Ciemność rośnie w siłę: Cavan Scott opowiada o powieści "Burza nadciąga" | Wielka Republika

Redaktor StarWars.com Dustin Diehl rozmawia z pisarzem Cavanem Scottem o opowiadaniu bardziej dojrzałej historii, najemnikach Jedi i inspiracjach mających wpływ na jego nową powieść.
Avar. Loden. Bell. Elzar. Nie możemy zapomnieć o Emberze. Wcześniej, przedstawiliśmy bogatą obsadę zapadających w pamięć bohaterów z powieści Światło Jedi, pierwszej książki otwierającej nową inicjatywę Lucasfilmu, która zabiera fanów do czasów świetności Zakonu Jedi. Teraz, w drugiej dorosłej powieści w cyklu, powieści Burza nadciąga, jesteśmy gotowi, by zabrać fanów głębiej we wcześniej nieeksplorowaną erę Gwiezdnych Wojen. Napisana przez Cavana Scotta, jednego z architektów inicjatywy zatytułowanej Wielka Republika, powieść Nadciąga Burza koncentruje się wokół Festiwalu Republiki: wielkim pokazie możliwości i rozszerzaniu pokoju w Republice, zorganizowanym przez kanclerz. Festiwal jednakże przyciąga także uwagę złowieszczych Nihilów, których pragnienie chaosu i zniszczenia jest wciąż nieposkromione. Celebrując premierę powieści, StarWars.com rozmawia ze Scottem, z nadzieją, że zdradzi kilka pozbawionych spoilerów szczegółów na nadchodzące gwałtowne wydarzenia.


StarWars.com: Od lat jesteś znany ze wspaniałych historii z galaktyki Gwiezdnych Wojen, szczególnie dla młodych czytelników. Podczas gdy miałeś okazję położyć swoją rękę na zapadających w pamięć historii dla starszej publiczności, jak krótkie opowiadania w zbiorach From a Certain Point of View czy audio drama Dooku: Jedi Lost, to Burza nadciąga jest twoją pierwszą dorosłą powieścią z Gwiezdnych Wojen. Jakie jest twoje podejście do takich projektów jak ten, czy różniło się od twoich wcześniejszych prac?

Cavan Scott: Cóż, to interesujące ponieważ przeskakuje z powieści dla młodego czytelnika do tych dla dorosłych w innych franczyzach i także w mojej własnej pracy. Tak więc, zawsze staram się podchodzić do historii w ten sam sposób. Historia to historia, nie ważne co zamierzasz w niej opowiedzieć. Różnicą, to oczywiste, jest rodzaj gazu przez którą przechodzi.  Więc, jeśli myślę o historii, kiedy planuję co ma się wydarzyć, jak będzie to ze sobą współgrać, właściwa mechanika opowiadania historii jest bardzo podobna do tego, co i tak bym zrobił. Naturalnie, masz trochę więcej swobody, gdy piszesz dla dorosłego czytelnika i działasz wokół znacznie ciemniejszych rejonów w tej historii. W tej historii, jest wiele ciemnych rejonów. Dla ludzi, którzy znają mnie tylko z pracy nad Gwiezdnymi Wojnami, będzie to najmroczniejsza rzecz mojego autorstwa jaką przeczytają, co może być także szokiem. Tak, naturalnie w powieści dla dorosłych ludzi możesz poruszyć kwestie, których normalnie byś nie ruszył i których poruszać nawet nie powinieneś w powieściach dla młodzieży. Daje to także możliwość naprawdę zagłębić się w konsekwencje akcji, które widzisz. Ponieważ wiele czasu w Gwiezdnych Wojnach w pisaniu dla młodszego czytelnika to ekscytacja, emocjonujące pościgi i są to rzeczy, których oczekuje się od Gwiezdnych Wojen, a tempo cały czas rośnie, to tak naprawdę mierzysz się ze wszelkimi konsekwencjami, a musisz zrobić to tak, by nie straumatyzować żadnego ze swoich czytelników. To ważne, by pokazać dzieciom konsekwencje akcji, zwłaszcza gdy mierzą się z sytuacjami, gdzie jest przemoc albo niebezpieczeństwo. Oczywiście, w powieści dla dorosłych możesz się w pełni zagłębić w każdy rodzaj tych konsekwencji.
StarWars.com: Wraz z powieścią Burza nadciąga nie tylko piszesz dla zupełnie innej publiczności, ale także piszesz dla zupełnie innego medium - twój dotychczasowy wkład w Wielką Republikę silnie wiązał się wokół historii komiksowych. Jakie są plusy i minusy pisania poważnej części opowieści tradycyjną prozą, zamiast przedstawiając ją w medium wizualnym?
 Cavan Scott: To interesujące, jednym z największych minusów dla mnie było to, że kocham pracować w grupie. Dlatego kocham wizualną i audiatywną, a ostatnio także telewizyjną pracę, ponieważ jesteś wtedy częścią większej grupy opowiadającej daną historię, konstruując ją ze wszystkimi. Dobrą sprawą związaną z tym projektem jest to, że grupa jest mu w pełni oddana, ponieważ grupa innych pisarzy z którymi współpracowałem przez ostatnie kilka lat tworzyli ten projekt razem. Oczywiście, zawsze jest to dla mnie zniechęcające, gdy wracam do prozy, realizacja, że nie będę mógł porozmawiać z artystą, albo z reżyserem, albo z aktorem. Jestem tylko ja i strony, mnóstwo stron przez wiele miesięcy. To trochę przerażające. To właśnie dla mnie był duży minus.

Z plusów, jak sądzę, na pewno poczucie skali. Wiesz, w komiksie, masz do czynienia z dwudziestoma stronami na miesiąc, więc to oczywiste, że to znacznie powyżej normalnej objętości, zwłaszcza gdy mówimy o rozwijanej serii jaką jest Wielka Republika. To naprawdę sporo opowieści, ale oczywiście masz limit stron. Więc, wraz z powieścią miałem możliwość nadać pewnym rzeczom większą głębię, ale także mogłem tylko nakreślić skalę Targów Republiki, co było konieczne do przedstawienia tych Targów. Chciałem też mieć do czynienia z większą ilością punktów widzenia. To chyba największa ilość tychże z jaką kiedykolwiek miałem do czynienia w powieści. Co także, było trochę zniechęcającą sprawą.

Kiedy zaczynam powieść, lubię ją sobie rozplanować na dużej tablicy wraz ze wszystkimi postaciami, zwłaszcza jeśli są oni częścią rozwijającej się historii: gdzie znajdują się poszczególni bohaterowie, gdzie ich widzieliśmy po raz ostatni. Mamy w niej wiele postaci ze Światła Jedi - tak więc, gdzie oni byli? Elzar Mann jest tego doskonałym przykładem: jakie było jego ostatnie momenty? Następnie, mamy też kilka postaci z komiksów i innych książek. Wtedy właśnie planuję gdzie mają się znaleźć na końcu, wypełnić środek i wypracować najbardziej interesującą ścieżkę dla każdej z nich, by dostali się tam, gdzie zaplanowałem.

Kiedy zdałem sobie sprawę jak wielu postaci jest w tej książce, to zdałem sobie sprawę, że to ten moment w którym muszę usiąść i zaplanować każdy jej element. Jednocześnie wciąż dając sobie szansę na zaskoczenie niektórymi postaciami, ponieważ jest w tej książce wiele poruszających fragmentów. Jedyną dodatkową rzeczą, którą musiałem zrobić na jej potrzeby, było dokładne rozrysowanie mapy Targów, ponieważ musiałem wiedzieć co gdzie się znajduje, włączając w to rzeczy, które nigdy nie znalazły się w powieści. Tak, to były pierwsze rzeczy jakie zrobiłem.

StarWars.com: Podczas gdy mówimy o wszystkich tych postaciach i mapowaniu ich podróży, wielu z nich przedstawiono wcześniej, a szczególnie w powieści Charlesa Soule'a Światło Jedi. Którzy z tych bohaterów, przedstawionych w pierwszej książce, były dla ciebie najbardziej interesujące do podjęcia i pisania dalej w powieści Burza Nadciąga?
Cavan Scott: Elzar Mann. Absolutnie Elzar. O Avar Kriss pisałem już w komiksach. Interesującą sprawą jest to, że pierwotnie Avar była dwiema odrębnymi postaciami. Ja miałem szeryfa Gwiezdnego Blasku, a Charles miał swoją postać - nie pamiętam teraz, która z nich nazywała się Avar, wydaje mi teraz, że to było bardzo dawno temu - ale każda z tych postaci była bardzo podobna i zdecydowaliśmy je połączyć i zrobić jedną osobę. To naprawdę pozwoliło posunąć opowieść do przodu. Pisanie o Avar było świetne, ale Elzar był dużo ważniejszy w tej powieści. Dało mi to możliwość zobaczenia drugiej strony tego partnerstwa.

Elzar jest fascynującym bohaterem, ponieważ jest w nim wiele z tego, co podsumowuje dlaczego uważam, iż ta era jest tak ekscytująca. A także fakt, że nie jest dogmatyczny. Wielu z naszych Jedi w Wielkiej Republice nie jest dogmatycznych. Oni nie kierują się tą zasadą. Jest taki tekst w pierwszym numerze [komiksu - przyp.red. ŚSW] Wielka Republika, w którym Sskeer mówi: "Jedi to nie tylko papugi powtarzający mantry i wiedzę". Jest ku emu powód, dla którego umieściłem to w pierwszym zeszycie, ponieważ tak właśnie widzę tych Jedi. Żyją według tych słów - dla grupy Jedi, którzy faktycznie powtarzają mantry, a których Wielka Republika jest pełna - ponieważ znajdują się w tak różnych sytuacjach. Sądzę, że mają te mantry, których używają przez cały czas, by utrzymać się w połączeniu z tym, w co wierzą. Elzar, przesuwa te granice i oczywiście było coś fascynującego w wizji, którą miał w Świetle Jedi, co chciałem kontynuować. Elzar z całą pewnością znajdował się na tej liście.
 

Szczerze mówiąc, był na niej także Bell. Bell Zettifar. Ponieważ w pierwszej książce odbył bardzo interesującą podróż, w sposobie w jaki został przedstawiony, wraz ze swoim Mistrzem Lodenem Greatstormem. To było fascynujące wiedzieć, że będę miał Jedi, który mierzy się w pewnym sensie ze stratą. Nie chcę teraz powiedzieć, jak radzi sobie ze stratą i co oznacza ta strata, ponieważ o tym ludzie przeczytają w książce. Ponownie, z tymi Jedi, próbowaliśmy eksplorować istotę Jedi, nie tylko w tej erze, ale też w każdej erze i to jacy powinni być. Kiedy mówisz, że "Jedi się nie przywiązują", to cóż, z całą pewnością się przywiązują. Widzieliśmy to w prequelach. Obi-Wan odwraca się do Anakina i mówi mu "Jesteś moim bratem" i to właśnie jest przywiązanie - bum! w samym środku filmu! Nie mamy tutaj robotów, nie mamy droidów i pojawia się nawet tekst: "Nie jesteśmy droidami i nigdy nimi nie powinniśmy być". Jedi odczuwają pewne sprawy bardzo, bardzo głęboko, ale ale kontrolują swoje emocje. Tak samo w przypadku Bella, widziałem kogoś u kogo mogłem to eksplorować.

W zasadzie, jest to coś, co ma miejsce w całej książce. Wielu Jedi musi mierzyć się z faktem, że są osobami publicznymi i cała galaktyka ich bacznie obserwuje. Zwłaszcza na Valo, zwłaszcza na Targach Republiki. Stają się w pewnym sensie własnością publiczną. Jak oni się z tym czują? To jeden z motywów, który sprawdzamy na kartach Burza nadciąga.

StarWars.com:  Porozmawialiśmy trochę o istniejących postaciach, których czytelnicy już poznali przez komisky albo wcześniejszą książkę Światło Jedi, jednakże Burza nadciąga przedstawia także kilku nowych bohaterów. Kim się najbardziej ekscytujesz na fakt, że poznają ich także czytelnicy?
Cavan Scott: To interesujące, ponieważ wydaję mi się, że wszyscy poznali Stellana Giosa, bo wszyscy o nim ciągle mówili od pierwszego dnia i znajdował się na szkicu koncepcyjnym od samego początku. Ponownie, to była bardzo znamienna rzecz - było tak wiele przedstawionych postaci, że chcieliśmy wprowadzić Stellana w tym właśnie punkcie. Jest nowym członkiem Rady, jest bardzo uznanym Mistrzem Jedi, jest członkiem czegoś w rodzaju trójcy. On, Avar i Elzar razem dorastali, ale poszli odrębnymi ścieżkami i zaznaczyli swoje nazwiska w Zakonie. On właśnie został wyniesiony, jak ja to mówię, do Rady, więc musi mierzyć się z faktem, że nagle ma odpowiedzialność o której nigdy nie myślał, że mógłby, ale do której się przygotowywał - prawdopodobnie jednak nie jest to też dokładnie to, czego się spodziewał.

Stellan był bardzo interesującą postacią do pisania. Ludzie mają wiele różnych opinii o Stellanie, mimo iż dotychczas nie pojawił się w żadnym kawałku literatury, wiedziałeś o tym? Miał gdzieś jakiś tekst albo dwa - jak sądzę miał jeden tekst albo dwa teksty w Świetle Jedi. Jednakże, wiesz, tak naprawdę nie zdążyliśmy go poznać - ludzie znają go tylko z jego miecza świetlnego i... jego brody. Tak więc, to było bardzo ekscytujące. W tym sensie, że my pisarze znaliśmy Stellana od długiego czasu, więc to było interesujące móc przenieść go na strony powieści i zobaczyć jak te relacje będą ze sobą współgrać. 

Była jeszcze jedna postać, którą cieszyłem się, że mogłem ją przedstawić czytelnikom, a mianowicie Ty Yorrick, która jest byłą Jedi i najemniczką. Jest byłą Jedi, która opuściła Zakon kiedy była znacznie młodsza. Jest tajemnicą dla wielu ludzi, włączając w to wielu Jedi, którzy nawet nie wiedzą, że ona istnieje. Wiesz, ponieważ w tym czasie Zakon jest dużą, starą organizacją i nie wszyscy nawet nawet wiedzą, kto tak naprawdę jest jej członkiem. Ona opuściła Zakon, wydeptała swoją własną ścieżkę. Definitywnie wciąż podąża ścieżką światła, ale zrobiła z siebie najemniczkę, zabójczynię potworów, by chronić ludzi według własnych zasad. Także tutaj, miałem od zawsze plan, by przedstawić ją w tej powieści ponieważ miejsce akcji czyli Festiwal Republiki pozwalało wielu postaciom pojawić się w jednej przestrzeni. Pisało mi się ją wspaniale, ponieważ nie jest jedną z tych postaci, która mówi to, czego byś oczekiwał po Jedi. Nie zawsze też działa według zasad, których oczekiwałbyś po Jedi. Dzieje się tak, ponieważ nie jest już Jedi. Oczywiście, nadal ma to serce - jest Padawanką którą kiedyś była, wciąż nią jest gdzieś w swoim umyśle, ale w nieco inny sposób aniżeli Ahsoka, która była częścią Zakonu i miała bardzo bliską relację ze swoim mistrzem. Naturalnie, Ty miała też bardzo odmienną podróż, o której opowiem w innej historii, a mianowicie w komiksie Monster of Temple Peak.

StarWars.com: Powiedziałeś o tym jak Festiwal Republiki pozwoliły zebrać wielu postaci w jednym miejscu. Festiwal jest główną osią wydarzeń powieści Burza nadciąga i były zapowiadane jako klimatyczne wydarzenie jedyne w swoim rodzaju. Światło Jedi miało swój sposób na budowanie napięcia i klimatyczne wydarzenie wraz z Wielką Katastrofą. Jakie było twoje podejście do kreacji napięcia i podbudowywania do finału opowieści w sposób, by było ono unikalne dla czytelników, którzy zetknęli się już z Wielką Republiką?
Cavan Scott: Cóż, sądzę że, strukturalnie, pomógł mi fakt, iż Wielka Katastrofa jest początkiem wszystkiego w Świetle Jedi. To pierwsze słowa o których czytasz - jak doszło do katastrofy. Przez nią, poznajesz Jedi. Ja byłem w nieco odmiennej sytuacji - fakt, że książka jest ułożona w taki sposób, wynika z tego, że musimy poprowadzić do otwarcia Festiwalu. Zastanowiłem się nad tym i sięgnąłem po kilka książek mojego ulubionego - jak również uwielbianego przez wielu ludzi - pisarza. Mam tu na myśli Stephena Kinga, a szczególnie powieść Miasteczko Salem*, którą absolutnie kocham i czytałem ją wielokrotnie. Miasteczko Salem jest wspaniale napisana ponieważ przedstawia te wszystkie postacie. Wiesz, tam są wampiry i sprawy przybierają zły obrót w bardzo szybki sposób. Mam na myśli to, że King zrobił to w tak doskonały sposób; w krótkim czasie, masz wrażenie, że znasz wszystkich. Nie chcę powiedzieć, że jestem następnym Stephenem Kingiem, nigdy bym tak nie powiedział - ale mogę uczyć się od najlepszych! To było to, co chciałem uzyskać. Chciałem mieć możliwość przedstawienia kim są te postacie, a następnie wrzucić ich w wir wydarzeń. Następnie obserwujemy ich czy polecą w ten ogień, czy się w nim spalą. Z natury tej książki, musiała mieć taką strukturę. Oznacza to też, że być może pierwsze pięć rozdziałów jest nieco wolniejsze od tych ze Światła Jedi, ale mam nadzieję, że kiedy akcja zaczyna się rozkręcać, to tak naprawdę nie przestaje pędzić do przodu.
StarWars.com: Podczas gdy Miasteczko Salem oparte jest wokół zagrożenia ze strony wampirów, Burza nadciąga rozgrywa się wokół zagrożenia ze strony Nihilów. Jako pisarz, który ma głównie do czynienia z innymi głównymi złoczyńcami Wielkiej Republiki, Drengirami, czym dla ciebie było zanurkowanie w świat Nihilów?
Cavan Scott: Byłem bardziej zaangażowany w powstanie Drengirów. Wszyscy jednak byliśmy zaangażowani w Nihilów, ale to Charles Soule miał najważniejszą rolę w tworzeniu Nihilów, ich struktury i wszystkiego z nimi związanego. Myślę, że i jest to interesujące, kiedy zaczynałem pisać powieść, Charles nie skończył jeszcze pisania Światła Jedi, a przynajmniej jej ostatecznej formy. Byliśmy w tym samym czasie w trakcie pisania. Tak naprawdę, ponieważ pierwsza książka była zaplanowana w każdym szczególe i wszyscy wiedzieliśmy, co się w niej wydarzy, oznaczało to, że mogę wskoczyć i zacząć swoją. Jednakże, przypuszczam, że próbowałem zapełnić swoją głowę myślami o Nihilach, podczas gdy były oni tworzeni przez Charlesa. Było więc między nami dużo rozmów, podczas gdy pracowaliśmy nad klimatycznymi scenami Światła Jedi, o tym co się dzieje i jakie będzie ich znaczenie. To było naprawdę świetne, ponieważ mogliśmy wzajemnie się nakręcać i mogliśmy, wiesz, rozwijać tych przeciwników w tym samym czasie. Mam nadzieję, że ludzie zauważą te powiązania.

Z oczywistego punktu widzenia, pisanie o Nihilach było nieznacznie łatwiejsze, w tym sensie, iż oni mogą więcej mówić, wyrażają emocje i nie chcą po prostu wszystkich zjeść. Drengiry, z natury, miały być kosmicznym horrorem, którego nikt nie zna. Nie mogliśmy się tak naprawdę nigdy w żaden sposób za wiele o nich dowiedzieć ponieważ uznałem, że wówczas stracą swoją tajemniczość. W tej książce zagłębiamy się bardziej w to, co czyni Nihilów Nihilami oraz w to, co czyni Marchiona Ro przywódcą, którym jest. Wciąż obserwujemy jak zmienia się jako przywódca - nie jest jeszcze w pełni uformowany, musi radzić sobie z politykami wokół siebie, jak hierarchia radzi sobie z tym, co on zrobił dla Nihilów oraz jak próbuje to zjednoczyć. Zabawa z tymi wątkami, to była kapitalna sprawa.

* Powieść grozy wydana  po raz pierwszy w 1975 roku. W oryginale zatytułowana Salem's Lot. [przyp. red. ŚSW]

Źródło: starwars.com
Tłumaczenie: Lupus

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!

Niech Moc będzie z Tobą!

Copyright © 2016 Świat Star Wars , Blogger