Tym razem Rey (i ścigający ją pozostali zbieracze) są już w środku wraku. O dziwo, jak na wrak, jest tam dosyć sporo - począwszy od przepastnych tuneli aż na zalewie hełmów szturmowców kończąc. Nawet to wszystko ma swój klimat, bo nie wiadomo, co czeka dalej. A na końcu czeka... wrak jakiegoś myśliwca. Ot, taka rosyjska wydmuszka w gwiezdnowojennej wersji.
Oczywiście zeszyt zawiera też drugą historię dotyczącą tego, jak wrak się na Jakku znalazł. A konkretnie to ciąg dalszy bitwy kosmicznej, z której niestety niewiele wynika poza tym, że jeden pilot zdołał wbić się do niszczyciela, przy okazji trochę go uszkadzając i teraz znajduje się naprzeciw oddziału szturmowców. Osobiście nie jestem fanem armii jednoosobowej, ale już tyle dziwnych rzeczy widziałem, że chyba to zignoruję.
Grafika w pierwszej historii stoi pod znakiem ciemności. Ciemność jest wszędzie i poza postaciami i paroma innymi rzeczami niewiele widać. Dodaje to klimatu, ale patrząc na styl graficzny serii, gdzie dominują żywe kolory... trochę psuje to imersję. Z kolei grafika w drugiej historii jest tak bezpłciowa, że mogę tylko napisać, że jest.
Dwie trzecie historii za nami, pozostał jeden zeszyt. Szczerze powiedziawszy, gdyby część z Rey byłaby dłuższa, może byłbym zainteresowany bardziej, a tak... czekam tylko na końcówkę.
Ogólna ocena: 7/10
Fabuła: 7/10
Rysunki: 7/10
Postacie: 7/10
Szczegóły:
Tytuł: Star Wars Adventures: Destroyer Down #2
Autor: Scott Beatty
Rysunki: Derek Charm, Jon Sommariva
Wydawnictwo: IDW Publishing
Data premiery: 5 grudnia 2018
Liczba stron: 32
Oprawa: miękka
Cena: 3,99$
Oprawa: miękka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!
Niech Moc będzie z Tobą!