FILMY I SERIALE

niedziela, 23 czerwca 2019

Odkrywamy Legendy: Star Wars. Tales of the Jedi: Dark Lords of the Sith

Recenzje tę dedykuję pewnej bardzo ważnej mi osobie... 

Star Wars. Tales of the Jedi: Dark Lords of the Sith to treściwa seria komiksowa autorstwa Toma Veitcha, Kevina J. Andersona oraz rysunkami autorstwa Chrissa Gossetta i Arta Wetherella, która była publikowana na łamach wydawnictwa Dark Horse Comics, od 1 października 1994 roku do 14 marca 1995 roku. W Polsce niestety nie doczekała się ona swojego wydania. 
Opis:
W głębi galaktycznej przestrzeni głupi i arogancki młody Jedi budzi starożytną śmiertelną moc. To uwodzicielskie zło prowadzi go ścieżką, która uczyni go Mrocznym Lordem Sithów, a jego ciemna moc sprawi, że sama galaktyka zadrży.
Przyznaję się bez bicia, że jest to moje drugie podejście do tej niełatwej dla mnie recenzji, pierwsza miała być o wiele dłuższa i opisywała bardzo szczegółowo to, co znaleźć mogliśmy w komiksach, lecz w pewnym momencie pomyślałem... "Hej? Po co to wszystko? Przecież nikt nie chce czytać streszczeń z dopiskami o opinii, to nudne." Dlatego też, zamiast szastać spoilerami, pozwolę Wam samym poznać tę komiksową serię, a tutaj opowiem wam tylko o moich odczuciach, co do poszczególnych zeszytów serii, więc lecimy! 


Zeszyt 1:
Masters and Students of the Force
Nazwa jak na gwiezdnowojenne standardy dość banalna. Można wręcz powiedzieć, że jest to swoisty wzór dla tytułów powieści czy też komiksów, bo pasuje niemalże do wszystkiego, co znaleźć możemy w tym uniwersum. Jednak dajmy już temu biednemu tytułowi spokój i przejdźmy do właściwej oceny tego, co najważniejsze, czyli zawartości, a w niej znajdziemy kawał naprawdę dobrej, nie fantastycznej, ale dobrej historii. Dynamika akcji nie pozostawia nam nawet chwili na oddech, co z jednej strony jest zaletą, ale z drugiej wadą, bowiem można się przy czytaniu solidnie zmęczyć, a wręcz do całego cyklu na starcie zrazić! Również postacie, choć miały stosunkowo mało czasu w porównaniu do dynamiczności fabuły na rozwój, zostały przedstawione wręcz idealnie. Tutaj bardzo pochwalić muszę sposób przedstawienia Exara Kuna oraz jego mistrza Jedi Voodo-Siosk Baaka, nie da się ukryć, że scenarzysta solidnie się do tego przyłożył, co owocuje już w kolejnych numerach


Zeszyt 2:
The Quest for the Sith
Tytuł przynoszący na myśl wielkie nadzieje, co do treści, na nasze nieszczęście złudne. Nie znajdziemy tu bowiem, ani za dużo samych Sithów, ani wielkich tajemniczych, jak i również niebezpiecznych zadań, zamiast tego otrzymujemy dość spory konflikt, ukazanie nowych sztuczek Mocy oraz kawałek może nie tak obiecującej treści, jak wskazuje na to sama nazwa, ale nadal dobrej i umiejącej przyciągnąć czytelnika. 


Zeszyt 3:
Descent to the Dark Side
No, czego to, tu nie było, co się nie działo: zamachy, wybuchy, ostre walki, odkrywanie sekretów Sithów. No cóż, jednym słowem uniwersalny komiksowy sandbox. Bierzesz to, co chcesz i po prostu cieszysz się kawałkiem dobrej opowieści. Spokojnie można czytać tenże zeszyt na fragmenty, zalecałbym nawet takie rozwiązanie, bo przy tym wszystkim można się pogubić, zwłaszcza że panuje tu spory bałagan, a uporządkowanie całości wydarzeń, nie oszukujmy się po prostu leży. Gdyby nie to z czystym sumieniem mógłbym przyznać temu tomowi pewne pierwsze miejsce w zestawieniu najlepszych komiksów tejże serii, a tak niestety otrzymuje on drugie zaszczytne miejsce. Kiedy zaś poruszane są kwestie fabularne, mym obowiązkiem, pozostaje ponowne wspomnienie o tym, jak bardzo dobrze rozpisani zostali tutaj bohaterowie i choć zapewne mówię to do znudzenia, scenarzysta wykonał kawał dobrej roboty. 


Zeszyt 4:
Death of a Dark Jedi
Po tak solidnym miszmaszu poprzednich zeszytów logicznym pozostaje fakt, iż przydałby się nam odpoczynek i lekkie "zwolnienie" dynamiki fabuły i o ile dla czytelnika, który przeczytałby ten numer, jako pierwszy byłby on nad wyraz dynamiczny, to, tak dla tego, kto przeczytał poprzednie tomy, będzie to, swoista ulga i czas na pozbieranie myśli. Zeszyt ten również dobitnie ukazuje jak po prostu nierozważni, potrafią być niekiedy nawet inteligentni ludzie. Właściwie cała historia to jeden wielki festiwal głupich decyzji prowadzących bohaterów do upadku. 


Zeszyt 5:
Sith Secrets
Półfinałowy, że to tak określę numer, nieuchronnie prowadzący nas do zakończenia. Ponownie wrzuceni jesteśmy w wir dynamicznych wydarzeń, będących konsekwencjami jak przed chwilą pisałem głupich decyzji głównych charakterów. Sama historia nie odbiega jakościowo od reszty, ale do najlepszych również nie należy, co zauważamy już po pierwszych kilku stronach. 


Zeszyt 6: 
Jedi Assault
Wielki finał! No, niestety nie taki wielki jak można, się tego po Dark Lords of the Sith spodziewać. Sytuację ratują tylko i wyłącznie ostatnie strony, bez nich zaś na pewno byłby to najgorszy zeszyt. Mimo wszystko jednak scenarzysta utrzymał to wszystko na mniej więcej równym poziomie, za co dostaje ogromnego plusa. Fani Sithów, do których również się wliczam, co osobiście gwarantuje, nie poczują się mimo wszystko zawiedzeni, powiedziałbym nawet, że czytanie całości dla tych ostatnich stron jest naprawdę opłacalne. 

Rysunki:
Zapewne większość z Was zauważyła, że nie wspomniałem do tej pory ani słowem o rysunkach, będących przecież jednym z najważniejszych, jak nie najważniejszym elementem każdego komiksu, niezależnie od marki. Spokojnie, nie zapomniałem o nich. Postanowiłem tylko poruszyć tę kwestię na koniec, bo cała seria rysunkowo pozostaje spójna, więc nie ma sensu sześć razy pisać o tym pod każdą opinią na temat danego zeszytu. Więc szata graficzna serii jest, hmm, dobra. Nie przepadam za tą kreską, o wiele bardziej wolę nowo kanoniczne obrazki, ale trzeba wziąć pod uwagę fakt wieku komiksów wynoszący ponad 20 lat! Więc trudno mieć jakiekolwiek pretensje na tymże polu. 

Podsumowując, polecam komiks każdemu poszukującemu dobrej opowieści na długie upalne dni (najlepiej na piaszczystej plaży nad morzem), niemniej radziłbym wpierw zapoznać się z poprzednimi seriami spod sztandaru Tales of the Jedi, recenzowanymi już w ramach naszej serii Odkrywamy Legendy. Jest to o tyle istotne, że nie da się bez tego zbytnio zorientować w wydarzeniach opisanych na łamach historii. 

Ogólna ocena: 7/10
Fabuła: 7/10
Rysunki: 6/10

Szczegóły:
Tytuł: Star Wars Tales of the Jedi: Dark Lords of the Sith 
Autorzy: Tom Veitch, Kevin J. Anderson
Rysunki: Chriss Gossett, Art Wetherell
Wydawnictwo: Dark Horse Comics 
Data premiery: 1 lutego 1996
Liczba stron: 160
Oprawa: miękka 
Cena: 17,95 USD

Jesteście ciekawi jakie publikacje zrecenzowaliśmy dla Was w ramach Odkrywamy Legendy (o której przeczytacie więcej tutaj>>)? Oto spis treści (w nawiasie podaliśmy rok, w którym, toczy się akcja danej publikacji):

1 komentarz:

Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!

Niech Moc będzie z Tobą!