FILMY I SERIALE

czwartek, 19 grudnia 2019

Recenzja: Star Wars The Mandalorian: Chapter 6

Czasami nie warto wracać do starych znajomych. Zwłaszcza takich, którzy choć czule Cię wspominają, to jednocześnie śmieją się Ci w twarz i szukają pretekstu żeby przy okazji spotkania zrobić psikusa, takiego przysłowiowego pstryczka w nos. Często się jednak okazuje, że Ci sami znajomi zapominają kim jesteś i że nie dajesz sobą pomiatać. Ostrzegając przed potencjalnymi spoilerami dotyczącymi fabuły, sprawdzamy jak wypada szósty odcinek Mandalorianina  pod tytułem Więzień.
Dyn Jarren kontaktuje się z jednym ze swoich byłych wspólników Ranzarem "Ran" Malkiem w celu zdobycia szybkiej roboty. Ten wita go na swojej stacji z otwartymi ramionami i oznajmia, że akurat ma robótkę na pięć osób i potrzebny będzie jego statek. W skład ekipy, oprócz niego ma wchodzić były imperialny strzelec wyborowy Mayfeld (Bill Burr)*, Devaroniański siłacz Burg (Clancy Brown, który podkładał też głos Savage Opressa w Wojnach Klonów i Ryderowi Azadi w Rebeliantach, a także wystąpił w serialu... Star Trek Enterprise), droid-pilot Q9-0 nazywany przez wszystkich Zero (głos Richarda Ayoade'a, znanego z serialu IT Crowd) i Twi'lekianka Xi'an (Natalia Tena, znana z roli Tonx w serii filmów o Harrym Potterze). Ich zadaniem ma być odbicie więźnia z transportowca więziennego Nowej Republiki, którym okazuje się być brat Xi'an, Qin (Ismael Cruz Cordova). Infiltrując więzienny transportowiec walczą z różnego typu droidami strażniczymi i dostają się do pokoju kontrolnego, w którym wbrew zapewnień o wyłącznie robotycznej załodze trafiają na oficera Nowej Republiki, który zostaje zabity przez Xi'an. Oficer zdoła uruchomić system alarmowy, z którego Mando później skorzysta. Grupa uderzeniowa odnajduje celę Xina, ratuje go, a następnie zdradza Jarrena zamykając go w celi zamiast Twi'leka. Mandalorianinowi udaje się jednak z niej wydostać i po kolei wytropić towarzyszy. Tymczasem Q9-0 natrafia na przekaz Greefa Kargi i znajduje zielonego brzdąca, który postanawia pobawić się z robotem w chowanego. Droid zostaje jednakże zastrzelony przez Manda zanim ten zrobi krzywdę maleństwu. Dyn udaje się następnie z Xinem do Rana i odbiera zapłatę. Malk każe za nim wysłać myśliwiec, by ten go zestrzelił, po czym obaj odkrywają, że Mando podłożył im nadajnik Nowej Republiki. Trzy X-skrzydłowce wychodzą z nadświetlnej chwilę przed skokiem Razor's Cresta i niszczą stację kosmiczną. Na końcu okazuje się, że Jarren oszczędził Mayfelda, Burga i Xi'an zamykając ich w celi transportowca Nowej Republiki.

Szósty odcinek ponownie mocniej skupił się na profesji łowcy nagród. Skok na transportowiec więzienny wielu fanom zapewne podniesie ciśnienie, ale w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu, bo wyraźne są tu odniesienia do niekanoniczej już słynnej gry Knights of the Old Republic, gdzie podobnych potyczek z droidami i skradania się po wnętrzach statków lub baz wszakże nie brakowało. Ponownie postawiono na gęsty i mroczny klimat całości, mocno podkreślono charaktery poszczególnych najemników. Najmocniej błyszczy tutaj postać droida Zero, co potwierdza regułę, że roboty są najlepiej pisanymi postaciami Gwiezdnych Wojen oraz fantastyczna Natalia Tena w roli Twi'lekiańskiej zabójczyni Xi'an. Na szczęście tym razem nie wszystkie te postacie giną, więc jest szansa, że jeśli wydostaną się z transportowca lub więzienia Nowej Republiki to nie tylko spotkamy ich ponownie, ale także będą chcieli się na Jarrenie zemścić. Dowiedzieliśmy się też co nieco o przeszłości Mandalorianina: okazuje się bowiem, że przed Gildią pracował jako najemnik u Rana, miał romans z Xi'an oraz, że ma szczególny awers do robotów. Zielonego maleństwa tym razem z kolei także było nieco mniej i tylko jako mały przerywnik wstawiono z nim drobne sceny zabawy w chowanego. Ponownie też wykonanie stało na bardzo wysokim poziomie, co szczególnie widać było w bardzo pomysłowych sekwencjach walki i mistrzowskim budowaniu napięcia, tak pomiędzy poszczególnymi postaciami, jak i układaniu sekwencji.
Podobnie jak w przypadku wcześniejszych odcinków nie brakowało easter eggów, z czego jeden - jak już wspomniałem - wyraźnie odnosił się moim zdaniem do KOTORa. Ponadto, wprawne oko zauważy także insygnia Nowej Republiki, czyli pomarańczowego (żółtego?) ptaka podobnego do tego, który używała Rebelia. Inne growe odniesienie to wspomnienie o Alzoc III, która pojawiała się w Star Wars Galaxies i The Old Republic (to także pierwsze kanoniczne wspomnienie tej lodowej planety usytuowanej na Zewnętrznych Rubieżach). Trójka pilotów X-skrzydłowców, choć w odcinku nie poznajemy ich imion to z kolei kolejno: Trapper Wolf, Jib Dodger i Sash Kettet, w których postacie wcielili się reżyserzy serialu czyli (w kolejności imion postaci) Dave Filoni, Rick Famuyiwa (również reżyser szóstego odcinka) oraz Deborah Chow. Mayfeld podkreśla, że jest imperialnym strzelcem wyborowym, ale nigdy nie był szturmowcem, co ma odnosić się także do stwierdzenia Kenobiego w Nowej nadziei o "strzałach zbyt precyzyjnych dla szturmowców". W celach transportowca Nowej Republiki również można zaobserwować kilka ciekawostek, jak choćby Ardenianina czyli innego przedstawiciela gatunku do którego należał Rio Durant z Hana Solo. Śmieszkuje się  także z Gunganów, insynuując, że może Mando to tak naprawdę Gunganin, który boi się pokazać swoją prawdziwą twarz z powodu przynależności do tej rasy. Aktor grający oficera Nowej Republiki Davana to z kolei Matt Lanter, który w Wojnach Klonów podkładał głos pod Anakina Skywalkera. Droid Q9-0 wygląda bardzo podobnie do jednego z droidów spotkanych przez C-3PO i R2-D2 w piaskoczołgu. Z kolei typ droidów wartowniczych patrolujących korytarze transportowca wykazują podobieństwa do modelu 4D-M1N znanego ze stacji Colossus, którą można było zobaczyć w Ruchu Oporu.

Więzień, czyli szósty odcinek Mandalorianina podobał mi się znacznie bardziej od poprzedniego. Działo się w nim więcej, ciekawiej zostały napisane nowe postacie, a do tego poznaliśmy kilka szczegółów z życia Dyna Jarrena. Odcinek trzymał także w napięciu i pokazał więcej ze świata łowców nagród, płatnych zabójców i wszelakiej maści szumowin. Swoją konstrukcją bardzo przypominał mi to, co zawarto w legendarnych Opowieściach łowców nagród i fantastycznie pokazywał jak ogromny potencjał tkwi w luźnych historiach pokazujących półświatek, moralnie wątpliwych bohaterów i trudną profesję łowców nagród. Znakomicie, podobnie jak w Hanie Solo został tu także rozegrany koncept motywu włamania i nie obraziłbym się na więcej takich sytuacji na ekranie, czy to w serialu czy w filmie, osadzonych w świecie Gwiezdnych wojen. Do końca pierwszego sezonu Mandalorianina zostały jeszcze dwa odcinki, co oznacza że finał będzie musiał być równie emocjonujący i obfitujący w wydarzenia, ale tym razem bardziej rozwijające wątek zielonego malucha, który podobnie jak w piątym odcinku nie był najważniejszy i znów nie kradł serialu, choć każde jego pojawienie się u mnie nadal wywołuje całkowite rozczulenie.


* Co jednocześnie obaliło jedną z teorii o tajemniczym łowcy z końcówki piątego odcinka. Wszystko wskazuje też więc na to, że najprawdopodobniej będzie to jednak postać Moffa Gideona. Jak jednak będzie przekonamy się w dwóch ostatnich, nadchodzących odcinkach tego sezonu. Najbliższy - siódmy - wyjątkowo w środę 18 grudnia (!). Ósmy i zarazem finałowy będzie miał premierę w piątek 27 grudnia.



Recenzje poprzednich odcinków serialu:
  1. The Mandalorian - Chapter 1
  2. The Mandalorian - Chapter 2
  3. The Mandalorian - Chapter 3
  4. The Mandalorian - Chapter 4
  5. The Mandalorian - Chapter 5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!

Niech Moc będzie z Tobą!