Wydaje się, że Tom Holland robi wszystko dobrze w swojej karierze. Ale nie udało mu się otrzymać ważnej roli w Gwiezdnych wojnach: Przebudzeniu Mocy. Powodem tego był droid, który rozśmieszył go podczas castingu.
Prawie żaden inny młody aktor w Hollywood nie ma obecnie lepszych wyników niż Tom Holland. Grając w MCU Petera Parkera, znanego jako Spider-Man, został supergwiazdą i podczas gdy fani Marvela czekają na premierę filmu Spider-Man 3: No Way Home, to fani gier zobaczą go w roli popularnego poszukiwacza przygód Nathana Drake'a w filmie Uncharted, którego premiera zaplanowana jest na 2022 rok.
Tom Holland jest nie tylko gwiazdą wysokobudżetowych blockbusterów, ale może też dać popis w średnio budżetowych filmach, takich jak Cherry czy The Devil All The Time, użyczył także głosu głównej postaci w filmie animowanym Pixara Naprzód. Przystojny aktor ma także spore grono fanek i fanów.
Jednak mimo sporych osiągnięć Tom Holland nie dostaje każdej roli, o którą się ubiega. W wywiadzie dla magazynu Backstage aktor wcielający się w Spider-Mana ujawnił, że kiedyś brał udział w castingu do nowej trylogii Disneya Star Wars. Ale nieoczekiwana wydarzenie podczas castingu sprawiło, że stracił panowanie nad sobą i to zrujnowało jego szansę na rolę w trylogii sequeli.
Jak wiemy, Tom Holland, faktycznie ubiegał się o rolę szturmowca FN-2187, a później bojownika Ruchu Oporu Finna w Gwiezdnych wojnach: Przebudzeniu Mocy. Powiedział, że przeszedł już cztery do pięciu rund w procesie castingu, gdy odgłosy droida (Tom Holland błędnie nazywa go „dronem”) sprawiły, że stracił panowanie nad sobą:
Pamiętam, jak grałem tę scenę z kobietą [...], a ona była tylko dronem. Powiedziałem na przykład: „Musimy wracać na statek!”, A ona po prostu zrobiła „Bleep, bloop bloop, beep bloop”. Po prostu nie mogłem przestać się śmiać. Wydawało mi się to zabawne i czułem się naprawdę źle, ponieważ bardzo starała się, by dobrze zagrać androida lub drona, czy jak tam się nazywają. Oczywiście nie dostałem tej roli.
Jesteśmy przekonani, że kobieta, o której wspomina w wywiadzie Holland, miała naśladować odgłosy droida BB-8, z którym Finn miał kilka interakcji VII Epizodzie Sagi Skywalkerów.
Z perspektywy czasu Tom Holland może winić swój wybuch śmiechu za niepowodzenie podczas castingu. Ale fakt, że nie wie, jak w uniwersum Gwiezdnych wojen określane są droidy i stwierdza „android lub dron, czy jak tam się nazywają”, sugeruje, że przygotowanie do roli nie było dobre.
Ale ironia na bok. Gdyby Tom Holland rzeczywiście mógł zagrać Finna w sequelach sagi Star Wars, postać byłaby zupełnie inna. Zamiast tego, oczywiście, rola przypadła Johnowi Boyedze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!
Niech Moc będzie z Tobą!