FILMY I SERIALE

czwartek, 30 kwietnia 2020

Recenzja: Star Wars: Kanan - The Last Padawan #3

Młody Kanan ma talent do wpadania w kłopoty. I to widać w tym zeszycie.
Bo czego się spodziewać po padawanie, który na dzień dobry wpada w oddział klonów nad Coruscant? Szczerze powiedziawszy, nie wiem po co ten wątek był, skoro i tak wiadomo, że Kanan ucieknie. Na całe szczęście później jest lepiej. Jedi spotyka jedynego w miarę przyjaznego przemytnika i nawiązuje z nim współpracę, która z reguły sprowadza się do sprania tyłków paru niemilcom. Aż dziwne że Kanan nie wylądował po ciemnej stronie z takimi znajomościami. Sama relacja Kanana ze złodziejaszkiem jest nieco specyficzna i warto się z nią zapoznać. Zwłaszcza, że pod koniec znowu młodego Jedi spotykają kłopoty. No cóż, świat jest okrutny, młodzieńcze.
Standardowo grafika stoi na wysokim poziomie, zwłaszcza początkowe sceny nad Coruscant pieszczą oczy. A widok Kanana, gdy postanawia ukryć swoją tożsamość jako Jedi... nie, Han Solo to to nie jest, ale widok zaskakujący.

Nie ma co tu dużo mówić na koniec, lektura jest przyjemna, chociaż, jak wspomniałem wcześniej, fani Rebeliantów wynajdą więcej frajdy.

Ogólna ocena: 8/10
Fabuła: 7/10
Rysunki: 8/10
Postacie: 8/10

Szczegóły:
Tytuł: Star Wars: Kanan - The Last Padawan #3
Autor: Greg Weisman
Rysunki: Pepe Larraz
Wydawnictwo: Marvel Comics
Data premiery: 10 czerwca 2015
Liczba stron: 32
Oprawa: miękka
Cena: 3,99 USD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!

Niech Moc będzie z Tobą!