Dlaczego R2-D2 to najważniejsza postać w historii Skywalkerów?

Mądry robot astromechaniczny może być najważniejszą postacią całych Gwiezdnych wojen.

Trudno byłoby znaleźć kogoś, kto by się z tobą kłócił, gdybyś powiedział, że R2-D2 jest ważny dla wszechświata Gwiezdnych wojen. Ale co, gdybym ci powiedział, że jest jedną z najważniejszych i najbardziej istotnych postaci sagi, razem z Anakinem, Lukiem i Rey?

Chodzi mi o to, czy możesz wymienić film sagi, w którym Artoo nie jest absolutnie istotny dla historii? Może zamiast nazywać filmy sagą Skywalkeraów, moglibyśmy zacząć myśleć o nich jako o kronikach Artoo. Jeśli zabierzesz Artoo, nasi bohaterowie przegrają, to jasne i proste.
Podczas swojego pierwszego pojawienia się w Mrocznym widmie Artoo zostaje nam przedstawiony jako droid jak każdy inny, ale szybko dowiadujemy się, jak wyjątkowy i dlaczego wszyscy chcieli go zatrzymać przez te wszystkie lata. Nie byłoby sagi Gwiezdnych wojen, gdyby nie był w stanie ominąć głównego napędu na statku Królowej, uciekając z blokady na Naboo. Okazując ogromną odwagę, Artoo patrzył, jak jego towarzysze zostają zdmuchnięci, jeden po drugim, krzyczą w pustkę, gdy zostali zniszczeni przez ogień Federacji Handlowej. Bez niego prawdopodobnie zdmuchnęliby także statek z nieba, całkowicie zmieniając historię królowej Amidali, Obi-Wana Kenobiego i Qui-Gon Jinna. Gdyby wybuch był dla nich śmiertelny, Anakin Skywalker prawdopodobnie pozostałby niewolnikiem na Tatooine, a nowo wybrany kanclerz Palpatine byłby w stanie wykorzystać śmierć królowej, starając się o władzę znacznie wcześniej. Ponieważ Padmé umrze, nie będzie także Luke'a ani Lei, którzy walczyliby z Imperium.
W Ataku klonów, gdyby nie szybkie myślenie Artoo, Padmé zagotowałaby się żywcem w roztopionym metalu w odlewniach droidów na Geonosis. To oznaczałoby bardzo krótką sagę o Skywalkerach. Zemsta Sithów też nie jest tutaj wyjątkiem. Bez użycia Artoo do obsługi wind i rozpraszania przeciwników, Obi-Wan Kenobi i Anakin Skywalker mogli nigdy nie znaleźć sposobu na zabicie hrabiego Dooku i równie dobrze mogli zginąć z rąk generała Grievousa. Nie wiadomo, jak powstałoby Imperium w wypadku takiego ciągu wydarzeń. Czy Palpatine ujawniłby się wtedy jako Darth Sidious, aby chronić swojego upragnionego ucznia? Czy uratowałoby to życie Padmé, ale jednocześnie obrabowałoby galaktykę z Luke'a i Lei jako przyszłych bohaterów Rebelii?

Trudno to przewidzieć. Wszakże zawsze w ruchu jest przyszłość.

W Nowej nadziei znaczenie Artoo jest oczywiste. Przybywając na Tatooine, niosąc plany Gwiazdy Śmierci, wciąga Luke'a w jego podróż z dala od posiadłości Larsów. W Imperium kontratakuje łatwo zapomnieć, że to Artoo ponownie dosłownie uratował dzień. Po tym, jak Centralny Komputer Miasta w Chmurach mówi mu, że hipernapęd Sokoła Millennium został wyłączony, ponownie włącza go w odpowiednim momencie, aby bliźnięta Skywalker mogli uciec ze szponów Dartha Vadera na Bespinie. Myślisz, że gdyby nie uciekli, Vaderowi łatwiej byłoby skierować syna na ciemną stronę? Może Han Solo zostałby na zawsze zamrożony w karbonicie, wisząc na ścianie Jabby jako jego dekoracja. Czy Yoda zostałby zmuszony do opuszczenia wygnania, aby sam zająć się sytuacją?
W Powrocie Jedi Artoo odegrał kluczową rolę w uwolnieniu Hana Solo. Po przerwie w podawaniu drinków na żaglowej barce Jabby dostaje przecież niesamowicie fajną robotę, wystrzeliwując do Luke'a miecz świetlny. W przeciwnym razie wszystkich naszych bohaterów mogł spotkać taki sam los jak Bobę Fetta.

W trylogii sequeli Artoo ma co prawda mniej czasu na ekranie, ale prawdopodobnie nadal jest tak samo ważny. W Przebudzeniu Mocy trzyma klucz do mapy, która prowadzi do pierwszej Świątyni Jedi, a w Ostatnim Jedi to on pokazuje Luke'owi bardzo potrzebną wiadomość we właściwym momencie. Czy Luke zdecydowałby się zaoferować Rey jakikolwiek trening lub poświęcić się na Crait, gdyby Artoo w jakiś sposób nie posiadał dokładnie tego, co Luke musiał zobaczyć i usłyszeć, aby pobudzić go do działania? Bez starannie zaplanowanej „taniej sztuczki” Artoo, Ruch Oporu mógłby zostać całkowicie zgładzony na Crait, a galaktyka pozostałaby pod ścisłą kontrolą Najwyższego Porządku.
Patrząc na to, jak ważny był Artoo na każdym kroku podczas podróży Skywalkerów przez trzy pokolenia, łatwo się zastanawiać, czy może jest w jakiś sposób agentem Mocy. Qui-Gon Jinn mówi nam wszakże, że nic nie dzieje się przez przypadek i wydaje się, że to nie przypadek, że Artoo był zawsze we właściwym miejscu i we właściwym czasie.

Może również Chirrut Îmwe miał rację mówiąc, że wszystko dzieje się tak, jak chce tego Moc, a ta mała jednostka astromechaniczna jest po prostu częścią tej woli.


Źródło: StarWars.com
Tłumaczenie: Lupus

1 komentarz:

Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!

Niech Moc będzie z Tobą!

Copyright © 2016 Świat Star Wars , Blogger