FILMY I SERIALE

czwartek, 28 grudnia 2017

Recenzja - Star Wars: The Last Jedi – Storms of Crait - Ben Acker, Ben Blacker

Storms of Crait jest komiksem wydanym z okazji premiery filmu Ostatni Jedi. W założeniu pozycje wydawane w okolicach premiery filmu w jakiś sposób mają łączyć się z obrazem przedstawionym na dużym ekranie. W tym przypadku mamy do czynienia z nawiązaniem w postaci planety Crait.
Flota Rebelii po raz kolejny ucieka przed siłami Imperium. Podczas krótkiego postoju wywiązuje się dyskusja na temat założenia bazy dla Sojuszu. Wybór pada na planetę Crait, gdzie według Lei znajduje się niejaki Trusk Berinato, dawny znajomy Baila Organy. Na miejscu okazuje się, że Crait nie jest tak gościnne jak można się było spodziewać.

Mam jeden zasadniczy problem z tym komiksem. Crait chronologicznie pojawia się po raz pierwszy w książce Leia, Princess of Alderaan, gdzie planeta jest przedstawiona jako wczesna baza Rebelii. Leia była na tej planecie jako nastolatka, tymczasem w komiksie nic z tego nie wynika. To tam księżniczka dowiedziała się, że Bail współpracuje z Rebelią i to niejako był jeden z powodów jej dołączenia do Sojuszu. W komiksie nie ma nawet zdania nawiązującego do tej książki, a szkoda.

Sama fabuła komiksu nie jest przesadnie odkrywcza. Motyw z szukaniem stałej bazy po bitwie o Yavin pojawiał się wielokrotnie, a z racji tego, że główną bazą będzie Hoth, wiemy, że Crait się nie sprawdzi w tej roli. Prym wśród postaci wiedzie Leia, która ma najwięcej czasu antenowego oraz Luke, który dzięki wiedzy zdobytej na Tatooine daje radę uporać się z pewnym problemem. Pozostałe postacie są raczej poboczne. Han został zredukowany do roli gościa, który o wszelkich planach dowiaduje się ostatni, ale za to ma pewne przypuszczenia odnośnie Truska. Co do Truska, to ciężko o nim cokolwiek powiedzieć, żeby zanadto nie zdradzić fabuły. Miłym zaskoczeniem jest obecność Wedge'a Antillesa, ale szczerze powiedziawszy, bez niego komiks byłby identyczny. Antagonistą komiksu jest znany już SCAR Squadron z sierżantem Kreelem na czele, ale oni pojawiają się dopiero pod koniec historii.
Jestem zaskoczony poziomem rysunków. Tak powinny wyglądać fotorealistyczne twarze, w przeciwieństwie do rysunków z głównej serii. Crait wygląda identycznie jak w filmie, a efekt wzbijanej soli po zetknięciu z powierzchnią jest bardzo dobry. Jedynym zgrzytem jest niepasująca głowa Lei na jednym kadrze – wybitna kopiuj-wklejka.

Ciężko mi powiedzieć, po co ten komiks powstał. Historia jest zakończona (komiks jest one-shotem, czyli nie będzie więcej zeszytów z Crait) i raczej nie wniosła wiele do uniwersum (poza niepewnym losem SCAR Squadronu). Poczytać można, tragedii nie ma, ale bez wiedzy o komiksie też się da żyć. Chociaż, dla samych rysunków można dać zeszytowi szansę. 

Ogólna ocena: 6/10
Fabuła: 6/10
Rysunki: 9/10
Postacie: 7/10
 
Szczegóły:
Tytuł: Star Wars: The Last Jedi – Storms of Crait
Autor: Ben Acker, Ben Blacker
Rysunki: Mike Mayhew
Wydawnictwo: Marvel Comics
Data premiery: 27 grudnia 2017
Liczba stron: 40
Oprawa: miękka
Cena: 4,99$

Gdzie kupić:
ATOM Comics

Chcesz być na bieżąco? Polub Świat Star Wars na Facebooku!
LINK: ŚWIAT STAR WARS
Kopiując informacje pamiętaj o podaniu źródła! Szanuj pracę innych! 
Wszelkie pytania czy wątpliwości proszę kierować na adres e-mail swiatstarwars@onet.pl 
Niech Moc będzie z Tobą!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami swoją opinią na temat wpisu!

Niech Moc będzie z Tobą!