Wokół same finały! W kinach śmiga jeszcze świeży finał sagi Skywalkerów, czyli trzeci i ostatni epizod trylogii sequeli Skywalker. Odrodzenie, a w ostatni piątek grudnia w 2019 roku, pojawił się jeszcze ósmy odcinek, a zarazem ostatni i finałowy pierwszego sezonu Mandalorianina, będącego początkiem aktorskiej ery w serialach ze świata Gwiezdnych Wojen. Ostrzegając przed potencjalnymi spoilerami odnośnie fabuły, sprawdzamy jak wypadł odcinek z pod tytułem Odkupienie.
Na początek małe wyjaśnienie co do imienia Mando, które ostatecznie zostaje ujawnione w tym odcinku. Pedro Pascal ujawnił je wcześniej, ale co ciekawe zostało ono najwyraźniej niezbyt dokładnie usłyszane lub przekręcone specjalnie i jego postać nie nazywa się Dyn Jarren (a szkoda, bo zdążyłem się już przyzwyczaić), a... Din Djarin*. Nie zdradzę jednak kiedy i kto ujawnia jego prawdziwe imię, które skrzętnie było ukrywane i jak się okazuje zasugerowane z błędem na tak zwane dzień dobry. Ósmy odcinek zaczyna się z kolei od uratowania maleństwa z rąk szturmowców przez IG-11, który nie stracił całkowicie swojego oprogramowania zabójcy. Tymczasem, Karga, Dune i Djarin zostają okrążeni przez wojska należące do Moffa Gideona, który stawia im ultimatum, ale ten nie doczeka się rozwiązania na swoją korzyść, bo na odsiecz przybywa do miasta IG-11, który razem z Dzieckiem umożliwi im ucieczkę w kanały, by dotrzeć do klanu Mandalorian. Na miejscu okazuje się, że czystkę wykonaną przez wojska Gideona przeżyła jedynie Zbrojmistrzyni, która poleca mu za wszelką cenę zająć się Dzieckiem i nadaje mu emblemat oraz wręcza plecak odrzutowy. Uciekając przed oddziałami szturmowców przepływają rzekę pełną lawy, IG-11 poświęca się dla towarzyszy uruchamiając sekwencję autodestrukcji, by pozbyć się pilnujących ujście rzeki szturmowców. Wówczas do ataku przystępuje Gideon w swoim myśliwcu TIE. Djarin postanawia wykorzystać plecak odrzutowy i pokonuje Gideona, który rozbija się. Mandalorianin udaje się na swój statek, a Karga i Dune zostają na powierzchni Nevarro. W ostatniej scenie odcinka okazuje się, że Moff Gideon przeżył oraz, że posiada... Mroczny Miecz.W ósmym odcinku nie zabrakło także easter eggów, choć tym razem były one nie tyle subtelne ile bardziej zauważalne dla bardzo spostrzegawczych fanów. Jeden z nich bezpośrednio odnosi się bowiem do animowanej serii Wojny Klonów i chodzi tu o fakt posiadania przez Gideona Mrocznego Miecza - nie wiadomo jeszcze jak wszedł w jego posiadanie, ale z całą pewnością jest to bardzo zaskakujący moment, który mam nadzieję zostanie rozwinięty w drugim, zapowiedzianym już na jesień tego roku (2020), sezonie. Zanim jednak otrzymaliśmy serię efektownych strzelanek oraz pojedynków, ucieczkę naszych bohaterów oraz kolejną tajemnicę związaną z Gideonem, zaczynamy od dwóch szturmowców, którzy porwali malucha pod koniec odcinka siódmego. Znudzeni szturmowcy ucinają sobie dowcipną pogawędkę, a grają ich kolejno Adam Pally, który powtórzył swoją rolę z poprzedniego odcinka oraz Jason Sudeikis, komik znany z Saturday Night Live oraz Horrible Bosses. Pojawia się też znana wszystkim z bitwy o planetę Hoth przenośna hałubica E-Web Heavy Repeating Blaster, którą grozi naszym bohaterom grozi Gideon. Cara Dune z kolei ujawnia, że pochodzi z Alderaana, który jak wiemy został wysadzony przez pierwszą Gwiazdę Śmierci.
Zaskakującym dla wszystkich faktem może się okazać stwierdzenie, że Mandalorianie nie są rasą, a wspólnotą. Rozwiązanie to, nie jest nowością, bowiem już w Legendach można było należeć do Mandalorian nawet jeśli ktoś nie urodził się na Mandalorze, tak jak to było w przypadku Boby Fett. Jednocześnie przypuszcza się, że klan Djarina mógł być częścią sekty Straż Śmierci, która często akceptowała intruzów spoza społeczności i przyjmowała ich w swoje szeregi. A skoro mowa o Mandalorianach to w retrospekcji w końcu dowiadujemy się jak Djarin trafił do jednego z klanów. Ratuje go grupa Mandalorian w niebieskich zbrojach, które jak się spekuluje mogły należeć do jakiegoś rodzaju jednostek specjalnych przygotowanych do walk z siłami Seperatystów. Nowe jednostki - a może stare i dobrze znane, a pokazane na ekranie w wersji aktorskiej po raz pierwszy? Proszę bardzo: pojawia się bowiem szturmowiec z miotaczem ognia, którego wcześniej można było zobaczyć jedynie w grze komputerowej Battlefront oraz w kilku odcinkach serialu animowanego Wojny Klonów. Z zaskakujących faktów ósmego odcinka, jest także ujawnienie, że nikt już tak naprawdę nie wiem czym jest Moc. Jest to informacja na tyle istotna, że w potrafi wprawić w osłupienie, zważywszy na fakt, iż w trzecim odcinku poznaliśmy (najprawdopodobniej) jednego z członków rodziny Vizsli, która była przecież wrażliwa na Moc, a Tarre Vizsla był twórcą Mrocznego Miecza. Czy zostanie nam to kiedykolwiek wyjaśnione? Mam nadzieję, że tak i w miarę rozwoju akcji w drugim sezonie. Na deser jeszcze kilka słów o przedziwnej jednostce R2 przystosowanej do roli przewoźnika - z długimi ramionami i nogami. Jednostka ta, została oparta na podstawie jednego z fanowskich szkiców, który można było swego czasu znaleźć na Reddicie, a który najwyraźniej bardzo spodobał się twórcom Mandaloroanina. A rzeka lawy to oczywiste nawiązanie do Mustafar znanej z Zemsty Sithów.
Ósmy odcinek z całą pewnością był dynamiczny i trzymał w napięciu od pierwszej do ostatniej sekundy. Należy także do jednych z najlepszych w pierwszym sezonie, nie tylko ze względu na świetne wykonanie i doskonałą reżyserię Taiki Waititiego, ale także przez mniej więcej nakreślenie czego można się spodziewać po drugim sezonie. Można w pewnym sensie, że ten sezon był długim pilotem, który miał za zadanie nakreślić świat, sytuację polityczną i społeczną w galaktyce oraz motywacje i cele Djarina, który wyruszając z zielonym maleństwem w nieznane będzie musiał się dowiedzieć więcej o Mocy, pochodzeniu nowego "Yody", wreszcie najpewniej zaznaczyć się także w dużo większej historii, bo już sugeruje się, że w kolejnym sezonie mogą pojawić się postacie z głównej osi fabularnej i sagi. Jest to też odcinek, który mimo sugestii rozrachunków i ostatecznych rozwiązań sprawia, że jesteśmy zaintrygowani tym, co może nadejść, nie stawia się jasnych odpowiedzi, a po raz kolejny igra z widzem i rozstawia pionki w grze, tak aby większość wątków się ze sobą zazębiała, a inne wciąż pozostawały bez odpowiedzi. To, czego z całą pewnością możemy się spodziewać po drugim sezonie to oczywiście powrotu nie tylko Manda i zielonego maleństwa wrażliwego na Moc, ale także z całą pewnością Moffa Gideona, który nie zakończy tropienia naszych bohaterów. Można się też spodziewać więcej informacji o sytuacji politycznej w galaktyce, być może nawet o tym jak powstawał Najwyższy Porządek, a Jon Favreau również zasugerował, że być może pojawią się w nowym sezonie Gammorreańscy wojownicy. Co zaś się tyczy całego sezonu pierwszego, to na pewno jest to rzecz bardzo satysfakcjonująca i którą ogląda się znakomicie i z ogromnym zaciekawieniem oraz stanowiącym spore odświeżenie formuły opowiadania historii w świecie Gwiezdnych Wojnach. Mam jednakże nadzieję, że w kolejnym (kolejnych) sezonach mniej będzie elementów easter eggowych mających nam przypominać o tym w jakim świecie się znajdujemy, a znajdzie się więcej miejsca na nowe elementy, sytuacje i rozwijanie zarówno świata jak i historii Manda.
* Pod takim hasłem można już znaleźć Mando na wookieepedii.
Recenzje poprzednich odcinków serialu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!
Niech Moc będzie z Tobą!