FILMY I SERIALE

sobota, 29 sierpnia 2020

Który pojedynek na miecze świetlne jest najlepszy? | Saga Star Wars

Redaktorzy StarWars.com Kristen Bates i Matt Cabral zastanawiają się która walka na miecze świetlne jest lepsza - pojedynek przeznaczeń czy starcie między ojcem a synem?
- Moim zdaniem to Darth Maul pojedynkujący się z Obi-Wanem Kenobi w Mrocznym 2idmie zdobywa koronę. - mówi Kristen.

Rozpoczynając trylogię prequeli z hukiem, pojedynek na miecze świetlne między Obi-Wanem i Darthem Maulem w Mrocznym widmie jest najlepszym w całej sadze. Dosłownie nazywa się go „pojedynkiem przeznaczeń”. Wszystko zależy od tego szczególnego momentu między dwoma uczniami, którzy mają wszystko do udowodnienia i nie mają nic do stracenia. Poza tym także wizualnie jest po prostu fajny! Darth Maul ma miecz świetlny o podwójnym ostrzu i walczy z dwoma doświadczonymi Jedi w pełnym akrobacji i wirowania stylu wirującym jakiego nigdy wcześniej nie widzieliśmy, a w pewnym momencie blokuje uderzenie od tyłu, nawet nie oglądając się za siebie. Niesamowite!

Cofnijmy się trochę. Chociaż choreografia jest z pewnością głównym czynnikiem decydującym o tym, że jest to najlepszy pojedynek na miecze świetlne, podróż Obi-Wana przez cały film również odgrywa w nim ważną rolę. Kiedy go spotykamy, wciąż jest padawanem, ale pożądającym dumy ze strony swojego mistrza. Qui-Gon Jinn szanuje swojego ucznia i jego umiejętności, ale Jinn szybko zmienia obiekt swoich zainteresowań, gdy odkrywa Anakina. Wydaje się nawet, że istnieje ukryte uczucie, w którym Kenobi jest odsuwany na bok, aby zrobić miejsce dla Wybrańca.
Między mistrzem a uczniem, istnieje wielka więź, ale przybycie Anakina zmienia tę dynamikę. Kiedy Qui-Gon ujawnia, że Obi-Wan jest gotowy stawić czoła próbom zostania rycerzem Jedi, ich związek jako mentora i ucznia przekształca się w coś bliższego przyjaźni, nawet partnerstwa. Qui-Gon rozpoznaje, że Obi-Wan dorósł i chce go opuścić, aby mógł podjąć się szkolenia Anakina. Wizja tej przyszłości zostaje jednak urwana, gdy Darth Maul zadaje mu śmiertelny cios.

Podobnie też, tak jak Obi-Wan, Darth Maul chce po prostu zadowolić swojego mistrza. Oczywiście, Maula czekają dużo poważniejsze konsekwencje, jeśli nie uda mu się pozbyć dwóch Jedi i Padmé, królowej Naboo. Można go wymienić, jest tylko małym trybikiem w maszynie skonstruowanej przez Dartha Sidiousa. Między nim - uczniem - a jego mistrzem, nie ma więzi, a próby z którymi musi zmierzyć się Maul różnią się znacząco od tych, które czekają na Obi-Wana. Maul może mieć wyłącznie nadzieję, że zostanie uznany za godnego w oczach Dartha Sidiousa, ale w rzeczywistości nic dla mistrza Sithów nie znaczy.
Ten pojedynek na miecze świetlne jest kulminacją narastającego napięcia zarówno ze strony Obi-Wana, jak i Dartha Maula. A to,  co czyni go tak epickim: to walka o przetrwanie. Obi-Wan chce tylko dostać się do swojego Mistrza, a jedynym sposobem, by tego dokonać, jest wyeliminowanie zagrożenia. Maul musi przeżyć, aby mógł zakończyć swoją misję. W tym surowym spotkaniu jest do przekroczenia linia, swoista szala, która musi się przechylić tylko na jedną stronę.
 
Zespołowa walka z Obi-Wanem i Qui-Gonem dla Dartha Maula była tylko rozgrzewką. Gdy Maul i Obi-Wan staną naprzeciw siebie twarzą w twarz, reguły gry gra się zmieniają. Obi-Wan wyładowuje na nim swój gniew, a Maul się nim karmi. Ich walka to prawdziwy taniec: desperacja stojąca za każdym ruchem Obi-Wana. Wie, że Qui-Gonowi kończy się czas, a Maul liczy na jego cierpienie i próbuje wykorzystać to jako słabość, którą może ich pokonać. Ostatecznie Obi-Wan postrzega arogancję Maula jako narzędzie, którym można manipulować i wykorzystuje dumę Sitha jako idealne odwrócenie uwagi, by zadać mu ostateczny cios. To jedyny moment w sadze, w którym przewaga (w oryginale użyto określenia "high ground", wyraźnego nawiązania do późniejszego pojedynku Kenobiego z Anakinem - przyp. red.) jest czymś naprawdę złym.

Pojedynek Obi-Wana i Maula w Mrocznym widmie jest dla mnie największym w historii sagi ze względu na napięcie i szybką walkę. Robi też o wiele więcej, jeśli chodzi o opowiadanie historii, zapowiadając to, co nadejdzie dla legendarnego Jedi Obi-Wana Kenobiego i ustanawiając jedną z największych (i najbardziej zaskakujących) rywalizacji w Gwiezdnych wojnach. Kiedy jednak myślisz, że widziałeś koniec Maula, cóż… trzeba było nie przecinać go na pół.


- Pojedynek między Darthem Vaderem i Lukiem Skywalkerem w Imperium kontratakuje. - twierdzi z kolei Matt.

Biorąc pod uwagę olbrzymią korzyść dla fabuły, która kończy spotkanie Luke'a Skywalkera i Dartha Vadera w Imperium kontratakuje, wybór ich pojedynku na miecze świetlne jako absolutnie najlepszego w sadze wydaje się jedynie słusznym wyborem. Powiedziałbym nawet, że ich pojedynek na Bespin zyskał ten status na długo przed tym, zanim Luke straci rękę i dowie się o swoim niefortunnym pochodzeniu.

Po pierwsze, stawka jest tak wysoka, jak najwyższa jest iglica w Mieście w Chmurach. Luke nie tylko przerywa szkolenie Jedi w kluczowym momencie, ale robi to, ponieważ wierzy, że jego przyjaciele niedługo zginą. Nie zapominajmy też o tym drobnym szczególe: Obi-Wan i Yoda obawiają się, że jego przedwczesne odejście z Dagobah może doprowadzić go do przejścia na Ciemna Stronę.
Oczywiście to tylko potencjalne ryzyko dla Luke'a; dla publiczności są to perspektywy o wiele bardziej przerażające. Gdy Luke przybywa na Bespin widzowie już wiedzą, co go czeka. Nie tylko byliśmy już świadkami zamrażania w karobonicie Hana Solo, ale nawet sam Lord Vader powiedział, że ta procedura jest tylko próbą. Zwłaszcza wtedy, gdy oglądamy Imperium po raz pierwszy, robi to ogromne wrażenie: Luke wpadnie przecież w pułapkę, zostanie zamrożony karbonicie i dostarczony Imperatorowi.

To przerażające przeczucie przenosi nas do przybycia Luke'a do Miasta w Chmurach, gdzie on sam nie ma pojęcia, w co tak naprawdę się pakuje. Gdy młody Skywalker porusza się po sterylnych, białych korytarzach miasta, my już wiemy, że za zamkniętymi drzwiami czeka znacznie ciemniejsze miejsce, a fani siedzą na krawędzi swoich foteli, czekając tylko na moment, w którym spadną im z wrażenia buty. 
Kiedy Luke i Vader wreszcie się spotykają, napięcie wzrasta do nowych, zaskakujących poziomów, w dużej mierze z powodu nawiedzonej atmosfery, twórczego zderzenia efektów dźwiękowych i wizualnych, które ostatecznie służą jednemu z najfajniejszych środowisk serii. Buczenie mieczy świetlnych, kłębiący się dym, pomarańczowe i niebieskie odcienie oświetlające mroczną komnatę doskonale się ze sobą łączą, tworząc scena po scenie, która wygląda równie pięknie w statycznych ujęciach, jak w ruchu.

Złowieszczy klimat tworzy scenę nie dla pełnego akcji pojedynku mieczy świetlnych, ale dla wciągającej gry w kotka i myszkę. Kiedy Vader drwi z Luke'a, próbując skłonić go do oddania się jego najmroczniejszym uczuciom, obaj polegają na Mocy tak samo jak na swojej broni; Vader bawi się swoim celem, rzucając w niego przedmiotami, podczas gdy Luke zmuszony jest sięgać po defensywę, wzywając swoje dopiero rodzące się zdolności tylko po to, by przetrwać.
Choć mniej krzykliwe, niekonwencjonalne przewijanie się w przód i w tył ma emocjonalny ciężar - poparty uczuciami i motywacjami każdej postaci, a także przemyślanym tempem - któremu po prostu nie mogą dorównać inne pojedynki sagi. Chwila, w której Luke chowa broń i wchodzi do oświetlonego tunelu daje nam sekundę na złapanie oddechu… przynajmniej w teorii. W rzeczywistości służy to tylko przyspieszenia naszych umysłów, byśmy zastanawiali się dokąd ta kolejka nas zaprowadzi. Nie zapominajmy, że ten pojedynek jest pięknie przeplatany scenami akcji związanymi z Leią, Landem, Chewbacką, C-3PO i R2-D2, próbującymi uratować Hana, zanim Boba Fett ucieknie z Miasta w Chmurach i ostatecznie ich ucieczki. Prawdopodobnie jest to najlepsza sekwencja ucieczki z całej sagi (ale to już debata na inny dzień), zresztą doskonale uzupełniająca bardziej dyskretne spotkanie Luke'a i Vadera.

Możesz wypełnić cały zgniatacz śmieci kolejnymi dowodami wyższości tego pojedynku - od kultowego wyglądu Luke'a i Vadera na tle komory zamrażania węgla po ich walkę na pomoście nad bezdenną przepaścią - ale nie jest to już konieczne. Zanim ręka Luke'a przeszła do historii, a Vader starł się ze swoim chłopcem, by zaproponować mu wspólne rządy galaktyką, ich spotkanie w Mieście w Chmurach stało się już bitwą na miecze świetlne, którą należało przebić i pokonać.


Zgadzacie się z Kristen? A może rację ma Matt? Uważacie inaczej? Podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach!
Źródło: StarWars.com
Tłumaczenie: Lupus

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!

Niech Moc będzie z Tobą!