FILMY I SERIALE

poniedziałek, 4 grudnia 2023

Operator zdjęć do Ahsoki opowiada o pracach nad serialem

Wraz z końcem pierwszego sezonu Ahsoki, operator zdjęć, Eric Steelberg, opowiedział portalowi CBR, jak wyglądała praca nad serialem i procesem kolaboracyjnym między nim, a twórcą serii Davem Filonim. Steelberg jest uznanym operatorem zdjęć oaz reżyserem zdjęć w wielu filmach i serialach telewizyjnych, włączając w to prace nad Juno, 500 dni miłości, Pogromcy Duchów: Dziedzictwo, Hawkeye czy nadchodzącym Pogromcy Duchów: Imperium Lodu". Jednocześnie ostrzegamy przed potencjalnymi spoilerami odnośnie pierwszego sezonu serialu Ahsoka!

Jednym z najbardziej chwalonych aspektów Ahsoki są jego zdjęcia. To ten aspekt był wielokrotnie chwalony w recenzjach już pierwszego odcinka serialu, a szczególnie chwalono zdjęcia do "Część 6: Bardzo, bardzo daleko". Serial Ahsoka był pierwszym projektem z Gwiezdnych Wojen przy którym Steelberg miał okazję pracować. Dla niego, jak to ujął, całe przedsięwzięcie ekipy i projekt był "jak spełnione marzenia".

Eric Steelberg przy pracy

Steelberg został zapytany o opisanie pierwszej i ostatniej sceny, którą nakręcił na potrzeby serii. Odpowiedział na to pytanie dodając ciekawą perspektywę na kolaboracyjną naturę zdjęć do Gwiezdnych Wojen i na to, jak poszczególne wydarzenia musiały być kręcone poza chronologią następowania:

Pierwsza scena, jaką nakręciłem pochodziła z odcinka drugiego, gdzie [bohaterowie] znajdują się w kabinie kontroli nad stocznią. Wchodzą i rozmawiają z Mynem Weaverem o tym, kto da im pozwolenie na dostanie się na statek, który właśnie odlatuje. To były pierwsze dwa dni zdjęć i na naszym wirtualnej scenie, Volume, z którą również pracowałem pierwszy raz...

Zostałem wrzucony na głęboką wodę i byłem tym absolutnie przerażony. Noc wcześniej, nie zmrużyłem oka i czułem się zwyczajnie chory, a brzuch się skręcał ze stresu, zarówno związanych z aspektami technicznymi i faktu, iż nie mogłem uwierzyć, że naprawdę tam jestem. To była pierwsza scena, jaką kręciłem, a na koniec, czułem się cudownie i wiedziałem, że jestem w domu. Wszyscy byli fantastyczni i niezwykle pomocni w prowadzeniu mnie po technicznych kwestiach tego wirtualnego środowiska.

Ostatnią sceną, jaką nakręciłem, była na zielonym tle i przedstawiała Emana Esfandi [Ezrę Bridgera] i wraz z efektami wizualnymi stała się hologramem, który widzimy w pierwszym odcinku, gdy Sabine idzie do swojego pokoju w wieży i włącza holodysk, by odtworzyć wiadomość od niego. Te zdjęcia z Emanem były ostatnimi rzeczami jakie nakręciłem, co jak sądzę, było jednym z dwóch ostatnich dni całej pracy nad zdjęciami ponieważ musieliśmy obciąć mu włosy i upewnić, że wszystko jest skończone, co z kolei było wspaniałym dniem na zakończenie zdjęć. Był bardzo podekscytowany podczas kręcenia tej sceny...

Steelberg skomentował również przygotowania do zdjęć. Został zapytany, czy sięgnął po wcześniejsze seriale takie jak The Mandalorian czy Rebelianci w poszukiwaniu inspiracji i przyznał, że były jednymi ze źródeł. Jednakże, podkreślił też, że bardzo ważne było spojrzenie wstecz na klasykę:

Zdecydowanie rozmawialiśmy o tym, co zostało zrobione we wszystkich sezonach The Mandalorian, a także o pracy wykonanej na potrzeby Księgi Boby Fetta czy Obi-Wana Kenobiego, ponieważ chcieliśmy uzyskać efekt podobieństwa i tożsamości tego samego uniwersum, ale jednocześnie nadać naszej pracy własnego charakteru.

Jesteśmy wielkimi fanami oryginalnej trylogii; na nich dorastałem, urodziłem się w ich czasach i zawsze będą moim punktem odniesienia, moją bazą dla wyglądu tego serialu, zarówno pod względem kreatywnym, jak i jego tonu. Bardzo dobrze jest udokumentowany fakt, że Dave jest wielkim fanem Akiry Kurosawy, w ten sam sposób w jaki był George Lucas. Rozmawialiśmy sporo o filmach Akiry Kurosawy, o każdym z nich.

Mówiąc o Davie Filonim, Steelberg podzielił się także swoimi wrażeniami, co do pracy z Filonim i innymi reżyserami. Nie szczędził pochwał dla każdego z nich, podkreślając ich determinację i siłę w mierzeniu się ze wszystkimi trudnymi zadaniami:

Wszyscy ze sobą fantastycznie współpracowali... Dave miał wspaniałą rękę i zrozumienie do tego, czym Gwiezdne Wojny być powinny: zabawą. Wiele znaczą dla wielu, różnych ludzi na wiele różnych sposobów, a on tego nie zatracił. Jest najlepszym człowiekiem jakiego można wyobrazić sobie u steru: jako reżysera, będącego uprzejmym, współpracującym, inspirującym i wyciągającym to, co najlepsze z ekipy ponieważ to my pracujemy najdłużej.

Ahsoka jest najtrudniejszą rzeczą nad jaką kiedykolwiek pracowałem. Podczas tych wielu dni pracowaliśmy z dwiema różnymi ekipami na różnych scenach, a Dave przemieszczał się między jedną, a drugą, zarządzając nimi i rozmawiając z każdym z reżyserów. Miał mnóstwo roboty do zrobienia i był naszym oparciem. Mógłbym mówić same dobre rzeczy. Pracowałem z Davem, z Peterem Ramseyem, Jennifer Getzinger, Steph Green - pracowałem z każdym i każdą z nich z osobna nawet wówczas, gdy nie był to mój odcinek, kręcąc określone fragmenty. Nie jestem zaznaczony w napisach odcinka ósmego, ale jest tam kilka ujęć, które kręciłem i są one fantastyczne.

Z Peterem i jego doświadczeniem w animacji, pracowało mi się znakomicie i bardzo podobnie jak z Davem, gdy kręciliśmy pojedynek na miecze świetlne z odcinka czwartego. Ze Steph Green, która reżyserowała odcinek Księgi Boby Fetta, również była cudowna. Ona i Jennifer Getzinger są uznanymi reżyserkami telewizyjnymi. Wszyscy chcieli mieć pewność, że robią najlepszą, najbardziej esencjonalną wersję Gwiezdnych Wojen.

Była taka sprawa, którą często poruszaliśmy codzienne na planie: czuliśmy, że robimy Gwiezdne Wojny. Prosili mnie, abym swoją pracę nasączył Gwiezdnymi Wojnami, bo Gwiezdne Wojny to ważna marka. Nie chcieliśmy Star Treka, Łowcy Androidów, ani innych produkcji, które inspirowały się Gwiezdnymi Wojnami. Sądzę, że łatwo jest zboczyć z kursu, ale zrobić coś, co nadal wygląda jak Gwiezdne Wojny to naprawdę genialne, niesamowite uczucie.

Dave Filoni i Rosario Dawson na planie filmowym

Na koniec, poruszono techniczne aspekty Ahsoki. Steelberg, zapytany został o kręcenie wejścia Thrawna. Podkreślił sporą ilość pracy pre-wizualizacyjnej włączając w to używanie urządzeń VR założonych na głowy, by lepiej zrozumieć, jak należy nakręcić tę scenę:

Pre-wizualizowaliśmy każdy odcinek kręcąc go za pomocą komputerów kamerami VR i zestawami zakładanymi na głowę, a następnie edytowaliśmy każdy odcinek, zanim zaczęliśmy go filmować. Spędziliśmy na tym osiem miesięcy, wymyślając jak należy je zbudować i nakręcić. To był interesujący proces, z którym nigdy wcześniej nie miałem do czynienia. Kiedy przeczytałem scenariusz odcinka szóstego z wejściem Thrawna, zdałem sobie sprawę, że to naprawdę duży i ważny moment. [śmiech] Starałem się tej istoty nie zatracić, nie pozwolić, aby mnie skonsumowała, więc zastanawialiśmy się wizualnie jak nadać tej scenie odpowiedni ciężar, istotę i przyciąganie, także dla osób, które nie są zaznajomione z historią.

Jednym z moich największych wkładów i z czego jestem najbardziej dumny w tę scenę, było przybycie statku - jak to zrobić i nadać mu odpowiednią podniosłość? Pomysł z cieniem nad kamiennym kręgiem, gdy kamera się podnosi i ujawnia przybywający statek... Byłem z tego dumny i podekscytowany, że mogłem to zrobić. Uważam, że znakomicie współgra to z oprawą dźwiękową i muzyką.

Celem było też doprowadzenie ludzi do szaleństwa. Wszyscy czekali, by zobaczyć Thrawna, a my wciąż opóźnialiśmy ten moment, pokazując go od tyłu, pokazując jego nogi i wreszcie, ukazując go w całej okazałości. Chodziło oto, aby zbudować napięcie i mieliśmy przy tym mnóstwo zabawy.

Źródło: starwarsnewsnet.com
Tłumaczenie: Lupus

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!

Niech Moc będzie z Tobą!