FILMY I SERIALE

piątek, 6 listopada 2020

Recenzja: Star Wars. The Mandalorian: Chapter 9: The Marshal

Nasz ulubiony Mandalorianin, znany także jako Din Djarin, oraz Dziecko wracają w drugim sezonie pierwszego aktorskiego serialu z Gwiezdnych wojen. Dziewiąty rozdział ich podróży zatytułowany Szeryf rozpoczyna się od mocnego uderzenia, a potem napięcie rośnie niczym u Alfreda Hitchcocka. Do kompletu garść fantastycznych easter eggów i powrotów, także tych od dawna wyczekiwanych. 
Ostrzegamy jednak przed potencjalnymi spoilerami dotyczącymi fabuły i easter eggów z odcinka rozpoczynającego drugi sezon serialu!


Trwający ponad pięćdziesiąt minut odcinek zaczyna się od kapitalnego, wyjętego trochę jak z horroru (te świecące w ciemnościach oczy drapieżców!), spaceru Mandalorianina z Dzieckiem przez pozornie opuszczone miasto, które przemierza, by dostać się do kryjówki niejakiego Gora Kesha, który może posiadać informacje odnośnie Mandalorian, którzy mogą jeszcze ukrywać się w galaktyce. Po strzelaninie i wyciągnięciu z niego potrzebnych informacji, Din udaje się na Tatooine, gdzie ma się znajdować inny Mandalorianin, a tym samym całkowicie zmienia się ton odcinka, bo twórcy wyraźnie nawiązują w nim do klimatu westernów. Znajduje go w Mos Pelgo, gdzie okazuje się, że właścicielem zbroi pochodzenia mandaloriańskiego jest Cobb Vanth. Łączą swoje siły wraz z grupą Jeźdźców Pustyni, by pokonać nękającego okolice smoka krayt, w zamian Din ma zabrać jego zbroję.

Easter eggi? Zarówno te aktorskie, jak i związane z uniwersum z całą pewnością stanowią po raz kolejny wartość dodaną tego robiącego naprawdę dobre wrażenie odcinka. Choćby na samym początku, głos postaci Gora Kesha (pochodzącego z rasy Abbysinów, którego przedstawiciela można było wcześniej zobaczyć w kantynie Mos Eisley w Nowej nadziei) podkłada John Leguizamo, którego być może kojarzycie z serii Epoka Lodowcowa, czy John Wick, ale także wielu innych ważnych dla kinematografii filmów. W odcinku dziewiątym także nie zabrakło powrotów, tych bezpośrednich, jak i pośrednich. W tym pierwszym wypadku ponownie pojawia się Peli Motto (Amy Sedaris), która naprowadza Dina i Dziecko do miasta Mos Pelgo, kolonii górniczej nękanej przez smoka krayt, przy pomocy jednego ze swoich nabytków - droida astromechanicznego R5-D4 - tego samego, który dawniej miał zepsuty motywator. W Mos Pelgo, które fani mogą kojarzyć z rozszerzenia gry komputerowej The Old Republic zatytułowanej Knights of the Eternal Throne, spotyka tajemniczego Szeryfa, którym okazuje się być Cobb Vanth, który wcześniej pojawił się w trylogii Koniec i początek Chucka Wendinga, a którego po raz pierwszy zobaczyliśmy na (małym) ekranie. Zagrał go Timothy Olyphant, aktor doskonale znany widzom między innymi z seriali Deadwood, Justified czy Santa Clarita Diet, z roli zabójcy w filmowej adaptacji popularnej gry komputerowej Hitman czy Szklanej Pułapki 4.0. Jego postać nosi dziwnie znajomą zbroję, bo jest to dokładnie ta sama, która należała wcześniej do Boby Fetta, z tą różnicą, że obecnie jest ona bardziej pokiereszowana i niemal pozbawiona charakterystycznej kolorystyki. Nic dziwnego, po kąpieli w kwasach trawiennych saarlacka i trafieniu w ręce Jawów nie mogła by wyglądać tak samo. 
Pamiętacie może pierwszą wskazówkę z produkcji drugiego sezonu ujawnioną swego czasu przez Jona Favreau? To właśnie u Gora Kesha na arenie walczą dwaj Gamorreanie. Na Tatooine ponownie pojawiają się małe gryzonie znane jako scourriery, które po raz pierwszy pojawiły się na ekranie w Edycji Specjalnej Nowej nadziei, a później można było je zaobserwować w trylogii prequeli, ale najważniejszą istotą odcinka jest oczywiście smok krayt, którego w filmach dotychczas nie widzieliśmy (poza szczątkami w Nowej nadziei). Krayt upatrzył sobie swoje leże we wnętrznościach saarlacka, najpewniej tego samego z Jamy Carkoon, co z kolei może nam dawać wskazówki w jaki sposób zbroja mandaloriańska trafiła wpierw do Jawów, a następnie do samego Cobba Vantha. W końcu z Mrocznego widma wiemy, że zawsze znajdzie się większa ryba, prawda? Din Djarin dość niechętnie podejmuje się współpracy z Cobbem Vanthem, by pokonać krayta, ale szybko okazuje się też, że nie tylko oni chcą pokonać smoka. Sprzymierzają się z grupą Jeźdźców Pustyni, a same sceny podczas których obaj prowadzą negocjacje i ustalają plan działania z plemieniem Jeźdźców, niemal przywołuje sceny z Ataku klonów, z tą różnicą, że tym razem Anakin Skywalker nie zabija zamaskowanych mieszkańców Tatooine. Skoro mowa o Anakinie Skywalkerze, to wprawne oko z całą pewnością zauważy, że ścigacz Cobba Vantha jest nadbudowany wokół jednego z silników ścigacza, którym mały Anakin wygrał wyścig podczas święta Boonta w Mrocznym widmie. Zmyślne. Samo zakończenie epickiej walki ze smokiem krayt starszym fanom powinno przypomnieć podobną potyczkę z gry komputerowej Bounty Hunter, gdzie z postrachem pustyń Tatooine mierzył się Jango Fett, czyli ojciec Boby. Trzeba też wspomnieć, że sama idea walki ze smokiem krayt to także fantastyczny ukłon do jednej z misji w grze komputerowej Knights of the Old Republic, w której na prośbę Jeźdźców Pustyni należało dopaść i pokonać smoka krayt. 


Nie byłoby wizyty na Tatooine bez widoku na zachodzące bliźniacze słońca. Tym razem wpatruje się w nie tajemnicza postać, którą okazuje się być... Boba Fett! Ubrany w szaty Jeźdźców Pustyni, ale (już?) bez ich charakterystycznej maski, ale wyraźnie wpatrujący się w oddalającego się Dina Djarina z Dzieckiem i jego zbroją. Prawdopodobnie to właśnie on znalazł się przy ciele Fennec Shand w sezonie pierwszym. Znamienne jest też to, że w tym odcinku, starszego, doświadczonego i zapewne również zniszczonego fizycznie i psychicznie, Bobę Fett zagrał ponownie Temuera Morrison, który powinien być fanom Gwiezdnych wojen doskonale znany. To wszakże maoryski aktor, który zagrał w Ataku klonów Jango Fetta oraz klony. Teraz występujący jako starszy Boba Fett, najprawdopodobniej pojawi się jeszcze w tym sezonie. Spekuluje się, że nie tylko by odzyskać swoją dawną zbroję, ale także by odegrać jakąś ważną rolę w historii Djarina i Dziecka. Być może pomoże im w jakiś sposób w wypełnieniu zadania? Może sprzymierzy się z resztkami Imperium i Moffem Gideonem, by odzyskać Dziecko i zgarnąć nagrodę? Jedno jest pewne, powracający Boba Fett raczej będzie miał swój własny cel w tej opowieści i można się spodziewać, że nie będzie to zyskiwanie nowych przyjaciół. Cokolwiek przyszykowali dla niego twórcy serialu, ja bardzo się ucieszyłem na jego oficjalny, kanoniczny powrót i liczę, że dowiemy się w przyszłości więcej o jego wyjściu z saarlaca, przetrwaniu (pośród Jeźdźców Pustyni?) na Tatooine i o tym, jaką rolę odegra w historii Dina Djarina i Dziecka.
Niezwykle dynamiczny odcinek dziewiąty w reżyserii Jona Favreau, który genialnie odnajduje się w Gwiezdnych wojnach, to także fantastyczny ukłon do Szczęk Stevena Spielberga, w którym zamiast rekina mamy ogromnego smoka krayt nurkującego w piasku i w skałach niczym czerw z Diuny Franka Herberta (a jeśli chcemy pójść dalej w porównania, to możemy się dopatrzyć także innego kulturowego i literackiego ukłonu - do powieści Hermana Melville'a Moby Dick). Bardzo sprytne, a przy tym jest to genialny popis efektów specjalnych, który robi niesamowite wrażenie i genialnie byłoby mieć możliwość zobaczenia tych scen na dużym ekranie. Wciąż pozostając pod ogromnym wrażeniem rozdziału dziewiątego z wypiekami wypatruję następnego odcinka. Zarzutów, że tak naprawdę historia Mandalorianina i Dziecka nie posunęła się nawet odrobinę do przodu, osobiście nie mam, choć wiem, że niektórym nie odpowiada taki obrót spraw, ale pragnę przypomnieć, że mamy do czynienia z serialem, a nie filmem, a seriale żądzą się nieco innymi prawami. Wreszcie, ten odcinek to dosłownie perła wyjęta z trzewi smoka krayt i zanim będziemy mogli się nacieszyć kolejnym, ja zamierzam puścić go sobie jeszcze raz i ponownie porwać się tym fantastycznym obrazom, pozachwycać świetnym Olyphantem w roli Cobba Vantha, który mam nadzieję jeszcze się w serialu pojawi i powrotom naszych ulubionych Mandalorian - Dina Djarina i oczywiście Boby Fett.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!

Niech Moc będzie z Tobą!