Co do Lando - tak przerysowanej i karykaturalnej wersji już dawno nie widziałem. Jak wspominałem wcześniej, Lando powinien załatwiać przeciwników charyzmą, kłamstwami i generalnie ich zanudzić. Tymczasem Calrissian w komiksie nie dość, że chętnie chwyta za blaster (to jeszcze bym zrozumiał, ot sytuacja wymaga), to do tego rzuca swoje farmazony, których nie da się czytać już po drugim zdaniu. Serio, do kogo on to wszystko mówi? Sam do siebie? Gdzieś czytałem teorię, że cała historia to tak naprawdę zapisy z jego kronik i chyba tylko to by uratowało serię. Dalej mamy przebitki miejscowego ruchu oporu, na czele którego staje Lando... naprawdę? Facet nie jest jeszcze bojownikiem o wolność tylko szmuglerem, najpewniej by zwiał od razu. Tymczasem rzuca jakąś przemowę ku pokrzepieniu serc... Jest jeszcze wątek kobiety, która go zrekrutowała oraz jej ojca, ale prawdę mówiąc, nie pamiętam już, o co tam chodziło.
Przynajmniej graficznie nie jest źle. Można zawiesić wzrok na kadrach pełnych kolorów, popodziwiać widoki... Tylko to trochę za mało, żeby polecić zeszyt.
Seria powstała chyba tylko po to, żeby powiązać coś z filmem Solo. Bo innego powodu nie widzę. Dobrze, że pozostał tylko jeden zeszyt i można zapomnieć o tym dziele.
Ogólna ocena: 4/10
Fabuła: 4/10
Rysunki: 6/10
Postacie: 5/10
Szczegóły:
Tytuł: Star Wars: Lando: Double or Nothing, Part IV
Autor: Rodney Barnes
Rysunki: Paolo Villanelli
Wydawnictwo: Marvel Comics
Data premiery: 29 sierpnia 2018
Liczba stron: 32
Oprawa: miękka
Cena: 3,99$ / 15,99 PLNGdzie kupić:
ATOM Comics
Chcesz być na bieżąco? Polub Świat Star Wars na Facebooku!
LINK: ŚWIAT STAR WARS |
Niech Moc będzie z Tobą!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!
Niech Moc będzie z Tobą!