Dlaczego kochamy Gwiezdne wojny?

W Dzień Gwiezdnych Wojen, pracownicy Lucasfilm i ILM zastanawiali się nad tym, co sprawiło, że zostali fanami i zwierzali się ze swoich fascynacji związanych z odległą galaktyką...

Minęło ponad 40 lat, odkąd George Lucas po raz pierwszy przedstawił światu Gwiezdne Wojny, ale te ponadczasowe historie są tak samo aktualne jak w 1977 roku. Gwiezdne Wojny nas łączą, gdy całe rodziny odkrywają razem sagę, a nieznajomi stają się natychmiastowymi przyjaciółmi poprzez wspólny język cytatów z filmów. W ciągu dziesięcioleci od debiutu pierwszego filmu wielu fanów dorastało, by udać się w podróż do Lucasfilm i Industrial Light & Magic, gdzie ich miłość do Gwiezdnych wojen przełożyła się na ich tworzenie, stawanie się pisarzami i redaktorami.

Aby uczcić Dzień Gwiezdnych wojen, poprosiliśmy kilku obecnych pracowników Lucasfilm o ich odczucia i by spróbowali odpowiedzieć, na pytanie: Czym dla Was są Gwiezdne Wojny? Przedstawiamy ich szczere reakcje, w ich własnych słowach...


Joel Aron - kierownik zdjęć: Lighting & FX, Lucasfilm Animation
Wiosna 1977 roku, gdzieś na przedmieściach Indianapolis w stanie Indiana. Mój ojciec wspomniał coś o filmie, który chciał, żebyśmy razem obejrzeli. Nie sądzę, żeby wiedział dlaczego, poza tym, że był to film, na który zabrał swoich dwóch młodych synów. Miałem wtedy 10 lat, kiedy mój ojciec zaprezentował mi i mojemu młodszemu bratu pełnowymiarowy czarno-biały plakat Star Wars w gazecie Indianapolis Star. Pamiętam wyraźnie, jak siedziałem wtedy przy stole w kuchni, patrzyłem na plakat i chciałem go narysować, a nawet nie widziałem jeszcze filmu. Umieściłem arkusze kalki na X-skrzydłowcach znajdujących się na obrazie w gazecie i zacząłem przerysowywać ich kontury, a także samego Dartha Vadera. Nie miałem pojęcia, co rysuję ani kto był na tym plakacie. Po prostu czułem się dobrze.

W tym roku mój brat i ja wpadliśmy między serię bitew naszych rodziców o opiekę nad nami, gdyż byli rozwiedzeni ze sobą od ponad 5 lat. Wszystko wybuchło w 1977 roku, kiedy nasza matka powróciła po latach nieobecności, aby nas odebrać. Byłem zbyt młody, aby zrozumieć konsekwencje tego, co miało się wydarzyć, ponieważ w późniejszym roku musiałem opuścić wygodny świat z ojcem i żyć z matką. Moje życie miało się wkrótce zmienić, a jedyną stałą cechą był mój szkicownik i przerysowane sylwetki X-skrzydłowców i Dartha Vadera.

Mój ojciec zabrał mnie i mojego brata, na wspólny seans Gwiezdnych Wojen; był 25 maja 1977 roku. Szkoła właśnie się skończyła i zaczęło lato, a mój szkicownik był prawie pełen moich własnych ilustracji tego, co według mnie było Gwiezdnymi Wojnami. Ten film zmienił moje życie. Personifikowałem się z Lukiem na poziomie, którego nigdy wcześniej nie znałem. Chciałem być z razem z nim podczas jego podróży, a przede wszystkim chciałem wiedzieć, jak powstał film. Ze wszystkim, co kręciło się wokół mnie w moim dzieciństwie tego lata - w obliczu przeprowadzki do domu mojej matki, nowej szkoły, nowej części miasta, nowych przyjaciół i niemożności chodzenia do kina z ojcem - uciekłem do świata Gwiezdnych Wojen, prosząc o zakup każdego magazynu, który miał coś wspólnego z Gwiezdnymi Wojnami. W numerze Starlog Magazine były zdjęcia tego, jak kręcono sceny kosmiczne i jak zbudowano modele do fotografowania. Nie miałem nawet jedenastu lat, a już wiedziałem, co chcę robić przez resztę życia. 
Przeznaczenie chciało, żebym przez kolejne lata jeździł między miastami i spotykał się osobno z moimi rodzicami. W latach 80tych, mieszkałem z matką w San Rafael w Kalifornii, gdzie mieściła się siedziba ILM. Wciąż rysowałem też statki rebeliantów podczas ataku na Gwiazdę Śmierci, słuchając przy tym muzyki z filmu. To było - i nadal jest  - moje szczęśliwe miejsce.

Latem 1991 roku złożyłem podanie i zostałem zatrudniony w ILM, a ze mną pierwszego dnia pracy był mój szkicownik. Chciałbym, żeby nadal był ze mną, ale szkody spowodowane przez wodę położyły mu kres, gdy mój garaż został zalany kilka lat później. Pozostała jednak moja absolutna miłość do Gwiezdnych Wojen. Zawsze będę pamiętał przerysowywanie X-skrzydłowców przy kuchennym stole i jak saga Luke'a Skywalkera eskortowała mnie przez moje młode życie i zaprowadziła mnie do Lucasfilm, gdzie do dziś nadzoruję, w jaki sposób wszystkie rzeczy Gwiezdne Wojny są oświetlone i renderowane na potrzeby animowanych programów telewizyjnych. Nigdy nie ma dnia, w którym nie jestem podekscytowany tworzeniem Gwiezdnych Wojen, ponieważ mam nadzieję, że gdzieś na świecie jest kolejny 10-latek, który tak jak ja zastanawia się jak to wszystko zostało stworzone.  

Kristin Baver - Specjalistka ds. Treści, StarWars.com
Wiedziałam, że chcę być pisarką i gawędziarką, odkąd skończyłam 8 lat. Mniej więcej w tym samym czasie odkryłam Gwiezdne Wojny i natychmiast zaczarowałam się magią sagi. Mój tata i ja zawsze dzieliliśmy wspólną miłość do science fiction, ale w tym wypadku było inaczej. W Gwiezdnych Wojnach było coś, co przemawiało do mnie w sposób, jakiego nie miał żaden inny film ani program telewizyjny. Księżniczka Leia sprawiła, że ​​uwierzyłam, że mogę zrobić wszystko, o czym pomyślałam. Han Solo zapewnił mnie z kolei, że do tego możesz nadal to robić dobrze i zachować sarkastyczny dowcip. A Luke Skywalker? Byłam dzieckiem w wiejskim miasteczku w Pensylwanii, czując się jakby to naprawdę był najdalszy punkt od jasnego centrum wszechświata, ale Luke pokazał mi, że nie musiałam tam pozostać.

Po prequelach doszłam do wniosku, że moja najlepsza przyjaciółka od czasów gimnazjum i ja zauważyłyśmy, że nowe filmy Gwiezdnych wojen w kinach dobiegły końca, a ja stałam się dorosłym, który miał mieć prawdziwą pracę w gazecie i być zajętym pisaniem poważnych historii o poważnych rzeczach. Przez pewien czas byłam tym dorosły z poważnymi obowiązkami. Potem pojawiło się Przebudzenie Mocy. W weekend otwarcia byłyśmy w kinie w New Jersey, aby podtrzymać naszą tradycję. Ale nie wiedziałam jeszcze wtedy, że cała trajektoria mojego życia wkrótce się zmieni. Rozległy się pierwsze nuty epickiej partytury i zostałam całkowicie przetransportowana. Za każdym razem, gdy oglądam Gwiezdne Wojny, znów czuję się jak dziecko, oglądając je po raz pierwszy, zafascynowana i czekająca na każde słowo. Ale po raz pierwszy w kinie pojawiła się szczególna magia. Oglądałam i oglądałam te filmy niezliczoną ilość razy, zawsze szukając tej cichej linii, za którą tęskniłam lub jakiejś obcej postaci, o którym wydaje się, że potrzebuje własnej spin-offu i historii. Oto historia, której jeszcze nie znałam. W Rey znalazłam kolejny wspaniały przykład postaci, dzięki którym Gwiezdne Wojny są tak dostępne. Do końca spływały mi łzy, a kiedy wyszłyśmy z kina, zawróciłyśmy do kasy, żeby zdobyć bilety na drugi pokaz, a potem pospieszyliśmy na parking, by cieszyć się naszymi emocjami w samochodzie.
Doświadczenie poruszyło we mnie coś, o czym być może zapomniałam - pasję do fikcji i przekonanie, że wszystkie historie są ważne, nie tylko te prawdziwe. Nie minęło dużo czasu, zanim moja zawodowa ścieżka zaprowadziła mnie na StarWars.com. To była okazja, którą wciąż uważam za świetny czas, trochę szczęścia i kolejny przykład tego, jak Gwiezdne Wojny nauczyły mnie, że dzięki wytrwałości i nadziei możesz osiągnąć wszystko, na co masz ochotę. Jestem bardzo wdzięczna, że spędzam dni robocze w towarzystwie błyskotliwych i oszałamiających talentów artystów, gawędziarzy i czarodziejów od efektów specjalnych, którzy rozwinęli tę magię i mit daleko poza duży ekran.
Tracy Cannobbio - Dyrektorka ds. Reklamy
Gdy zaczynałam w 2000 roku pracę w firmie, byłam w szkole filmowej, a moje zainteresowanie Gwiezdnymi wojnami koncentrowało się na George'u Lucasie i niezależnym duchu Lucasfilm. Jak te niesamowite pomysły pochodzą od jednej osoby? Ta sama osoba, która stworzyła środowisko sprzyjające kreatywności u każdego pracownika, otaczając go przyrodą, książkami i sztuką, jednocześnie przekraczając techniczne granice opowiadania historii? Moja miłość do sagi i niesamowitych ludzi, którzy ją stworzyli, zaczęła się pierwszego dnia i trwa już od prawie dwóch dekad. Gwiezdne Wojny są częścią mojej rodziny. Wpłynęło to na każdy aspekt mojego życia. Historie i postacie nauczyły mnie wiele o poświęceniu, przyjaźni i lojalności. Gwiezdne Wojny napełniają mnie radością, a od czasu do czasu łamią mi serce - patrzę na Was: Wojny Klonów i Rebelianci - mimo to, zawsze dają mi nadzieję. Jestem na zawsze wdzięczna!
Amy Beth Christenson - Dyrektorka artystyczna, Industrial Light & Magic
Gwiezdne Wojny są częścią mojego życia od urodzenia. Był to pierwszy film, jaki kiedykolwiek widziałam w kinie, a moim pierwszym prawdziwym wspomnieniem było oglądanie AT-AT na Hoth w Imperium Kontratakuje. To była ważna część mojego życia i to nie tylko dlatego, że dzięki Gwiezdnym Wojnom zainteresowałam się rysowaniem i projektowaniem. Najważniejsze dla mnie w Gwiezdnych Wojnach jest to, że jest to coś, że cała moja rodzina (łącznie z dalszą rodziną) związała się nią w dzieciństwie i nadal łączy się w obecnych pokoleniach. Mam tak wiele rodzinnych wspomnień o Gwiezdnych wojnach: Rysowanie Luke'a Skywalkera z ciocią Daną w weekendy, słuchanie nagranych filmów w domu mojej babci, sprzeczanie się z bratem o to, kto może bawić się naszymi zabawkami i grami Star Wars, trwającą ponad dwie godziny jazdę, aby dostać się do księgarni z rodzicami i bratem, aby dostać Cienie Imperium, gdy tylko trafi na półki. Wszyscy kochaliśmy Gwiezdne Wojny i to, jak zbliżyły nas do siebie. Trwa to do dziś, ponieważ mogę spędzać czas z młodszym pokoleniem, oglądać animowane seriale z moją córką, oglądać moich kuzynów rysujących postacie z Gwiezdnych wojen i mając doświadczenie oglądania nowych filmów Gwiezdnych wojen. Jako rodzina, kontynuujemy tradycję. To dla mnie największa część bycia fanem Gwiezdnych wojen, a fakt, że od 19 lat brałam udział w tworzeniu Gwiezdnych wojnach i nadal to robię, wiele dla mnie znaczy. Szczęśliwego Dnia Gwiezdnych Wojen!
Jenny Safay Ely i Adam Ely - kierowniczka projektów, ILMxLAB i starszy specjalista ds. koncepcji, Industrial Light & Magic
Dorastając w tym samym mieście, nasze dzieciństwo przebiegało prawie równolegle. Chodziliśmy do tych samych szkół od pierwszej klasy do college'u, ale tak naprawdę nie poznaliśmy się, dopóki nie skończyliśmy dwudziestki. Dopiero po tym, jak oboje opuściliśmy nasze rodzinne miasto i przenieśliśmy się na przeciwległe wybrzeża, połączyliśmy się w mediach społecznościowych. Nawiązaliśmy bliską przyjaźń i odkryliśmy, że oboje kochaliśmy Gwiezdne Wojny jeszcze we wczesnym dzieciństwie. W rozmowie o naszych ulubionych bohaterach wspomniałam, że na moje 4 urodziny (daaaaaaleko na początku lat 80.) miałam ciasto w kształcie R2-D2. Adam był zachwycony i powiedział mi, że na swoje 4 urodziny dokładnie w tym samym roku miał ciasto, ale w kształcie C-3P0! Okazało się, że jest to pierwszy z długiej serii znaków, które miały być naszym przeznaczeniem. Po ponad dekadzie przyjaźni na odległość w końcu się spotkaliśmy, kiedy udało nam się spełnić nasze marzenia o pracy przez całe życie w firmie, która zainspirowała nas tak bardzo jako dzieci, i związał ze sobą jako dorosłych. Dla nas Gwiezdne Wojny były iskrą, która rozpaliła bliską przyjaźń i doprowadziła do epickiej miłości. Oboje jesteśmy dumnymi członkami rodziny Lucasfilm i pobraliśmy się w październiku ubiegłego roku z R2-D2 służącym jako nosiciel pierścienia, a nasz pies ratowniczy Endor jako szczenię honoru.
Jen Heddle - starsza redaktor, Lucasfilm Publishing
Kiedy usiadłam, aby to napisać, pomyślałam, że moja odpowiedź na pytanie „Co dla mnie znaczą Gwiezdne Wojny?” brzmiałaby inaczej jeszcze dziesieć lat temu, ale prawda jest taka, że ​​Gwiezdne Wojny zawsze były dla mnie czymś, co określałabym jako zmieniające życie. Oczywiście dosłownie zmieniło to moje życie, ponieważ przeprowadziłem się z Nowego Jorku do Kalifornii, aby podjąć pracę redagowania książek o Gwiezdnych Wojnach - i każdy, kto wie, jak bardzo kocham moje rodzinne miasto, wie też, że było dla mnie wielką sprawą. Mieszkając tutaj na zachodnim wybrzeżu, spotkałem mężczyznę, którego zamierzam poślubić, co jest wielką zmianą. W bardziej abstrakcyjnym sensie Gwiezdne Wojny również od samego początku zmieniły moje życie. Wprowadzenie do Gwiezdnych wojen w 1977 roku, kiedy miałam 4 lata, oznaczało, że od bardzo młodego wieku mój umysł był otwarty na nieograniczone możliwości. A postać księżniczki Lei, zarówno stworzona przez George'a Lucasa, jak i zagrana przez Carrie Fisher - te dwie rzeczy są dla mnie nierozerwalne - oznaczała, że ​​zawsze wiedziałam, że nie mogłabym być kimś, kim nie chciałabym być.

Przez całe życie Gwiezdne Wojny dały mi i mojej rodzinie coś, co łączyło, dały mi komfort oglądania i czytania w trudnych czasach, dały mi postacie do podglądania i nawiązania kontaktu. Jeden z moich esejów aplikacyjnych na temat college'u dotyczył księżniczki Lei. Wzbudziło to moją miłość do fantastyki naukowej i zaprowadziło mnie do kariery w branży wydawniczej. Spotkałem kilku moich najbliższych przyjaciół dzięki fandomowi Star Wars. Cytowanie filmów jest dla mnie jak język skrótowy. Co dla mnie znaczą Gwiezdne Wojny? Są częścią mnie, jak moja nowojorska nowość, mój sarkazm, mój niepokój lub moja miłość do lodów. Tak po prostu jest.



Nicolai Lizcano - tester marki QA, Lucasfilm
W Gwiezdnych Wojnach jest tak wiele rzeczy, które uwielbiam, że trudno je wyrazić słowami. Oczywiście kocham wszystkie statki, miotacze, miecze świetlne, Jedi i mistycyzm. Miały tak duży wpływ na mnie jako dziecko i do dziś napędzają moją wyobraźnię. Jednak czymś, co utrzymywało mnie w zaangażowaniu i napędzało moją pasję do Gwiezdnych Wojen, są postaci i podstawowe idee, które przenikają historie opowiadane w tym wszechświecie. Opowieści o nadziei, rodzinie, walce dobra przeciwko złu, wytrwałości i tym podobne. Rezonują i sprawiają, że wszechświat wydaje się tak realny, w wyniku czego istnieje też namacalny związek z tym, co dzieje się w tych opowieściach. Bohaterowie, których mamy i którzy są wprowadzani nie tylko przez filmy, ale także przez programy telewizyjne, komiksy, książki i gry, pozwalają ludziom identyfikować się i czuć się z nimi związani i ich podróżami. Mam nadzieję, że wraz z dalszym opowiadaniem historii więcej ludzi zaangażuje się i dołączy do społeczności, ponieważ uważam, że jedynym sposobem na prawdziwy rozwój Gwiezdnych Wojen jest to, aby wszyscy czuli, że mogą zobaczyć siebie w tym wszechświecie. Te rzeczy są jasną plamą na tym świecie, czymś, co jest bardzo potrzebne w dzisiejszych czasach i jeśli wszyscy możemy być zainspirowani i czuć się związani, to naprawdę jesteśmy na dobrej drodze do bycia „świetlistymi istotami”, o których mówił Yoda.
Lillian Noble - koordynatorka ds. reklamy i asystent wykonawczy, Lucasfilm
Uwielbiam Gwiezdne Wojny, ponieważ łączy ludzi. Niezależnie od tego, czy wyrażasz swój fandom, oglądając filmy podczas maratonów, tworząc cosplaye, czy podcasty o swoich ulubionych bohaterach, zawsze możesz nawiązać kontakt z innymi fanami. Gwiezdne Wojny wykraczają poza ekran i strony książek. Zawsze czułam, że jest to społeczność - społeczność fanów, filmowców, aktorów, autorów i wszystkich ludzi w Lucasfilm, którzy pomagają ożywić historie.
Po raz pierwszy podróżowałam do odległej galaktyki, gdy miałam dwa lata. Razem z tatą oglądaliśmy oryginalną trylogię i szybko przywiązywałam się do bohaterów - szczególnie Yody, R2-D2 i Dartha Vadera. Chociaż byłem zbyt młoda, aby zrozumieć tematy filmów, postacie te pomogły mi połączyć się z filmami. Po tym, jak urodzili się moi bracia, chciałam podzielić się z nimi swoją miłością do Gwiezdnych Wojen. Stali się moimi Padawanami. (Mogłam lub nie poinstruować ich, aby ćwiczyli formy miecza świetlnego, nosząc fartuchy ukończenia studiów moich rodziców jako szaty Padawanów…) Na różne sposoby wyrażaliśmy naszą miłość do Gwiezdnych wojen. Lubiłam czytać powieści i Star Wars Insider, uwielbialiśmy budować zestawy LEGO i zbierać figurki. Wszyscy zebraliśmy się, aby obejrzeć filmy i Gwiezdne wojny: Wojny klonów. Jak byłam starsza nawiązałam kontakt z szerszą społecznością fanów podczas wydarzeń takich jak Star Wars Celebration i Star Wars Weekends. Byłam na moich pierwszych Gwiezdnej Wojnach, kiedy byłam w gimnazjum. Czekając w długiej kolejce na pizzę, ktoś przede mną powiedział: „Trzymaj się celu!” Od razu poczułam się mile widziany i jestem częścią większej społeczności fanów. Nadal przyjaźnię się z ludźmi, których poznałam ponad 10 lat temu na tych wydarzeniach.

W rzeczywistości kontynuowałam karierę reklamową z powodu mojej miłości do Gwiezdnych Wojen i społeczności Gwiezdnych Wojen. Uwielbiam to, w jaki sposób Gwiezdne Wojny są czymś, czego ludzie mogą doświadczyć ze swoimi przyjaciółmi i rodziną, i chciałam pomóc odegrać swoją niewielką rolę w łączeniu z postaciami i historiami, które łączą tak wielu ludzi.
Lucas O. Seastrom - pisarz i historyk, Lucasfilm
Dobry mit jest jak dobry przyjaciel. Gwiezdne Wojny zawsze były dla mnie przyjacielem. Jak wiele dzieci obserwowałem zachód słońca i marzyłem o tym, żeby gdzieś wyjść. Nie wiedziałem, że sama saga odegra rolę, jaką odgrywa w moich przygodach, dając nowe możliwości i cenne przyjaźnie. Wszystko dzięki George'owi Lucasowi, dziecku z Central Valley w Kalifornii. Jego mitologia wzbogaciła moje zdumienie tym światem i wszystkim, co go otacza.
Michael Siglain - dyrektor kreatywny, Lucasfilm Publishing
Gwiezdne Wojny oznaczają dla mnie świat. To moje dzieciństwo, moja rodzina i moi przyjaciele. To czysty eskapizm i nieokiełznana wyobraźnia. To jest zabawne, pełne nadziei i ekscytujące, i podobało mi się w każdym wieku, od pierwszego obejrzenia go na projektorze Super 8 mojego wuja, po oglądanie go w kinach, za każdym razem, gdy pojawia się w telewizji. To zarówno komfort w zły dzień, jak i niekończące się źródło inspiracji w dobrym.

Gwiezdne Wojny to mój ojciec, który przed snem czyta „Maverick Moon” i co wieczór zmienia końcówkę, żeby nas rozśmieszyć. Czeka w kolejce z wujem, aby zobaczyć Imperium kontratakuje. To moja mama zabierająca mnie i moją siostrę do Dartha Vadera w naszym lokalnym Toys „R” Us na Long Island i zabierjaca nas w domu ze szkoły, aby zobaczyć pierwszy pokaz Powrót Jedi w RKO. Gra w Gwiezdne Wojny z moim najlepszym przyjacielem każdego lata w lecie i udawanie, że zimujemy na Hoth. Czytanie i odczytywanie komicznych adaptacje Archiego Goodwina i Ala Williamsona. Gromadzenie dowody zakupu Kennera, aby odsyłać je w celu uzyskania ekskluzywnych figurek. Oglądnie i oglądanie filmów w kółko, studiując każdą klatkę, zawsze szukająć czegoś nowego. To muzyka, scenariusze i scenorysy. To pokazy prequeli po północy w Midway w Queens. To radość obserwowania odległą galaktykę oczami moich dzieci - i uśmiechania się od ucha do ucha po tym, jak podskakują z kanapy z podniecenia, gdy Rey łapie miecz Luke'a w Przebudzeniu Mocy. To radość z nowych filmów i programów telewizyjnych. (I książek - szczególnie tych nadchodzących z Luminous!). To jest duma, honor i dreszczyk emocji, który odczuwam każdego dnia, kiedy wykonuję swoją pracę.

Krótko mówiąc, Gwiezdne Wojny to magia. Dla mnie oznacza to cały świat i podejrzewam, że dla ciebie to także cały świat. Niech czwarty będzie z tobą.


Phil Szostak - kierownik sztuki kreatywnej, Lucasfilm
Jak każde inne dziecko dorastające w epoce trylogii, Gwiezdne Wojny George'a Lucasa uderzyły mnie jak bomba atomowa (a może jak dobrze wstrzelona torpeda protonowa) i od tego czasu nic nie jest takie samo. Przez najbardziej kształtujące lata mojego istnienia Gwiezdne Wojny były wspólnym językiem i systemem wszystkich wierzeń, których znałem, natychmiastowym punktem połączenia między przyjaciółmi, których poznałem na zawsze, a tymi, których właśnie poznawałem. Był to sposób, by moi rodzice związali się ze mną i moimi dwoma braćmi, była to lista oczekujących na najnowsze Star Wars na VHSie w naszym lokalnym sklepie wideo, niespodziewana wycieczka do Toys „R” Us lub Child World (lub obu) by wybrać nową figurkę Kennera lub na naukę gry na fortepianie, gdzie  grałem jeden ze znanych tematów Johna Williamsa. Bohaterstwo Luke'a Skywalkera, Leii Organy i Hana Solo zainspirowało niezliczone godziny zabawy, a gdy dorastałem, zaryzykowałem, uwierzyłem w coś większego, życie poza moim małym podmiejskim rodzinnym miastem New Jersey.

I zadziwiające jest to, że po tych wszystkich lata lekcje życia zakorzenione we współczesnej mitologii Lucasa mają tyle samo mocy, a nawet wiecej, niż wtedy. Gwiezdne Wojny nadal w bardzo znaczący sposób łączą mnie z ludźmi, z którymi jestem najbliżej i innymi fanami z całego świata. Magia Gwiezdnych wojen, Moc, jest tak samo realna, jak ponad cztery dekady temu.
Pete Vilmur - starszy publicysta, Lucasfilm
W ciągu ostatnich czterech dekad moja odpowiedź na to pytanie prawdopodobnie zmieniła się kilka razy. U dziecka to był totalny szok, dorastając na średnich filmach i telewizyjnych programach, sprawiły że pochłonęły mnie i całe pokolenie. Później Gwiezdne Wojny stały się tematem kolekcjonerskim, który zaczął się na już początku we wczesnych latach, ale szybko przeniósł się także na moje lata nastoletnie i dwudziestoletnie. Teraz, jako weteran i tata, widzę mojego syna zaangażowanego w przygodę, który jest w stanie pochłonąć o wiele więcej niż kiedykolwiek mógłbym mieć w tamtym czasie dzięki jedenastu filmom, wielu animowanym i telewizyjnym programom, grom, parkom rozrywki, książkom, przedmiotom kolekcjonerskim i czymś, czego nigdy nie lubiłem w jego wieku - społeczny konsensus, że bycie fanem Gwiezdnych wojen jest fajne.
A co Gwiezdne Wojny znaczą dla Ciebie? Podziel się w komentarzach! 

Źródło: StarWars.com
Tłumaczenie: Lupus

1 komentarz:

  1. Ja powiem tylko tyle : wszystko kojarzy mi się z Gwiezdnymi Wojnami. :)

    OdpowiedzUsuń

Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!

Niech Moc będzie z Tobą!

Copyright © 2016 Świat Star Wars , Blogger