Wyobraźcie sobie to. Fantastyczna gwiazda Dzikich łowów, Ricky Baker, jako główny Jedi w Gwiezdnych Wojnach Taiki Waititiego. Co za wspaniałe czasy, aby w nich żyć.
Na szczęście, Hollywood nigdy nas nie posłucha (mimo to wyobraźcie sobie te one-linery), a z każdym dniem zapewne okazuje się, że coraz bardziej tracimy świadomość w poszukiwaniu nowych Gwiezdnych Wojen. Im częściej i dłużej rozmawiamy w gronie naszych znajomych fanów, zdajemy sobie sprawę o jednej sprawie. Potrzeba nowego filmu jest wręcz paląca.
Jeśli obecne raporty są prawdziwe, film Taikiego Waitiego wejdzie do produkcji na początku 2023 roku. Jednakże, niektórzy z nas mogą też poczuć otarcia w butach - jeśli rozumiecie co możemy mieć na myśli. Biorąc pod uwagę, że jego ostatni film Thor: Miłość i Grom, zbiera mieszane recenzje i równie krytyczne opinie od samego twórcy (najśmieszniejsze jest to, że nawet komediant nie potrafi odegrać się szybko i cięto), można sądzić, że Gwiezdne Wojny Taiki Waititiego nie jest najlepszym rozwiązaniem. Jak by to ująć łagodnie... Maclunkey!
Odkładając na bok prawdziwe znaczenie Maclunkey, można by stwierdzić, że jesteśmy jak Greedo w świecie Hana Solo, ale zapomnijmy na chwilę o jego Thorach. Mówimy przecież o facecie, który dał się poznać widzom filmem Co robimy w ukryciu? Następnie zrobił mocno niedoceniony film Dzikie Łowy. Ten sam facet zrobił pokręconą satyrę z nazizmu zatytułowaną Jojo Rabbit i zgarnął za nią Oscara. To jego mainstreamowe filmy. Szybko stał się reżyserem, który wraz ze swoim nazwiskiem wnosi do przysłowiowego pokoju wszystko, co z nim związane.
Ciężko zaprzeczyć, że mieszane (choć w większości pozytywne) opinie o jego ostatnim dziele są skazą, ale przecież każdy ma swój zły dzień (wielu dało by się pokrajać za to, by Thor: Miłość i Grom, był ich złym dniem). Gwiezdne Wojny jak najbardziej potrzebują się teraz różnić w swoich kreatywnych założeniach. W Marvel Studios, Kevin Feige i jego załoga stali się ostatnio znani z tego, że pozwalają swoim reżyserom na wypełnienie swojej własnej wizji kreatywnej niezależnie od kosztów, a właśnie czymś takim bez cienia wątpliwości okazał się być Thor: Miłość i Grom. Wizją Taiki Waititiego.
Przyjrzyjmy się tej wizji. Robiąc to, zaczniemy dostrzegać rzeczy z jego całej filmografii wykraczające poza pewne stałe dowcipy, z których stał się znany. To są podstawy, które leżą u podwalin każdej jego pracy i mogą nam dać pewną ideę, czego należy się spodziewać po jego wizycie w odległej galaktyce.
Film Taiki Waititiego będzie wolny, ale odpowiednio wymierzony
Zanim pójdziemy dalej, kwestią którą musicie zapamiętać, że w Hollywood istnieje system studiów. To, co przemawia na korzyść Taiki odnośnie jego Gwiezdnych Wojen to fakt, że nie tylko pracował z Lucasfilmem, ale także od kilku lat pracuje dla Disneya. Spójrzmy tylko na takie dane:
- Thor: Ragnarok – Na całym świecie zarobił 854 miliony dolarów w box office'ach
- Jojo Rabbit – Zarobił 90 milionów dolarów przy relatywnie małym budżecie. Taika był nominowany w kategorii Najlepszy Film i wrócił do domu ze statuetką za Najlepszy Scenariusz Adaptowany, którą otrzymał podczas 92 ceremonii rozdania Oscarów
- Serial telewizyjny Co robimy w ukryciu – Wyreżyserował kilka odcinków, w tym pilot. Nadal jest producentem wykonawczym serialu stacji FX, który obecnie ma emitowany sezon czwarty, a nawet otrzymał przedłużenie na sezon piąty i szósty. Serial otrzymał jedenaście nominacji do nagrody Emmy
- The Mandalorian – Wyreżyserował finał pierwszego sezonu i użyczył swojego głosu postaci IG-11
- Reservation Dogs – Twórca innego serialu dla stacji FX, którego sezon drugi miał premierę w sierpniu, po tym jak sezon pierwszy zdobył wynik 98% opinii krytycznej i wynik 89% opinii widzów na portalu Rotten Tomatoes
- Free Guy – Zagrał w tym filmie przeciwnika, Antwana. Dodatkowo, film w którym główną rolę zagrał Ryan Reynolds zaskoczył w box office'each zarobkiem 331 milionów dolarów na całym świecie
- Thor: Miłość i Grom – W chwili premiery zarobił 144 miliony dolarów i 303 miliony dolarów na świecie jest filmem , który miał najlepsze weekendowe otwarcie w całej franczyzie związanej z Thorem.
Tak, uważamy Miłość i Grom za sukces. Czas pokaże jak będzie to wyglądało w kolejnych box office'ach, ale na ten moment film odniósł sukces. Jeśli przełożymy taki zarobek na sukces dla konkretnego studia, niezależnie od jego jednostki, to i tak mamy spory wpływ. Oczywiście, nadal należy brać pod uwagę wytyczne i określone zasady, których należy przestrzegać, w każdym studiu filmowym - a przede wszystkim w studiu jakim jest Lucasfilm. Jednakże, może ugrać znacznie więcej i od tego momentu, wszystko wskazuje na to, że film Taiki nie będzie zależny od niczyjej wizji, a wyłącznie od jego własnej. Wbrew pozorom i powszechnej opinii, to wcale nie jest zły znak.
W filmie Thor: Miłość i Grom, znaleźć można było rozsądne połączenie tonów - dla większości z nas balans tych tonów był idealny, ale dla niektórych zostały przeciągnięte za mocno. To jednak nie przypadek, że jego ostatni film będący po raz pierwszy jego całkowicie własną komedią jest problemem. Marvel Studios pozwolił swoim filmowcom na pełną swobodę, by móc wypuszczać rekordową ilość treści o zróżnicowanej jakości. To był także powód dla którego Thor: Ragnarok był tak uwielbiany. Odpowiednio wymierzone proporcje i ujarzmianie ich zawsze były wyznacznikiem formuły dla sukcesu Taiki.
Często zapominanym elementem w tej ukłądance jest nominowana do Oscara Krysty Wilson-Cairns, która napisała scenriusz razem z Taiką. Wilson-Cairns miała swój udział także w pracy wielu uznanych reżyserów. Jej scenariusz do 1917 był stworzony razem z Samem Mendesem, napisała również scenariusz dla Edgara Wrighta na potrzeby filmu Ostatnia noc w Soho. Wyciągnijcie sobie z tego wnioski jakie chcecie, ale bezpiecznie jest się założyć, że w tej kolaboracji i z ograniczeniami wymaganymi przez Lucasfilm, film Taiki będzie prawdziwym gwiezdnowojennym szaleństwem - a także szaleństwem typowym dla niego.
Film Taiki będzie filmem o przyjaźni
Pewną częścią szaleństwa Taikiego będzie przyjaźń. Uczeni będą debatować, czy określenie "przyjaźń" jest właściwym słowem, ale jeśli oznacza to, że nasze przemyślenia będą dzięki niemu bardziej spójne i klarowne, to Ci sami uczeni mogą być zjedzeni przez wampiry.
Przyjaźń to luźna definicja dla tego kontekstu, ponieważ przybiera różne formy w projektach Taikiego. To coś więcej niż standardowa przyjaźń. Wyszczególnijmy sobie typy przyjaźni w filmach Waitiego:
- Orzeł kontra rekin to opowieść o przyjaźni, która zamienia się w romantyczne partnerstwo
- Boy opowiada o chłopcu i jego wyobcowanym ojcu próbującemu odnaleźć wspólną więź
- Co robimy w ukryciu pokazuje przyjaciół przezywających wspólnie swoje zwykłe życie jako wampiry w prawdziwym świecie
- Dziki łowy śledzą Ricky'ego Bakera i jego przybranego ojca w starciu z "facetem", który nie chce ich widzieć jako przyjaciół
- Thor: Ragnarok to historia przyjaciół, którzy czy tego chcą czy nie, muszą działać razem, żeby uratować swój dom
- Jojo Rabbit koncentruje się na tym jak dwójka ludzi z bardzo różnych środowisk i różnym spojrzeniem na świat może stać się przyjaciółmi
- Nasza bandera znaczy śmierć opisuje człowieka, który chce stworzyć więź z załogą statku pirackiego
- Nie powiedziano nam tym wprost w Thor: Miłość i Grom, ale widoczne jest zawiązywanie się przyjacielskiej więzi między Thorem, a Jane Foster
Waititi uwielbia dynamikę wokół przyjaźni. To prosty zabieg narracyjny, ale używa go w unikatowy sposób. Waititi zmusza swoich bohaterów do spędzania czasu ze sobą, z czasem ekranowym restrykcyjnie dedykowanym budowania źródła tej przyjaźni.
Wszystko co dzieje się w filmach Taikiego jest podporządkowane kawałkami z życia, które uwzględniają: proste pikniki, domówki gdzie można pożreć gości żywcem, albo gonitwy za dużymi świniami. W prawdziwym życiu, nie zawsze mamy czas na ploteczki przy kawce o tym, co wydarzyło się w pracy. Naprawdę musisz wypracować prawdziwą więź poprzez rzeczy które z kimś kochasz robić. To właśnie robi Taika i tak właśnie buduje swoje postacie. Proste aspekty z życia postaci stają się niezwykle istotne.
Nawet w swoim pierwszym blockbusterze, Thor: Ragnarok, znalazł sposób, by oddać ten aspekt, kiedy "prostota" była w nim prawdziwą miną. Rozmowa Thora i Hulka w sypialni, tuż po tym jak próbowali się pozabijać na arenie walk na Sakaarze jest w znacznej mierze wyciszeniem, intymnym momentem między dwoma bohaterami, którzy tak naprawdę nigdy nie mieli czasu ze sobą pogadać. Przez wiele lat w Marvel Cinematic Universe (MCU) aż do tego momentu obaj bohaterowie byli wyłącznie obok siebie. Mając chwilę by wreszcie usiąść i przypomnieć sobie dlaczego są przyjaciółmi oraz co naprawdę liczy się w życiu - dobre i wspólne momenty.
W Gwiezdnych Wojnach Taiki, należy oczekiwać małej grupki głównych bohaterów. Niezależnie od tego czy będzie to grupa dzieci, dorosłych czy kombinacja obu tych przypadków i postaci, można być pewnym, że będą to bohaterzy których trzeba będzie zrozumieć i się z nimi zżyć. Po tym jak wytworzą między sobą przyjaźń, ich podróż będzie miała bardzo intymne kształty.
Film Taiki będzie miał unikalnego złoczyńcę
Przypomnijmy, że to Taika Waititi wyreżyserował wprowadzenie antagonisty, które stało się najlepszym duetem kumpelskim w Gwiezdnych Wojnach. Moff Gideon był cudownym złoczyńcą w The Mandalorian i duża w tym zasługa Waitiego, który również w jego ukształtowaniu maczał swoje palce. Uznanie należy się też Giancarlowi Esposito, ale to właśnie reżyser ustawił jego występ. Oklaski należą się także Jonowi Favreau za scenariusz, ale to właśnie reżyser urzeczywistnił te strony na naszych ekranach.
Nie każdy z jego projektów ma swojego złoczyńcę, ale kiedy zaistnieje taka potrzeba, umożliwia Taikiemu jego wprowadzenie wytworzenie się więzi między bohaterami, sprawi, że sprawy będą bardziej osobiste kiedy złoczyńca stanie im na drodze. Pomimo bardzo prześmiewczego ujęcia prawdziwej postaci jaką był Adolf Hitler, był on fantastycznym złoczyńcą w Jojo Rabbit, ponieważ chcemy by Jojo wyrwał się spod jego wpływu. Fani Marvela powinni z kolei cofnąć się w czasie do momentu, gdy nie było Thanosa. Złoczyńcy w MCU nie byli idealni. Wtedy pojawiła się Cate Blanchett jako Hela. Teraz, Taika dał nam kolejnego wyróżniającego się złoczyńcą pod postacią Christiana Bale'a wcielającego się w Gorra Rzeźnika Bogów, który był jedną z najlepszych części Thora: Miłość i Grom.
Usłyszeć można też jednak głosy krytyki, że "Christian Bale został zmarnowany! Mógł zostać wykorzystany bardziej! Taika na pewno nie zrobi fajnego gwiezdnowojennego złoczyńcy!" Cóż, należy uznać, że to jakiś rodzaj maclunkeya. Złoczyńca nie zawsze ma przyćmić głównego protagonistę. Historia ma mieć znaczenie i w filmie Taikiego istotą jest podróż bohatera, który staje się nim z powodu zagadki w opowieści.
Przypomnijmy, że w oryginalnej trylogii mamy do czynienia z historią Luke'a, a nie Dartha Vadera. Ta podróż była tylko rozszerzona przez to, że złoczyńca był owiany kultem.
W kilku swoich filmach, w których nie uwzględnił żadnego konkretnego złoczyńcy, konflikt zazwyczaj przychodzi z zewnątrz. W Orzeł kontra rekin obserwujemy Lily. Przez czas trwania filmu, widzimy jej chłopaka który zostaje ogarnięty obsesją zemsty na swoim szkolnym wrogu, mimo iż grozi to zerwaniem ich więzi. Chłopiec w Boy (tak ma na imię bohater filmu) dochodzi do wniosku, że jego ojciec nie jest tym samym bohaterem, który wyidealizował sobie w swojej głowie przez te wszystkie lata, co z kolei prowadzi do kilku napiętych sytuacji.
Wnioski są takie, że mając prostą formułę Taikiego powstanie najbardziej klasyczny film z Gwiezdnych Wojen. Będzie się trzymał standardowej wędrówki bohatera, ale jego wrogowie będą złoczyńcami z bardzo zimnymi sercami. Nie będą się wahać. Kimkolwiek będzie kolejny złoczyńca w Gwiezdnych Wojnach, można być pewnym, że będzie jednym z najmocniejszych punktów tego filmu.
Film Taiki będzie komedią
Skupmy się na tonach komediowych. Każdy projekt Taiki zawiera jakieś elementy komedii. Jeśli idąc do kina na Thor: Miłość i Grom oczekujesz niczego innego jak ekscytującej jazdy bez trzymanki z kilkoma postaciami zmuszonymi do wzajemnej współpracy to popełnisz błąd. Każdy odcinek The Mandalorian zrobiony przez Taikiego jest wypełniony humorem niezależnie od tego jak wysoka stawka czeka na widzów w pierwszym sezonie serialu. Dla niektórych jego humor jest odpychający.
Wcześniej chwaliliśmy, ale jestem w mniejszości, która nie znosi Thora: Ragnarok za słaby dowcip (nawet nie pytajcie o słaby dowcip w Miłość i Grom). Jednocześnie, śmiałem się z każdego dowcipu w Jojo Rabbit czy w Wielkich Łowach. Faktem jest, że komedia to najbardziej subiektywny gatunek w całej rozrywce, bo każdy żart do każdego trafi inaczej. Dobra lub zła komedia, jej celem jest mieć sens w filmie.
Gwiezdne Wojny miały być zabawą. Szok i gula w gardle, nazwijcie to jak chcecie, wiemy, że to trudne do ogarnięcia w głowach co niektórych. Nawet jeśli dotychczasowy logotyp pokazywany przy zapowiedziach jego Gwiezdnych Wojen stawia je w zupełnie innym świetle. Nam, kojarzy się z filmem Żywot Briana Monty Pythonów. Jest to pewnego rodzaju podkreślenie, na podobnej zasadzie jak zrobił to Taika z Joji Rabbit czy z Co robimy w ukryciu. Nie chcemy jednak powiedzieć, że oczekujemy jego własnych Kosmicznych Jaj - jakkolwiek zabawne by to mogło być, czy komizm polegający na połknięciu haczyka i otrzymaniu Kosmicznych Jaj 2 nie jest kapitalny? Melowi Brooksowi udało się to na tyle dobrze, że wciąż mówi się o sequelach do jego filmu!
Chcemy powiedzieć, że bardzo interesujące może być właśnie takie spojrzenie, znane z jego filmów. Gdzie należałoby się spodziewać jego historii - czy w stylu Kosmicznych Jaj, czy rozbudowanej formy jego odcinków The Mandalorian czy w szaleństwie obu Thorów - ciężko na ten moment rozsądzać. Jeśli komedia byłaby utrzymana na poziomie jego finałowego odcinka The Mandalorian i balansowałaby w kierunku jego filmów kinowych byłaby tym, czego nie chcecie zobaczyć w swojej ulubionej kosmicznej operze, to chociaż przygotujcie się na klasyczny film z Gwiezdnych Wojen w którym będzie pełno zabawy.
Film Taiki będzie laurką pełną miłości do Gwiezdnych Wojen
Taika Waititi ma swój styl, który zachwyca publiczność już od jakiegoś czasu. Niezależnie, czy jest scenarzystą, reżyserem, producentem czy jest aktywny także na ekranie w swoich produkcjach, można z całą pewnością oczekiwać, nieoczekiwanego. Jak mówi sam Taika:
“Lubię wprowadzać widzów w maliny - 'ha to będzie o tym' a następnie sprawiać, że stwierdzają - 'Kurczę, coś poczułem!'"
Nie wiemy jak to odczuwacie, ale to uczucie jest magią filmów. Taika ma sposób, by te małe elementy coś znaczyły, niezależnie czy to moment wywołujący śmiech czy znacząca linijka tekstu w dialogu, który pogłębi relacje naszych bohaterów.
Na pewno nie zna każdego szczegółu odnośnie Gwiezdnych Wojen. Zapomniał więc, że Natalie Portman była w prequelach - wiecie ile szczegółów, szczególnie tak wyrwanych z kontekstu, zapominamy, gdy znajdujemy się w innym wszechświecie? Łatwo jest się przecież naśmiewać ze szczegółu, po tym gdy został wytknięty i przypomniany, a następnie używać ich jako zabawną anegdotkę, tylko po to by internet mógł to wyciągnąć i oczernić każdego, prawda ?
Spójrzmy na inny cytat z wypowiedzi Taikiego odnośnie Gwiezdnych Wojen. W jednym z odcinków Disney Gallery o pierwszym sezonie The Mandalorian, Taika stwierdził, iż:
“Nie traktują siebie zbyt serio, bo mają pełną wiarę w siebie".
Niechaj nikogo ta wypowiedź nie zmyli, Taika dokładnie wie jakie ma zadanie. Nawet jeśli zdejmą mu kajdanki, trzeba pamiętać, że trzeba uwzględnić różne elementy i tematy, które są już w Gwiezdnych Wojnach. Ma bowiem tendencję do łączenia ze sobą wątków w ten sam sposób jak robuł to Geirge Lucas w oryginalnej trylogii. Te filmy nie byłyby tak samo odbierane przez widzów, gdyby George nie poświęcił wystarczająco dużo czasu na rozwijaniu ikonicznej przyjaźni między Hanem, Lukiem i Leią.
Od swojego pierwszego filmu pełnometrażowego Orzeł kontra Rekin z 2007 roku, Taika Waititi dopieszcza te elementy, które kształtują jego bohaterów. Niektóre są ukryte w gigantycznych, kosmicznych przygodach, inne w mockumentach, a inne w dziwacznych, ale prostych dramatach. Niektóre z wymienionych brzmią nawet jak Gwiezdne Wojny, które chcielibyśmy zobaczyć.
Na koniec warto też zauważyć, że niezależnie od tego czy i kiedy doczekamy się filmu Taiki Waititiego z Gwiezdnych Wojen, o czym będzie opowiadał, w jakim momencie historii odległej galaktyki będzie się rozgrywał i w jakiej stylistyce będzie utrzymany, na pewno będzie to wydarzenie i Gwiezdne Wojny zrobione z miłością, wyczuciem i fantazją. Póki co trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość i po prostu poczekać nie tylko do premiery filmu, ale także do czasu, gdy będziemy wiedzieć o tym projekcie cokolwiek więcej i oficjalnie.
Źródło: starwarsnewsnet.com
Tłumaczenie i ostatni akapit: Lupus