Recenzja - Star Wars #41: The Ashes of Jedha, Part IV - Kieron Gillen

Poprzedni zeszyt historii The Ashes of Jedha zostawił Luke'a i jego towarzysza w wydawać by się mogło nieciekawym położeniu. Zeszyt numer 41 kontynuuje ten wątek i przy okazji pokazuje kolejną akcję Rebelii na Jedhie.
Rebelia przeprowadza akcję na imperialną maszynę, która swoim rozmiarem przewyższa dotychczasowe środki imperialne. Tymczasem Luke i Chulco otrzymują specyficzną lekcję od kultu twierdzącego, że śmierć jest odpowiedzią na wszystko. A Chewbacca w międzyczasie wykonuje misję dla Sojuszu.

Na początek akcja Rebeliantów. Nie ma w tym przypadku wiele do powiedzenia, poza tym, że akcja najprawdopodobniej się nie udaje (zważywszy na rozmiary celu jest to zrozumiałe). Jednak zaskoczeniem jest... widok Hana pilotującego inny pojazd niż Sokół. Jak sam Han twierdzi, potrafi latać wszystkim (najwidoczniej każdy pilot Rebelii to potrafi, co jest jak dla mnie pójściem na łatwiznę przez różnych autorów...). Do tego Solo jest osobą, która daje solidny opieprz partyzantce imieniem Ubin, że samobójcze misje to nie jest droga do osiągnięcia celu (zabawne zważywszy na to, że połowa akcji Rebelii przeciwko Imperium to samobójcze misje). Koniec końców Rebelia dalej musi sobie poradzić z imperialną maszyną. Wisienką na torcie jest jednak wątek Luke'a, który wraz pielgrzymem imieniem Chulco dotarł w pobliże jądra Jedhy i natrafił tam na kult, który ma specyficzne poglądy na temat Mocy. Luke i jego towarzysz otrzymują lekcję, która doprowadza do zrozumienia przez Luke'a, że jego dotychczasowe działania to błądzenie po omacku oraz że niektóre ścieżki doprowadzą go do szaleństwa, jeśli nie będzie działał pod czyimś przewodnictwem. To co jest interesujące to fakt, że jądro Jedhy jest źródłem Ciemnej Strony i można się zastanowić, czy to źródło było na księżycu już wcześniej, czy powstało dopiero po próbie testowej Gwiazdy Śmierci. Znalazł się także wątek dla Chewbacci, ale on sprowadza do się do ucieczki przed imperialnym patrolem.
Rysunki... dość powiedzieć, że zauważyłem odrysowane twarze Putina, Jackie Chana i Aphry (to ostatnie to dla mnie osobisty cios w twarz). Co do reszty - tak samo, czyli kiepsko, ale w oczy nie kłuje (nie wiem na ile to efekt przyzwyczajenia a na ile efekt poprawienia się rysownika). Na pocieszenie powiem, że klimat Jedhy (a zwłaszcza jej jądra) dalej jest ukazany świetnie – burze piaskowe, pioruny, generalnie nieciekawe miejsce do życia.

Pozostały jeszcze dwa zeszyty ukazujące wątek Jedhy. Pod koniec obecnego numeru Rebelia zdobywa dzięki Chewbacce jakieś informacje, które mogą zmienić losy bitwy. Co to za informacje, na razie nie wiadomo. Ale jedno jest pewne, będzie się działo. 

Ogólna ocena: 8/10
Fabuła: 8/10
Rysunki: 7/10
Postacie: 8/10
 
Szczegóły:
Tytuł: Star Wars #41: The Ashes of Jedha, Part IV
Autor: Kieron Gillen
Rysunki: Salvador Larroca
Wydawnictwo: Marvel Comics
Data premiery: 3 stycznia 2018
Liczba stron: 32
Oprawa: miękka
Cena: 3,99$

Gdzie kupić:
ATOM Comics

Chcesz być na bieżąco? Polub Świat Star Wars na Facebooku!
LINK: ŚWIAT STAR WARS
Kopiując informacje pamiętaj o podaniu źródła! Szanuj pracę innych! 
Wszelkie pytania czy wątpliwości proszę kierować na adres e-mail swiatstarwars@onet.pl 
Niech Moc będzie z Tobą!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!

Niech Moc będzie z Tobą!

Copyright © 2016 Świat Star Wars , Blogger