W tej zapowiedzi z nadchodzącej książki Thrawn: Sojusze przyszła matka Luke'a i Lei musi walczyć o przetrwanie podczas osobistej misji.
Padmé Amidala nigdy nie unikała walki, czy to podczas słownych negocjacji w senacie, czy na arenie z blasterem w ręku. Autor Timothy Zahn po wydaniu bestsellerowej powieści Thrawn, w jej kontynuacji umieścił postać byłej królowej Naboo, która wraca wraz z Anakinem i Thrawnem w powieści Thrawn: Sojusze. Jej recenzję znajdziecie tutaj>>.
W poniższym fragmencie śledzimy Padmé zmierzającą na powierzchnię planety, aby zbadać zniknięcie starego przyjaciela...
Statek Dujy - Padmé nigdy nie poznała jego prawdziwej nazwy, choć obecnie był znany jako "Możliwość" - był mały i ciasny, a dla pośredniego obserwatora, zupełnie bezbronny.
Jednakże taki obserwator mylił się całkowicie. Statek zaopatrzony został w dodatkowe osłony, podwójne laserowe działka z przodu i pojedyncze z tyłu oraz parę najwyższej jakości torped protonowych. Bardziej przypominał miniaturowy myśliwiec niż zwykły środek transportu, a taki z pewnością z łatwością prześlizgnie się przez godne politowania siły policji Batuu.
Powinien - pomyślała siedząc we wnętrzu kokpitu kapsuły ratunkowej, zmierzającej ku spektakularnej katastrofie.
Wciąż nie wiedziała jak dopadł ją ten myśliwiec-sęp. Wystrzeliła w kierunku Mokivj jak tylko dostała się do systemu, przecięła rozległą połać równiny, zarośla i jezioro na najniższej wysokości na jaką się odważyła. Kombinując z kompaktową wielkością "Możliwości", powinna poradzić sobie z prześlizgnięciem się przez wszystkie patrole w tej strefie wyznaczonej przez koordynaty Dujy. Oczywiście, to się nie udało. Najwyraźniej, pościg policji Batuu uszkodził jej statek bardziej niż sądziła. Miała tylko tyle czasu, by wznieść się na tyle wysoko, aby umożliwić wypuszczenie kapsuły ratunkowej, zanim wszystko zaczęło się rozpadać.
A teraz, gdy spalała się w kontrolowanym upadku wzdłuż wzgórz, obserwowała jak odłamki "Możliwości" iskrzyły się w ognistej łunie w kierunku odległego krajobrazu.
Zupełnie jak Duja, statek spotkał się ze swoim ostatnim wyzwaniem i został pokonany. Od Padmé zależało pomszczenie ich obojga.
Okazywało się jednak, że nic z tego nie będzie. Fragmenty "Możliwości" wciąż świeciły, znacząc dymem swój lot w powietrzu, a ona już widziała grupkę myśliwców-sępów zbierających się na horyzoncie. Jak dotąd nie wydawało się, by zauważyły jej kapsułę pośród reszty szczątków, ale kiedy tylko uruchomią się silniki odrzutowe z całą pewnością zwrócą uwagę na nienaturalne przesunięcie trajektorii kapsuły.
Nawet jeśli by się tak nie stało, teren pod nią oferował nikłą nadzieję na ucieczkę. Wzgórze pokryte było poszarpanymi kamieniami, trawą i rozległymi krzakami, jednakże bez jakiejkolwiek rozsądnej możliwości ukrycia na przestrzeni kilku kilometrów wokół jej pozycji. Promienie słońca migotały zaś na rzece przecinającej swój bieg; widziała nawet jak krzaki falują w bryzie wokół wzgórza - złapała oddech. Rzeka.
To mogło być ryzykowne, ale w tej chwili była to jej jedyna szansa. Po raz ostatni popatrzyła na majaczące w oddali myśliwce-sępy, ułożyła ręce na kontrolkach i zabrała się do pracy.
Kapsuła posiadała standardowe możliwości sterowania, które oferowały pasażerowi wybór miejsca lądowania. Jednakże uruchomienie silników odrzutowych zwiększało ryzyko zwrócenia uwagi sępów. Na szczęście, rzeka znajdowała się wystarczająco blisko i wystarczyło delikatne szturchnięcie kontrolek, by nakierować kapsułę dokładnie tam gdzie chciała, bez ryzyka wykrycia przez droidy i złamania karku w momencie uderzenia z powierzchnią. Pięćdziesiąt metrów... czterdzieści... trzydzieści.. dziesięć... Właśnie wtedy, uderzyła w kontrolkę silników odrzutowych.
Zmniejszenie, które zaplanowała, było bardziej intensywne niż oczekiwała, wciśnięta mocno w fotel odczuwała skutki zwiększonych sił grawitacyjnych. Wówczas, jej kapsuła uderzyła w rzekę z imponującym rozbryzgiem i zobaczyła przez okienko jak wyłania się ponad poziom wody. Wyłączyła silniki odrzutowe i odetchnęła z ulgą.
Nie była jednak przygotowana jednak na to, że silniki odrzutowe nagle reaktywują się samodzielnie.
Złapała ponownie za kontrolki, próbując wymusić manualnie wyłączenie systemów. To jednak nie wystarczyło. Nawet bez tego, kapsuła była na tyle lekka, by zacząć dryfować po powierzchni. Prawdopodobnie było to zabezpieczenie, które w innych sytuacjach przyjęła by z otwartymi ramionami.
W tej sytuacji jednakże, kołysząca się kapsuła mogła równie dobrze zagwarantować jej uwięzienie.
Przebiegła oczami po panelu, szukając inspiracji i próbując znaleźć jakiś trik zapewniający przeciwwagę albo obciążenie, który umożliwiłoby przechytrzenie zabezpieczeń i ściągnęłoby ją z powrotem w dół. Najwyraźniej twórcy kapsuły nie przewidzieli sytuacji, w jakiej się właśnie znajdowała.
Pozostawała jej tylko jedna szansa. Zaciskając zęby, patrzyła jak podnosi się poziom wody w okienku, dopadła włazu.
Przez moment nic się nie wydarzyło. Woda wciąż kontynuowała zalewanie okienka, starając się dotrzeć na górę. Wtedy, ze zgrzytem pełnym oporu, serwomechanizm umożliwił pchnięcie włazu i otworzyć go od wewnątrz.
Wówczas, rzeka zaczęła wsączać się do środka kapsuły.
Padmé zaparło dech w piersiach, gdy zimny strumień - znacznie zimniejszy, niż oczekiwała - uderzył w jej stronę i zaczął zalewać nogi. Woda szybko wzbierała wokół jej stóp, podnosząc się do piszczeli, sprawiając że zaczynała jej drętwieć skóra pod jej luźnymi spodniami. Kapsuła zachwiała się, a kiedy woda sięgała już kolan Padmé, znów zaczęła powoli tonąć.
Dopadła włazu, zastanawiając się co może się wydarzyć, jeśli tylko woda dotrze do elektroniki albo naruszy silniki Właz jednak posłuchał jej rozkazu, otwierając się i pozwalając na podniesienie go. Zerkając w górę, ujrzała strumienie światła na powierzchni wody, a kapsuła pod nią wciąż tonęła, by chwilę potem osiągnąć poziom neutralny dla unoszenia się.
Sprawdziła instrumenty. Odczyty były co najmniej dwuznaczne, ale wyglądało na to, że górna część kapsuły znajduje się jakieś cztery metry poniżej poziomu. Przy odrobinie szczęścia, wystarczająco głęboko, by ukryć jej obecność i pozwolić jej przemknąć obok Separatystów.
W zasadzie, a nawet przy jeszcze większym szczęściu, może nawet uda się jej podpłynąć prosto do samego zakładu produkcyjnego. Większość jednostek przemysłowych była przecież uzależniona od zaopatrzenia w wodę, a rzeka zmierzała dokładnie w kierunku koordynatów Dujy.
W każdym razie, dopóki nie prześlizgnie się bezpiecznie przez strefę przeszukiwań, nie miała nic innego do roboty. Wyłączając wszystko, co mogła, opierając nogi o panel kontrolny, by tylko uwolnić je z wody, przygotowała się na długie czekanie.
Nie była tutaj przecież dla swojego komfortu. Była tutaj po to, by upewnić się, że Duja nie zginęła na próżno.
Jednakże taki obserwator mylił się całkowicie. Statek zaopatrzony został w dodatkowe osłony, podwójne laserowe działka z przodu i pojedyncze z tyłu oraz parę najwyższej jakości torped protonowych. Bardziej przypominał miniaturowy myśliwiec niż zwykły środek transportu, a taki z pewnością z łatwością prześlizgnie się przez godne politowania siły policji Batuu.
Powinien - pomyślała siedząc we wnętrzu kokpitu kapsuły ratunkowej, zmierzającej ku spektakularnej katastrofie.
Wciąż nie wiedziała jak dopadł ją ten myśliwiec-sęp. Wystrzeliła w kierunku Mokivj jak tylko dostała się do systemu, przecięła rozległą połać równiny, zarośla i jezioro na najniższej wysokości na jaką się odważyła. Kombinując z kompaktową wielkością "Możliwości", powinna poradzić sobie z prześlizgnięciem się przez wszystkie patrole w tej strefie wyznaczonej przez koordynaty Dujy. Oczywiście, to się nie udało. Najwyraźniej, pościg policji Batuu uszkodził jej statek bardziej niż sądziła. Miała tylko tyle czasu, by wznieść się na tyle wysoko, aby umożliwić wypuszczenie kapsuły ratunkowej, zanim wszystko zaczęło się rozpadać.
A teraz, gdy spalała się w kontrolowanym upadku wzdłuż wzgórz, obserwowała jak odłamki "Możliwości" iskrzyły się w ognistej łunie w kierunku odległego krajobrazu.
Zupełnie jak Duja, statek spotkał się ze swoim ostatnim wyzwaniem i został pokonany. Od Padmé zależało pomszczenie ich obojga.
Okazywało się jednak, że nic z tego nie będzie. Fragmenty "Możliwości" wciąż świeciły, znacząc dymem swój lot w powietrzu, a ona już widziała grupkę myśliwców-sępów zbierających się na horyzoncie. Jak dotąd nie wydawało się, by zauważyły jej kapsułę pośród reszty szczątków, ale kiedy tylko uruchomią się silniki odrzutowe z całą pewnością zwrócą uwagę na nienaturalne przesunięcie trajektorii kapsuły.
Nawet jeśli by się tak nie stało, teren pod nią oferował nikłą nadzieję na ucieczkę. Wzgórze pokryte było poszarpanymi kamieniami, trawą i rozległymi krzakami, jednakże bez jakiejkolwiek rozsądnej możliwości ukrycia na przestrzeni kilku kilometrów wokół jej pozycji. Promienie słońca migotały zaś na rzece przecinającej swój bieg; widziała nawet jak krzaki falują w bryzie wokół wzgórza - złapała oddech. Rzeka.
To mogło być ryzykowne, ale w tej chwili była to jej jedyna szansa. Po raz ostatni popatrzyła na majaczące w oddali myśliwce-sępy, ułożyła ręce na kontrolkach i zabrała się do pracy.
Kapsuła posiadała standardowe możliwości sterowania, które oferowały pasażerowi wybór miejsca lądowania. Jednakże uruchomienie silników odrzutowych zwiększało ryzyko zwrócenia uwagi sępów. Na szczęście, rzeka znajdowała się wystarczająco blisko i wystarczyło delikatne szturchnięcie kontrolek, by nakierować kapsułę dokładnie tam gdzie chciała, bez ryzyka wykrycia przez droidy i złamania karku w momencie uderzenia z powierzchnią. Pięćdziesiąt metrów... czterdzieści... trzydzieści.. dziesięć... Właśnie wtedy, uderzyła w kontrolkę silników odrzutowych.
Zmniejszenie, które zaplanowała, było bardziej intensywne niż oczekiwała, wciśnięta mocno w fotel odczuwała skutki zwiększonych sił grawitacyjnych. Wówczas, jej kapsuła uderzyła w rzekę z imponującym rozbryzgiem i zobaczyła przez okienko jak wyłania się ponad poziom wody. Wyłączyła silniki odrzutowe i odetchnęła z ulgą.
Nie była jednak przygotowana jednak na to, że silniki odrzutowe nagle reaktywują się samodzielnie.
Złapała ponownie za kontrolki, próbując wymusić manualnie wyłączenie systemów. To jednak nie wystarczyło. Nawet bez tego, kapsuła była na tyle lekka, by zacząć dryfować po powierzchni. Prawdopodobnie było to zabezpieczenie, które w innych sytuacjach przyjęła by z otwartymi ramionami.
W tej sytuacji jednakże, kołysząca się kapsuła mogła równie dobrze zagwarantować jej uwięzienie.
Przebiegła oczami po panelu, szukając inspiracji i próbując znaleźć jakiś trik zapewniający przeciwwagę albo obciążenie, który umożliwiłoby przechytrzenie zabezpieczeń i ściągnęłoby ją z powrotem w dół. Najwyraźniej twórcy kapsuły nie przewidzieli sytuacji, w jakiej się właśnie znajdowała.
Pozostawała jej tylko jedna szansa. Zaciskając zęby, patrzyła jak podnosi się poziom wody w okienku, dopadła włazu.
Przez moment nic się nie wydarzyło. Woda wciąż kontynuowała zalewanie okienka, starając się dotrzeć na górę. Wtedy, ze zgrzytem pełnym oporu, serwomechanizm umożliwił pchnięcie włazu i otworzyć go od wewnątrz.
Wówczas, rzeka zaczęła wsączać się do środka kapsuły.
Padmé zaparło dech w piersiach, gdy zimny strumień - znacznie zimniejszy, niż oczekiwała - uderzył w jej stronę i zaczął zalewać nogi. Woda szybko wzbierała wokół jej stóp, podnosząc się do piszczeli, sprawiając że zaczynała jej drętwieć skóra pod jej luźnymi spodniami. Kapsuła zachwiała się, a kiedy woda sięgała już kolan Padmé, znów zaczęła powoli tonąć.
Dopadła włazu, zastanawiając się co może się wydarzyć, jeśli tylko woda dotrze do elektroniki albo naruszy silniki Właz jednak posłuchał jej rozkazu, otwierając się i pozwalając na podniesienie go. Zerkając w górę, ujrzała strumienie światła na powierzchni wody, a kapsuła pod nią wciąż tonęła, by chwilę potem osiągnąć poziom neutralny dla unoszenia się.
Sprawdziła instrumenty. Odczyty były co najmniej dwuznaczne, ale wyglądało na to, że górna część kapsuły znajduje się jakieś cztery metry poniżej poziomu. Przy odrobinie szczęścia, wystarczająco głęboko, by ukryć jej obecność i pozwolić jej przemknąć obok Separatystów.
W zasadzie, a nawet przy jeszcze większym szczęściu, może nawet uda się jej podpłynąć prosto do samego zakładu produkcyjnego. Większość jednostek przemysłowych była przecież uzależniona od zaopatrzenia w wodę, a rzeka zmierzała dokładnie w kierunku koordynatów Dujy.
W każdym razie, dopóki nie prześlizgnie się bezpiecznie przez strefę przeszukiwań, nie miała nic innego do roboty. Wyłączając wszystko, co mogła, opierając nogi o panel kontrolny, by tylko uwolnić je z wody, przygotowała się na długie czekanie.
Nie była tutaj przecież dla swojego komfortu. Była tutaj po to, by upewnić się, że Duja nie zginęła na próżno.
Jeszcze więcej na temat powieści Thrawn: Sojusze:
- Zapowiedź Thrawn: Sojusze
- Vader, Padmé i Thrawn - wywiad z autorem
- Anakin spotyka starego znajomego - fragment powieści
- Recenzja: Star Wars. Thrawn: Sojusze
- Narodziny przeciwników - wywiad z autorem
Źródło: StarWars.com
Tłumaczenie: Lupus
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!
Niech Moc będzie z Tobą!