Od kilku dni w kioskach i salonach prasowych w całej Polsce można zakupić najnowszy numer magazynu LEGO® Star Wars™ od wydawnictwa Egmont. Do wrześniowego numeru został dołączony mini zestaw LEGO, tym razem jest to mini zestaw myśliwca Rebelii B-wing, znanego z serialu Rebelianci czy Powrotu Jedi oraz wkrótce z Skywalker. Odrodzenie oraz prezent niespodzianka. Zestaw składa się z 52 klocków LEGO. W środku znajdziemy komiksy z bohaterami głównej serii LEGO Star Wars. Za magazyn zapłacimy 12,99 PLN przy 36 stronach objętości. Poniżej okładka, zdjęcie dołączonych klocków oraz zapowiedź kolejnych numerów aż do końca września!
Opis:
Oficjalny miesięcznik LEGO® Star WarsTM to magazyn dla chłopców w wieku 5-9 lat – nie tylko dla fanów świata Star Wars ale też kolekcjonerów klocków LEGO. Nowy magazyn w niezwykle zabawny sposób rozwija ich pasje. Czytelnicy znajdą w nim: komiksy, prezentacje filmowych pojazdów i bohaterów, ciekawostki ze świata Star Wars, zagadki Yody oraz wiele innych zadań doskonalących Moc godnych uczniów Jedi. Nie brakuje też atrakcji dla fanów wspaniałych konstrukcji LEGO – magazyn pokazuje, jak samodzielnie zbudować kosmiczny pojazd i jak dzięki swoim budowlom przenieść się do świata Star Wars. W każdym numerze jest konkurs, w którym można wygrać fantastyczne nagrody LEGO. Do każdego wydania jest dołączona saszetka z klockami LEGO tworzącymi nową i niezwykłą kolekcję!
Zestaw LEGO:
Zapowiedź kolejnego numeru:
W numerze, który ukaże się 27 września znajdziemy mini figurkę szturmowca Najwyższego Porządkuz Przebudzenia Mocy i Ostatniego Jedi.(5 elementów).
Kupujecie magazyn LEGO Star Wars i zbieracie klocki LEGO dołączone do niego?
Pozycja nietypowa, bo składająca się z mitów i legend opowiadanych w odległej galaktyce. Jednak w przeciwieństwie chociażby do naszych mitów greckich istnieje w nich dosyć spore ziarno prawdy.
Książka składa się z dziewięciu opowiadań, z których większość jest zamkniętą historią (wyjątek stanowią dwie opowieści, które nawiązują do siebie). Czyta się je dosyć szybko i w ogóle nie czuć znudzenia. Oko doświadczonego fana uniwersum już w pierwszym opowiadaniu rozpozna znajomą postać, która nie jest nazwana wprost. Później jednak aż takich smaczków nie ma, ale i tak jest co czytać. Moim osobistym faworytem jest opowiadanie o spetryfikowanym adepcie ciemnej strony, który nieco przeliczył się z umiejętnościami. Najlepsze jest to, że opowiadania spokojnie mogą służyć jako typowe bajki na dobranoc. Mała rzecz, a cieszy. A dodatkowym plusem są niezłe rysunki na początku każdej historii. I aż szkoda tylko, że jest ich tak mało.
Czy warto? Jak najbardziej. Lekkie, przyjemne, a fandomowi wyjadacze i tak znajdą coś dla siebie. Całkiem pozytywne zaskoczenie, gdyby tylko jeszcze było ciut dłuższe.
Dawno nie było annuali. Tym razem na tapecie wylądował więc drugi annual przygotowany do serii Adventures. Zawiera on tylko dwie historie, ale są one na dość wysokim poziomie jakości.
Pierwsza historia dotyczy Lando, który po bitwie o Endor dostaje misję polegającą na sprawdzeniu sygnału dobiegającego z innej planety. Na miejscu przemytnik spotyka... Jaxxona, słynnego królika i chcąc nie chcąc, panowie łączą siły. Siłą napędową historii jest duet Lando-Jaxxon. Sarkastyczne odzywki królika i standardowe zagrywki Lando dodają pikanterii. Ciekawiej jest też w drugiej połowie opowieści, bo Jaxxon i Lando dostają kolejną misję, tym razem polegającą na odzyskaniu jakiegoś posążka z rąk Imperium. Widok królika w imperialnym przebraniu i próby wyjaśnienia, czemu jest tak, a nie inaczej sprawiły, że parsknąłem parę razy śmiechem.
Druga historia zaś jest prosta jak konstrukcja cepa - Breha opowiada małej Lei historię Padmé. I w zasadzie tyle można powiedzieć na ten temat, oczywiście zatajono fakt, że Leia słucha opowieści o własnej matce. Jednak grafika w tej historii przewyższa samą fabułę.
Co do grafiki, to wyjątkowo zacznę od końca. To co zaprezentowano w historii o młodej Lei słuchającej opowieści o Padmé jest jedną z lepszych rzeczy, jakie widziałem, a do tego idealnie współgra z fabułą. Samo patrzenie na kadry wywołuje uczucie ciepła i beztroski. Z kolei grafika u Lando i Jaxxona jest do bólu przeciętna, do tego postacie ludzkie mają dziwnie kwadratowe proporcje...
Zeszyt warto przeczytać chociażby na małą Leię i kadry jej towarzyszące. Jak ktoś lubi Jaxxona, to pierwsza historia także powinna mu przypaść do gustu.
W pierwszym tomie Star Wars Komiks w 2019 roku wydawnictwo
Egmont opublikowało drugą część cyklu Darth Vader:
Mroczny Lord Sithów, która w polskim tłumaczeniu
zostało nazwane Walka do końca. W środku znajdziemy dwa
komiksy: Gasnący blask i Zasada Pięciu, których
autorem, jest Charles Soule. Komiks został zilustrowany przez
rysownika Giuseppe Camuncoliego, a także kolorystę
Davida Curiela. Komiksy na język polski zostały
przetłumaczone przez Jacka Drewnowskiego.
Opis:
Raczkujące
jeszcze Imperium Galaktyczne jest w trakcie zabezpieczania
swojej władzy i eliminowania swoich przeciwników. Po zdradzie Jedi
Anakin Skywalker przeszedł na Ciemną Stronę Mocy.
Teraz jest Lordem Sithów Darthem Vaderem, a jego
najważniejszym zadaniem jest wytropienie i zniszczenie pozostałych
Jedi. Czyniąc to, może skorzystać z pomocy inkwizytorów,
którzy go wspierają...
Darth
Vader: Mroczny Lord Sithów: Gasnący blask:
Fabuła
komiksu Darth Vader: Gasnący blask łączy
się bezpośrednio z komiksem Darth Vader: Wybraniec, o którym
więcej możecie przeczytać tutaj>>; Imperator
przedstawił Dartha Vadera Inkwizytorom, grupie byłych Jedi,
i dał mu dowództwo nad nimi. Ich zadaniem jest polowanie i ściganie
Jedi, którzy ocalali po Rozkazie 66, aby zgasić
ostatnie światło JasnejStronyMocy.
Gasnący
blask bardzo mi się podobał, tak jak do tej pory podobała mi
się druga seria na temat Dartha Vadera i utrzymuje ona
poziom. Tym razem dowiadujemy się, co stało się z Jocastą Nu,
bibliotekarką archiwum Jedi. Ktokolwiek widział tylko filmy,
zna ją z Epizodu II:Ataku klonów,
wyjaśnia ona Obi-Wanowi Kenobiemu na temat braku Kamino
w archiwum: „Jeśli czegoś nie ma w naszych archiwach, to nie
istnieje!”. Później pojawiła się również w serialu
animowanym Wojny klonów, gdzie możemy zobaczyć nieco więcej
jej umiejętności Jedi. W komiksie jest teraz celem o
najwyższym priorytecie - ku zaskoczeniu Dartha Vadera.
Okazuje się jednak, że Imperator nie ocenia jej jako
wyjątkowo niebezpieczną ze względu na jej umiejętności, ale ze
względu na jej najlepszą i największą wiedzą, ponieważ Jocasta
Nu może położyć podwaliny pod nowe pokolenie Jedi.
Oprócz
Jocasty Nu dowiadujemy się również co nieco o
Wielkim Inkwizytorze, którego historia jest ściśle związana
z archiwistką Jedi. Chodzi o podobne zachowanie, które
pokazała Obi-Wanowi Kenobiemu w
Epizodzie II, co sprawiło, żeWielki
Inkwizytor zwrócił się przeciwko Jedi. Więc mogłem
dobrze zrozumieć jego motywy. Jocasta Nu nigdy nie wyglądała
dla mnie zbyt sympatycznie. Ale nie musi, ponieważ zarządza
archiwami, a tym samym wiedzą o Jedi, a do tego charakter jej
postaci jest bardzo dobrze przyjęty.
Niestety
nie mam absolutnie żadnych powodów do narzekania na historię lub
realizację komiksu, więc powiem wam więcej, co mnie zainspirowało!
Spoilery! Uwaga: Scena, w której Jocasta Nu ujawnia przed
szturmowcami, że Darth Vader był Anakinem
Skywalkerem, a tym samym, że jest byłym Jedi,
Vader następnie zabija Jedi oraz całą jednostkę szturmowców,
którzy usłyszeli, kim tak naprawdę jest. Ponadto na początku
historii dowiadujemy się, że Jocasta Nu nagrała różne
holokrony, zachowując swoją wiedzę na temat Zakonu Jedi dla
następnego pokolenia. Pod koniec opowieści jest to pomost do sceny,
która toczy się znacznie później, w której widzimy upływ lat, a
następnie Luke'a Skywalkera po latach w poszukiwaniu
wskazówek i informacji o Jedi.
Oprócz
samej historii bardzo spodobały mi się ilustracje. Kolejność
paneli jest logiczna i nawet w gorączkowych scenach nigdy nie
tracisz orientacji. Kolory wybierane są raczej zimne, co wspiera
celowo uciążliwą atmosferę, która panuje na przykład w
oczyszczonej świątyni Jedi. Ponadto czerwień mieczy
świetlnych Sitha i Inkwizytorów wyróżnia się
jeszcze bardziej.
Komiks
Darth Vader: Gasnący blask stanowi ekscytującą i
pełną akcji fabułę, która jest świetną zabawą do czytania!
Ogólna
ocena: 8/10
Fabuła:
8/10
Rysunki: 8/10
Darth
Vader: Mroczny Lord Sithów: Zasada Pięciu:
Zasada
Pięciu zaczyna się tam, gdzie kończy się Gasnący
blask; Darth Vader wciąż próbuje umocnić swoje miejsce
w Imperium. Pojawia się to w - dla Vadera naprawdę
zabawnym - polowaniu na Jedi, w którym zostaje zwabiony w
pułapkę. Została ona świetnie zainscenizowana i pokazuje po raz
kolejny, że Vader może sobie poradzić nawet bez miecza
świetlnego. Jednak lubię widzieć, jakie techniki mogą być
stosowane przez użytkowników, którzy nie są wrażliwi na Moc
w stosunku do zaawansowanych użytkowników.
Nawet
potem wszystko staje się ekscytujące, gdy Darth Vader szuka
łowcy i dowiaduje się, że był to ktoś z imperialnego
przywództwa. Wkrótce potem, po konfrontacji ze swoim mistrzem,
zbiera swoją armię, by formalnie przedstawić Dartha Vadera
jako prawą rękę Imperatora, której rozkazy należy
wypełniać tak, jakby pochodziły od samego Imperatora. Więc
teraz pozycja Vadera jest ustalona w wojsku. Ale
oczywiście Vader musi sam dać przykład i jednocześnie
pokazać wszystkim Moc. W duchu Willhuffa Tarkina:
„Rządzić nie przez sprawowanie władzy, ale
raczej przez strach przed nią.” Podobało mi się również
rozwiązanie tej pułapki, ponieważ przez krótki czas myślałem:
„Mówisz poważnie? Imperator
ponownie testuje
swojego ucznia?”
Nawiasem
mówiąc, Darth Vader podaje pięciu losowo wybranych oficerów
– tak jak można zauważyć w tytule. To pozwalało mi założyć,
że miało to coś wspólnego z regułą Darth Bane'a.
Przynajmniej nie widziałem żadnej jasnej zasady dla Vadera,
gdy zabija pięciu oficerów przed wszystkimi innymi za pomocą Mocy.
Wybór tytułu wydaje mi się nieco arbitralny.
Naprawdę
nie muszę mówić, jak badassowo jest przedstawiany Darth Vader
w komiksach. Patrząc w ten sposób, ów komiks idealnie pasuje do
serii pozostałych komiksów o Vaderze. I tak powoli
zacząłem zdawać sobie sprawę, że seria Darth Vader:
Mroczny Lord Sithów ma być originem dla Dartha
Vadera, którego oficjalnie poznaliśmy w Epizodzie IV:
Nowej nadziei po raz pierwszy. Teraz ma
miecz, ma pracę i może swobodnie poruszać się w Imperium.
Chciałbym także wiedzieć, kiedy i jak zbudował swój zamek na
Mustafarze, który widzieliśmy w Łotrze 1. Całe
szczęście kolejne story arci odpowiedzą spełnią moje życzenie.
Tak jak
głosi tytuł, to komiks z Darthem Vaderem - znajduje się on także w niemal każdym możliwym kadrze. Widać go niemal z
każdej perspektywy i niestety muszę powiedzieć, że niektóre nie
do końca mi się spodobały. Ilustracje z komiksu są nadal na
bardzo wysokim poziomie, w końcu odpowiada za nie ten sam zespół
twórczy, który stworzył poprzednie części, ale na niektórych
kadrach miałem poważne problemy z twarzą Palpatine’aoraz z proporcjami hełmu Vadera. W dużej części
historia rozgrywa się na terytorium imperialnym i przestrzeniach
imperialnych, więc zimne odcienie, takie jak niebieski, szary i
czarny, przeważają nad pięknem czerwonych mieczy świetlnych.
Nawet
po Zasadzie Pięciu seria Darth Vader: Mroczny Lord
Sithówjest świetną rozrywką i lekturą. Napięcie
jest nadal obecne, a zarówno historia, jak i jej ilustracja są na
wysokim poziomie.
Ogólna
ocena: 7/10
Fabuła:
8/10
Rysunki: 7/10
Całość:
Ogólna
ocena: 8/10
Fabuła:
8/10
Rysunki: 7/10
Jakość
wydania: 9/10
Dziękuję wydawnictwu Egmont
Polska za przekazanie egzemplarza recenzenckiego.
Szczegóły:
Tytuł:
Star Wars Komiks, tom 1 (1/2019): Darth Vader: Mroczny Lord Sithów:
Walka do końca
Tytuł
oryginalny: Star Wars: Darth Vader: Dark Lord of the Sith, Vol. 2:
Legacy’s End
Po wprowadzeniu ważniejszych postaci od razu przechodzimy do sedna sprawy, czyli polowania na Vadera. Przy czym nie jest to bezmyślna nawalanka, bo najpierw trzeba zdobyć sprzęt...
Ekipa pod wodzą Valance'a udaje się do znajomego dilera, który ponoć ma niezbędną broń. Oczywiście wszystko idzie w łeb, bo sam obiekt polowania postanawia uprzykrzyć życie łowcom. Co by nie mówić, są brudne zagrywki, nieufność wszystkich wobec wszystkich i lekki background Valance'a. I jest to tak bardzo realistyczne, że aż miło na to patrzeć. Łowcy nagród rzeczywiście są takimi, którzy trzymają się razem tylko dlatego, że na horyzoncie jest zapłata, a najlepiej to każdy z każdym by się powystrzelał. Sam Valance zaś ani trochę nie nadaje się na przywódcę - widać, że woli wykonać robotę po swojemu, a reszta ma się dostosować.
Z jakiegoś powodu grafika się pogorszyła. Może to wina tego, że lwia część akcji dzieje się na jakiejś pustyni i przez to oszczędzono na detalach. Lepiej nieco wygląda flashback z przeszłości Valance'a, ale dalej coś nie gra przy twarzach.
Akcja od razu nabiera tempa i będzie jeszcze dynamiczniej, bo łowcy się nie patyczkują. Pomimo lekkiego spadku grafiki i tak czyta się całkiem przyjemnie.
Oto nasza analiza nowego zwiastuna IX Epizodu Sagi Skywalkerów, która dzisiaj została zaprezentowana na D23 EXPO! W 32 obrazach skupiamy się na Epizodzie IX z całego zwiastuna całej gwiezdnej sagi.
Po tym jak nowy zwiastun z D23 Expo zabrał nas w krótką podróż po filmach z sagi Gwiezdnych wojen w kolejności ich premiery (IV, V, VI, I, II, III, VII, VIII), zwiastun zaczyna się naprawdę.
W następnych ujęciu widzimy zupełnie nowy materiał z Gwiezdnych wojen. Epizodu IX: Skywalker: Odrodzenie. Ostatni Epizod Sagi Skywalkerów zadebiutuje, jak wiemy, przed Świętami.
Finn, Chewbacca, Rey, C-3PO i Poe Dameron stoją na pustynnej planecie Pasaana. W tle widać kawałek Sokoła Millennium, który stoi za formacją skalną. Z wyjątkiem Chewbacki wszyscy nasi bohaterowie otrzymali nowy strój, nawet C-3PO wydaje się znów mieć dwa złote ramiona.
Wygląda na to, że nasi bohaterowie trafili w sam środek jakiegoś święta. Rozległa równina jest gęsto wypełniona (prawdopodobnie) świętującymi mieszkańcami, czyli Aki-Aki. Wszystko jest w jasnych kolorach, niezliczone latawce kaskaderskie pływają nad tłumem, wybuchają jakieś kolorowe "bomby".
C-3PO wchodzi w kadr z lewej strony, być może w jego procedurach protokolarnych jest zapisane, co dzieje się właśnie przed oczami bohaterów, być może posiada jakieś informacje na temat tego święta.
Generał Leia Organa, grana przez zmarłą w 2016 roku Carrie Fisher, ma jakiś powód do uśmiechu. W tle jakiś lesisty teren, możliwe, że to Yavin IV, albo jakaś nowa planeta.
Niewykorzystane ujęcia z Epizodu VII przenoszą postać z powrotem na ekran, pomimo tragicznych okoliczności.
Statki Ruchu Oporu wychodzą z nadprzestrzeni. X-, Y-, A- i B-wingi powróciły, a także oczywiście dobrze uzbrojony mały frachtowiec...
... a także jeden z najbardziej kultowych statków rebeliantów, jaki kiedykolwiek dołączył z nadprzestrzeni do eskadry: koreliańska korweta. Ale nie jesteśmy gdzieś w kosmosie, ale w atmosferze jakiejś planety.
Imperialne gwiezdne niszczyciele klasy I, typ statku, który ostatni raz widzieliśmy w Epizodzie IV.
Ogromna flota setek statków lecących w szyku. Kąt kamery pozwala nam spojrzeć pod spód niszczycieli. Wygląda na to, że dołączone są duże armaty. Plotki głosiły, że gwiezdne niszczyciele powinny być wyposażone w technologię laserową znaną z Gwiazdy Śmierci, Plotka ta może się sprawdzić. Według plotek flota ta ukryta jest gdzieś w Nieznanych Regionach. W ciemności można dostrzec błysk pioruna.
Finn i nowa bohaterka Jannah, grana przez Naomi Ackie, w kokpicie. To, co w tej chwili postrzegają, wydaje się im nie podobać. Przez okna widzimy toczącą się wokół nich bitwę, można zobaczyć promień lasera i skrzydło B-winga.
C-3PO ma teraz czerwone oczy. Padnie kultowy już tekst w nieco zmienionej formie:
Pewnie nie poznaliście mnie przez te czerwone oczy.
A tak na serio.. być może C-3PO ma jakiś ukryty tryb/protokół droida-zabójcy, coś w stylu Triple Zero?
Jeśli pogłoski są prawdziwe, że flota imperialnych gwiezdnych niszczycieli została ulepszona za pomocą technologii znanej z lasera Gwiazdy Śmierci, prawdopodobnie zobaczymy jak ta technologia się sprawuje.
Nie jest jasne, jaki jest konkretny cel ataku, czy jest to tylko test broni. Promień lasera najwyraźniej uderza w ziemię na jałowym, niezamieszkanym obszarze pośrodku skalistego krajobrazu.
W każdym razie, niszczycielska moc broni jest ogromna, ale przypomina raczej Starkillera niż Gwiazdy Śmierci, których lasery były zielone. Jednak nawet laser taranujący z Epizodu VIII, który również opiera się na technologii Gwiazdy Śmierci, miał czerwony kolor.
Rey na planecie-dżungli, której nazwa jeszcze się nie ujawniła. Endor, Yavin czy coś zupełnie nowego?
Za Rey widzimy pień drzewa odcięty mieczem świetlnym, na pierwszym planie widoczny jest droid treningowy, w którego kierunku Rey rzuca mieczem świetlnym.
Miecz świetlny nadal leci w kierunku droida...
...tnie pobliskie drzewo poziomo...
...i nie trafia droida treningowego. Jedno jest pewne, Rey nie trafia w droida treningowego, więc powstaje pytanie, czy celowo nie trafia w droida, czy po prostu nie ma wystarczającej praktyki w technice rzucania.
Rey ćwiczy kilka pozycji za pomocą gałęzi, a nie pręta. Wyraźnie widać czerwoną wstążkę, którą owinęła wokół lewej dłoni, być może jest to bandaż na wiele obrażeń odniesionych podczas treningu.
Rey wyciąga rękę i otwiera dłoń...
... i pewnie chwyta nią miecz świetlny, który wygląda identycznie jak ten Anakina Skywalkera, który został zniszczony w Ostatnim Jedi. Czy Rey go naprawiła? Czy zbudowała wierną kopię?
Na planecie Kijimi znana osoba zostawia za sobą zaparkowany TIE Silencer, w tle widać błyski. Kylo Ren bez maski idzie w kierunku kamery...
Ponadto słyszymy pierwsze wypowiedziane zdanie w zwiastunie, głos Imperatora Palpatine'a:
Your Journey...
Twoja podróż...
...i zapala swój miecz świetlny.
Zmiana sceny. Jesteśmy teraz na wraku Gwiazdy Śmierci, co wyraźnie widzieliśmy w pierwszym zwiastunie w kwietniu. Nadal nie jest jasne, czy jest to Yavin, a zatem pierwsza Gwiazda Śmierci, czy Endor, a zatem druga Gwiazda Śmierci. Oczywiście można sobie wyobrazić zupełnie nową planetę lub księżyc ze szczątkami którejś z tych śmiercionośnych broni. Na wraku wokół masywnych fal Kylo Ren i Rey są w trakcie pojedynku na miecze świetlne.
Po lewej stronie zdjęcia widać wieżę turbolasera, która już bardzo ucierpiała z powodu przypływów.
Kolejna zmiana sceny. Ta scena najprawdopodobniej będzie nam towarzyszyć do czasu premiery filmu w grudniu i zapewni ożywioną dyskusję fanom. Widzimy Rey, a przynajmniej na pewno Daisy Ridley, która jest ubrana w ciemne szaty, na głowie ma nasunięty kaptur, a w ręce trzyma miecz świetlny o podwójnym czerwonym ostrzu. Tutaj warto wspomnieć, że podobną technologię w mieczach wykorzystywali Strażnicy Świątyni Jedi. Ostrza są tak niestabilne jak w mieczu świetlnym Kylo Rena.
W tle słyszymy drugą część zdania wypowiedzianego przez Imperatora Palpatine'a i słyszymy oddech Dartha Vadera:
...near its end.
...zbliża się do końca.
Dzięki szerszemu widokowi lepiej rozpoznamy teraz ciemne szaty Rey, jej broń jest również wyraźnie widoczna. Można tylko zgadnąć, gdzie w tym momencie może być Rey, a może to tylko wizja, która ma nas wprowadzić w błąd przed filmem.
Zręcznym, gwałtownym ruchem Rey rozkłada rękojeść miecza...
...a na końcu ma w ręku miecz z podwójnym ostrzem, który wydaje się mieć dłuższy chwyt niż miecz świetlny Dartha Maula. Zasadniczo projekt broni znany jest z seriali Wojny klonów lub Rebelianci, zarówno generał Krell, jak i strażnicy Świątyni Jedi używali podobnej odmiany miecza świetlnego.
Logo Star Wars, pojawia się tytuł filmu.
Nic zaskakującego, data premiery filmu: grudzień.
Film trafi do polskich kin już 19 grudnia, zaś w USA premiera przewidziana jest na 20 grudnia.
Reżyserem filmu jest J. J Abrams, a w rolach głównych wystąpili: Daisy Ridley, Adam Driver, John Boyega, Oscar Isaac, Lupita Nyong'o, Domhnall Gleeson, Kelly Marie Tran, Billy Dee Williams, Anthony Daniels i Joonas Suotamo.
Tutaj>> możecie zapoznać się z siedmioma najlepszymi momentami z pierwszego teasera filmu, a dzięki temu przypomnieć sobie tamten materiał.