FILMY I SERIALE

piątek, 29 listopada 2019

Magia zawarta w The Art of Star Wars Jedi: Fallen Order

StarWars.com przygląda się wnętrzu nowej książki w rozmowie z jej edytorem Ianem Tuckerem, daje wgląd w wczesne koncepty uroczego droida BD-1 i w wiele innych spraw związanym z albumem będących częścią nowej gry Star Wars - Jedi. Upadły Zakon.
Gra Star Wars - Jedi. Upadły Zakon jest już dostępna na konsole i PC, zapraszając do poznania historii Cala Kestisa - padawana, który próbuje przetrwać w czasach Imperium. Jest prawdziwie epicka, emocjonalna, pełna podróży przez najróżniejsze planety, wypełniona nowymi przyjaciółmi, przeciwnikami, statkami, zawiłymi detalami, które z całą pewnością pokochają najbardziej hardkorowi gracze. Czy zauważyliście już choćby stos rozbitych droidów bojowych w sekwencji otwierającej na Bracca?

Okazuje się jednak, że równie epicka podróż działa się za kulisami powstawania gry, w czasie jej tworzenia i zostało to zebrane oraz zarchiwizowane The Art of Star Wars Jedi. Fallen Order, którą można już nabyć z Dark Horse Books (tutaj)*. W dniu premiery, StarWars.com spotkało się z edytorem z Dark Horse Ianem Tuckerem, by porozmawiać o roli konceptów artystycznych w grach, ewolucji BD-1 jak zostało to między innymi przedstawione w The Art of Star Wars Jedi: Fallen Order i wielu innych związanych z albumem kwestiach.
StarWars.com: Wielu ludzi nie rozumie roli jaką odgrywają koncepty w tworzeniu gier. Jak określiłbyś ich istotność, a szczególnie jaką rolę odegrały w odniesieniu do Star Wars - Jedi. Upadły Zakon?

Ian Tucker: W mediach wizualnych, takich jak film, telewizja, czy gry komputerowe, sztuka koncepcyjna jest pomostem między słowem zapisanym na kartce papieru i akcją, którą widzimy na ekranie. Jest pierwszą możliwością ujrzenia przez scenarzystę swojej historii, tego jak rodzi się ona do życia, a szczególne znaczenie ma to w przypadku takich gatunków jak fantastyka naukowa czy fantasy. Dorastałem na pracach takich artystów jak Ralph McQuarrie, te najwcześniejsze odzwierciedlenia Dartha Vadera czy X-skrzydłowca wydają się być bardzo znajome - a jednak jednocześnie i tajemniczo odmienne od ikonicznych obrazów, które znamy.

To niesamowite uczucie ujrzeć jak tradycja jest zachowana w pracach artystycznych związanych z Star Wars - Jedi. Upadły Zakon. Ekipy Respawn i Lucasfilmu wykonały zdumiewającą robotę w kwestii znaczącej eksploracji i rozszerzania wszechświata Gwiezdnych Wojen, zwłaszcza biorąc pod uwagę, mroczne czasy w historii galaktyki podczas których rozgrywa się historia. Ekipa artystów, miała za zadanie wypełnić wizualnie i tematycznie przestrzeń między prequelami, a oryginalną trylogią i moim zdaniem wywiązali się z niego przepięknie.

StarWars.com: Z tak bogatą galerią obrazów, co możesz powiedzieć o swojej roli, jako edytorze zbierającym je wszystkie w jedną, spójną kolekcję?

Ian Tucker: Podczas pracy nad tym projektem, moim pierwszym zadaniem, było koordynowanie zespołów Respawn i Lucasfilmu, by stworzyć zarys pod książkę i zebrać ich dorobek. Kiedy mieliśmy już wszystkie prace artystyczne, pracowałem z jednym z naszych utalentowanych projektantów - w tym przypadku z Sarah Terry, by razem stworzyć styl książki, zanim pozostali twórcy zaczną układać w niej swoją sztukę. Na styl takiej książki mogą wpłynąć najróżniejsze aspekty, włączając w to gęstość umieszczania obrazów na stronie, czcionki, liczba stron, a nawet wielkość liter. Chcieliśmy mieć pewność, że formuła książki będzie przemawiała w imieniu zawartej w nim sztuki jako całość i w tym przypadku zainspirowaliśmy się starożytnymi tekstami Jedi.

Kiedy już zgodziliśmy się co do stylu książki, zajęliśmy się dokładnym przeglądaniem prac, by rozplanować je zgodnie z planem, następnie podzieliliśmy się naszą pracą z Lucasfilm, by uzyskać ich wskazówki, co do dalszych działań. Kiedy już kontynuowaliśmy prace, ja skupiłem się na wyglądzie, by wszystko było ze sobą spójne i zwięzłe, a czytelnicy czerpali przyjemne doznania z doświadczenia wynikającego z trzymania w dłoniach książki albumowej.


StarWars.com: Co jest najbardziej zaskakującego w pracach artystycznych zawartych w tej książce?

Ian Tucker: Te prace artystyczne i ich kreatywność są imponujące same z siebie, ale ja jestem zachwycony umiejętnościami artystów, którzy zaadaptowali swoje talenty ze wszystkimi niuansami, których od nich oczekiwaliśmy, to jak upewniali się, że te tysiące drobnych komponentów znajdujących się w grze będą pasować do znacznie większej przecież galaktyki, jaką jest uniwersum Gwiezdnych Wojen. Na przykład, statek Cery i Greeza, Żądło Modliszki (dosłownie Żądląca Modliszka)** ma uderzająco wyrafinowane wzornictwo, stworzone wyjątkowo i z precyzyjnymi kątami prostymi. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie niczego podobnego w Gwiezdnych Wojnach, ale ma też świetnie wyglądające asymetryczne skrzydło, które obraca się wokół osi statku i jednocześnie przypominając nieco B-skrzydłowca. To niezwykły nowy projekt z genialnie wkomponowanym znajomym aspektem.


StarWars.com: Które z zawartych w książce projektów, należą do Twoich ulubionych?

Ian Tucker: Sądzę, że najbardziej lubię te koncepty związane z BD-1. Droid towarzysz jest jednym z moich ulubionych typów bohaterów - począwszy od R2-D2 aż do BB-8 - i strasznie podoba  mi się idea małego przyjacielskiego droida, który może przycupnąć Ci na ramieniu niczym papuga u jakiegoś pirata. Niektóre wczesne koncepty, miały fantastyczne nawiązania do jednostki R2 przypominające duże, ciekawskie centralne oko. Inne są dość złowieszcze, bo przypominają małego, złośliwego dinozaura. To świetna zabawa rozważać niezliczone ilości pomysłów, które pojawiają się przy tworzeniu postaci i przypuszczam, że ta rozpiętość idei jest fantastycznym przykładem tych prac.

StarWars.com: Co według Twoich oczekiwań, czytelnicy wyniosą z lektury The Art of Star Wars Jedi: Fallen Order?

Ian Tucker: Jeśli jesteś graczem, to mam nadzieję, że spodoba Ci się wgląd w prace oferowaną przez grupy artystyczne, którzy w tworzenie tej gry przelali swoje dusze. Jeśli zaś, jesteś fanem Gwiezdnych Wojen, mam nadzieję, że ta książka spodoba Wam się tak, jak mi podobało się zgłębianie prac Ralpha McQuarriego, kiedy byłem małym chłopcem. Ogólnie, chciałbym, żeby każdy czytelnik czerpał z niej taką satysfakcję, jaką my mieliśmy przy jej tworzeniu.

* Premiera odbyła się 19 listopada. W Polsce można ją kupić w Bookcity - wydanie limitowane to koszt 380 złotych (tutaj), wydanie podstawowe zaś kosztuje 169, 70 (tutaj). 
** w oryginale Stinger Mantis

Źródło: StarWars.com
Tłumaczenie: Lupus

2 komentarze:

Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!

Niech Moc będzie z Tobą!