FILMY I SERIALE

niedziela, 18 października 2020

Recenzja: Star Wars: The Rise of Skywalker - Junior Novel - Michael Kogge

Chcę ostatni raz popatrzeć… na moich przyjaciół.
C-3PO

26 maja 2020 roku wydawnictwo Panini wydało w Niemczech młodzieżową adaptację finałowego Epizodu Sagi Skywalkerów, filmu Star Wars: The Rise of Skywalker. Podobnie jak w przypadku Przebudzenie Mocy i Ostatni Jedi, Michaelowi Kogge'owi pozwolono ponownie opowiedzieć nam filmową historię na kartach powieści. Jako fan powieści młodzieżowych z Epizodów VII i VIII byłem ciekawy, jak Kogge zaadaptuje ten film.
Opis dostarczony przez wydawnictwo:
Dawno temu…. w 1977 roku młody pilot o imieniu Luke Skywalker z odległej pustynnej planety Tatooine wyruszył przed publiczność będącą pod głębokim wrażeniem, aby walczyć z Imperium Galaktycznym oraz mrocznym Darthem Vaderem i jeszcze mroczniejszym Imperatorem. Kto by pomyślał wtedy, że ponad 40 lat później będziemy świętować zakończenie największej sagi w historii kina, która rozpoczęła się właśnie wtedy? Dziewiąty film z legendarnej Sagi Skywalkerów, który kończy epokową historię Luke'a, Lei i Anakina alias Darth Vader, a także bohaterów takich jak Rey, Finn czy Poe Dameron, którzy dołączyli w trylogii sequeli. To jest oficjalna powieść młodzieżowa z ostatniego epizodu Star Wars: The Rise of Skywalker.
Bezpośrednio na pierwszych 20-30 stronach dwie rzeczy stają się jasne: fabuła jest pędzi na łeb na szyję, a Kogge stara się z jednej strony umieścić jak najwięcej na dostępnych dla siebie stronach, a jednocześnie trochę ją spowolnić, dostarczając nawiązania do innych Nowego Kanonu. Przykładem jest lista planet Sithów i samych Sithów, na której wspomniana jest Naga Sadow z Legend, a planeta Moraband również się pojawia pod starą nazwą Korriban, która dzięki Myth & Fables została już ustalona jako oryginalna nazwa planety w kanonie.

Jestem przyzwyczajony do bardzo dobrego stylu Kogge’a, który i tym razem nie odstaje od poprzednich części. Próbuje uporać się z przekazaną mu historią najlepiej jak potrafi, łagodząc napięcie i nadając głębszy wyraz emocjom. W wielu miejscach powieści wydawało mi się, że wykonał naprawdę dobrą robotę w budowaniu świata; można było wyobrazić sobie wszystko bez obejrzenia filmu. Jak powiedziałem, jego nawiązania są na najwyższym poziomie.

Z drugiej strony fabuła jest po prostu słaba. Miałem wiele retrospekcji z słabych historii, jakie przeczytałem z Legend. Należy do nich seria komiksowa Mroczne Imperium i seria książek Jedi Prince. Czułem, jakby obie historie zostały wymieszane z popularnymi scenami bitewnymi z Powrotu Jedi i Zemsty Sithów, z odrobiną Deus ex machina i ogólną ignorancją istniejących mediów, na przykład w odniesieniu do miejsca pobytu Tantive IV (From A Certain Point of View) lub pełna historia Poe Damerona (Before the Awakeing, komiksy z serii Poe Dameron...). Doskonale zdaję sobie sprawę, że Ostatni Jedi całkowicie zignorował oryginalną historię, która rozpoczęła się w Przebudzeniu Mocy, ale dlaczego trzeci film z tej trylogii rozpoczyna nową historię? Skywalker. Odrodzenie wygląda tak, jakby ktoś próbował umieścić zawartość całej trylogii w filmie lub w tym wypadku książce. Wszystko pędzi na łeb na szyję, jest przeciążone i po prostu wydaje się nie przemyślane.

Zaczyna się od głównych bohaterów. Rey przebiega zupełnie bez motywacji przez całą fabułę i jest używana tam, gdzie fabuła jej potrzebuje, działa bez osobistego zainteresowania i nadal jest bohaterką opowieści, podczas gdy Finn jest całkowicie niewidoczny do finału, a Poe po swoim wielkim występie w ostatniej części jest zdegradowany do płytkiego rabusia.

Oczywistym było to, że Leia zginie. Zarówno jeśli chodzi o opowiadanie historii - najpierw Han, potem Luke, potem Leia - oraz fakt, że Carrie Fisher niestety zmarła przed rozpoczęciem zdjęć do tego filmu. Ale dlaczego wiele postaci najpierw pozornie zostało zabitych, aby później powrócić, wymyka się wszelkiemu zrozumieniu. Problem z tym polega nie tylko na otępieniu czytelnika / widza, ale także na tym, że jest niesamowicie słabo zaprezentowane. W przypadku Chewbacci trzeba było ufać, że rzeczy, które zostały wypowiedziane przez bohaterów, również odpowiadają prawdzie (przynajmniej od czasu Ostatniego Jedi), w przypadku 3PO wiedzieliśmy, że będzie rozwiązanie, ponieważ w Kanonie był już komiks, w którym również traci pamięć. Postacie takie jak Lando, Wedge i różne nowe, zapomniane postacie prawie nic nie wnoszą do fabuły.

Powrót Sheeva Palpatine'a działa również jak tani chwyt (cytując Luke’a z Ostatniego Jedi), aby w końcu móc zrehabilitować Kylo Rena.

Moje podsumowanie: adaptacja Skywalker. Odrodzenie, mimo że Michael Kogge robił wszystko, co w jego mocy, nie okazała się dobrą historią. To zlepek istniejących prac, które w jakiś sposób zostały sklejone, aby stworzyć jakoś sklejoną opowieść, która moim zdaniem średnio się klei. Ostatecznie przyznaję tej historii ocenę 5 na 10.

Ogólna ocena: 5/10
Fabuła: 4/10
Postacie: 3/10
Adaptacja: 8/10
Jakość wydania: 9/10

Dziękuję wydawnictwu Panini Verlags GmbH za przekazanie egzemplarza recenzenckiego.
Ich danke Panini Verlags GmbH für die freundliche Bereitstellung des Rezensionsexemplars.

Szczegóły:
Tytuł: Star Wars: Skywalker. Odrodzenie
Tytuł niemiecki: Star Wars: Der Aufstieg Skywalkers – Jugendroman zum Film
Tytuł oryginalny: Star Wars: The Rise of Skywalker – A Junior Novel
Autor: Michael Kogge
Tłumaczenie: Andreas Kasprzak
Wydawnictwo: Panini Verlags GmbH
Data premiery: 26 maja 2020
Liczba stron: 208
Oprawa: miękka
Cena: 13 € / 60,40 PLN (wersja niemiecka) / 37,20 PLN (wersja angielska)

Gdzie kupić:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!

Niech Moc będzie z Tobą!