Star Wars Rebels, vol. 1 - recenzja mangi

W uniwersum Gwiezdnych wojen zawsze są jakieś publikacje, które docierają do Niemiec dość długo lub wcale. Nie mówiąc już o polskim rynku. Niektóre z nich to prawdziwe klejnoty. Na przykład manga Star Wars Rebels. Manga Akira Aoki bierze serial animowany jako szablon i adaptuje ją w swoim własnym stylu. Jako adaptacja, mangowa wersja Rebeliantów ma oczywiście z góry ustaloną fabułę, której tutaj nie będę oceniać. Liczy się tu tylko jakość adaptacji.
Opis:
Galaktyka ugina się pod rządami Imperium. Podobnie planeta Lothal. Tam chłopak z ulicy, Ezra Bridger, walczy o przetrwanie za pomocą drobnych kradzieży. Pewnego dnia spotyka grupę rebeliantów, którzy polują na tę samą zdobycz co on. Nie wie, że to fatalne spotkanie zmieni jego życie! Na zawsze.

Ta pierwsza z kilku antologii (w mandze antologie są zawsze tomami z kilkoma rozdziałami, które zwykle, w oryginale, pojawiają się pojedynczo w różnych magazynach) adaptuje Iskrę Rebelii, pilot serialu. Po pierwsze, Ezra nie jest już podobny do Aladdyna w żadnym z kadrów, chociaż nadal można go rozpoznać jako Ezrę. Kanan, który ani nie wydaje się zbyt pospolity, ani nie skopiowany z animacji, jest dobrze narysowany. Poza niektórymi rysunkami jest zdecydowanie najlepiej rysowaną postacią w tomie. Większość kosmitów zostaje źle stworzona, dlatego ich część fabularna została skrócona, ale o tym za chwilę. Chociaż wszystkie postacie są łatwo rozpoznawalne, nawet jeśli nie jesteś przyzwyczajony do stylu mangi, Hera wydaje się dziwnie ludzka, z wyjątkiem jej lekku. Zeb i Wookiee pod koniec historii w ogóle nie pasują do pierwowzorów. Podczas gdy Zeb stał się bardziej abstrakcyjny, Wookiee są bardziej podobni do... psów. Oczywiście, jako fan Gwiezdnych wojen rozpoznasz Wookieego, a nawet jako nie-specjalista zobaczysz „Chewbaccę”, ale ekspresja Wookieech jest najbardziej zbliżona do psów z innych mang.
Manga łączy w sobie dwa zupełnie różne style. Ważne, a zarazem makabryczne sceny utrzymane są w bardzo dorosłym stylu, w który włożono dużo pracy. Jest tu dużo szczegółów, Ezra, Kanan, a także imperialni wyglądają świetnie i skupiamy się na nich w tych momentach. Kontrastuje to ze stylem używanym do zgryźliwych i zabawnych momentów, który jest mieszanką chibi i nadmiernej ekspresji często spotykanej w zbyt „śmiesznej” mandze. Ten styl jest zwykle używany tylko w najzabawniejszych scenach, kiedy coś jest naprawdę szokująco zabawne lub nadmierna ekspresja dodaje coś do sytuacji. Niestety tak nie jest, to narzędzie stylistyczne jest moim zdaniem używane zbyt często i szybko się przejada, a pod koniec staje się wręcz irytujące.

Z drugiej strony są imperialni, którzy wpadają w środki stylistyczne w stylu psycho i horroru. To z kolei bardzo dobrze pasuje zarówno do fabuły i postaci, jak i do części mangi w stylu dla dorosłych. Chciałbym zobaczyć więcej tego, a także szczegółowe rysunki rebeliantów.
Chociaż Iskra Rebelii została z grubsza opowiedziana na nowo, istnieje niesamowita liczba szczegółów, które odbiegają od oryginalnej historii. W szczególności chciałbym wymienić kilka fragmentów z pierwszego części: szczególnie zauważalne jest to, że Ezra zachowuje się znacznie bardziej profesjonalnie niż w filmie. Nie mam na myśli tego, że jest mniej odważny, ale że postępuje rozsądniej, porusza się pewniej po scenerii. Jakby miał już jakiś trening w posługiwaniu się Mocą. Co prowadzi mnie prosto do następnego punktu. W zasadzie Kanan od razu pyta chłopca, kim jest jego mistrz, co znacznie wcześniej w opowieści opowiada zarówno czytelnikowi, jak i uważnemu słuchaczowi, kim i przede wszystkim czym jest Kanan. Imperialni zastraszają mieszkańców Lothal znacznie bardziej brutalnie niż w pierwowzorze, co ponownie podkreśla dość dojrzały ton historii. Oczywiście to oraz fakt, że Hera Syndulla jest częścią zespołu naziemnego zajmującego się kradzieżą, również sprawia, że sytuacja jest nieco inna, chociaż efekt końcowy jest taki sam, a kluczowe zdarzenia nadal mają miejsce. Pod wieloma względami adaptacja jest jednak znacznie lepsza niż film, na którym jest oparta, jak to miało miejsce w przypadku powieści dla młodzieży Michaela Kogge’a (recenzja tutaj»).
Każdy, kto lubi mango i nie przejmuje się stylistycznymi przeskokami między dorosłym a przesadną ekspresją, zdecydowanie powinien sięgnąć po pierwszym tom mangi Star Wars Rebels.

Ocena: 7/10
Fabuła: 6/10
Rysunki: 6/10
Jakość wydania: 10/10

Dziękuję wydawnictwu Panini Verlags GmbH za przekazanie egzemplarza recenzenckiego.
Ich danke Panini Verlags GmbH für die freundliche Bereitstellung des Rezensionsexemplars.

Szczegóły:
Tytuł: Star Wars: Rebelianci, tom 1
Tytuł niemiecki: Star Wars Rebels, Band 1 – Der Manga
Tytuł oryginalny: Star Wars Rebels, vol. 1
Autor: Mitsuru Aoki
Tłumaczenie: Markus Lange
Wydawnictwo: Panini Verlags GmbH
Data premiery: 25 stycznia 2022
Liczba stron: 164
Oprawa: miękka
Cena: 8,99 €

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!

Niech Moc będzie z Tobą!

Copyright © 2016 Świat Star Wars , Blogger