z efektem wizualnym, co oznaczało, że gdybym miał ujęcie z 32 klatkami, dałoby mi to 36 klatek i kilka czystych klatek po obu stronach.” Następnie dopasowywano gotowe ujęcia z efektami specjalnymi, aby upewnić się, że zostały one pocięte na taką samą długość jak animacje. - „Każda rama kosztuje 20 000 $, więc po prostu nie można było popełniać błędów.” - dodaje Lucas. - „Trzeba było naprawdę sprowadzić to do faktycznej ramy. Nikt nigdy nie próbował tego zrobić. I to jest jeden ze sposobów, dzięki którym film nie stawał się droższy”.
Nigdy nie usatysfakcjonowany lekceważeniem lekcji wyniesionych z poprzedniego epizodu, Lucas nadal przesuwał granice filmowania dzięki efektom specjalnym na tak zwanym niebieskim ekranie w bitwie o Hoth czy przy mądrym i drobnym mistrzu Jedi - Yodzie.
Więcej niż marionetka, rekwizyt zwany Yodą był złożonym i najnowocześniejszym połączeniem technologii i artykulacji, który często psuł się na planie i musiał być odsyłany do warsztatu twórcy Stuarta Freeborna w celu naprawy. Dosłownie znajdując się w okopach pod linią zasięgu kamery Frank Oz i jego zespół pracowali nad stworzeniem niezapomnianego występu Yody.
Lucas także wiedział, że to będzie gra hazardowa - wymagająca powagi przesłania filmu na materiale i naturze Mocy, spoczywającego na małych ramionach tego dziwnego nowego kosmity. Kershner traktował Yodę jak aktora na planie, czasami rozmawiając z rekwizytem zamiast zwracać się do Oza znajdującego się poniżej. Miną jednak tygodnie, zanim Lucas będzie pewien, że Yoda, jakim go dziś znamy, odniesie sukces.
Więcej niż marionetka, rekwizyt zwany Yodą był złożonym i najnowocześniejszym połączeniem technologii i artykulacji, który często psuł się na planie i musiał być odsyłany do warsztatu twórcy Stuarta Freeborna w celu naprawy. Dosłownie znajdując się w okopach pod linią zasięgu kamery Frank Oz i jego zespół pracowali nad stworzeniem niezapomnianego występu Yody.
Lucas także wiedział, że to będzie gra hazardowa - wymagająca powagi przesłania filmu na materiale i naturze Mocy, spoczywającego na małych ramionach tego dziwnego nowego kosmity. Kershner traktował Yodę jak aktora na planie, czasami rozmawiając z rekwizytem zamiast zwracać się do Oza znajdującego się poniżej. Miną jednak tygodnie, zanim Lucas będzie pewien, że Yoda, jakim go dziś znamy, odniesie sukces.
- „Tak naprawdę nie zrozumiałem tego aż do pierwszego dnia kręcenia i oglądania dzienników oraz oglądania tego w akcji przy odpowiednich warunkach oświetleniowych.” - przyznaje Lucas. Podobnie jak wiele innych aspektów filmu, zespół pracujący nad stworzeniem złożonej kukiełki Yody wciąż wprowadzał na niej ostatnie poprawki. - „Wiele z tych rzeczy, takich jak Yoda, tak naprawdę skończyło się na godzinę przed kręceniem scen. Wszystko zawsze odbywało się w biegu. W końcu zobaczyłem, że wszystko zostało skończone, złożone, odpowiednio oświetlone i wtedy wiedziałem, że to zadziała.”- opowiada Lucas. - „Wcześniej musiałem polegać na Franku Ozie. Frank świetnie spisał się na próbach, a Stuart Freeborn bardzo pilnie starał się doprowadzić kukiełkę do pracy, ale mnie to nie przekonało, dopóki nie zobaczyłem prawdziwego filmu ”.
Nawet wtedy, to publiczność musiała być naprawdę przekonana, do tego co widzi na ekranie. - „Gdyby to nie zadziałało, to oczywiste by było, że film jest okropny.” - Lucas zaznacza pragmatycznie. - „To by nigdy nie zadziałało ... A tak naprawdę nie wiesz tego, dopóki nie pokażesz efektu publiczności, a oni nie zaczynają wstawać, wychodzić i mówić, że to jest głupie.”
Nawet wtedy, to publiczność musiała być naprawdę przekonana, do tego co widzi na ekranie. - „Gdyby to nie zadziałało, to oczywiste by było, że film jest okropny.” - Lucas zaznacza pragmatycznie. - „To by nigdy nie zadziałało ... A tak naprawdę nie wiesz tego, dopóki nie pokażesz efektu publiczności, a oni nie zaczynają wstawać, wychodzić i mówić, że to jest głupie.”
„Byli tylko postaciami.”
Oczywiście Yoda odniósł sukces i podobnie jak poprzedni film, Imperium Kontratakuje stał się hitem kasowym i trwałym klasykiem. Wiele lat później, gdy nadszedł czas, aby nadać trylogii nowy kształt nazwany Specjalną Edycją, Imperium stał się filmem, który miał najmniej zmian, chociaż Lucas pracował nad poprawieniem sceny z Wampą i wymienił Palpatine'a. - „Mieliśmy drugą jednostkę, która próbowała nakręcić sceny z potworem Wampa i zajęło im to miesiące.” - wspomina Lucas okres obejmujący oryginalnej produkcję. - „Była to scena trwająca jedną minutę, może dwie minuty. Zajęło nam to mnóstwo materiału, ale tak naprawdę go nie dostaliśmy. Musieliśmy ją powtórzyć, kiedy wróciliśmy do San Francisco.”
Postacie takie jak Boba Fett wciąż zaprzątają wyobraźnię i znajdują swoje miejsce dla nowych opowieściach w Gwiezdnych wojnach takich jak Wojny klonów i Mandalorianin w wiele lat później w stale rozwijającej się galaktyce, którą zbudował Lucas.
Patrząc w przeszłość Lucas zauważa jednak, że: - „Nie był to najfajniejszy film do zrobienia, ale zdecydowanie był to satysfakcjonujący film. Wszystko wyszło dobrze. Nauczyłem się też kilku rzeczy. Pomyślałem, że mogę komuś innemu oddać reżyserię i nadal prowadzić firmę, zdałem sobie jednak sprawę, że to nie będzie możliwe. Odłożyłem więc firmę na bok i zostałem z Kershnerem pomagając mu przy realizacji.”
Oczywiście Yoda odniósł sukces i podobnie jak poprzedni film, Imperium Kontratakuje stał się hitem kasowym i trwałym klasykiem. Wiele lat później, gdy nadszedł czas, aby nadać trylogii nowy kształt nazwany Specjalną Edycją, Imperium stał się filmem, który miał najmniej zmian, chociaż Lucas pracował nad poprawieniem sceny z Wampą i wymienił Palpatine'a. - „Mieliśmy drugą jednostkę, która próbowała nakręcić sceny z potworem Wampa i zajęło im to miesiące.” - wspomina Lucas okres obejmujący oryginalnej produkcję. - „Była to scena trwająca jedną minutę, może dwie minuty. Zajęło nam to mnóstwo materiału, ale tak naprawdę go nie dostaliśmy. Musieliśmy ją powtórzyć, kiedy wróciliśmy do San Francisco.”
Postacie takie jak Boba Fett wciąż zaprzątają wyobraźnię i znajdują swoje miejsce dla nowych opowieściach w Gwiezdnych wojnach takich jak Wojny klonów i Mandalorianin w wiele lat później w stale rozwijającej się galaktyce, którą zbudował Lucas.
Patrząc w przeszłość Lucas zauważa jednak, że: - „Nie był to najfajniejszy film do zrobienia, ale zdecydowanie był to satysfakcjonujący film. Wszystko wyszło dobrze. Nauczyłem się też kilku rzeczy. Pomyślałem, że mogę komuś innemu oddać reżyserię i nadal prowadzić firmę, zdałem sobie jednak sprawę, że to nie będzie możliwe. Odłożyłem więc firmę na bok i zostałem z Kershnerem pomagając mu przy realizacji.”
Czterdzieści lat później nowe postacie w Imperium kontratakują, począwszy od mądrego mistrza Yody po uwielbiającego gładkie rozmówki Lando Calrissiana i kończąc na historii, która pozostawia bohaterów takich jak Luke Skywalker, księżniczka Leia Organa i Han Solo całkowicie pozbawionych szczęścia i pokonanych przez Dartha Vadera i Imperium, wciąż odbija się echem pośród fanów i widzów filmu. Mimo to, nawet teraz Lucasowi trudno jest dokładnie określić, co tak naprawdę dzieje się z Gwiezdnymi Wojnami, które tak długo pozostają z ludźmi. - „Cóż, naprawdę nie wiem...” - zastanawia się Lucas. - „Mimo, że jest to hołd dla filmów z lat 40tych i kosmiczna opera - w których postacie są dość kartonowe - bardzo ciężko pracowałem, aby stworzyć postacie, które byłyby na swój sposób kultowe i nadal byłyby wierne klasycznemu filmowi przygodowemu”.
Jego postacie były połączone ze sobą, ponieważ miały wspólne obawy i wątpliwości. Kierowały nimi moralne zagadki, które nie były tylko czarno-białymi dylematami. Każda postać miała złożoność, która zrodziła ich działania, sprawiając, że publiczność łączyła się z nimi i martwiła o nich, jakby byli ludźmi, których znali w prawdziwym życiu. - „Ich motywy były oparte na motywach psychologicznych, które istniały w mitologii od tysięcy lat.” - przekonuje Lucas, próbując odpowiedzieć na pytanie, co pomogło uczynić ich historie ponadczasowymi.
- „Mam na myśli to, że wiąże się to również z częścią IV, w którym po raz pierwszy traktowałeś kosmitów jak ludzi, jakby nie było w nich nic specjalnego, a oni po prostu wyglądają śmiesznie.” - dodaje. - „Były wyjątkowe, ale nie były potworami. Nie byli szalonymi kosmitami. Były tylko postaciami. I nie sądzę, żeby ktokolwiek widział to wcześniej i sadził, że komukolwiek będzie się to podobało.”
Źródło: StarWars.com
Tłumaczenie: Lupus
Zobacz więcej wpisów związanych z 40-leciem Imperium kontratakuje:
- Imperium kontratakuje we wspomnieniach Marka Hamilla
- 40 cytatów z filmu Star Wars: Imperium kontratakuje
- Zrób sobie zakładkę-Lobota!
- Czy Luke miał prawo opuścić Dagobah nie ukończywszy szkolenia?
- "Rób, albo nie rób", czyli mądrości i nauki Gwiezdnych wojen
- 7 mało znanych faktów o Imperium kontratakuje
- Imperium kontratakuje: Mroczny i zabawny
- Za co kochamy Imperium kontratakuje?
- Oryginalne zakończenie Imperium kontratakuje
Nigdy mi sie nie znudzi czytanie o tym . :)
OdpowiedzUsuń